Wpisy archiwalne w miesiącu

Marzec, 2008

Dystans całkowity:505.11 km (w terenie 170.51 km; 33.76%)
Czas w ruchu:27:33
Średnia prędkość:18.33 km/h
Liczba aktywności:23
Średnio na aktywność:21.96 km i 1h 11m
Więcej statystyk

Linka gazu

Poniedziałek, 31 marca 2008 · Komentarze(6)
Z rana pojechałem do Żar, by odebrać zostawione u Matysa autko.
Trzeba było odstawić je na warsztat. Dość ciężkie zadanie, jeśli weźmie się pod uwagę fakt, że... zerwałem linkę gazu.
No cóż troszkę się namocowałem i przerobiłem sobie swoją furę na taką, gdzie gaz dodaje się ręcznie! :D
Jakoś na warsztat dojechałem.
V-max moją furą w drodze do warsztatu... 70km/h :D

Niedzielna sielanka

Niedziela, 30 marca 2008 · Komentarze(3)
Dzisiaj to był kolejny dzień, o którym będę długo pamiętał. :D
Zaczęło się bardzo sielankowo i tak samo skończyło. :)
U Matyska.

W Żarach miałem dwa meczyki, po nich pyszny obiadek i zimne piwko z Dżulsem i Matyskiem.
Następnie powrót do Jasienia razem z Dżulsem, fajną, spokojną traską przez Lubanice i Łukawy.
A wszystko to przy pięknej, słonecznej pogodzie!

Wieczór również był sielankowy... :D

TRASA:
Żary -> Grabik -> Lubanice -> Łukawy -> Bieszków -> Jasień

Lany Poniedziałek

Poniedziałek, 24 marca 2008 · Komentarze(10)
I w ten Lany Poniedziałek nie ganiałem się z wiadrami wody, jak to zazwyczaj się robi. :)
Dzień spokojnie spędziłem w domu z rodziną, a po południu śmignąłem do Żar.
Przed samymi Żarami spotkałem się w Grabiku z Matyskiem i jego siostrą Karoliną. :)
Karolina niezłe tempo nam dyktowała na trasie powrotnej do Żar. :D
Ale zanim w ogóle zaczęliśmy jeździć to minęło sporo czasu, bo jak się okazało... „nikomu nie chce się dziś jeździć” :D
Nikomu się nie chce?! A wszyscy jednak jeździli! Dziwne. :D hehe

Z Matyskiem sporo czasu spędziliśmy na pogaduszkach związanych z planowanymi wyjazdami, a więc Harpaganem, weekendem majowym i wakacjami.
Miejmy nadzieję, że wszystko pójdzie po naszej myśli!

Również dziś dostałem od Matyska nowe lampki rowerowe! WRESZCIE! :D
Już pół roku minęło od czasu, gdy Matys je unicestwił. hehe
Ale w ramach rekompensaty otrzymałem również światło na przód. :D
Później, jak wracałem do Jasienia i panowały kompletne ciemności, byłem świetne oświetlony.
Z przodu miałem... aż trzy lampki! :D
Prawie, jak TIR – choinka. hehe

Było zimno, ale świetnie się jeździło.
Dzięki!

TRASA:
Jasień -> Świbna -> Drożków -> Grabik -> Żary -> Grabik -> Drożków -> Świbna -> Jasień

Matys – prawie, jak X-MAN! :D

Wielkanocna przejażdżka

Niedziela, 23 marca 2008 · Komentarze(39)
Jazda rowerem zapewne nie należy do wielkanocnych zwyczajów, ale ja nie mogłem sobie odpuścić. :D
Trzeba korzystać jeśli jest wolny czas, bo później znów będzie praca. :)

Także po śniadanku i zajączkowych prezentach, chwilkę się pobyczyłem w domu, ale ostatecznie ruszyłem się na rower. Chętnych do towarzystwa nie było. :D

Pojechałem sam. Z jednym planem w głowie... jechać przed siebie. :D

Niemal cały czas jeździłem po leśnych drogach.
W stronę Świbinek, a później w lasach za Nową Rolą i Gręzawą.

Dość często robiłem sobie długie przerwy podczas, których sobie siedziałem i rozmyślałem. :D
Dziś w lesie było wyjątkowo cicho. Tak cicho, że od tego spokoju dzwoniło w uszach!
Dla mnie rewelacja! :)

Zapuściłem się też w nieznane mi dotąd leśne rejony. Nie miałem mapy, ale byłem pewien, że poruszam się ciągle w kierunku starej fabryki amunicji w Brożku. I faktycznie po jakimś czasie zacząłem natrafiać na różne oznaki cywilizacji w lesie. Znalazłem głęboką kamienną studnię i minąłem dwa stare, poniemieckie maszty linii wysokiego napięcia.
Do fabryki jednak nie dojechałem, gdyż zrobiło się nieco późno, a nie chciałem wracać po ciemku.

W ogóle lasy w tamtej okolicy są wyjątkowo rozległe. Można zrobić dziesiątki kilometrów i nie wyjechać w żadnej wioseczce!
W tamtym rejonie, między tysiącami drzew kryje się masa tajemnic związanych z Drugą Wojną Światową.

Do domu wracałem taką samą drogą. W międzyczasie wdrapałem się też na przeciwpożarową wieżę obserwacyjną, z której mogłem sobie podziwiać hektary lasów i zachód słońca.

Gdy już dojechałem do Jasienia byłem trochę przemarznięty, bo temperatura oscylowała koło zera stopni, a do tego niemal cały czas prószył z nieba śnieżek.
Mimo to jestem bardzo zadowolony z dzisiejszego dzionka! :)


Wijąca się leśna droga


Znaleziona w lesie studnia – skojarzyła mi się z... „The Ring” :D


Większość dzisiejszego dnia minęła w takiej pogodowej scenerii


Ale bardzo przyjemnie się jeździło, bardzo!


Las widziany z przeciwpożarowej wieży obserwacyjnej


Robi się coraz bardziej kolorowo – idzie wiosna (dojść nie może :D)


Zachód słońca nad moimi lasami :)

Wesołych Świąt wszystkim życzę!

Sobota, 22 marca 2008 · Komentarze(14)
Ja dziś pojechałem z Krzysztofem na starą klasyczną traskę: Jasień - Jabłoniec - Golin - Zieleniec - Lisia Góra - Jasień.
Ciągle padało i było bardzo zimno, ale ważne jest to, że mimo złej pogody poruszaliśmy się. :)

Później już długo oczekiwany meeting z Adriankiem - bardzo wesoło było. :D
(Tutaj był mały opis spotkania, ale ze względów propagandowych został usunięty :) )
Dzień wspaniały! hehe

P.S.


Ale dziś Tomek Hajto dał popis!!!
I niech mi ktoś powie, że to nie geniusz!!!
TOMEK HAJTOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOO!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!![/url]

Wielki Piątek

Piątek, 21 marca 2008 · Komentarze(22)
Dziś Wielki Piątek.
Tak jak ostatnimi dniami na rower wyszedłem dopiero wieczorem. Nie jeździłem już jednak po lasach.
Dziś chciałem odwiedzić sobie Jasionną, by zobaczyć tamtejszy pałac, który jakoś lubię. :)

Najpierw wyjechałem z Jasienia i pojeździłem wzdłuż rzeczki Makówka.
To właśnie ta sama rzeczka, która w zeszłym roku w Jasieniu spowodowała wielką powódź.

Następnie małym podjazdem do Jabłońca. Tam koło kościółka stała masa aut – ludzie oddają dziś się wielkiej żałobie.
Dalej jechałem na Golin i Zieleniec, za którym wjechałem na drogę gruntową prowadzącą do Jasionnej. Tam udało się zobaczyć szczątkowy zachód słońca. Niestety za dużo dziś chmur było na niebie, ale i tak mogę się cieszyć, że akurat gdy wybrałem się na rower to nie padało. :)

W końcu dojechałem do pałacu w Jasionnej. Nie mogłem tam długo zabawić, bo się ściemniało.

Pałac kiedyś należał do rodziny von Zeschau, która długie lata była właścicielem Jasienia i okolicznych ziemi. Do dzisiaj na jednej z kolumn pałacu zachował się herb rodowy dynastii von Zeschau.
Szkoda, że pałac popada w ruinę. :/
Widziałem go kiedyś na jakiejś aukcji. Jest do kupienia za 300’000 zł. :D
Ale niestety jego stan pozostawia wiele do życzenia. W wielu miejscach jest popękana elewacja. Nie ma już nawet bocznych tarasów, które się rozsypały, a jeszcze parę lat temu były w całkiem niezłym stanie.

Dookoła pałacu stoi wiele zabudowań folwarcznych, jest też park. Niestety ponad 20 lat temu wybuchł tam wielki pożar i większość majątku strawił ogień.
Ktoś mi kiedyś opowiadał, że w latach siedemdziesiątych do tego pałacu przyjeżdżały kolonie z całej Polski!
I faktycznie jest nieopodal mały basenik, który też już popadł w ruinę. :(
Pomyśleć, że jeszcze 30-40 lat temu przez całe wakacje po przypałacowym parku biegały dziesiątki wypoczywających dzieciaków...
A dziś... smutno to wszystko wygląda. :/

Dobra! Koniec smętów. :D
Wróćmy do dzisiejszego wyjazdu. :)

Do domu wróciłem przez Bronice, Zieleniec i Lisią Górę. Miałem niemal przez cały powrót „z górki na pazurki”! :D
Spotkałem też dwa stadka saren, a więc fajnie! :)


Jasień – widziany od strony rzeczki Makówka


Makówka – rzeczka, która rok temu siała spustoszenie w całej gminie...


Zachód słońca przy „Trzech Dębach” koło Jasionnej

Polna droga z Zieleńca do Jasionnej


Jasionna – pałac


Herb rodu von Zeschau – na jednej z kolumn pałacu w Jasionnej

Wilkołaki nie istnieją (chyba) :D

Czwartek, 20 marca 2008 · Komentarze(16)
Dziś znów dopiero wieczorem wyruszyłem na rower.
Również ponownie pokonywałem leśne dukty, aczkolwiek tym razem miałem okazję pojeździć trochę po śniegu, który spadł w nocy! :D
Pięknie wiosna nam się zaczyna. hehe

Jako, że późno wyjechałem, to znów wracałem po ciemku.
Na niebie pełnia, a ja w środku lasu. :D
Podobnie, jak wczoraj zacząłem sobie wkręcać jakieś motywy z wilkołakami... hehe
Ale one raczej nie istnieją, bo nic mnie w lesie nie goniło, gdy jechałem w ciemnościach.

Ostatnie kilometry strasznie się ślimaczyłem, bo jechałem po głębokim błocie, a zależało mi na tym, bym do domu dojechał jak biały anioł. No i udało się. :)

Wreszcie przekroczyłem barierę 10 km! A więc [url=">Flash</a> przestanie się ze mnie nabijać. ;P


- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
Paul van Dyk - "Let go" <a

Arktyka

Środa, 19 marca 2008 · Komentarze(27)
Ależ dziś przymroziło!
Idzie wiosna, a tu takie ekscesy. :D

No nic, w nocy jeździłem autem w śnieżycy, rano sobie padał deszcz, potem sypnęło białymi płatkami, temperatura spadła poniżej zera... a ja poszedłem na rower, by choć chwilkę pokręcić.

Jako, że już była godzina osiemnasta i zimno to nie jeździłem dużo.
Wjechałem do lasu, a tam chwilkę pobyłem nad bagienkiem, a potem wdrapałem się na „swoją” górkę. :)

Posiedziałem troszkę, posłuchałem szumu drzew, a gdy się ściemniło... przypomniało mi się, że podczas pełni po lesie biegają wilkołaki! :D
Więc pogoniłem do domu. hehe

Krótko, a tak fajnie! :)

- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
Aboutblank ft. Mque – “Active Side”
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -

Jeszcze wiele kilometrów przed nami! :D



Na niebie dziś były chyba wszystkie rodzaje chmur...