Wpisy archiwalne w miesiącu

Maj, 2008

Dystans całkowity:1707.46 km (w terenie 347.00 km; 20.32%)
Czas w ruchu:82:31
Średnia prędkość:20.69 km/h
Liczba aktywności:26
Średnio na aktywność:65.67 km i 3h 10m
Więcej statystyk

Na kole z... Katane, Darkiem i Wiktorem :D

Środa, 7 maja 2008 · Komentarze(10)
Kategoria woj. Śląskie
Kolejny już dzień na Śląsku.
Tym razem miałem wolne całe popołudnie! :)

Umówiłem się z Katane na wspólne rowerowanie.
Spotkaliśmy się o pierwszej w Piekarach przy Kauflandzie. :D

Katane, jak przystało na sympatyczną i grzeczną dziewczynkę, bardzo miło mnie przyjęła w swym mieście. :)

W 10 minut poznałem Sanktuarium Matki Boskiej Piekarskiej, Kalwarię Piekarską i Kopiec Wyzwolenia. :)
Na ten ostatni razem z Katane sobie wjechaliśmy, a co! ;)
Fajnie wyglądała z niego panorama okolic Piekar.

Później Katane pokazała mi niektóre swoje ulubione miejsca. :D
A więc tamę, Świerklaniec i Chechło. :)

Nad Chechłem sobie troszkę posiedzieliśmy. Słońce nieźle dawało, więc nad wodą było dość sporo ludzi, jak na tą porę dnia i tygodnia. :)

Kolejny nasz przystanek to park w Świerklańcu, gdzie odwiedziliśmy Pałac Kawalera. :D
A po tym zaczęliśmy pić zimne piwko i zajadać się frytasami. Hehe

Troszkę się zagapiliśmy, czas szybko leciał i zrobiło się późno, a przecież umówiliśmy się z Darkiem na popołudniowo-wieczorną przejażdżkę. :)
Strasznie okrężną drogą dotarliśmy na zabrską Helenkę, gdzie czekała na nas cała sympatyczna rodzinka Darka, a więc Anetka, Wiku oraz najmłodszy biker na BS, czyli Igorek. :)

Po sympatycznych pogaduszkach ruszyliśmy razem z Katane, Darkiem i Wiktorem przed siebie.

Nie zabrakło dziś atrakcji. :D
Wiku zgubił tarczę od hamulca tylnego. Hehe
On to chyba każdy rower zajedzie. ;P
Skoro tarcza nie chciała się przykręcić, bo brakło śrubek, nie chciała odpaść, bo brakło odpowiednich narzędzie... :D
To trzeba było coś z nią zrobić, by Wiku mógł kontynuować jazdę.
Pomocna okazała się zwykła taśma klejąca, dzięki której tarczę przymocowało się do szprych koła i można było śmigać dalej. ;)

Odwiedziliśmy Repty i rezerwat Segiet. W takim towarzystwie jechało się arcyprzyjemnie. Było wesoło, więc czas dalej leciał szybko...
Niestety ja musiałem powoli zacząć się spieszyć, bo czekała mnie praca. :/
Dlatego też nie pojeździliśmy tyle ile byśmy chcieli, ale i tak było super!

Następnym razem będzie więcej czasu. :)

Bardzo fajnie było poznać słynną Katane!
No i super było znów pojeździć z Darkiem (tym razem bez deszczu :D) oraz wschodzącą gwiazdą BIKEstats, a więc Wiktorem. :)

Oby więcej takich wypadów na... kole! ;P

Widok na Sanktuarium Matki Boskiej Piekarskiej


Katane zjeżdżająca ze Wzgórza Wyzwolenia


Razem z Katane na tamie ;)


Chechło


Oprócz rowerów w modzie są... kajaki ;)


W świerklańskim parku :D


Wschodząca gwiazda BIKE stats – WIKU!


A to już tylko starzy wyjadacze ;P

Żywiec i Jezioro Żywieckie

Wtorek, 6 maja 2008 · Komentarze(13)
Kategoria woj. Śląskie
Jako, że musiałem zawitać do Bielska-Białej,a miałem też i wolną chwilkę wieczorem, postanowiłem odwiedzić sobie niedaleki Żywiec. :)
Nigdy tam nie byłem, więc tym bardziej chciałem skorzystać z okazji.

Dwie godzinki spędzone w tym niewątpliwie uroczym miasteczku, z którego pochodzi jedno z najlepszych polskich piw, były dla mnie bardzo przyjemne.

Objechałem rowerem dookoła Jezioro Żywieckie i co najważniejsze, akurat trafiłem na zachodzące słońce, więc miałem tę frajdę, że jadąc podziwiałem cudowne rzeczy, które tworzyła natura na niebie, za szczytami gór i na tafli jeziora.

Było dość sporo zjazdów, jak i podjazdów, a więc fajnie! :)

TRASA:
Żywiec -> Czernichów -> Tresna -> Zarzecze -> Żywiec

Troszkę fotek :)

JEZIORO ŻYWIECKIE, W TLE BESKIDY I ZACHODZĄCE SŁOŃCE...


Złote promienie nad Beskidami i Jeziorem Żywieckim


Takie spektakle tworzy tylko natura


Bogata paleta barw...


Sprawia, ze to co piękne jest jeszcze piękniejsze :)


Góry, woda i zachodzące słońce...


Samotny korzeń wystający ponad taflą Jeziora Żywieckiego


Jezioro Żywieckie w wersji, gdzie wieje chłodem... ;)


A tutaj już emanuje ciepło :)


Myślę, że mógłbym zakochać się w Beskidach :)


W dole jakaś przystań...


Żywiec – Ratusz


Żywiec – Rynek nocą


Żywiec – dzwonnica

Praga 2008 - powrót do domu

Niedziela, 4 maja 2008 · Komentarze(34)
Niesamowity powrót z Pragi do Jasienia. :D

Po wczorajszej decyzji o tym, że ostatniego dnia wypadu mamy pokonać cały dystans z Pragi do domów nadszedł czas na realizację planów.

Nikt nie kwapi się do tego, by się wygramolić z namiotu, bo najzwyczajniej w świecie o 5 rano jest strasznie zimno. :D
Do tego poszliśmy późno spać, bo w nocy szukaliśmy otwartego sklepu, żeby mieć co zjeść na kolację i śniadanie. :)
Poza tym troszkę zabawiliśmy u właściciela kempingu. Trzeba było uregulować należności i jeszcze uciął sobie z nami długą pogawędkę. Chyba nas polubił. :D

Gdy już zjedliśmy, umyliśmy się, namiot został złożony, a rzeczy spakowane, trzeba było ruszyć wreszcie przed siebie.
Praga jeszcze spała, a my już jechaliśmy...

Pierwsze 80 kilometrów to było bardzo szybkie tempo dyktowane przez Matyska, ale dzięki temu 1/3 dystansu poszła gładko. :)
Zrobiliśmy sobie przerwę, by przebrać się w krótkie gacie i koszulki, bo gdy wyszło słońce, to zaczęły się upały. :D
Ten dzień był zdecydowanie najlepszym jeżeli idzie o pogodę.

W pewnym momencie, w mieście Česká Lípa zajeżdżamy do marketu, gdzie kupujemy wodę i pyszne lody. :D

Po tej miejscowości zaczyna robić się ciężej, czuć że zbliżamy się do gór.
Po kilkunastu kilometrach zaczynają się regularne, długie i ciężkie górskie wspinaczki. Trzeba się jakoś przebić przez Góry Łużyckie. ;)

Może było i ciężko, ale ten odcinek wspominam bardzo dobrze, bo lubię góry, a zwłaszcza widoki, jakie towarzyszą podczas pokonywania podjazdów. :D
Fakt, faktem przetyrały nas te podjazdy nieźle. ;)

Dotarliśmy do Rumburku, jednej z ostatnich miejscowości w Czechach, jaka była na naszej dzisiejszej trasie. Tam wydajemy ostatnie korony, by posilić się pysznym obiadkiem, przy niemniej smakowitym piwku. :)

Po tym posiłku pokonujemy jeszcze jakieś 10-15 km i wjeżdżamy do Niemiec.
W nogach już grubo ponad 100 km tego dnia, ale jedzie się fajnie. :)

Problem powstaje, gdy docieramy do niemieckiego miasteczka Löbau, ponieważ doskwiera nam dość poważny problem nawigacyjny. ;)

Radzimy sobie z tym jednak i przez Niesky docieramy do Podrosche, gdzie wpadamy do Polski!
To był również bardzo przyjemny odcinek. Muszę się przyznać, że podczas tego wyjazdu spodobały mi się niemieckie drogi i ścieżki rowerowy, do których wcześniej miałem jakieś uprzedzenie. :)
No ale, jak to mówią... tylko krowa poglądów nie zmienia! :D

Gdy byliśmy w Polsce do domów zostało nam ponad 20 km. Matys miał do Żar 25, a ja do Jasienia 45. W nogach ponad 200 km, ale co tam... jadymy!!! ;)

No i dojechaliśmy. :)

Zmęczeni, ale bardzo zadowoleni i wielce usatysfakcjonowani.
Udało nam się zrealizować nasz plan w 100%!
Pokonaliśmy cały dystans z Pragi wioząc ciężkie sakwy.

Po tym wyjeździe można było poczuć, że się naprawdę żyje! :D

Był to nasz pierwszy kilkudniowy wyjazd, pierwszy raz z sakwami, a jesteśmy z niego bardzo zadowoleni.

Teraz planujemy już kolejne wyjazdy i może kiedyś wreszcie uda nam się zrealizować nasze wspólne marzenie, jakim jest objechanie dookoła Polski!

TRASA:
Praga -> Zdiby -> Libeznice -> Kojetice -> Neratovice -> Tuhaň -> Mělník -> Liběchov -> Želizy -> Tupadly -> Chudolazy -> Medonosy -> Bukovec -> Deštná -> Dubá -> Nový Berštejn -> Újazd -> Jestřebi -> Lesná -> Sosnová -> Česká Lípa -> Lada -> Horni Pihel -> Nový Bor -> Svor -> Lesné -> Jiřetin pod Jedlovou -> Dolni Podluži -> Studánka -> Rumburk -> N/Neugersdorf -> Kottmarsdorf -> Großweidnitz -> Löbau -> Kittlitz -> Oppeln -> Kleinradmeritz -> Melaune -> Nieder Seifersdorf -> Baarsdorf -> Jänkendorf -> Niesky -> Horka -> Geheege -> Rothenburg -> Lodenau -> Ungunst -> Steinbach -> Podrosche -> PL/Przewóz -> Straszów -> Mielno -> Drozdów -> Olbrachtów -> Żary -> Grabik -> Drożków -> Świbna -> Jasień

Dopiero co wyjechaliśmy z Pragi...


Przed nami masa kilometrów i podjazdów


Czasem chwile odpoczynku...


By potem wspinać się w górę!


Jak zawsze po zdobyciu kolejnego szczytu jest radość :)


Ale czekają następne... :D


Już zostało do domu tylko... 100 km :D


DZIĘKI MATTI! :)

Praga 2008 - zwiedzanie Pragi - Dzień 3.

Sobota, 3 maja 2008 · Komentarze(19)
Kategoria Praga 2008, Czechy
Wstajemy koło dziesiątej rano, bo po nocnym zwiedzaniu późno poszliśmy spać.
Planem na dziś było zwiedzanie Pragi.
Wytyczyliśmy sobie bardzo ambitną trasę, na której znalazła się masa zabytków i co ciekawe, udało nam się niemal wszystko zobaczyć. :)

Zwiedzaliśmy Pragę poruszając się na rowerach, dzięki czemu w szybki i niezawodny sposób przemieszczaliśmy się pomiędzy poszczególnymi dzielnicami, odwiedzając przy okazji piękne praskie parki.

Dzisiaj pogoda dała znowu popis. :D
Cztery razy łapał nas deszcz, a raz był to nawet... grad. :)
Opady staraliśmy się przeczekiwać w suchych miejscach, by nie moknąć.
Po południu już było tylko słońce, co nas bardzo cieszyło.

Zaliczyliśmy dwa obiadki w parkach. Oczywiście nie mogło zabraknąć czeskiego piwka. :)

Całe zwiedzanie zakończyliśmy po godzinie dwudziestej, a więc zajęło nam to niemalże calutki dzionek.
Wiem na pewno, że by zwiedzić całą Pragę, potrzebny jest tydzień, albo jeszcze więcej czasu. :)
My zobaczyliśmy to co chcieliśmy zobaczyć, a więc były to przede wszystkim:
- Karolinum
- Most Karola
- Złota Uliczka
- Wzgórze Petrin
- Zamek na Hradczanach
- Katedra św. Wita
- Bazylika św. Jerzego
- Pałac królewski
- Wieża Dalibora
- Wieża Prochowa
- Rynek Starego Miasta
- Josefov – dzielnica żydowska z licznymi synagogami
- Klasztor Benedyktynów
- Klasztot Strahovski
- Kaplica Betlejemska
- Metronom
- Stadion Sparty i Slavii
- Dzielnica ambasad
- Zamek Trojski
- Kilka mostów i masa innych miejsc, które minęliśmy przy okazji :)

Jak widać zabrakło Wyszechradu i nie zwiedziliśmy również zabytków na Malej Stranie. Zabrakło na to już dnia. :)

Niewątpliwie naszym niecodziennym dokonaniem było... pokonanie Złotej Uliczki oraz Wieży Dalibora z rowerami. :D
Ci którzy znają te miejsca wiedzą, że ciężko się tam porusza pieszo, bo jest tam strasznie mało miejsca. :D
Dobrze, że trafiliśmy na pobłażliwego strażnika. ;)

Mieliśmy również troszkę szczęścia, bo na Hradczanach udało nam się trafić na zmianę warty.
Również zobaczyliśmy, jak działa mechanizm zegara astronomicznego w rynku. :)

Na noc zostaliśmy jeszcze w Pradze, bo postanowiliśmy dziś z niej nie wyjeżdżać.
Cały dystans z Pragi do domów zamierzaliśmy pokonać następnego dnia. Jak się później okazało była to doskonała decyzja, bo wszystko poszło zgodnie z założeniami! :)

To był bardzo dobry dzień! :D

ZWIEDZANIE PRAGI – MOJE ZDJĘCIA

Zamek Trojski


Matys przy fontannie na placu zamkowym


Plac przed Zamkiem Trojskim


Planetarium


Muzeum Narodowe – Lapidarium


Mozaika na ścianie praskiego planetarium


Kościółek w parku Stromovka – tam przeczekaliśmy jeden z ataków deszczu :)


Znowu deszcz... poczekamy :D


Ambasada... Algierii – jedna z wielu, które tego dnia obejrzeliśmy :)


Jedna z uliczek dzielnicy „ambasadowej” – PRAHA 6 :D


Przy wejściu na stadion Sparty Praga


Sparta Praga – jedna z trybun stadionu


Praskie mosty widziane z Latenskich Sadów


Latenske Sady – widok na Pragę






Metronom


To se ja ;)


Specjalnie dla Kosmacza! :D


W takiej scenerii to ja mogę jeździć i jeździć...


W Pradze miło mijał czas... ;P


Praska uliczka po deszczu


Praga, Praga, Praga... :D


Chyba tylko kaczorom deszcz nie wadził ;)


Břevnovský klášter, znaczy się klasztor na Brevnovie :D


Przerwa przed kolejnym etapem zwiedzania – w oczekiwaniu na smażony syr! :D


Slavia Praga – stadion


Strahov – zaraz obok jednego z największych stadionów świata (niestety był zamknięty :/)


Widok na Pragę ze wzgórza Petrin


Hradcany widziane ze wzgórza Petrin


Strahovský klášter :)


Coś dla lwic ;)


Strahov – klasztor. Takie klimaty są dla mnie bardzo przyjemne!


Piękne zdobienia strahovskiego klasztoru


Matys na praskim bruku :D


Święty Piotr :)


Praski Zamek – zmiana warty


Katedra św. Wita


Złota uliczka


Rzeźba Czaszki na Hradczanach


Praskie dachy się zaczerwieniły przy zachodzącym słońcu :)


Inne budynki zostały oblane złotem... ;)


I to wszystko stworzyło sielankową atmosferę :)


Most Karola i tłumy ludzi przechadzających się po nim


I sam wielki Karol, który stoi przy moście w dzień i w noc!


Hradczany za którymi chowa się słońce


Zegar na praskim rynku


Praski Rynek bogaty jest w takie budowle


I takie też ;)


Synagoga żydowska na Josefovie


Ostatnie zdjęcie z tego dnia – budynek poczty :)

Praga 2008 - dojazd do Pragi i nocne zwiedzanie - Dzień 2.

Piątek, 2 maja 2008 · Komentarze(20)
Drugi dzień weekendowego wypadu do Pragi.

Wstajemy rano z Matysem całkowicie przemarznięci, bo noc była zimna, a w namiocie brak... zamków. :D

Nic to. Rozpalamy małe ognisko i pieczemy kiełbaski na śniadanko, które smakują nieziemsko! Szybkie drugie śniadanie w postaci Piasta i ruszamy!

Dziś mamy już wjechać do Pragi!
Emocje coraz większe. Jedzie się fajnie pomimo wczorajszego dystansu. Od początku mamy górki, ale jakoś z mozołem je pokonujemy. Znów dopada nas deszczyk, jednak jest super.

Niestety... żeby nie było za pięknie, bo życie to nie bajka... :D
W Mělniku mylimy drogi i niczego nieświadomi jedziemy dalej przed siebie. Jakby tego było mało, dopada nas potężna burza, mocno leje, wieje jeszcze bardziej, momentami jedziemy z ledwością 15 km/h. Pojawiają się nerwy, jest zimno, jest ciężko, jest strasznie mokro i wietrzenie i... gdzie my jesteśmy?!
Zorientowaliśmy się po kilkunastu kilometrach, że pomyliliśmy drogę. :/
Mieliśmy już dość. Tyle kilometrów w nogach, a tu taka pomyłka i jeszcze ta pogoda. :/
Zjeżdżamy na piwo i smażony ser. :)
Posiłek odbywamy w jakiejś nieprzyjemnej spelunie, ale lepsze to niż burza za oknem.
Gdy skończyliśmy pogoda się poprawiła. :D
Humory wracają. Obieramy właściwy kierunek i już nic nam nie staje na przeszkodzie.

Jeszcze kilkanaście kilometrów i Praga zdobyta!

Zatrzymujemy się na polu kempingowym u fantastycznego Czecha, który jest przemiłym człowiekiem i przyjmuje nas mimo, że nie ma już praktycznie wolnych miejsc. :)
Kemping Fremunt w dzielnicy Troja polecam każdemu! Bardzo przyjemne miejsce, niedrogo, łatwy i szybki dojazd do centrum, miejsce na namioty, są domki i pokoje, prysznice z gorącą wodą 24h na dobę i co najważniejsze miła atmosfera! :)

Po kąpieli i jedzeniu chwilę spędzamy w namiocie czekając aż przestanie padać deszcz, a później ruszamy w miasto, by podziwiać Pragę nocą!

Powiem tyle: CUDOWNIE!

TRASA:
Doksy -> Zbyny -> Horky -> Vrchovany -> Novy Berštejn -> Dubá -> Deštná -> Bukovec -> Medonosy -> Chudolazy -> Tupadly -> Želizy -> Malý Hubenov -> Liběchov -> Mělnik -> Brozánky -> Spomyšl -> Nová Ves -> Nové Ouholice -> Podhořany -> Veltrusy -> Postřižin -> Kličany -> Zdiby -> PRAGA!!!

+ po Pradze nocą :)

Znowu w drogę


Na trasie...


Mijamy wiele pięknych widoków


I znowu pada :/


Pogoda robiła z nami co chciała :D


Łaba


Zamieniłem Pragę (50 koron ;) ) na dwa Gambrinusy z pianką. :D


Praga zdobyta!


Chwilę później SMS od Agenciary... ;P


PRAGA NOCĄ




































A to na zakończenie zwiedzania… ;)

Praga 2008 - wyjazd z Matyskiem - Dzień 1.

Czwartek, 1 maja 2008 · Komentarze(15)
Wreszcie nadszedł pierwszy dzień maja! Początek weekendu, na który wiele osób czekało z utęsknieniem. :)

Na ten czas zaplanowałem sobie z Matyskiem wyjazd do Pragi...
Oczywiście na rowerach. :D

Chcieliśmy połączyć swoje siły i jechać razem z Agenciarą, Kosmą i Kobrą, którzy również w tym samym czasie zamierzali odwiedzić stolicę Czech. Niestety nie mogliśmy zgrać się z terminami ze względu na pracę. Ale nic to... następnym razem się powiedzie!
Grunt, że wszyscy się bawili dobrze! :)

A nasza zabawa zaczęła się wczesnym rankiem pierwszego maja.
Dzień wcześniej spakowałem się w sakwy, by o piątej rano w czwartek ruszyć z nimi do Żar, skąd już razem z Matyskiem jechaliśmy do samej Pragi...

Tego samego ranka podjechałem jeszcze do Lubska na Orlen, by nadymać kółka. :D
Pochwalę się Wam również tym, że przez pierwsze dziesięć kilometrów trasy towarzyszyła mi... moja mama!
Wyobraźcie sobie, że wsiadła o tej porze na rower, by choć odrobinkę uczestniczyć w naszej wyprawie! Cud kobieta! :)

Z Żar już razem z Matysem skierowaliśmy się w stronę granicy polsko-niemieckiej, którą pokonaliśmy w Przewozie/Podrosche. Właściwie to już nie ma czegoś takiego, jak „pokonywanie granicy”, bo można sobie przejeżdżać przez nią do woli! W końcu jesteśmy w Unii Europejskiej. :)

Po stronie niemieckiej poruszaliśmy się wspaniałą ścieżką rowerową Oder-Neiße. Pierwszy raz jeździłem u naszych sąsiadów, ale wrażenia z jazdy mam niezwykle pozytywne!
Pięknie to Niemcy zorganizowali, trzeba im to przyznać.
Ścieżka swój biega zaczyna w Świnoujściu, a kończy w Czechach w miejscowości Česká Ves. Cały czas wiedzie wzdłuż Odry i Nysy Łużyckiej, jak nazwa na to wskazuje. :)
Na jej szlako jest mnóstwo atrakcji turystycznych oraz malowniczych lasów, łąk i pól. Jazda po niej do czysta przyjemność i wcale nie dziwi fakt, że spotkaliśmy na niej strasznie dużo rowerzystów tego dnia. :)

W Niemczech odwiedziliśmy piękne miasta Rothenburg oraz Görlitz, w którym to dłużej zabawiliśmy, bo jest tam cała masa pięknych miejsc.
Również troszkę czasu spędziliśmy w Ostritz, gdzie mieści się cudowny klasztor St. Marienthal – malownicze miejsce, gdzie można spędzić dużo czasu błogo odpoczywając. :)

Wreszcie dotarliśmy do Zittau, punktu, w którym stykają się granice trzech państw: Polski, Czech i Niemiec. Dosłownie na kilka minut znów wpadamy do Polski i zaraz potem znajdujemy się w Czechach, gdzie zatrzymujemy się na obiad.
Oczywiście... Pilsner i smażony ser! :D
Coś co moje podniebienie przyjmowało z niezwykłym zapałem. ;)

Przez kolejne kilometry mijamy piękne, malownicze czeskie wioseczki i miasteczka.
Ciągle przebijamy się przez Góry Łużyckie, co nie jest zbyt proste z obciążonym sakwami rowerem. Ale trzeba jechać! Praga czeka! :)

Przed zachodem słońca robimy długi odpoczynek na jednej z górskich łąk. Zmęczony byłem bardzo i mi się przysnęło. :)
Dobrze, że Matys czuwał. :D

Później przejechaliśmy jeszcze około czterdziestu kilometrów i zatrzymaliśmy się w miejscowości Doksy.
Chcieliśmy rozbić się nad jeziorem, ale nie odnaleźliśmy go w ciemnościach... :/
Ostatecznie rozbijamy namiot w lesie, nieopodal jakiegoś ośrodka.
Zmęczeni kładziemy się szybko spać, a do snu tuli nas... Piast Wrocławski! :D

To był ciężki, aczkolwiek pełen atrakcji dzień! :)

Zapomniałem napisać o pogodzie... może to i lepiej. ;)

TRASA:
Jasień -> Budziechów -> Lubsko -> Budziechów -> Jasień (nadymać kółka :D)

Jasień -> Świbna -> Drożków -> Grabik -> Żary -> Olbrachtów -> Drozdów -> Mielno -> Straszów -> Przewóz -> N/Podrosche -> Klein Priebus -> Steinbach -> Ungunst -> Lodenau -> Rothenburg -> Nieder Neundorf -> Kahlmeile -> Zentendorf -> Deschka -> Zodel -> Ludwigsdorf -> Görlitz -> Hagenwerder -> Leuba -> Ostritz -> Mariental -> Hirschfelde -> Zittau -> Hartau -> P/Kopaczów -> CZ/Hrádek nad Nisou -> Dolni Sedlo -> Horni Sedlo -> Polesi -> Rynoltice -> Lvová -> Jablonné v Podještědí -> Postřelná -> Nový Luhov -> Noviny pod Ralskiem -> Mimoň -> Boreček -> Hradčany -> Břehyně -> Doksy

Wystartowali


Wjeżdżamy do Niemiec


Kiedy przestanie padać???!!! :/


Chwila relaksu ;)


Rothenburg


Konie…


On już więcej nie zajedzie Wam drogi :D


Krótki odpoczynek


W Görlitz










Kto komu ustąpi?! :D


Odpoczynek na jeziorkiem w Görlitz


Helikoptery :D


Ostritz


Klasztor St. Marienthal


Nie ruszę się stąd! ;)


Każdy orze jak może :D


Matys jedzie wzdłuż Nysy Łużyckiej


Takimi uliczkami można jeździć bez końca


Gdzieś na trasie


Słońce chowa się za górami, a my wciąż jedziemy... :)