Wpisy archiwalne w miesiącu

Maj, 2007

Dystans całkowity:849.45 km (w terenie 110.00 km; 12.95%)
Czas w ruchu:38:06
Średnia prędkość:22.30 km/h
Liczba aktywności:18
Średnio na aktywność:47.19 km i 2h 07m
Więcej statystyk

Trening górski z ojcem hehe

Trening górski z ojcem hehe

Dzisiaj ostatni już raz w tym tygodniu pojeździłem ze swoim tatą, gdyż jutro wracam do Wrocławia (wreszcie :D ).
Nasza dzisiejsza trasja obfitowała w lokalne "podjazdy" :D
Mój dzielny towarzysz całkiem fajnie sobie radził :)
W ogóle jestem bardzo miło zaskoczony tym, że chce ze mną jeździć, bo jeszcze nie tak dawno wyciągnięcie mojego ojczulka na rower graniczyło niemal z cudem hehe

Za to mam inne zmartwienie... moja mama coś ostatnio się nie kwapi do jazdy :(

TRASA:
Jasień -> Świbna -> Bieszków -> Roztoki -> Wicina -> Jasień

DO ŻAR

Środa, 30 maja 2007 · Komentarze(3)
DO ŻAR

Wieczorna przejażdżka do Żar, by załatwić małą sprawę.
Dziś niestety chłodny wieczór i musiałem zasuwać w długim rękawku.
Za to ładne słoneczko na niebie było :)

Droga Drożków – Świbna


Dojeżdżam do Świbnej


Blisko domu


TRASA:
Jasień - Bieszków - Łukawy - Lubanice - Grabik - Żary - Grabik - Drożków - Świbna - Jasień

Trening ojca C.D. :D

Trening ojca C.D. :D

Dziś znów wyciągnąłem tatę na rower - mama niestety nie mogła.

Wczorajsza jazda bardzo mego tatuśka rozochociła, bo dzisiaj deptał jeszcze mocniej niż wczoraj. Niby cały czas mówił, że puchnie, ale ostatnie 2 kilometry traski troszkę poszaleliśmy, bo zasuwaliśmy nawet 40 km/h :D
Byłem miło zaskoczony błykawiczną zwyżką formy mego ojca.

Ciekaw jestem co spowodowało u niego tak wielką motywację do jazdy?!
Być może to, że wczoraj mu opowiadałem o wyczynach jego rówieśnika z BS... czyli Cześka :)

TRASA:
Jasień - Bieszków - Świbna - Jasień

Dziś na rower udało mi

Niedziela, 27 maja 2007 · Komentarze(5)
Dziś na rower udało mi się wyciągnąć mojego tatuśka :D
Pojechaliśmy wieczorem do Lubanic i tą samą drogą wróciliśmy.
W sumie ciągle jechaliśmy mokrą szosą, ale w promieniach słońca :)
Tak to wyszło, że się urwała dziś chmura u nas, a pod wieczór jeszcze słoneczko się pokazało.

W drodze powrotnej zmobilizowałem tatuśka do szybszej jazdy, mówiąc mu, że jak trochę pociśniemy to będziemy mieli średnią prędkość 20 km/h. Powiedziałem to w formie żartu, lecz ku mojemu zdziwieniu się strasznie na to wkręcił i przycisnął :D
momentami osiągaliśmy zawrotną prędkość 30 km/h hehe

Oczywiście jestem z niego bardzo dumny, widać że forma rośnie :)

TRASA:
Jasień -> Bieszków -> Łukawy -> Lubanice -> Łukawy -> Bieszków -> Jasień

WROCŁAW --> JASIEŃ

WROCŁAW --> JASIEŃ
CZYLI Z WROCŁAWIA DO DOMKU NA WEEKEND :D


Ogromna satysfakcja! :)

W ten weekend miałem zaplanowany wyjazd do Jasienia, gdzie jest mój dom i rodzinka :)
Wiadomo, że 26. maja to Dzień Matki, więc grzechem byłoby się nie pokazać :D
Poza tym były też i Młynarzowe sprawy do zrobienia w sobotę i niedzielę...

Można jechać autobusem, można jechać i pociągiem, że o samochodzie nie wspominam...
Ale skoro chciałem ostatnio zrobić trasę 200 km to wyszło, że wyjazd do domu stwarza dogodną okazję do spełnienia mej zachcianki.

Kiedy już wybrałem rower na środek lokomocji (hehe) przyszła pora na wyznaczenie trasy.
Najkrótsza droga do domu, którą można jechać, wynosi 185 km, ale 150 km tego dystansu to autostrada A-4, a więc opcja, w której rower nie wchodzi w rachubę.

Wymyśliłem sobie jednak inny przebieg jazdy po drogach asfaltowych, gdzie dystans powinien oscylować w okolicach 200 km.

Ogólnie można tak przedstawić jej plan:
WROCŁAW – Kąty Wrocławskie – Legnica – Chojnów – Chocianów – Przemków – Szprotawa – Żagań – Żary – JASIEŃ

Ostatecznie wyszło, że długość tej trasy wynosi 202 kilometry i jest to najkrótsza „asfaltowa” trasa do Jasienia z Wrocławia, którą można pokonać rowerem.

- - - - - - - - - -

Z Wrocławia wyruszyłem tuż przed 7 rano. Nie popełniłem tego samego błędu, co niedawno i noc poprzedzającą dzień wyjazdu poświęciłem na sen :)
Jak się okazało, było to słuszne posunięcie.

Początkowo jechało mi się wręcz wyśmienicie. Do Legnicy (prawie 80 km) dojechałem sobie bezproblemowo. Nie potrzebowałem żadnych postojów, nie chciało mi się pić, ani jeść. Byłem z tego zadowolony.
Pogodę na tym odcinku można nazwać wręcz wymarzoną, bo temperatura powietrza miała troszkę ponad 20 stopni, podczas jazdy troszkę kropił deszczyk, wiatr w ogóle nie przeszkadzał, a słońce schowane było za chmurami.

W ogóle w tym dniu miałem szczęście do pogody.
WIATR
Przez całą drogę wiatr nie był moim wrogiem, nie był też przyjacielem – taki tam neutralny :)
Wiało bardzo mało i niezbyt mocno, w większości z boku, a jakieś tam większe porywy były sporadyczne.
SŁOŃCE I TEMPERATURA
Tak jak już wspomniałem, do 80. kilometra słońce ciągle było za chmurami, a temperatura wynosiła troszkę ponad 20 stopni. Później zrobiło się cieplej, ale dopiero między 120 a 170 kilometrem jechałem w piekle. Słońce na bezchmurnym niebie i bardzo wysoka temperatura troszkę mnie katowały, ale trzeba być twardym ;)
W końcówce trasy to się troszkę uspokoiło, bo pojawiły się chmury na niebie.
BURZE I OPADY
Do Legnicy jechałem w lekkiej mżawce, jednak to akurat uważam za plus – taki chłodzenie wodą :D
Burze i gradobicia mnie ominęły hehe
Miałem wielkiego farta w tym temacie, bo jak pojawiłem się już w domu, zaraz po godzinie 17, to po 20 minutach nad Jasieniem przeszła burza :)

- - - - - - - - - - -

Nie miałem dziś za bardzo czasu na zwiedzanie miejscowości, które mijałem, gdyż zależało mi na tym, aby w domu być stosunkowo wcześnie :)
Ale poświęciłem chwilkę na podziwianie legnickiego rynku, który uznałem za niezwykle piękny, również zobaczyłem na trasie dąb „Chrobry” w okolicy wsi Piotrowice, nieopodal Szprotawy.

Bardzo żałuję, że odpuściłem sobie pokręcenie się koło wsi Wilkocin, bo można koło niej znaleźć ruchome wydmy oraz wielki bunkier z czasów II Wojny Światowej.
Kiedyś to nadrobię :D


Najdłuższy postój zrobiłem sobie właśnie pod „Chrobrym”, bo wyniósł on przeszło pół godziny :D
Bardzo przyjemnie leżało się na ławeczce pod koroną 750-letniego dębu, słuchając dźwięków dochodzących z lasu...

Poza tą przerwą zatrzymywałem się jeszcze w sklepach, by uzupełniać wodę w bidonie, która tego dnia okazała się skarbem na wagę złota :D
Piłem ją łapczywie niczym SMOK Wawelski :D
A tak poważnie to chyba wody powinienem więcej przyjąć na tej trasie, bo jak sobie policzyłem, wypiłem tylko cztery litry.
Poza wodą pomagały niezawodne batony Lion oraz pomidory :)

Jedyny poważny kryzys na trasie dopadł mnie na drodze z Żagania do Żar.
Nigdy nie przepadałem za tym odcinkiem :)
Poza tym problemem były bolące mnie dłonie od trzymania kierownicy. Muszę sobie sprawić chyba nowe rękawiczki, bo w tych po 150 kilometrach bardzo mi doskwierał ból.
Pod każdym innym względem traskę zniosłem bardzo fajnie :)

Najpiękniejszym momentem było to jak wpadłem do domu, gdzie czekał na mnie pyszny, cieplutki obiadek :D
Jego spożywanie w altance na dworze podczas burzy... to jedna z tych wspaniałych chwil w życiu, o których się nie zapomina :D

Gdyby nie to, że w niedzielę miałem mecz... pojeździłbym więcej jeszcze hehe

A dystans dedykowany jest... mojej Mamie!
Bo w końcu to 26. maja był :)



MUZYKA DNIA: ATB – Let You Go :)

Legnica – na zamku


Legnica – dalsze podziwianie zamku :)


Kamieniczki na rynku w Legnicy


Na odcinku Chojnów – Chocianów


Brukowana droga do Przemkowa


Dąb „Chrobry”


”Wszystko można”


Pomnik – samolot w Szprotawie


Jasień wita :D



TRASA:
WRO/Gaj – Hallera – Grabiszyńska...
Mokronos Dolny -> Cesarzowice -> Jaszkotle -> Pietrzykowice -> Sadków -> Sadkówek -> Sośnica -> Kąty Wrocławski -> Pełcznica -> Piotrowice -> Kostomłoty -> Samborz -> Jarosław -> Ujazd Górny -> Karnice -> Budziszów Mały -> Postolice -> Kępy -> Biernatki -> Taczalin -> Koskowice -> Legnica -> Lipce -> Studnica -> Michów -> Chojnów -> Czernikowice -> Rokitki -> Brzozy -> Chocianów -> Jakubowa Lubińskie -> Wysoka -> Wilkocin -> Przemków -> Szklarki -> Piotrowice -> Szprotawka -> Szprotawa -> Bobrzany -> Bukowina Bobrzańska -> Chrobrów -> Bożnów -> Żagań -> Marszów -> Żary -> Grabik -> Drożków -> Świbna -> JASIEŃ

Wieczorem do Krzycha na Księże

Piątek, 25 maja 2007 · Komentarze(6)
Wieczorem do Krzycha na Księże Małe w celu:
1. Zgrania kawałeczków z muzyką jaką lubię
2. Wypicia zimnego piwka w ten gorący wieczór
3. :D złojenia mu tyłka w EURO 2004

Powrót już w lekkim, ale jakże przyjemnym chłodzie :)

MUZYKA DNIA: ATB - "Don't Stop" :)

WIECZÓR TAKI JAK LUBIĘ! :)

WIECZÓR TAKI JAK LUBIĘ! :)

Kocham takie wieczory, jak dziś!
W ciągu dnia gorąco, a później nadchodzi cieplutki wieczór, kiedy to można się przejechać obserwując zachodzące słońce, mijanych ludzi, słuchając odgłosów natury i wdychając wspaniały zapach świeżo skoszonych traw :D
A będzie jeszcze piękniej, bo idzie lato!

Ja za dzisiejszą trasę obrałem sobie swój standardzik, gdy chcę przejechać coś koło 30 km poza Wrockiem :) A więc na Siechnice i powrót przez Świętą Katarzynę, dziś jednak nie wracałem przez Brochów, tylko pojechałem troszkę dalej, bo do Smardzowa i później wjeżdżałem do Wrocławia od strony Radomierzyc.

Chciałem dziś sobie troszeczkę pocisnąć, by sprawdzić, czy moja ostatnia niedyspozycja była tylko chwilowa, czy może to coś poważniejszego. Na szczęście poszło mi dziś całkiem nieźle jak na mnie :) co mnie cieszy, bo oznacza to iż jednak wtedy byłem mocno wycieńczony brakiem snu. Ale to już na szczęście historia. :)

Miałem też dziś towarzystwo przez parę kilometrów hehe
W Opatowicach wsiedli mi na koło dwaj kolesie, bardzo mnie to ucieszyło bo miałem motywację do szybszej jazdy – niestety dojechali tylko do Trestna, a szkoda.

Powrót do domku bardzo mnie ucieszył, bo czekała na mnie w lodówce chłodzona, orzeźwiająca herbatka, którą to sobie wcześniej specjalnie przygotowałem, by móc ją popijać podczas pisania tej oto relacji :D

Nawet jedną fotkę zdążyłem trzasnąć pod Siechnicami :)

Niestety czeka mnie dziś jeszcze w nocy praca, ale jak się wyrobię to już o trzeciej będę w łóżku hehe

Staw koło Siechnic



MUZYKA DNIA: ATB – „Renegade”


TRASA:
WRO/Gaj – Niskie Łąki – WRO/Opatowice...
Trestno -> Blizanowice -> Siechnice -> Święta Katarzyna -> Smardzów -> Żerniki Wrocławskie -> Radomierzyce...
WRO/Wojszyce – WRO/Gaj

POWÓDŹ W JASIENIU!!!

Środa, 23 maja 2007 · Komentarze(12)
POWÓDŹ W JASIENIU!!!

Świat się kończy, bo ostatniej nocy nad moją kochaną Metropolią przeszły cztery burze! Co poskutkowało dziś tym, że co pół godziny na TVN24 oglądam swoje miasto :D
Rozmawiałem z mamą przez telefon dziś i na szczęście mamy tylko troszkę mokro w piwnicy, ale w innych miejscach Jasienia ludzie mają lipę.

Swoją drogą jestem dumny z mieszkańców Jasienia wypowiadających się w TV, bo jak patrzę się na te krzyczące baby z Kunowa w świętokrzyskim, które cały świat obwiniają za to co się stało, to mam ochotę pociągnąć z byka w ekran telewizora hehe

Tutaj jest troszkę zdjęć, na których są m.in. zalane ulice Jasienia.

Dzisiejsze kilometry dopiero zrobię wieczorem wybierając się na mecz :P

Bo dziś jest finał Ligi Mistrzów!!! :)
Choć AC Milan gra pasjonujący football to ja stawiam na FC LIVERPOOL! :)
Rozum mówi Milan - serce mówi LIVERPOOL :)

-------------------------------------

No i niestety Liverpool przegrał, ale to dlatego, że zabrakło w wyjściowej jedenastce Jurka Dudka! :)

A rowerkiem pojechałem do Krzycha na Księże Małe, a stamtąd tramwajem na miasto meczyk oglądać. :D Później powrót na Księże i do domku rowerkiem. Bardzo przyjemnie się jechało... ciepły wieczór, ćwierkające ptaszki w Parku Wschodnim... Lato idzie!!! :)

MUZYKA DNIA: ATB - "Renegade"

FOTKI Z WYPADU NA MECZYK :)
Jadymy na mecz! Tramwaj nr 3, okolice wiaduktu na Krakowskiej


"Golas" z Placu Uniwersyteckiego - specjalnie dla Pań! :)
Też Wam się coś należy kobietki! My mamy Panią z wielkim kolanami :P

PŁACZ I ZGRZYTANIE ZĘBÓW :D

PŁACZ I ZGRZYTANIE ZĘBÓW :D

Dziś dzień trzeba uznać za porażkę! :(
To nie tak miało być!!!

Plan był taki, że miałem wyruszyć wczesnym rankiem do swojej babci, która mieszka koło Głogówka w opolskim. Wracać miałem jutro.
Dziś do przejechania miałem trasę od 160 do 180 km i niestety na 30 kilometrze postanowiłem wracać do Wrocławia.

Od samego początku ciężko szło, nawet nie mogłem znaleźć stacji ze sprawnym kompresorem – udało mi się go znaleźć chyba na dziesiątym odwiedzanym miejscu :D

Bardzo topornie mi się jechało, nogi miałem z waty i od pierwszych już kilometrów czułem potworne zmęczenie, nawet najmniejszy, minimalny podjazd sprawiał mi kłopot – po prostu miałem kompletny brak mocy.

A dlaczego tak się stało? Ano ostatnimi czasy sponiewierałem się po nocach. Albo jeżdżę do pracy, albo się bawię lub uczę. Od ponad tygodnia noc dla mnie jest dniem, a to sprawiło, że w nocy poprzedzającej mój dzisiejszy nieudany wyjazd nie mogłem spać w ogóle. Pomyślałem, że skoro i tak miałem wstawać o piątej rano to nie kładę się w ogóle spać, bo po co?! Popracowałem trochę przy rowerze, przygotowałem się do wyjazdu i po szóstej rano wyruszyłem. Co działo się później, już wiecie.

Bardzo żałuję, że mi nie wyszedł wyjazd, bo planowałem go już dawno, a tu taka lipa.

Widziałem też dziś Cześka, jak mknął na swym rumaku. Niestety nie rozpoznaliśmy się w pierwszej chwili, a szkoda. :)
Było to przed Trestnem, później dojechałem do Kotowic i tam podjąłem bardzo trudną dla mnie decyzję. Postanowiłem wracać. Myślę, że zrobiłem dobrze, a najlepiej świadczy o tym to, jak bardzo męczyłem się w drodze powrotnej do Wrocławia, jak już wróciłem to padłem na łóżko i przespałem pół dnia.

Myślałem jeszcze o tym, by pojeździć na rowerze wieczorem, tak by chociaż na otarcie łez dobić dziś do setki. Ostatecznie zrezygnowałem z tego pomysłu.
Uważam, że ten dzień nie zasługuje na taki dystans.
Jest to dzień klęski! :D

Teraz należy odpocząć i wrócić do pełni sił. Na przyjemną jazdę czas przyjdzie.


MUZYKA DNIA: Marsz pogrzebowy buahaha :D
A tak poważnie, to nawet w takim dniu przyjemność sprawiają miłe kawałki i dziś postawiłem na jeden, który mi się bardzo kojarzy z ostatnim balem na zamku w Bolkowie hehe, a jest nim... NELLY FURTADO – „Say it right” :)



Jakieś tam fotki zrobiłem resztkami sił :D

Łąka między Kotowicami, a Ratowicami



Kładka Siedlecka w Lasku Rakowieckim


TRASA:
WRO/Gaj – poszukiwania kompresora (sprawnego) – Krakowska – Niskie Łąki – WRO/Opatowice...
Trestno -> Blizanowice -> Siechnice -> Groblice -> Kotowice -> Ratowice -> Czernica Wrocławska -> Jeszkowice -> Kamieniec Wrocławski...
WRO/Wojnów – WRO/Swojczyce – Grobla Szczytnicko-Bartoszowicka – Las Rakowiecki – WRO/Gaj