BORNHOLM 2008 - Dzień 6.

Piątek, 18 lipca 2008 · Komentarze(10)
DZIEŃ LENIA - PROM ODPŁYWA BEZ NAS

Poprzedni dzień --- Następny dzień

To taki nasz niechlubny dzień wyprawy. :D
Mieliśmy płynąć promem o 12:45 z Trelleborga do Sassnitz w Niemczech i jeszcze tego samego dnia odwiedzić tam klify w parku narodowym Jasmund.
Tak się jednak nie stało...

Zbyt późno wstaliśmy, zbyt długo się zbieraliśmy...
Gdy już złożyliśmy namiot i byliśmy gotowi do jazdy to do promu zostało nam 45 minut i prawie 9 km jazdy. Do tego musieliśmy trafić do portu bezbłędnie i odebrać zarezerwowane bilety...
Nie udało się.
Razem z Matysem się pogubiliśmy, pomyliliśmy wjazdy do odprawy promowej, nie odnaleźliśmy od razu budynku głównego w porcie i generalnie zrobiło się wielkie zamieszanie...
Chyba nie na co dzień jeżdżą za Wami jeepy i autobusy po placu manewrowym w szwedzkim porcie?! :D
To było coś. Niestety mimo serdeczności pewnej pani z obsługi nie udało nam się już dostać na prom.
Na szczęście w kasie przebookowali nam bilet i mogliśmy odpłynąć z Trelleborga jeszcze tego samego dnia, jednak dopiero po godzinie 17:00.
Trudno.
Szczęście w nieszczęściu, że w ogóle mogliśmy płynąć następnym promem. :)

Musieliśmy nieco zmodyfikować plan dnia. Najpierw siedzieliśmy na ławce w porcie i odpoczywaliśmy. Poza tym emocje musiały nieco opaść, bo byliśmy trochę źli na siebie. Po jakimś czasie przeszło nam i mogliśmy kombinować co tu robić.
Pojeździliśmy po Trelleborgu i jego przedmieściach ale generalnie to strasznie się obijaliśmy. :)

W końcu po siedemnastej byliśmy na promie.
Tam spotkaliśmy sporo Polaków i Romów więc towarzystwo mieliśmy takie sobie. hehe
No ale przynajmniej wesoło momentami było, gdy się wysłuchiwało ciekawych „opowieści dziwnej treści” przedstawicieli w/w narodów pomieszkujących sobie w Szwecji. ;)

Podróż do Sassnitz trwała prawie 4 godziny a więc byliśmy w Niemczech w okolicach godziny 21. Późno.
Wiadomym było, że nie pojeździmy dziś więc postanowiliśmy dojechać jedynie do miasta i znaleźć jakąś miejscówkę na rozbicie namiotu.
Wcześniej na stacji benzynowej kupiliśmy sobie Coca-Colę i zimne browarki na sen. :)
W Sassnitz rozbiliśmy się blisko portowych zabudowań, ale w takim dyskretnym miejscu, że nikt nam nie przeszkadzał ani w nocy, ani rano, a mieliśmy 20 metrów do drogi portowej. :)
To była fajna miejscówka.

PORANNY KRAJOBRAZ


WRESZCIE DOSTAJEMY SIĘ NA PROM!



NAJPIERW MAŁE BUJANKO PO PROMIE...


A POTEM PODZIWIAMY KRAJOBRAZY ;)



PIOTRUŚ PAN :D


Pozostałe dni wyprawy:
1, 2, 3, 4, 5, 7, 8, 9

Komentarze (10)

spory ten piotruś pan ;P

vanhelsing 22:48 poniedziałek, 25 sierpnia 2008

:)

Mlynarz 23:00 niedziela, 17 sierpnia 2008

Pozostaje mi powtórować Darkowi :)
I też nie wiem co ma k.... Piast do promu :D

jahoo81 00:18 środa, 13 sierpnia 2008

DJK nic dodać nic ująć do/od Twojego komentarza!
Poza tym... jest co wspominać. :D

Pozdrawiam!

Mlynarz 11:38 niedziela, 3 sierpnia 2008

Takie dni też się zdarzają i trzeba się z tym pogodzić. Dzięki temu rodzi się kontrast i jeszcze bardziej docenia się te pozostałe...

djk71 08:01 niedziela, 3 sierpnia 2008

Kosma oj działo się! :D
Jest co wspominać. :)

Van wrócisz z Pienin to ja będę czekał na Twoją.
Moja jest już prawie gotowa. :)

DMK dlatego później trzeba było nadrabiać. :D

Iskierka a co ma k... Piast do promu?! :D

Pozdrawiam!

Mlynarz 23:02 sobota, 2 sierpnia 2008

Ja tam wolę polskiego Piasta! :D

iskierka84 20:37 sobota, 2 sierpnia 2008

czekam na relację :D

vanhelsing 12:17 środa, 23 lipca 2008

UPS!
Oj widzę, że się działo :D
Pozdrawiam :)

kosma100 07:12 wtorek, 22 lipca 2008
Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa mawid

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]