Przeziębnięty zmęczony

Piątek, 19 grudnia 2008 · Komentarze(20)
Dwusetka jest dedykowana Asiczulkowi. :)

Już dziesiąty raz w tym roku pokonałem dystans większy niż 200 km.
W sumie mam już na swoim koncie trzynaście takich dystansów.
Równocześnie dziś po raz... 99-ty pokonałem dystans ponad 100 km, a więc następnym razem będzie jubileusz. :)
Żeby było śmieszniej... dzisiejsza dwusetka była dwusetną wycieczkę tego roku...

Jest to dwusetka, której przejechanie sprawiło mi największą trudność ze wszystkich dotychczasowych dystansów powyżej 200 km.
Kosztowała mnie sporo energii, momentami zadawała ból, był moment, w którym z jej przejeżdżania zrezygnowałem, wymagała strasznie dużo uporu.
Ale wszystko skończyło się tak, że na ustach pozostał uśmiech radości i satysfakcja z przezwyciężenia własnych słabości i nieugięcia się przed bezlitosną tego dnia pogodą...

Wszystko się zaczęło wczesnym rankiem.
Plan na dziś był taki, by przejechać 200 km i... odwiedzić Anetkę i Darka wraz z chłopcami na zabrzańskiej Helence. :)
Tak by zrobić im świąteczną niespodziankę.

Prognozę pogody miałem całkiem niezłą, bo wiatr w plecy 15-25 km/h na całej długości, bez opadów i temperatura 1-3 stopnie na plusie...
Wszystko się sprawdziło oprócz jednego. Od rana padał deszcz. :(
Mimo to zdecydowałem się jechać z nadzieją, że za kilkanaście kilometrów ustąpi.
Niestety nie ustąpił.
Po 20 kilometrach, stopy wpakowane w SPD drętwiały z zimna, bo były całe mokre. :/
SPD to niestety nie jest dobre obuwie na zimę, dziś się o tym dobitnie przekonałem.
Być może ochraniacze coś dają w takich warunkach pogodowych ale jeszcze ich nie posiadam.
W każdym razie po przejechaniu 40 kilometrów i dojechaniu do Brzegu (prawie cały czas jechałem 94-ką) nie wytrzymałem i stwierdziłem, że to nie ma sensu.
Deszcz nie przestawał padać, stopy mi zamarzały...
Wiedziałem, że prędzej czy później to mnie dobije, a im dalej będę oddalony od Wrocławia tym gorzej może się to dla mnie skończyć...
Odwrót...
I 40 kilometrów do Wrocławia, cały czas pod wiatr, w padającym deszczu, z zamarzającymi nogami. Koszmar!
Tak bardzo jeszcze nigdy nie zmarzłem w nogi.
W pewnym momencie zatrzymałem się i zmieniłem mokre skarpetki na suche, dodatkowo zrobiłem sobie „windstoper” z woreczków foliowych. (pomogło tylko przez jakieś 15 km) :)
Także zmieniłem przesiąknięte od deszczu rękawiczki na suche. Dobrze, że kiedyś nauczyłem się od Cześka wozić zapasową parę rękawic w takich ciężkich warunkach pogodowych. W tym miejscu serdecznie Cię Cześku pozdrawiam! :)
Jakoś przemęczyłem ten powrót ale dojechałem z wielkim bólem – ledwo się wypiąłem z SPD...
Na mieszkaniu zrzuciłem z siebie wszystkie mokre ciuchy, z wielką ulgą pozbyłem się mokrych skarpet i butów. Zacząłem się ogrzewać.
Wypiłem kilka ciepłych herbat i zaaplikowałem sobie potężną dawkę witaminy C – byle się nie pochorować.

No cóż... miało być 200 km, a licznik stanął na 78 km...
Leżałem sobie zmasakrowany i dochodziłem do siebie.
Na dziś koniec jazdy – tak myślałem.
Zdrzemnąłem się na półtorej godzinki.

Gdy już odpocząłem było późno, bo godzinka 16:00.
Naszła mnie chęć by jednak zmierzyć się jeszcze tego dnia z tym dystansem. :)
Część ciuchów mi wyschła na kaloryferze, dobieram też inne.
Ciągle pada więc zakładam w „Diamondzie” błotniki, które wypożyczył mi Krzychu za puszkę Piasta. :D
Zamiast SPD zakładam swoje stare, poczciwe adidasy, które już wiele ze mną przeszły. :)
Zamiast shimanowskich spodni wkładam kochane dżinsy, a pod to dresik.
Ruszam w miasto – jest ciemno, wciąż pada więc decyduję się zrobić resztę dystansu kręcąc po samym Wrocławiu.
Czeka mnie jeszcze 122 km...

Na początek uderzam na plac JPII po buziaczka od Asiczki. ;)
Odprowadzam ją do Rynku.
Jedni idą na piwo... drudzy ruszają w miasto na „Diamentowym”.
Bardzo ciężko się jeździ, strasznie przeszkadza wiatr, co chwilę trzeba stać na światłach, ruch jest spory, a kierowcy w trudnych warunkach pogodowych zachowują się co najmniej dziwnie.

Gdy mam już na liczniku niecałe 130 km spotykam się ponownie z Asiczką i jej koleżankami w Rynku.
Bardzo miła i przyjemna przerwa od kręcenia podczas, której wcinam także pyszną tortillę.
Niestety po jakimś czasie trzeba się rozstać i kręcić dalej.

Najważniejsza informacja jest taka, że wreszcie przestało padać!
Po 130 kilometrach... tak długo musiałem na to czekać. :)
Cieszy też bardzo fakt, że młynarzowy zestaw ciuchów na rower sprawia, że ciągle jest mi ciepło. Nic tylko pedałować – szkoda, że sił brakuje. :)
I tak sobie spacerowałem do późnych godzin nocnych na rowerku po Wrocławiu.
Odwiedziłem „Glinianki”, Grabiszynek, Kozanów, Most Milenijny (i masę innych mostów :) ), Marino, Koronę, Rynek, Halę Stulecia, Gaj, Plac Grunwaldzki, Ostrów Tumski – większość z tych miejsc po kilka razy. :)

W pewnym momencie licznik wybił 185 km, w tym też momencie byłem... 15 km od mieszkanka, więc stało się jasne, że tylko cudem mógłbym nie przejechać tych 200 km na które dziś się mocno nastawiłem. :)
Ten 185 kilometr miał miejsce przy „drogowskazie” na Moście Milenijnym... :D
Wracamy, 186 km, 187 km, 188 km... 199 km... i jest – 200 km! :)

Było bardzo ciężko!
Ale jak zawsze... było warto!
I mimo wszystko – pięknie było. :)

DIAMENTOWY – GOTÓW DO PODRÓŻY :)


TRZEBA WYBRAĆ – WRACAMY...


ULICA LEGNICKA


MOJA RZEŹBA NA PLACU JPII ;)


TAK PRZYSTROILI TAMTEJSZĄ FONTANNĘ :)


WIDOK Z MOSTU POMORSKIEGO NA MOST UNIWERSYTECKI


TAKIEGO ŻARŁOKA SPOTKALIŚMY Z JAHOO KOŁO PIZZA HUT W RYNKU :)


MOST TUMSKI – ZNANY JAKO MOST „ZAKOCHANYCH” :)


OSTRÓW TUMSKI

Komentarze (20)

Platon mój max z jazdy dziennej po mieście to 145 km - ale to było chaotyczne jeżdżenie. :)

Mlynarz 02:16 wtorek, 23 grudnia 2008

Mój najlepszy wynik z jazdy po Wrocławiu to 85km, przy dobrej pogodzie. Tym większy respekt :P

Platon 18:13 niedziela, 21 grudnia 2008

Kosma na gg nie mogłem Ci napisać o co kaman, bo palce latały mi po całej klawiaturze. ;)
Ale później przestało już mną telepać.
Cieszę się, że wspaniała Kosma co ma na swoim koncie dystanse powyżej 300 km, jest ze mnie dumna. :)
Setna setka musi być, tak samo jak i kolejne. :D
W końcu jednym z moich marzeń jest przejechać w życiu 1000 razy dystans dzienny >100 km. :)
Co do focha... jest niepotrzebny, bo też byłaś w planach. :)

Badas dziękuję bardzo! Fakt, bez zdrowia ani rusz. :)
Cieszę się, że wpisy Ci się fajnie czyta.

Pozdrawiam!

Mlynarz 11:48 niedziela, 21 grudnia 2008

To już rozumiem Twój opis na gg :)
Nic dodać, nic ująć - ja też jestem z Ciebie dumna :D
Nie będę się powtarzać, bo dużo już powiedzieli Ci co napisali wcześniej - dołączam się do nich.
Powiem tylko jedno - baaaardzo bym się musiała zmobilizować by strzelić 200 w takich warunkach. Nie powiem, że było by to niemożliwe, bo przecież nie ma rzeczy niemożliwych ale było by trudno, bardzo trudno.
A swoją drogą wiem, jestem pewna, że nie odpuścisz setnej setki :))))
A przez to, że Kosmacza nie miałeś zamiaru odwiedzić to foch ;p

kosma100 11:09 niedziela, 21 grudnia 2008

hmm, najpierw wbiłem, bo widzę, że najwięcej w grudniu przejechał Młynarz, czytam, czytam, gratuluje... ale że zawsze jak do Ciebie już zaglądam to czytam i kolejne wpisy, bo bardzo ciekawie i z humorem opowiadasz o swoich wycieczkach, to na ten tez trafiłem i znowu musze pogratulować... ale jak zrobisz kolejne 200 w grudniu, to prześle jakieś wirtualne puknięcie w czoło. życze zdrowia, bo na takie jazdy się przyda.

badas 01:31 niedziela, 21 grudnia 2008

Jahoo psychiatra nie jest potrzebny - wszystko pod kontrolą. :)
Ty też wiesz. :*
1. Zawsze do usług ;)
2. Na szczęście jestem zdrów :)
3. To nic :)
4. OK, nie wiem tylko czy nie będę jeździł w tym czasie ;)
5. Nie chciałem jej wrzucać, może kiedyś przy okazji innej wycieczki dodam. :)
6. Zaraz poprawię, już mi się pomieszało :)
7. No raczej! ;P
8. W sumie to tylko... głaz :D
9. Niepotrzebnie =)
10. Ja też :*

Rafaello to prawda, sprawdzone metody są najlepsze. Jak nazbieram troszkę pieniążków to sprawię sobie lepsze ciuszki na rower, tak by więcej nie dochodziło do sytuacji jak ta z dzisiejszej pierwszej części trasy.
Dziś wszystko robione było na "Diamondzie". Treka szkoda mi katować w taka pogodę i na takich dystansach. Niech daje radość tam, gdzie rady już nie daje "Diamentowy". :)
10 kkm... może się uda. Zobaczymy jak z wolnym czasem będę stać. :)

Jacku bardzo Ci dziękuję!
Napisała, że jest dumna. Ale się cieszę z tego! :)

Darek już tam od razu wariat. Chciałem się przejechać. ;)
Szkoda, że odwiedziny nie wyszły. Bo bardzo chciałem się z Wami zobaczyć jeszcze w tym roku.
No ale trudno. Może innym razem się uda. :)
122 km po mieście jest ciężkie z tego względu, że to troszkę taka jazda bez celu, a ja wolę mieć z góry wytyczoną trasę.
Poza tym ci kierowcy to makabra...

Mavic biorę przykład z Ciebie - to Ty jesteś niezniszczalny. :)
25 kkm w tym roku - podziwiam Cię za to!
Wierzę w to, że nie ma rzeczy niemożliwych. :)
I mam też nadzieję, że choć przez chwilę uda mi się posmakować kurierki ale z tym to trzeba poczekać do końca sesji zimowej na studiach - od tego wiele zależy. :)

Robin wielkie dzięki! Tego dnia miałem wielkie parcie na 200 km dlatego je przejechałem, normalnie pewnie dałbym sobie spokój. :)
I nie masz powodów do wstydu - jazda na rowerze ma być przede wszystkim przyjemna. :)

Van dzięki Piotruś! ;P
Jakoś mi to dzisiaj wyszło - taki farcioszek. ;)
p.s.
Ja Ci dam sodomię! :D

daVe dziękuję bardzo!
Nie chciało mi się w domu siedzieć. ;)

Damian dziękuję

Michał Nocną Masakrę trzeba było odpuścić ale na tą w 2009 się pewnie wybiorę i może Ty też się skusisz?! :D
Nawet nie wiedziałem, że te rzeźby symbolizują to o czym piszesz - dużo wiesz o naszym Wrocławiu. :)
Trasa po mieście... hmmm.... zajęła bardzo dużo czasu. :D
Praktycznie 80% zjeździłem po ścieżkach i chodnikach...
W sumie podczas jej pokonywania byłem po za domem... 9 godzin... :D
Ale w tym czasie robiłem sobie sporo przerw. Bawiłem się w turystę. :)

Siwiutki chyba się zdołuję! :D
Wszyscy mnie wyzywają od szalonych, świrów, dzwonią do psychiatry itp... ;)
Też mi się nie chciało wstawać rano. :)
Pojeździmy na pewno - to jedna z tych rzeczy, których jestem pewien. :)

Wszystkim jeszcze raz serdecznie dziękuję za gratulacje!

Pozdrawiam Was serdecznie! :)

Mlynarz 00:59 niedziela, 21 grudnia 2008

Co za świr!!!! :D

A mi się nie chciało wstawać jak chmury zobaczyłem.

Pozdro kolego,
Nie mogę się doczekać chwili, kiedy razem pojeździmy w końcu.

siwiutki 22:51 sobota, 20 grudnia 2008

Piotr Wielki Szalony!!!
Rozumiem, że nie mogłeś się wybrać do Szczecina na Nocną Masakrę (to ten weekend), to sobie ją zrobiłeś we własnym zakresie ;-).
Dobrze zauważyłeś, że to Twoja rzeźba (Walka). Ale pasowała do całej trasy. Teraz, już po niej, bardziej pasuje druga część (Zwycięstwo).
Co tam 200 km - większym osiągnięciem jest zrobić 122 km w mieście w takich warunkach.

Pozdrawiam i chylę czoła.

PS. Ile Ci zajęło pokonanie trasy miejskiej?

WrocNam 16:11 sobota, 20 grudnia 2008

Mi się nie chce 50 km'ów robić a Ty się na dwusetkę rzuciłeś!!! Gratuluję!!!

daVe 13:25 sobota, 20 grudnia 2008

Nienormalny !! :D Ja pitole, sodomia i pogoria z Tobą :D Taki dystans walnąć w takich warunkach, m a s a k r a !!! Jestem pełen podziwu ! :D Pozdro !

vanhelsing 13:04 sobota, 20 grudnia 2008

I tak w ogóle to mi wstyd, że nie pojechałem ...

robin 12:12 sobota, 20 grudnia 2008

Wielki Podziw dla Ciebie - ja zrezygnowałem z setki bo deszcz a tu proszę. Jeszcze raz gratulacje takiego dystansu w deszcz. Nie mogę wyjść z podziwu. Respekt. Pozdrawiam

robin 11:52 sobota, 20 grudnia 2008

Nie no niewierzę! Młynarz jesteś NIEZNISZCZALNY! (nienormalny :) Jeśli takie coś przeżyłeś to już nie ma rzeczy niemożliwych. Z takim uporem możesz być najlepszym kurierem we Wrocławiu :P
Mega Szacun!

mavic 10:37 sobota, 20 grudnia 2008

Będę się targować i poproszę Błażeja żeby umieścił link na stronie głównej :D

jahoo81 10:25 sobota, 20 grudnia 2008

jahoo81
Jak znajdziesz tego psychiatrę, to się targuj mocno o cenę, bo przecież jak się sprawdzi, to tłumy się do niego udadzą... więc powinno być taniej - jakaś zniżka grupowa... ;)

Nie to żebym się wybierał, ale myślę, że część naszych znajomych, rodzin chętnie by wielu z nas tam wysłała...

djk71 10:11 sobota, 20 grudnia 2008

Jestem dumna a jakże :) Duma mnie rozpiera :D
Ale z drugiej strony szukam już po necie telefonów do psychiatrów żeby zajęli się tym problemem :D Specjalisty od chorób cyklozopodobnych jeszcze nie znalazłam :D

Młynarzyku!
1. DZIĘKUJĘ!!! =)
2. Mam nadzieję, że się nie pochorujesz !!! :/
3. Wyszedłeś na prowadzenie 10:9 !!! :D
4. Jak znajdę odpowiedniego psychiatrę dla Ciebie to Cię zarejestruję na najbliższy wolny termin !!! :D
5. Gdzie fotka Pani z torowiska??? :P
6. Ten krasnalowy obżartuszek leżał obok Pizza Hut :D
7. Na Most Zakochanych jeszcze nie raz wrócimy w wiadomym celu :D
8. Ten gość przy fontannie na pl. JPII nie dorasta Ci do pięt Ale Ty to przecież wiesz :)
9. Było mi smutno i przykro, że ja leżę sobie w ciepłym łóżeczku a Ty tam sam, w nocy, w taką pogodę... :(
10.
K.C.M.K.C.
Ale Ty to przecież dobrze wiesz :*

jahoo81 10:06 sobota, 20 grudnia 2008

Wariat!!! Wariat, to mało powiedziane. Big Wariat!!!

Fajnie, że miałeś plan nas odwiedzić :-) Oj to by była niespodzienka. Fajnie, że Ci się nie udało, bo... mnie nie było... :)
Inna sprawa, że reszta pewnie byc Ci zgotowała ciepłe przyjęcie :-)

Podziwiam,, szczerze podziwiam 122km po mieście. Szok, nawet w przypadku tak pięknego miasta. Trzeba mieć dużo samozaparcia. 200km w takich warunkach pogodowych. Brak mi słów....

Jesteś wielki. Wariat ale wielki. Tylko uważaj na siebie...

djk71 09:55 sobota, 20 grudnia 2008

Wielki SZACUN !!! :-)
Asiczka zapewnie jest baardzo dumna z Ciebie !!! :-)
MEGA GRATULACJE !!! :-)

JPbike 08:58 sobota, 20 grudnia 2008

jak się okazuje stare metody czasami okazują się lepsze,zakładam że rano do Zabrza wybrałeś się trekiem.W taką aurę pogodową to buty przemakają pierwsze,w mokrych to nie bardzo da się jechać.
Gratuluje wytrwałości,no i do 10 000 już niedaleko,jeszcze dwie dwusetki:):):) i jedna setka :) to sporo ale..... to zależy czy masz w planie dobić do tej cyfry.Tak czy siak najbardziej każdemu przydałby by się ciuchy przeciw deszczowe,niestety tanie nie są.
pozdrawiam :)

Rafaello 08:47 sobota, 20 grudnia 2008
Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa eczon

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]