Wpisy archiwalne w miesiącu

Kwiecień, 2007

Dystans całkowity:581.01 km (w terenie 220.21 km; 37.90%)
Czas w ruchu:26:57
Średnia prędkość:21.56 km/h
Liczba aktywności:22
Średnio na aktywność:26.41 km i 1h 17m
Więcej statystyk

Niedzielny poranek

To

Niedziela, 15 kwietnia 2007 · Komentarze(0)
Niedzielny poranek

To był znów piłkarski dzień :)

A na rowerze pojeździłem rano, bo wiedziałem, że wieczorem pewnie będę zmęczony :D

Las, dziś znowu las :)

Było cieplutko i bardzo przyjemnie, a jeździłem tymi samymi drogami leśnymi co w dwa poprzednie dni.

Słońce jest wszędzie :)


Czasem trzeba coś podjechać, ale ja to lubię :D

Ten gorący, sobotni

Sobota, 14 kwietnia 2007 · Komentarze(2)
Ten gorący, sobotni dzień spędziłem przede wszystkim na kochanym boisku.
Troszkę się opaliłem, bo słońce robiło dziś chyba ostry trening przed wakacjami :D

A wieczorem wyskoczyłem na rower z rodzicami swoimi ;]
Do lasku w okolicach Glinki Górnej i Świbinek.
Ktoś dziś strasznie stękał na rowerze i nie była to moja mama, ani tym bardziej ja :P

PIĄTEK TRZYNASTEGO... ALE FAJNY

Piątek, 13 kwietnia 2007 · Komentarze(3)
PIĄTEK TRZYNASTEGO... ALE FAJNY DZIEŃ! :)

Co z tego, że piątek?!
Co z tego, że 13?!
To był piękny dzień! :)


Kolejny już raz pojeździłem sobie po lesie, bo strasznie mi się to spodobało ostatnio. To że lubię jasieńskie lasy wiedziałem zawsze, ale nie myślałem że lubię je aż tak bardzo :D
Pewnie Kosma jest ze mnie dumna, bo „Młynarz jeździ w terenie” ;]

Taka jazda to bajeczka – gorące powietrze przecinane chłodnymi podmuchami wiaterku błądzącego między drzewami. Szum drzew, i zapach lasu wraz z niepowtarzalnym akompaniamentem dźwięków natury! Któż tego nie lubi?! :)
A dziś właśnie tak było!

Piaszczysta serpentynka – dokąd prowadzi?!


Tylko droga i błękit nieba...


Słońce panuje na niebie

JEZIORO ŻURAWNO

Kolejny

Czwartek, 12 kwietnia 2007 · Komentarze(12)
JEZIORO ŻURAWNO

Kolejny już raz, w ciągu ostatnich dni pojeździłem sobie po lasach :)
Dzisiaj jeździłem przed południem i już było dosyć ciepło :) Niebo błękitne, niemal bezchmurne – powoli musimy przyzwyczajać się do takiej pogody i coraz większych temperatur (mi to jednak odpowiada hehe). Żeby tylko jeszcze skończyły się te wiatry beznadziejne i będzie pięknie!

Z domu ruszyłem lasem do Świbinek (to ostatnio standardzik) a później do Nowej Roli, za którą zapuściłem się w nieznane mi dotąd tereny. Większość mojej trasy za Nową Rolą prowadziła wzdłuż malutkiej, acz bardzo malowniczej rzeczki Tymnicy. Nawet się nie spodziewałem, że dziś spotkam na trasie tak piękne widoki, jakie zaoferowała mi ta rzeczka.

Po jakimś czasie przypadkiem trafiłem na jakiś czerwony szlak rowerowy (nie mam pojęcia co to za szlak :) ), postanowiłem pojechać zgodnie z oznaczeniami szlaku. Dotarłem do Jeziora Żurawno, które chciałem dziś odkryć :)
I znowu byłem wniebowzięty, bo dziko usytuowane jeziorko w środku lasu zrobiło na mnie kolosalne wrażenie! Okazało się, że wpada do niego również Tymnica, o której wcześniej wspomniałem.

Z jeziora jechałem dalej szlakiem, niestety natrafiłem na dwa kilometry masakrycznego piachu, a tego bardzo nie lubię. Jakoś jednak dałem radę i w krótkim czasie znalazłem się na asfaltowej drodze. Wyjechałem koło Chełmu Żarskiego skąd udałem się do Lubska, w którym odwiedziłem jeszcze warsztat samochodowy, by zobaczyć co z moją furą pościgową :D

Powrót do domu przez Budziechów. Zadowolenie z jazdy jak zawsze wielkie! :)


Wjeżdżam w teren za Nową Rolą


Moje pierwsze spotkanie z Tymnicą...


...która okazała się bardzo dziką, malowniczą rzeczką


Odkrywam Jezioro Żurawno


Taki skarb kryje las pomiędzy Dłużkiem, Chełmem Żarskim


Błękitna tafla wody

DO MATYSKA

Środa, 11 kwietnia 2007 · Komentarze(12)
DO MATYSKA

Tego pięknego dnia razem z Dżulsem pojechaliśmy do Żar, by załatwić kilka spraw.

Najpierw odwiedziliśmy Matyska w pracy, któremu zawieźliśmy zakupioną ostatnio korbę. Niech ma chłopak, bo w niedzielę jedzie w Żarskim Maratonie MTB :)
Już obiecał, że dzięki tej korbie stanie na pudle :D

Później pojechaliśmy do naszego ulubionego sklepu rowerowego w Żarach, czyli na Kaczy Rynek :) Dżuls pooglądał liczniki i takie tam inne gadżety, a ja kupiłem dla Matyska przerzutkę (nieźle się zbroi przed maratonem hehe)

Do Żar jechaliśmy drogami bocznymi przez Łukawy i Lubanice, a wracaliśmy już główną trasą.
Tempo miało być lajtowe, ale różnie to bywało hehe
Dżuls mnie wykończy kiedyś, może nawet w ciągu tego tygodnia :D


Razem z Matyskiem i Dżulsem – wesoło jak zawsze :)


Nie tylko Wrocław się rozwija – Jasień to też jeden wielki plac budowy buahahaha ;P



TRASA:
Jasień -> Bieszków -> Łukawy -> Lubanice -> Grabik -> Żary -> Grabik -> Drożków -> Świbna -> Jasień
Kategoria woj. Lubuskie, Jasień i okolice
Z DŻULSEM

Dzisiaj pojeździłem wreszcie z Adriankiem (dla kolegów, a właściwie dla jednego: DŻULS hehe ) :)
Dla niego był to pierwszy wyjazd w tym roku, ale w ogóle nie było tego po nim widać.
Jednak treningi siłowe i... Marta dużo mu dają :D Chłopak nie stracił formy przez zimę i dzisiaj się nam superancko śmigało.

Najpierw pojechaliśmy lasem do Świbinek i był to wielce rekreacyjny przejazd, któremu towarzyszyły rozmowy o niewiarygodnych głupotach :D

Piękne słoneczko momentami przebijało się przez liczne chmury, to jednak wystarczyło żeby pogodę uznać za przyjemną – jedynym minusem był mocno dziś wiejący wiatr, ale już chyba wszyscy do tego przywykliśmy :)

Ze Świbinek jechaliśmy do Brodów, co prawda drogą asfaltową, ale ciągle otoczeni lasem.
Dojechawszy już do naszego celu, Pałacu w Brodach, postanowiliśmy spędzić tam koło dziesięciu minutek, tak by troszkę się zrelaksować. W tym czasie porobiliśmy kilka fotek.

No i powrót przez Lubsko... troszkę hardcorowy :) A to wszystko przez Dżulsa, który po długiej przerwie chciał się wyżyć i wyszło mu to doskonale ;]
Ja sam sporadycznie jeżdżę szybkim tempem, bo jestem leniwy :D
Ale dzisiaj byłem zmotywowany i dojechaliśmy do domu w rekordowym czasie. Rzadko kiedy prędkość schodziła poniżej 34 km/h
Byłem w lekkim szoku, gdy widziałem swojego kumpla tak jadącego, po tak długiej przerwie.
No, ale z niego jest wielki rzeźnik i tyle :)

TRASA:
Jasień -> Świbinki -> Nowa Rola -> Gręzawa -> Proszów -> Nabłoto -> Brody -> Chełm Żarski -> Lubsko -> Budziechów -> Jasień


Poniżej kilka fotek z naszego wypadu oraz mały BONUS :D

Dżuls i ja pod Pałacem w Brodach


Schody prowadzące kiedyś na salony...


Tyle zostało z salonów...




!!!----BONUS----!!!

BAFFI – moja wielka miłość :D


Słodki piesek :)

LANY PONIEDZIAŁEK

Żeby

Poniedziałek, 9 kwietnia 2007 · Komentarze(3)
LANY PONIEDZIAŁEK

Żeby uniknąć wiader z wodą i takich tam innych wynalazków w mej mieścinie, uciekłem na rowerku do lasu :D

Prawda jest jednak taka, że nawet gdybyśmy dziś nie mieli tego dnia, śmigusa dyngusa (ale nazwa), to i tak pojeździłbym po lesie.

Lasy, to jest właśnie to czego mi we Wrocławiu brakuje najbardziej. Mamy co prawda troszkę drzewiastych terenów, ale są to małe kompleksy leśne i w większości bardzo oddalone od mojego wrocławskiego mieszkanka :) A tutaj w Jasieniu, w ogóle w moim województwie lubuskim, lasów jest baaaardzo dużo, można powiedzieć, że to nasze bogactwo :)

Kiedyś zawsze jeździłem tylko po lasach, lubiłem zapuszczać się nieznanymi drogami w głąb lasu i później odkrywać nowe, piękne miejsca. Dziś zrobiłem podobnie :)
Początkowo jechałem doskonale znanymi mi drogami gruntowymi, by po kilku kilometrach zboczyć ze standardowego szlaku. Błądziłem w leśnej głuszy pomiędzy Świbinkami, a Glinką Górną. Na swoje drogi wróciłem jadąc piaszczystą ścieżką, biegnącą wzdłuż torów kolejowych (a właściwie wzdłuż nasypu, na którym kiedyś były jeszcze tory).

Wieczorem pojechałem do lasu ponownie, tym razem zabierając na przejażdżkę swoją mamę.
Cieszę się bardzo, że jest tak chętna do jazdy :)
Rower jej służy.
Dzisiaj zrobiliśmy razem prawie 18 km.

Takich dróg brakuje mi we Wrocławiu :)


Zapach drzew...


To zawsze jest ciężki wybór :D


To nie są Góry Świętokrzyskie – to tylko była trasa kolejowa z Glinki Górnej ;]

PO PIERWSZE ŻYCZĘ WAM

Niedziela, 8 kwietnia 2007 · Komentarze(6)
PO PIERWSZE ŻYCZĘ WAM WSZYSTKIM UDANYCH ŚWIĄT!
ŻEBY MINĘŁY W ZDROWIU, SZCZĘŚCIU I RADOSNEJ ATMOSFERZE!!!
ODPOCZNIJCIE SOBIE! :)



Ja dziś wreszcie pojeździłem ze swoją mamą. Nawet ładny dystans nam wyszedł, bo mama dawno nie jeździła na rowerze. Mam zamiar kilka razy jeszcze ją wyciągnąć do lasu podczas mojego pobytu :)

Pojechaliśmy po południu naszą ulubioną traską, która wiedzie leśnymi duktami.
Zajechaliśmy aż pod wioseczkę ukrytą w lesie, Świbinki, a później powrót przez Górną Glinkę. Jechało się rewelacyjnie. Otoczenie lasu to wspaniała sprawa :)
A najważniejsze w tej dzisiejszej zabawie było to, że rower dał mojej mamie dużo frajdy i pozwolił się wielce zrelaksować :D

LAS WIECZOREM

Czwartek, 5 kwietnia 2007 · Komentarze(8)
LAS WIECZOREM

Po wczorajszym wypadzie na siłownię z Matyskiem, byłem troszkę obolały przez więszkość dnia :D

Kolejny już raz miałem problem z zabraniem się na rower, coś ostatnio ciężko mi się zmotywować, bo mam mało czasu wolnego. A ja lubię na rower iść ze spokojną głową, nie myśląc o niczym, a już na pewno nie o tym, że jestem ograniczony czasowo :)
Będę musiał jednak przyzwyczaić się do takiego stanu rzeczy, bo trochę on niestety potrwa :(

Po załatwieniu wszystkich spraw, wyskoczyłem na rower wieczorem. Było to raczej takie krótkie spacerowanie, by trochę się odprężyć i przewietrzyć :)
Dlatego też wybrałem się do lasu. Pora wyjazdu późna, bo po 19:30 hehe

Jak tylko wjechałem do lasu, drogę przebiegł mi lis.
Później przeraziłem się wielce, gdy zobaczyłem dzika. Na szczęście on wystraszył się mnie o wiele bardziej i uciekł w krzaki.
Przyznaję, że serce mi zabiło mocniej, gdy go ujrzałem, a miałem do niego z 20 metrów.

To już druga taka sytuacja w moim życiu, że jadąc na rowerze spotykam tego leśnego świniaka hehe :D

Wyjeżdżając z lasu spotkałem jeszcze sarnę.
A dlaczego o tym piszę?!
Bo nigdy mi się nie zdarzyło bym podczas jednego wypadu spotkał tyle dzikich zwierząt :)
A wyjazd miał aż... 6 kilometrów :D

Jadąc do lasu – chmury, chmury, chmury...