FABRYKA RAZEM Z MATYSKIEM


Udaliśmy się wraz z Matyskiem do poniemieckiej fabryki amunicji w Brożku – tej samej, w której byłem przed kilkoma dniami. Nie mogłem wytrzymać, po prostu musiałem się podzielić z nim tym, co tam zobaczyłem!

I tak po południu przyjechał do mnie mój przyjaciel. Po kilku chwilach wyruszyliśmy do fabryki taką samą trasą, jaką jechałem ostatnio...

W lesie była masa kałuż, a dzisiaj miałem taki dzień, że chciałem po nich pojeździć :D
Najlepsza była taka głęboka, która pochłonęła połowę mojego rowerka hahaha ;)

Cały czas przyjemnie się jechało rozmawiając o fajnych rzeczach, przy tym dużo śmiechu i wygłupów – to norma :)

Kiedy już dojechaliśmy do torowiska, postanowiliśmy że zrobimy sobie przerwę na Carlsberga...
Ależ przyjemnie się piło to piwko... dookoła las, widok horyzontu, gdzieś gdzie kończą się tory, pyszne piwko i co najważniejsze Matys! :D
Tak spędziliśmy przeszło godzinkę, podczas której rozmawialiśmy o przeróżnych fajnych rzeczach :D
Najczęściej powtarzany przez nas tekst podczas tych rozmów to... MEMORY FIVE!!! I WSZYSTKO JASNE! :D

Później jeździliśmy po fabryce, której nie będę już drugi raz opisywał :)
Można poczytać o niej w tym wpisie :D

Jako, że zbyt późno wyjechaliśmy ode mnie i jeszcze do tego po drodze siedzieliśmy pijąc piwko, to czas zaczął przypominać nam o tym, iż doba nie jest z gumy :D
W pewnym momencie zaczęło się ściemniać, a my byliśmy na drugim końcu fabryki, pośród drzew i bunkrów, zaczęliśmy wymyślać scenariusze horrorów, jakie można by tutaj nakręcić z naszym udziałem :D
Wyobraźnia zaczęła działać hahaha
Poginaliśmy do wyjazdu z fabryki ile sił w nogach i co chwilę oglądaliśmy się ze strachem do tyłu, sprawdzając czy nie widać w oddali reflektorów nadjeżdżającego auta, które wiozło... byłych pracowników fabryki! :D
Serca nam biły zapewne szybciej niż zazwyczaj :)

Wreszcie udało nam się wyjechać na drogę w Brożku, gdy było kompletnie ciemno.
Z Brożka postanowiliśmy wracać już do mnie przez Zasieki i Brody, jadąc cały czas asfaltem.

Niestety nie dojechaliśmy... a bynajmniej nie na rowerach :D

Za Zasiekami złapałem beznadziejnego kapcia, którego nie udało mi się naprawić pomimo kilku prób łatania... Długa historia.
Zaczęło robić się już zimno i było bardzo późno.
Wróciliśmy do domu autem dopiero przed pierwszą w nocy. Nie byłoby tragedii, gdyby nie to że o piątej rano musiałem wstać do pracy, a Matys wracać do Żar, bo też go robota czekała :D
Takie dni, wypady są jednak niezapomniane! :)


ŻYCIE JEST PIĘKNE :D



W FABRYCE





TAKIE NIEBO TOWARZYSZYŁO NAM WIECZOREM



TRASA:
Jasień -> Świbinki -> Nowa Rola -> Gręzawa -> fabryka amunicji -> Brożek -> Zasieki... powrót autem :)

Komentarze (4)

:)

Łaciate zawsze dostarcza dodatkowych bodźców :D
Na pewno ten wyjazd będziemy wspominać dłuuuugo, bo było rewelacyjnie!

Pozdrawiam!

Mlynarz 10:38 sobota, 25 sierpnia 2007

"... czy nie widać w oddali reflektorów nadjeżdżającego auta, które..."
Dobrze, że nie strzelali do Was. ;)
Łaciate wspomogło fantazję? ;)))
Będziecie mieli co wspominać.
Pozdrawiam - Czesiek

czesiek 14:56 poniedziałek, 20 sierpnia 2007

Nie ma sprawy :D
Nigdzie nie uciekną :)

pozdrawiam!

Mlynarz 01:08 piątek, 10 sierpnia 2007

Te relacje zostawiam sobie na.... po urlopie. ;)
Pozdrawiam - Czesiek

Czesiek 01:05 piątek, 10 sierpnia 2007
Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa cichs

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]