Wpisy archiwalne w miesiącu

Lipiec, 2008

Dystans całkowity:2431.58 km (w terenie 279.74 km; 11.50%)
Czas w ruchu:122:44
Średnia prędkość:19.81 km/h
Liczba aktywności:28
Średnio na aktywność:86.84 km i 4h 23m
Więcej statystyk

Powrót do Wrocławia

Wtorek, 8 lipca 2008 · Komentarze(0)
Po szaleństwach przyszedł czas na powrót do Wrocławia. (zawsze tak jest :D)
Dzień spędzony na zabrzańskiej Helence. Czas płynął szybko, kac sobie mijał... ;)
Wieczorem Darek z rodzinką odwiózł mnie na dworzec kolejowy w Zabrzu i trzeba było się pożegnać.

Cała podróż zleciała mi na patrzeniu się w znikające na horyzoncie tory kolejowe...
Fajna zabawa. ;)

We Wrocku na PKP czekał na mnie Krzysztof.
Razem zrobiliśmy sobie nocny trip ulicami Wrocławia - był mi bardzo potrzebny!

NIKNĄCE W DALI TORY KOLEJOWE...

Na Helenkę! :)

Poniedziałek, 7 lipca 2008 · Komentarze(2)
Miałem jechać z Moniką ale ostatecznie strasznie pobłądziłem w Będzinie i postanowiliśmy dojechać osobno. :)
Ja tak jak potrafię i Monika też po swojemu. (startowała z pracy, a więc z Katowic)

Większość w deszczu ale fajnie się jechało.
Na światłach w Czeladzi uciąłem sobie fajną pogawędkę z kierowcą, który był zaciekawiony gdzie podróżuję z sakwami. :)
Przyjemne to było.

Gdy dojechałem do Miechowic odżyły wspomnienia...
Przypominałem sobie ten cudowny dzień, kiedy wracałem do Wrocławia po awansie Reprezentacji do finałów EURO 2008!

Na Helence czekali już niemal wszyscy. :)
Wrócił z pracy Darek, dojechała Monika, później wpadła Dominika.
To był emocjonujący wieczór! :D

Jack i Johnny okazali się po raz kolejny super kumplami. :D

Pożegnanie ze Skrzynnem i... jedziemy dalej :)

Niedziela, 6 lipca 2008 · Komentarze(3)
W ogóle nie chciało mi się dziś rano wychodzić z łóżka, a tym bardziej gdziekolwiek jechać. :D
Jednak czas pożegnania się z rodzinką Agnieszki nadszedł.

Długo się zastanawiałem jak mam wrócić do Wrocławia. Przeglądałem w necie połączenia kolejowe...
I w końcu wymyśliłem, że pojadę z Kosmą do Katowic, by troszkę posiedzieć u niej, a dzień później wpaść na zabrzańską Helenkę. :)

Po południu razem z Anetką, Agnieszką i Darkiem pojechaliśmy do Wielunia skąd mieliśmy z Moniką pociąg do Katowic.
Jeszcze przed odjazdem udało nam się zjeść przepyszne lody! Mniam!

Podróż pociągiem minęła przyjemnie.
Z Katowic do Moniki zahaczając jeszcze o pizzerię i Żabkę. :)

Super dzień!

TRASA 1:
Skrzynno -> Dębiec -> Piskornik -> Borowiec -> Masłowice -> Małyszyn -> Urbanice -> Widoradz -> Wieluń

TRASA 2:
Katowice/PKP – Sosnowiec -> Będzin -> Dąbrowa Górnicza

W WIELUNIU


I JUŻ W KATOWICACH :)

Hej! Ale ja się cieszę! :D

Sobota, 5 lipca 2008 · Komentarze(14)
To był drugi doskonały dzień! :D

Rano budzę się strasznie zmęczony – chyba Argus, którego zapodała mi Agnieszka, strasznie mnie sponiewierał. :D
No dobra, wszyscy już ubrani... to też wyskakuję z łóżka. ;)

Na trasę wyruszyła ekipa w składzie:
Anetka – dobry duch i właścicielka opatrunków :D
Agnieszka – przewodniczka :)
Kosma – ta to nie wiem po co jechała ;P
Darek – kompan do wszystkiego :D
Wiku – potrójny rekordzista i pogromca kałuż ;)
Młynarz – przywódca i guru hehe ;)

Nasza Agnieszka zaproponowała nam tereny Załęczańskiego Parku Krajobrazowego, gdzie mieliśmy zwiedzić Rezerwat Węże z tamtejszymi jaskiniami.
Zanim tam jednak dotarliśmy to na trasie wydarzyło się dużo ciekawego. :D

Po 25 kilometrach jazdy postanowiliśmy zrobić sobie mały piknik. I tak wylądowaliśmy w stadninie koni nad Wartą, gdzie spotkaliśmy w tamtejszym barku niezwykle pomocną panią. :)
Nad Wartą było tak przyjemnie, że spędziliśmy tam... 2 godziny. :D
W sumie to bardzo dobrze, bo akurat w tym czasie przeszła nad nami ulewa, a my w tym czasie siedzieliśmy sobie pod daszkiem i wcinaliśmy żurek, lody, piliśmy piwko i nieźle się bawiliśmy. :D
Monika nawet zapodawała jakieś dziwne pozy na trawie. ;)
„Jeździliśmy” zaprzęgiem rowerowym...
Bawiliśmy się na warciańskiej wysepce, którą nawet ochrzciliśmy piękną nazwą... Prokreacja. :D
Jak widać nie nudziliśmy się! Było wesolutko, błogo i sielankowo. Jakby to powiedział Siczka: „łatwo, lekko i przyjemnie”! ;)

No, ale jak to w życiu bywa, wszystko co piękne, kiedyś się kończy. To że się kończy... nie oznacza, że dalej ma być źle. :D
Bo w naszym przypadku było wciąż dobrze, a nawet lepiej i lepiej! :)

Mkniemy dalej! W końcu wjeżdżamy na teren parku, zaczynają się piachy i trudne dla moich opon drogi. Po pewnym czasie opanowałem niemal do perfekcji surfowanie po piasku na rowerze. Mówię Wam, zakładajcie slicki i wbijajcie się w teren! Wrażenia niezapomniane! hehe
Niektórzy na tych piachach zaliczyli różne gleby. Oczywiście liderem był Wiku! hehe
Z resztą nie tylko glebami wyróżniał się w terenie... ;)
Na całej trasie zaliczył 737 kałuż! :D
Normalnie jakiś kałużowy pogromca z niego! hehe
A tak przy okazji, jak już o Wiktorku mowa...
Dzisiaj został potrójnym rekordzistą!
Chłopak dał czadu. Po raz pierwszy w życiu przekroczył 100 km jednego dnia! Poza tym pobił rekord prędkości w jeździe na płaskim (42 km/h) i z górki (54 km/h)! Wymiatacz!!!
To chyba nieźle jak na niespełna jedenastolatka?! Ja w każdym razie już sobie w pokoju powiesiłem jego plakat z autografem. ;)

Dobra, wróćmy na trasę. A na trasie zguby, zguby, zguby. Anetka pędząc z górki w lesie, jechała tak szybko, że wiatr wywiał z jej kieszeni kasę, dowód osobisty i telefon nawet. :D
Na szczęście była w pobliżu Kosma, która lubi odnajdywać zagubione monety i inne przedmioty. Także wszystko dobrze się skończyło. :)

A wiecie, co?! Anetka to kolejny fenomen tego dnia! :D
Wyobraźcie sobie, że również przejechała ponad 100 km! Szacuneczek! ;)
Jakbyśmy to z Igorkiem powiedzieli... „miło się z tą panią robi interesy” ;P

Ok., ok... wracamy do jazdy. :D
A działo się działo. Błądziliśmy nawet troszkę, ale w końcu błysk geniuszu Darka sprawił, że dotarliśmy do celu i nawet znaleźliśmy dwie z jaskiń ukrytych w Rezerwacie Węże. :D
Niestety nie zwiedzaliśmy ich, bo nie zabraliśmy swojego fachowego wyposażenia grotołazów. ;P
To nic, bo i tak było fajnie! :)
Razem z Darkiem i Wiktorem podziwiałem wylegujące się na polanie lachony. Znaczy się piękne kobiety! :D
No ludzie... taka Agnieszka oblana promieniami słońca... :D
Generalnie wszystkie misski świata się chowają. ;P
A przy Agnieszce jeszcze były i Monika (z pomarszczonymi nogami ;P) i Anetka! Także się działo. ;P

Po jakimś czasie należało opuścić rezerwat, bo minuty uciekały nieubłaganie a chcieliśmy zdążyć dojechać do Skrzynna zanim zamkną nam sklep monopolowy, tzn. z artykułami spożywczo-przemysłowymi. :D
A więc przejazd przez Wartę i gonimy prowadzeni przez naszą niezawodną przewodniczkę.
Mijamy kolejne wioseczki podziwiając otaczający nas świat i dyskutując o wszystkim co się da. Wreszcie dotarliśmy do Czernic, gdzie postanowiliśmy wypełnić moją sakwę czymś na kolację... :D

Długo trwały negocjacje z panią sklepową...
Monika uparła się, że bierzemy skrzynkę bełtów... Pani twardo upierało się przy denaturacie... :D
W końcu poszliśmy na kompromis... Wzięliśmy 25 Tyskaczy i dwa czteropaki Tomalosowego piwa, czyli Żubra. :)
Pani ucieszona, że sprzedała cały browar w sklepie, mogła zamykać kram. :)
A trzeba przyznać, że była strasznie sympatyczna! W ogóle w tym Skrzynnie i okolicach to jakiś inny świat! Wszyscy tacy życzliwi i uczynni. Jeśli raj istnieje... to może być właśnie taki (wszyscy radośni, serdeczni, uśmiechnięci i pomocni) tylko brakowało mi tam Piastów Wrocławskich, no i fajnie byłoby gdyby piwo byłoza free... ;P
Marzenia... hehe

Pochwalę się tym, że prawie wszystkie piwa zmieściły się w jedną sakwę ale gdy jechałem to strasznie mnie przeważało na jedną stronę. :)
Czego jednak nie robi się dla dobrej kolacji!
W ogóle jak już o kolacji piszę... Agnieszki mamusia zrobiła taką kolację, że niejedna Wigilia się przy niej chowa! Chyba nikt nie wstał od stołu głodny - każdy syty! Za to bardzo Pani Wiesi dziękuję! Cud kobieta! Nie dziwi więc, że cudowne są i jej córki. :D

Zanim jednak usiedliśmy do kolacji zdecydowaliśmy się na nocną jazdę po okolicach Skrzynna.
Dlaczego?!
Ano było nam mało! Większość chciała dokręcić do setki i oczywiście każdy z nas chciał pojeździć z Igorkiem, który to na nas czekał cały dzień. :)
Igorek dzielny chłopak, narzucił takie tempo że niektórym podczas jazdy wywalało powieki na lewą stronę. :D
W końcu peleton się rozerwał i jechały dwie, czasem trzy grupy. Na tyłach oczywiście Kosma, a z przodu Wiku i ja, a więc największe kozaki! ;)
Można powiedzieć tuzy dwóch pedałów, czy dwóch kółek jak kto woli. :D
Dzielnie towarzystwa dotrzymywała nam Anetka. :)
Nocna rundka z Igorkiem to było jakieś 10 kilometrów ale jakich! Adrenalina niesamowita. :)

Wszyscy dokręcili do seteczki. Jedynie Agnieszka sobie odpuściła, bo chciała nam przygotować razem z mamą wspomnianą kolację i schłodzić piwko. :D
DZIĘKUJEMY!!!

Cóż mogę dodać?! Chyba wszystko napisałem,
Wszyscy zadowoleni. Niektórzy z nowymi rekordami.
Później mój ulubiony tekst z wyjazdu: „Piotrek, skocz po chmiel!” :D Autorstwa tatusia Agnieszki. Wiedziałem, że z Panem Marianem szybko znajdę wspólny język! :D

Uff, ale się rozpisałem! Aż się spociłem. hehe
Do następnego!

- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
KSU – „Po drugiej stronie drzwi”
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -

Pora wyruszyć na nowe szlaki...


NASZ DZISIEJSZY SKŁAD:

Anetka – niczym księżniczka :D


Kosmacz – lewituje?! A może to wstęp do czegoś lepszego?! ;P


Agnieszka – mistrzyni powietrznych szpagatów :D


Darek – zwycięzca plebiscytu „Najlepszy łysy fotograf dnia” ;)


Wiku – przy nim Bruce Lee to leszcz (prawie połamał mi rękę) ;)


Młynarz – pan i władca na wyspie Prokreacja :D


Tak mi dobrze, tak radośnie... hehe


No comments :D


”Albo kupisz mi nową gitkę albo poznasz co znaczy Sakura!” – rozmowa synka z ojcem ;)


Grupa pościgowa – Anetka i Kosma :D


Przed kim on tak ucieka?! Hmmm....


A! I wszystko jasne! hehe


Pogromca kałuż!


Dajcie browara! Czyli Darek po wyjeździe z lasu. ;)


Sielanka na polance w rezerwacie


Chcieliśmy tam zjechać na rowerach ale były za wąskie szczebelki... :D


Leśny potwór?! ;P


”Dawajcie szybko, bo nam wykupią wszystkie bełty” – Kosma na trasie :D


Po prostu rajsko...


A to jest już eden nad edenami! :D


Pora już spać ale... nie dzisiaj! :D


Ta co nigdy nie dokręca do setki... :D


Nocna jazda z naszym liderem! Igorek w akcji!



TRASA:
Skrzynno - Dębiec - Huta Czernicka - Czernice - Dolina Czernicka - Dębina - Osjaków - Raduczyce - Drobnice - Krzeczów (postój pod parasolami - Toporów - Przywóz - Ogroble - wjechaliśmy na teren Załęczańskiego Parku Krajobrazowego - Bobrowniki i Rezerwat Węże - powrót do Bobrownik - Kapituła - Sąsów - Działoszyn - Ożegów - Siemkowice - Radoszewice - Gabrielów - Felinów - Osjaków - Dębina - Dolina Czernicka - Czernice - Huta Czernicka - Dębiec - Skrzynno

Do Skrzynna

Piątek, 4 lipca 2008 · Komentarze(4)
Dzień doskonały! :)
Trasa była dla mnie niezwykle klimatyczna, masa nowych krajobrazów i miejscowości, przejazd przez aż cztery województwa. :)

Po 5 godzinach snu (byłem po nocce), wstaję i zaczynam zakładać bagażnik i sakwy na rower. Po jakimś czasie wszystko jest gotowe i pakuję potrzebne ubrania, bo w końcu nie będzie mnie w domu kilka dni. :)

Za oknem hula wiatr, niebo pochmurne, a w głowie jedna myśl: „dojechać do Skrzynna okrężną drogą tak aby pękło 200 km”. :D
Więc do dzieła!

Najpierw nad odrzańskie wały, potem Kiełczówek i licznymi wioskami gnam przed siebie, mijam Bierutów, Namysłów, potem kieruję się Kępno i jestem coraz bliżej celu.
Przez całą trasę mam silny boczny wiatr, po 100 km robi mi się chłodno i zakładam kurteczkę. W Kępnie zaliczam jedyny ciepło posiłek na trasie, niestety są to tylko „przysmaki” z Mc Donald’s. :D

Czas biegnie nieubłaganie (wyjechałem po jedenastej) więc 25 km przed moim celem zapadają ciemności...
Szkoda, że mam niedokładne wydruki mapki, bo gdy jest ciemno, na ostatnich kilometrach wyjeżdżam w szczerym polu... :D
Trzeba jechać.
Uparłem się, by na trasie zaliczyć... Wiktorów, bo chciałem tym się strasznie pochwalić Wiktorkowi. :D hehe
W końcu dopiąłem swego. :D

W ogóle to zrobiło się deszczowo i trochę zmokłem. :)
Jeszcze tylko Czarnożyły, dwie wioseczki i jest! Skrzynno! :)
Na drodze, w kompletnych ciemnościach czekają dwie piękne kobiety. :)
Anetka i Agnieszka. Czułe powitanie i zmierzamy w stronę domku, by spędzić razem przemiły wieczór z rodziną Agnieszki, Anetką, chłopcami i Moniką oraz Darkiem, którzy przyjechali jakąś godzinkę później ode mnie.

To była zapowiedź tego, co nastąpiło kolejnego dnia! :D

Dwusetka pękła, ale mam ich dopiero 4 w tym sezonie, a Damian już 7... Dostaję od niego baty niemiłosierne. :)
Nasz zakład jednak trwa do końca roku, więc jest nadzieja na to, że jeszcze powalczę. :D

- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
KSU – „Po drugiej stronie drzwi”
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -


Krajobrazy z trasy...






W Namysłowie


I jedziemy, jedziemy...


Kościółek ukryty pośród pól


A pośród pól masa kapliczek... :)


...i krzyży. :D


Na trasie znalazły się i takie drogi. :D


We wsi... Młynarka. :D


Stary Pan :D Czyli odpowiedź na Grzeczną Pannę Agenciary i Kosmacza. ;P


Na bezdrożach w ciemnościach... :D


TRASA:
Wro/Gaj – Kładka Zwierzyniecka – Swojczyce – Wilczyce...
Śliwice -> Pietrzykowice -> Brzezia Łąka -> Kątna -> Ligota Mała -> Zbytowa -> Zawidowice -> Bierutów -> Pielgrzymowice -> Wojciechów -> Wilków -> Namysłów -> Kamienna -> Bukowa Śląska -> Igłowice -> Skoroszów -> Rychtal -> Piotrówka -> Trzcinica -> Laski -> Mroczeń -> Joanka -> Słupia pod Kępnem -> Młynarka -> Słupia pod Kępnem -> Jankowy -> Baranów -> Kępno -> Krążkowy -> Myjomice -> Domanin -> Mikorzyn -> Doruchów -> Zalesie -> Torzeniec -> Wyszanów -> Kolonia Osiek -> Galewice -> Kaski -> Dąbie -> Zdzierczyzna -> Ryś -> Wyglądacze -> Swoboda -> Świątkowice -> Platoń -> Wiktorów -> Teklina -> Łagiewniki -> Czarnożyły -> Działy -> Niemierzyn -> Skrzynno

Z Żar

Czwartek, 3 lipca 2008 · Komentarze(0)
Po nocnych debatach z Matyskiem związanych z naszym planowanym wyjazdem na Bornholm (13. lipca) trzeba było wrócić do domku.
A więc w tym piekle z Żar do Jasienia, drogą boczną, spokojną – przez wioseczki.
Do tego doszła jazda po Żarach i wesoła pogaduchy a zakładzie. :D

Gorąco, gorąco...


TRASA:
Żary -> Grabik -> Lubanice -> Łukawy -> Bieszków -> Jasień

W piekle

Środa, 2 lipca 2008 · Komentarze(12)
Jazda w samo południe – w tym piekle.
W cieniu temperatura grubo powyżej 30 stopni, strasznie suche powietrze.
Trasa do Olszyny i później lasem do Zasiek przez fabrykę amunicji.
Droga z Olszyny to istna pustynia, miałem pełne buty piachu.
Ostatnie 20 kilometrów jechałem w stanie agonalnym, ledwo żywy do domu dojechałem.
Później jednak, po kolacji i prysznicu, wsiadłem na rower i pojechałem do Matyska na piwko i opracować plan naszej wakacyjnej wycieczki.

Odcinek z Olszyny do fabryki amunicji


Za Lubanicami, w drodze do Żar



TRASA 1
Jasień -> Jabłoniec -> Golin -> Jaryszów -> Pietrzyków -> Dębinka -> Rytwiny -> Cielmów -> Tuplice -> Trzebiel -> Olszyna -> Brożek -> Zasieki -> Marianka -> Jeziory Wysokie -> Brody -> Chełm Żarski -> Lubsko -> Budziechów -> Jasień

TRASA 2
Jasień -> Świbna -> Drożków -> Lubanice -> Grabik -> Żary

Lipiec - koniec sesji, początek "wakacji"

Wtorek, 1 lipca 2008 · Komentarze(3)
Późnym popołudniem wsiadłem na rower, by odprężyć się po egzaminie z prawa pracy.
Zrobiłem sympatyczną rundkę po wioseczkach na południe od Wrocławia.
Było bardzo przyjemnie i duszno... Szkoda, że zapomniałem zabrać ze sobą bidon z wodą. :)
Na szczęście miałem kaskę, więc w sklepie na trasie ugasiłem swe wielkie pragnienie.

Lipiec się zaczął...


TRASA:
Wro/Gaj – Wojszyce...
Wysoka -> Komorowice -> Szukalice -> Żórawina Osiedle -> Żórawina -> Wojkowice -> Mnichowice -> Okrzeszyce -> Sulimów -> Święta Katarzyna -> Siechnice -> Blizanowice -> Trestno...
Wro/Opatowice – Niskie Łąki - Gaj