Wpisy archiwalne w miesiącu

Marzec, 2010

Dystans całkowity:303.16 km (w terenie 53.00 km; 17.48%)
Czas w ruchu:14:48
Średnia prędkość:20.48 km/h
Maksymalna prędkość:52.63 km/h
Liczba aktywności:9
Średnio na aktywność:33.68 km i 1h 38m
Więcej statystyk

Do Żar z Adusiem, który cisnął na kolarce...

Środa, 24 marca 2010 · Komentarze(3)
Chwila w rodzinnych stronach...

W ten piękny słoneczny dzień wybrałem się z Adriankiem do Żar, by zakupić potrzebne linki i pancerze w sklepie rowerowym.
Trochę się obawiałem tego wyjazdu, bo Aduś przyjechał po mnie na swojej kolarce. Znam go dobrze i wiem, że lubi cisnąć...

Adrian, który lubi mocno depnąć...
Jego kolarka na super wąskich oponach...
I ja, który w tym roku póki co mało jeździ...
Zapowiadał się niezły wycisk.
Nadspodziewanie stało się inaczej.
Co prawda wycisk był ale to nie ja dostałem w kość. :D

Jechało się bardzo dobrze! :)

Adrian napiera :) © Mlynarz

To jest to... Las!

Wtorek, 23 marca 2010 · Komentarze(5)
Przy okazji pobytu w domu rodzinnym odwiedziłem bardzo lubiany przeze mnie Rezerwat przyrody Żurawno.

W lesie jest cudnie.
Szumiące drzewa, śpiewające ptaki, zapach żywicy...
To jest to.

Wiosna! © Mlynarz


Leśna droga do Świbinek © Mlynarz


Tymnica - leśny strumyczek © Mlynarz


Jezioro Żurawno © Mlynarz


Dłużek © Mlynarz


Okolice Dłużka © Mlynarz


Żabka :D © Mlynarz

Rabaty - użytek ekologiczny

Poniedziałek, 22 marca 2010 · Komentarze(3)
Po południu, korzystając ze wspaniałej pogody, odwiedziłem glinianki koło Budziechowa.
Bardzo fajnie się prezentowały przy wiosennym słońcu.
W ogóle fajnie tam było. :)

Później trochę jazdy lasem.
Drogi leśne po zimie są jeszcze w większości bardzo grząskie, co znacznie utrudnia jazdę.
W każdym razie i tak jeździ się po lesie cudnie.

Wracając do domu udało się odkryć umiejscowienie użytku ekologicznego „Rabaty”. Całkiem sympatyczne bagienka. Byłem tam po raz pierwszy i spodobało mi się to miejsce.
Cieszy, że wciąż w bliskiej okolicy jest sporo miejsc, które warto odkrywać i poznawać.

Dzień jak co dzień... Czyli bardzo udany. :)

Glinianki w okolicach Budziechowa © Mlynarz


Prowizoryczne molo ;) © Mlynarz


Las - piękny las... © Mlynarz


Użytek ekologiczny "Rabaty" © Mlynarz


"Rabaty" - bagienko © Mlynarz


Charakterystyczne kanaliki © Mlynarz


"Rabaty" © Mlynarz

Dedykacja dla Mavika!

Sobota, 20 marca 2010 · Komentarze(6)
SETKA DEDYKOWANA MAVIKOWI, KTÓRY W TYM DNIU OBCHODZIŁ URODZINKI :)

Była to bardzo przyjemna wycieczka, bo:
- zrobiona na lubianych przeze mnie bardzo ziemiach Śląska,
- zrobiona w doborowym towarzystwie,
- zrobiona przy okazji pobytu u wspaniałej Rodzinki z Helenki,
- mogłem ją zadedykować Mavikowi. :)

Na tym wypadzie miałem okazję poznać Michała (Fredziomf) oraz Codeisred’a. :)
Reszta ekipy to znani alkoholicy, tfu... tzn. bikeholicy! Czyli Kosma i Darek. :)
Była z nami jeszcze jedna osoba, ale nie napiszą kto, bo to tajemnica. :D

Za cel wycieczki obraliśmy sobie Górę św. Anny – ambitnie. :D

Wypad zaczęliśmy od małego opóźnienia, by tradycji stało się zadość. :)
Najpierw ruszyliśmy w stronę Toszka. Mijając kolejne spokojne wioski zmagaliśmy się z dość mocno wiejącym wiatrem. W międzyczasie zatrzymaliśmy się na moment przy drewnianym kościółku w Zacharzowicach. W samym Toszku robimy drobne zakupy i posilamy się, by wzmocnić siły. Następnie lądujemy na tamtejszym zamku – bardzo fajne miejsce. Lubię takie „średniowieczne” klimaty.

Ekipa, choć jedzie ze sobą po raz pierwszy w takim składzie osobowym, jest bardzo wesoła i zgrana. Kilometry, mimo wiatru mijają przyjemnie. Dobre nastroje nie chcą nas opuścić, za to powoli opuszczają nas siły... Brak treningu robi swoje – cudów nie ma, żeby z łatwością pokonywać długie dystanse trzeba trochę pracować nad kondycją. Jedziemy, jedziemy i... nieco psuje się pogoda, zrobiło się chłodniej, słońce schowało się za chmurami, które straszą deszczem. No nic... chyba Góra św. Anny w tym dniu okaże się zbyt dużym wyzwaniem. :)

Dojeżdżamy do Poniszowic. Tam wszyscy rzucają się z aparatami do fotografowania bardzo ładnego drewnianego kościoła. ;)
Kilkanaście minut później cała ekipa podejmuje zgodną decyzję, że odpuszczamy zdobywanie „Anki”. Innym razem, nic na siłę. Wypad i tak jest bardzo udany. :)
Dobijamy do krajowej „40-ki” i tam zaczyna się odwrót.
Z nieba zaczyna siąpić deszcz ale my i tak trochę odsapnęliśmy, bo wreszcie nie jedziemy pod wiatr wiejący w pysk. :)
Po przejeździe nad autostradą A4 dojeżdżamy do Jeziora Pławniowickiego, a następnie do samych Pławniowic, w których podziwiamy wspaniały kompleks pałacowo-parkowy (strona www) – niesamowite miejsce.

Droga powrotna od Pławniowic to niezła improwizacja. Wspólnie z Michałem i Darkiem obieramy trasę, którą jeszcze nikt z nas nie jechał. Jak się okazało był to dobry wybór, bo jadąc wybranymi przez nas bocznymi drogami mogliśmy ograniczyć do minimum nasze spotkania z „kierowcami”. Z resztą fajnie wyglądała ta współpraca nawigacyjna. :)

Gdzieś koło Gliwic udzielamy jeszcze pomocy jednemu z użytkowników aut, którego trzeba popchnąć, by mógł odpalić swojego czterokołowego przyjaciela. Fajnie to wyglądało jak banda w rowerowych ciuchach pchała auto. :)

W końcu dotarliśmy do Zabrza. W Rokitnicy żegnamy się z Michałem i Codeisred’em.
Kilkaset kilometrów przed blokiem Darka podejmuję decyzję, że jeszcze udam się na krótki samotny wypadzik do Ptakowic, by udało mi się dokręcić do setki. Reszta wesołego składu jedzie na obiad, a ja jeszcze odbywam półgodzinną wycieczkę fotografując przy okazji zachodzące słońce.

Wróciłem bardzo zadowolony.
Setka osiągnięta i mogę ją zadedykować Mavikowi. :)
Dzień spędzony w super towarzystwie (wieczór zresztą też :D ).
Trochę się zmęczyłem. I o to chodziło. :)
Fajnie jest.

TRASA:
Zabrze – Helenka -> Ptakowice -> Zbrosławice -> Wilkowice -> Księży Las -> Kopienice -> Zacharzowice -> Wilkowiczki -> Toszek -> Pawłowice -> Ligota Toszecka -> Niekarmia -> Poniszowice -> Widów -> Chechło -> Łany -> Pławniowice -> Taciszów -> Bycina -> Gliwice -> Przezchlebie -> Ziemięcice -> Świętoszowice -> Zabrze – Rokitnica - Helenka

Zamek w Toszku © Mlynarz


Dziedziniec zamku w Toszku © Mlynarz


Codeisred i Fredziomf na trasie © Mlynarz


Ołtarz w kościele w Poniszowicach © Mlynarz


Na trasie... © Mlynarz


Pałac w Pławniowicach © Mlynarz


Kosmom wstęp wzbroniony... ;) © Mlynarz


Ołtarz w przypałacowej kaplicy © Mlynarz


Jedna ze stacji drogi krzyżowej © Mlynarz


Boisko "Orlik" przy SP nr 30 na zabrzańskiej Helence :) © Mlynarz


I zachód słońca w okolicach Ptakowic © Mlynarz

Ślęża (718 m n.p.m.) - Masyw Ślęży

Sobota, 13 marca 2010 · Komentarze(22)
Jeszcze jesienią założyliśmy sobie z Asią, że zaczniemy wspólnie zdobywać szczyty wchodzące w skład Korony Gór Polski.
Będziemy zdobywać je podczas pieszych wędrówek. :)
Postanowiłem jednak zamieszczać na swoim blogu zdjęcia z naszych górskich wędrówek.

Ślężę zdobyliśmy w ubiegłą sobotę. Dla mnie była to już piąta wizyta na szczycie (do tej pory byłem tam tylko raz piechotą i... trzy razy rowerem :) ).

Szczyt zdobyliśmy idąc czerwonym szlakiem z Sobótki. Po drodze zaliczyliśmy Wieżycę (415 m n.p.m.). Momentami było całkiem stromo, także troszkę się zmęczyłem – trzeba więcej trenować. :)
To co nas zaskoczyło po drodze to... masa śniegu. Nie spodziewaliśmy się, że u góry będzie aż tak biało, zwłaszcza że mamy już połowę marca, a Masyw Ślęży to nie są przecież jakieś wysokie góry. :)
Nam śnieg na Ślęży jednak bardzo się podobał, dodał wypadowi niesamowitego klimatu.
Na szczycie bardzo wiało, toteż schowaliśmy się w ciepłym schronisku, w którym wypiliśmy gorącą herbatę, zjedliśmy smakołyki zakupione w Rogowie Sobóckim i trochę się ogrzaliśmy.
Zejście ze Ślęży było dość szybkie – skorzystaliśmy z połączenia czerwonego i czarnego szlaku.

Było bardzo fajnie. :)


Czas ruszyć na szlak © Mlynarz


Fajnie tak pspacerować po górach © Mlynarz


Im wyżej, tym więcej śniegu © Mlynarz


Wieża na Wieżycy © Mlynarz


Ja i... misio (Asi) :D © Mlynarz


Masyw Ślęży w marcu - biało! © Mlynarz


Królowa Śniegu ;) © Mlynarz


Pokonywanie przeszkód © Mlynarz


A mi tak dobrze ;) © Mlynarz


Śniegu po pachy © Mlynarz


Biały świat, śnieżny raj © Mlynarz


Blisko sczytu robi się surowy krajobraz © Mlynarz


Mgła spowiła wszystk dookoła © Mlynarz


Schronisko na Ślęży © Mlynarz


Kościół na Ślęży © Mlynarz


Krzyż na Ślęży © Mlynarz


Niedźwiedź - starożytna rzeźba kultowa na szczycie Ślęży © Mlynarz


Asia z niedźwiedziem © Mlynarz


Drogowskaz na szczycie Ślęży © Mlynarz


Wystrój w schronisku PTTK na Ślęży © Mlynarz


Malunki na ścianie w schronisku PTTK na Ślęży © Mlynarz


Asia - mój Aniołek :) © Mlynarz


I znów pokonywanie przeszkód © Mlynarz


"Mnich" - starożytna rzeźba kultowa w Sobótce © Mlynarz


Panorama Sobótki © Mlynarz

Fotograf

Czwartek, 11 marca 2010 · Komentarze(4)
Późnym popołudniem po Aniołka kończącego prackę.
Razem pognaliśmy z Kozanowa na Maślice pooglądać zdjęcia i filmy u pana fotografa, fajnie było. :)
Trochę się zasiedzieliśmy. Czas szybko uciekał. Przez to bardzo musieliśmy się spieszyć do domku, bo byłem umówiony jeszcze na jedno spotkanie.
Udało się dojechać w ekspresowym tempie. :)

Niebo nad nami ;) © Mlynarz


Widok z estakady na budynki "ELWRO" © Mlynarz

Święte krowy...

Środa, 10 marca 2010 · Komentarze(9)
Dziś pognałem z Asią do apteki na Grabiszyńską zamówić szczepionkę.
Następnie udaliśmy się w stronę FAT-u i stamtąd przez Klecińską w stronę Kozanowa.
Przyszło nam dziś się trochę poprzeciskać między pieszymi chodzącymi po ścieżkach rowerowych jak święte krowy – szkoda gadać.

Z Asią rozstałem się w Parku Zachodnim.
Ona do pracki, a ja nazad.

Miło mi też poinformować, że na stronie dookolapolskixn.pl wreszcie jest kilka nowości:
- jest już dostępna relacja z wyprawy,
- zostali opisani wszyscy uczestnicy wyprawy,
- pojawiła się galeria zdjęć (póki co dostępny jest pierwszy dzień).
Wkrótce pojawi się więcej atrakcji. ;)


Tramwaj na ulicy Grabiszyńskiej © Mlynarz


Asia w Parku Zachodnim © Mlynarz


No i ja ;) © Mlynarz

Znowu śnieg...

Piątek, 5 marca 2010 · Komentarze(14)
Kolejny dzień, otwieram swe okno
Za oknem śnieg i wszystko zamokło
Znowu śnieg, znowu mgła
Niech się skończy znowu sam

Jak wytrzymać wszystko to mam
Świat zasypany śniegiem i ja
Świat zasypany śniegiem we mgle
Niech się skończy wreszcie śnieg ten

Inne są ścieżki, inny dzień
Śniegowe medytacje,
Mój napęd rozpada się,
Znowu śnieg, znowu mgła
Niech się skończy, znowu sam

Inne przekleństwa na ustach mam,
Ciągle czekam słońca bram
Znowu śnieg, znowu mgła
Niech się skończy znowu sam.

To powyżej to taka mała parafraza piosenki KSU „Deszcz”.
Bo kurcze śnieg wrócił tego dnia do Wrocławia.

Dzisiejsza przejażdżka:
Wieczorem po Asię, by przyjemniej wracało się jej z pracy. :)

No cóż.
Zima nie odpuszcza.
Ale ja już też nie będę odpuszczał! :)


Znowu śnieg © Mlynarz

Las Osobowicki

Czwartek, 4 marca 2010 · Komentarze(6)
Dziś eskortowałem Asię do pracy. Fajnie było. :)
Na zjeździe z estakady wykręciłem V-max ponad 50 km/h – kiedyś muszę zrobić tam 60. :D
Wracając do domu zboczyłem nieco z trasy i zaliczyłem jeszcze Lasek Osobowicki.
Jak zawsze, podobało mi się tam, mimo że ścieżki w lasku są teraz mokre i błotniste.

Dziś podziwiałem w lasku obfite występowanie bluszczu. W Wikipedii wyczytałem, że bluszcz jest postrzegany jako symbol wierności i trwałości życia. Ciekawe, ciekawe. :)


Taki miły dzionek.

Bluszcz pospolity © Mlynarz


Lasek Osobowicki © Mlynarz


Lasek Osobowicki © Mlynarz


Kaplica w Lasku Osobowickim © Mlynarz


Most Milenijny © Mlynarz

Cmentarz Osobowicki

Środa, 3 marca 2010 · Komentarze(8)
Po południu pojechałem na Kozanów – Asia akurat kończyła pracę. Spotkaliśmy się w Parku Zachodnim. Razem ruszyliśmy przez Most Milenijny na Cmentarz Osobowicki, by odwiedzić Jarka.

Ale dziś wiało!
Na Moście Milenijnym i estakadach momentami było dość ciężko. Choć muszę się pochwalić, że na jednej z estakad, gdy cisnąłem pod górkę, udało mi się wyprzedzić bikera. Biker ten może nie był kolarzem pierwszej klasy, bo taszczył za sobą wózek z klamotami, miał długą brodę, był nieco nieświeży, a z kieszeni wystawała mu szyjka butelki z tanim winem...
Nie mniej jednak... jednego bikera ścignąłem! :D

W ogóle, wracając jeszcze do pogody, dzisiaj we Wrocławiu mieliśmy niezły miszmasz. Pogoda zmieniała się z godziny na godzinę. Przykładowo, jak wychodziłem z domu było piękne niebieskie niebo, godzinę później... padał śnieg. Posypało może z 10 minut, przeszła czarna chmura i... znów mieliśmy niebieskie niebo. Jednak sprawdza się powiedzenie „W marcu jak w garncu”. :)

To był dobry dzień. Choć trochę przeżyłem wieczorną klęskę, którą dwukrotnie poniosłem podczas gry w kości z Asią, Moniką i Czarkiem. Następnym razem się odkuję. ;)

TRASA:
Po Wrocławiu: Krzyki, Grabiszyn, Gądów Mały, Kozanów, Osobowice

Asia kupowała znicze i kwiatki... © Mlynarz


... a ja podziwiałem tulipany © Mlynarz

Tulipan, który bardzo mi się spodobał © Mlynarz


Cmentarna aleja - Cmentarz Osobowicki © Mlynarz


Oblicze Jezusa - na jednym z grobów © Mlynarz


Święta Maria - na jednym z grobów © Mlynarz


Odra widziana z Mostu Milenijnego © Mlynarz


Niebo widziane z Mostu Milenijnego © Mlynarz


Aniołek na Moście Milenijnym © Mlynarz


Trochę słońca, trochę chmur i niebieskiego nieba - tak wyglądała dzisiejsza pogoda © Mlynarz