Wieczorny wypad pod Siechnice (prawie, jak Czesiek :D )
Z Gaju na Niskie Łąki i później na Opatowice, Trestno i Blizanowice.
Za tą ostatnią wioseczką złapał mnie już deszcz, a że było już ciemno postanowiłem wracać tą samą drogą.

Niedaleko wiaduktu na Krakowskiej złapałem kapcia, jednak zadziałał mój system samołatający dziury :D
Kupiłem ostatnio dętki takie, jak miał Blase w Stanach, czyli wypełnione wewnątrz substancją, która ma za zadanie łatać dziurki.
Choć system się sprawdził i do jechałem do domu, to muszę przyznać, że to klejenie od środka jest tylko takie na dojazd awaryjny, bo później i tak trzeba samemu dziurę łatać :D
Mimo wszystko jestem zadowolony, dlatego że dojechałem do domu bez zsiadania z roweru, mimo przebitej dętki.

Swoją drogą, jak sobie policzyłem... to jest już mój szósty kapeć od początku czerwca - wychodzi średnia jeden na tydzień... :(
Trzeba koniecznie kupić nowe opony, bo się zapas łatek kończy :D

Komentarze (3)

Miałem taką na początku roku, jeżeli pamiętasz. Jak zmieniłem opony, jak "ręką odjął". ;)
Pozdrawiam - Czesiek

czesiek 20:29 wtorek, 17 lipca 2007

No niestety. Każdy ma czasem taką passę ;)
Ja Twoją też pamiętam :D

I pomyśleć, że miałem 3 lata bez kapcia, a teraz w ciągu roku już OSIEM razy łatałem! :D

Mlynarz 23:18 poniedziałek, 16 lipca 2007

Ty to masz pecha z tym deszczem i dętkami - ech.
Pozdrawiam - Czesiek

czesiek 12:54 poniedziałek, 16 lipca 2007
Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa edzaj

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]