Ślęża zdobyta!

Poniedziałek, 13 listopada 2006 · Komentarze(9)
No więc dziś troszeczkę przesadziłem... :D

Wyjechałem z rana w kierunku tylko sobie znanym. Postanowiłem zdobyć wreszcie Ślężę. Już w wakacje miałem taki zamiar ale wiecznie to odkładałem, a teraz podjąłem spontaniczną decyzję i cel udało się zrealizować!

Co prawda warunki pogodowe są kompletnie niesprzyjające dla takich wypadów, bo w końcu mamy już środek listopada. No, ale co tam, jak bym płakał codziennie nad pogodą to dawno rower bym do szafy schował i wyjął go dopiero na wiosnę. A jeździć trzeba, bo jak jeżdżę to się dobrze czuję – pewnie tak jak każda/y z Was ;)

Dzisiaj znów miałem ze sobą nieodłącznego towarzysza swoich ostatnich kilometrów, a na imię mu WIATR :D Niestety denerwuje mnie totalnie, bo nie dość, że się przyczepił to wciąż tylko przeszkadza i utrudnia jazdę. Nie wie on tylko o jednym... że mam go w głębokim poważaniu :]

Pod koniec jeszcze miałem deszcz, mijałem też wypadek we wsi Solna, który nie wyglądał zbyt wesoło – totalnie rozbite auto osobowe po zderzeniu z beczkowozem czy czymś takim... Dobrze, że w tym nie uczestniczyłem :)

Ogólnie jestem bardzo zadowolony z wyjazdu, choć muszę przyznać, że sam podjazd pod Ślężę był dla mnie mordęgą. Z Przełęczy Tąpadła na szczyt wiedzie droga, która ma 3300 metrów długości (żółty szlak), nie jest to jakiś ekstremalnie stromy podjazd, ale dał mi w kość, gdyż prawie cała droga jest tam zasypana kamieniami, które tego dnia na dodatek były mokre i miejscami przysypane liśćmi. Moja tylna opona kompletnie nie nadaje się do takich warunków, więc podczas wspinaczki chyba z 50 razy ratowałem się przed glebą (myślę, że nie przesadziłem). Jeszcze nigdy pod żadną górę nie prowadziłem roweru i tutaj też nie miałem zamiaru odpuszczać, po naprawdę ciężkiej dla mnie walce, która trwała blisko 40 minut (to chyba rekord, 3,3 km w 40 minut...) wjechałem na ten szczyt i dopiero wtedy mogłem odetchnąć i na chwilę się odprężyć. Mimo niepogody i tak bardzo podobał mi się widok ze Ślęży. Trzeba było jednak szybko wracać do Wrocławia, bo nie chciałem jechać po ciemku (to nie do końca się udało :) )

Strasznie cieszę się, że wreszcie pojeździłem po górach, bo ostatni raz miałem okazję jeszcze w lipcu. Dużo dziś pięknych widoków napotkałem na swojej trasie, koniecznie muszę się tam wybrać ponownie wiosną – wtedy to dopiero musi być pięknie...

Jestem bardzo zadowolony z tego wyjazdu, a zwłaszcza, że nie poddałem się na tamtych kamieniach, a przyznam, że było blisko.



Przedstawiam Wam przebieg mojej dzisiejszej traski...


TRASA:

Wro/Gaj
Wysoka
Komorowice
Szukalice
Żórawina Osiedle
Galowice
Wilczków
Jaksonów
Przecławice
Marcinkowice
Brzoza
Brzezica
Borów
Piotrków Borowski
Rochowice
Tyniec nad Ślęzą
Tyńczyk
Popowice
Jordanów Śląski
Glinice
Tomice
Winna Góra
Sulistrowice
Sulistrowiczki
Przełęcz Tąpadła
Ślęża
Przełęcz Tąpadła
Sulitrowiczki
Będkowice
Strzegomiany
Sobótka
Rogów Sobócki
Michałowice
Kwieciszów
Stary Zamek
Ręków
Solna
Pustków Żurawski
Wierzbice
Królikowice
Kobierzyce
Pełczyce
Wilczków
Galowice
Żórawina Osiedle
Szukalice
Komorowice
Wysoka
WRO/Gaj... :D


Dodaję jeszcze kilka zdjęć, jakie zrobiłem podczas dzisiejszego wypadu :)




Przebieg trasy musiałem nieco modyfikować podczas jazdy, gdyż napotykałem na takie niespodzianki...



A tak mniej więcej wyglądał cały podjazd żółtym szlakiem na Ślężę. Odcinek przedstawiony na zdjęciu jest akurat jeszcze w miarę przejezdny, najgorsze czekało za zakrętem :)




To już kościółek na Ślęży:



To zdjęcie przedstawia kultowy posąg niedźwiedzicy, która miała symbolizować "Złego"... :D



Polanka na Ślęży:



Wieża telewizyjna na Ślęży. Ma 135 metrów wysokości...

Komentarze (9)

Chyba przyszła na mnie pora, aby zdobyć Ślężę :) Start jutro jeżeli pogoda dopisze

Tomek 15:58 piątek, 1 grudnia 2006

Dziewczyny mi pozwalają :)) to jeżdżę.
Pozdrawiam - Czesiek

czesiek 17:01 niedziela, 19 listopada 2006

Może i dzieli nas wiek ale po twoich wyczynach tego nie widać :) chciałbym będąc w twoim wieku czuć się tak świetnie jak Ty i pomimo wielu obowiązków jeździć tak często na rowerku.

Traskę wydłużyłem, gdyż chciałem przejechać około 130 km, tak więc moje działanie było celowe :)

Jeśli idzie o robienie zdjęć, to ja ich po prostu podczas jazdy na rowerku nigdy do tej pory nie robiłem. Zawsze jeździłem i nie zbierałem pamiątek w postaci fotek – nawet jak byłem na Pradziadzie. Dopiero teraz może wejdzie mi to w nawyk. Choć jedyny aparat jakim dysponuję to tylko ten wbudowany w telefonie :)

Teraz nie jeździłem w ogóle, gdyż nie było mnie w Polsce kilka dni. Mam nadzieję, że nie wypadłem z rytmu i od jutra coś zacznę jeździć.

POZDRAWIAM!

Mlynarz 14:56 sobota, 18 listopada 2006

Zapomniałem.
Miałem się też pytać dlaczego nie wziąłeś ze sobą aparatu, by uwiecznić to co zobaczyłeś po raz pierwszy na Ślęży. Doszedłem jednak do wniosku, że milczenie jest złotem........ . ;-) Dzięki za fotki.
Może....... jutro..... . ;-)
pzdr - Czesiek

czesiek 20:18 wtorek, 14 listopada 2006

Nooo - może nie powinienem dawać cudzysłowa, ale jak już napisałem, zastanawiałem się dlaczego nie wybrałeś jak najkrótszej trasy do Przełęczy Tąpadła. Ja zawsze jak wiem, że gdzieś - najczęściej u celu - czeka mnie większy wysiłek - skracam trasę maksymalnie. Nieraz jadę nawet "ósemką", czy "piątką". Jak wracam i wiem, że mam jeszcze spory zapas czasu, sił, prowiantu wtedy sobie pozwalam na przeróżne kółeczka na trasie. Każdy jeździ jednak jak chce.
Poza tym dzieli nas troszkę wiek. Ja JUŻ MUSZĘ dobrze zaplanować trasę, Ty niekoniecznie.
Pozdrawiam - Czesiek

Ps. Zaplanuj dobrze dzień na jutro - ma być ciepło, a pojutrze to już odlot. :))

czesiek 20:10 wtorek, 14 listopada 2006

Dzięki Cześku za gratulacje :)

Zastanawiam się, dlaczego moja trasa wydaje Ci się "ciekawa"... ten cudzysłów sprawia wrażenie pewnej tajemniczości :D

A tak poważnie to muszę się przyznać, że za wiele nad przebiegiem trasy się nie zastanawiałem.
Tak naprawdę trasa została wytyczona w 5 minut :), później już podczas jazdy troszeczkę korygowałem wcześniejsze założenia, gdyż napotykałem na nieprzejezdne drogi polne.
Na pewno trudny był teren za Winną Górą, ale z drugiej strony to bardzo mi urozmaiciło jazdę.
Samego wjazdu na Przełęcz Tąpadła nie uważam za ciężki, gdyż uwielbiam takie dłuższe podjazdy (a jeszcze bardziej zjazdy :D ) choć troszkę sił mnie on kosztował.
Prawdą jest, że dojazd na Ślężę był nieco przydługi, bo miał prawie 60 km, jednak ja chciałem przejechać przez miejscowości, w których jeszcze nie byłem nigdy :) stąd może nieco okrężna droga. Bardzo ważne było dla mnie też to, aby nie jechać drogami krajowymi, bo nie znoszę jak w ciągu każdej minuty wyprzedza mnie 30 aut... Wolę spokojne drogi o małym ruchu samochodowym. Z „krajówek” korzystam, gdy muszę skrócić trasę, czy szybko wracać - ale z reguły unikam ich.

POZDRAWIAM!

Mlynarz 14:10 wtorek, 14 listopada 2006

Jak będziesz się Tomku wybierał na Ślężę to ja jestem chętny :) spodobało mi się tam :D

POZDRAWIAM!

Mlynarz 14:09 wtorek, 14 listopada 2006

Gratuluję.
Ja NIE WJECHAŁEM na Ślężę bez podchodzenia z rowerem - obojętnie z której strony.
Byłem ze swoim rowerkiem na niej już wiele, wiele razy i zawsze były takie odcinki, że trzeba było rower poprowadzić.. :)
Ps. "Ciekawą" trasę wybrałeś na Przełęcz Tąpadła. Powrót rozumiem, ale po co się męczyć przed zdobywaniem Góry Słowian - na dodatek w taką pogodę?
Pozdrawiam Czesiek

czesiek 09:38 wtorek, 14 listopada 2006

Ślęża to i dla mnie teraz cel priorytetowy :). Musze sobie kiedys zorganizowac taka wycieczke jak Twoja

Tomek 22:54 poniedziałek, 13 listopada 2006
Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa wczes

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]