Wpisy archiwalne w kategorii

woj. Śląskie

Dystans całkowity:2008.32 km (w terenie 190.70 km; 9.50%)
Czas w ruchu:98:55
Średnia prędkość:20.30 km/h
Maksymalna prędkość:61.77 km/h
Suma podjazdów:786 m
Liczba aktywności:30
Średnio na aktywność:66.94 km i 3h 17m
Więcej statystyk

Skałki Niegowonickie

Niedziela, 11 marca 2012 · Komentarze(8)
Kategoria woj. Śląskie
Wyjazd na Niegowonickie Skałki, to było coś pięknego! Takie dopełnienie całego, jakże świetnego, weekendu spędzonego na Zagłębiu, na Śląsku i w Małopolsce... Weekend, na który długo czekałem spełnił moje oczekiwania. :)

Niedzielny poranek był ciężki. Wszystko przez siedzenie do późnych godzin nocnych przy maszynie do pisania. Poza tym byłem zdruzgotany tym, że musiał nas opuścić Amiga. Na szczęście Darek i Igorek potrafili mnie zmobilizować do udania się na wycieczkę rowerową. Wtórowała im moja kochana Żonka. Dałem się przekonać. :)

W składzie: Kosma, Darek, Jurek i ja ruszyliśmy na zamek w Ogrodzieńcu. W planie wycieczki była przewidziana również wizyta na Pustyni Błędowskiej oraz wspomniane Skałki Niegowonickie. Udało się dotrzeć jedynie do... Niegowonic. Trochę wiało. :D
Poza tym mieliśmy dziś (Kosma i ja) „crtical stamina”. ;)
Jednogłośnie podjęliśmy decyzję, że uderzamy na skałki. Coca Cola zafundowana przez Darka smakowała tego dnia wspaniale!
Czas spędzony na trawce przy skałkach, to coś bezcennego, coś za co nie zapłacisz nawet kartą Master Card! ;)
Opowieści Jurka, wymiana wesołych anegdotek i poruszenie kilku życiowych tematów – w tym gronie to sama przyjemność. Szkoda, że nie mogliśmy tam spędzić dużo więcej czasu, z drugiej strony, gdy wróciliśmy do Łośnia, to czekała na nas Asia, Anetka, Wiktor i Igorek, co sprawiało że było jeszcze lepiej! :)
A na dokładkę... niespodzianka w postaci Joasi – bardzo miła niespodzianka! :)
Dziewczyny przygotowały pyszny obiadek, chłopcy pyszne napoje.
I weekend nadal trwał!

Dziękuję Wam wszystkim, za to co zawsze! :)
Dodam jeszcze, że było pięknie!

TRASA:
Łosień -> Łęka -> Niegowonice -> nazad ;)


KILKA FOTEK Z WYJAZDU:

Przygotowania do wyjazdu - regulacja hampli :-) © kosma100


Jeden stoi, drugi wbiega, tylko Kosma wjeżdża! ;) © Mlynarz


Kosma i Jurek © Mlynarz


Latający Jurek © kosma100


Ja już nie piję... na skałkach ;-) © kosma100


Skałki Niegowonickie - dominanta © Mlynarz

Dedykacja dla Mavika!

Sobota, 20 marca 2010 · Komentarze(6)
SETKA DEDYKOWANA MAVIKOWI, KTÓRY W TYM DNIU OBCHODZIŁ URODZINKI :)

Była to bardzo przyjemna wycieczka, bo:
- zrobiona na lubianych przeze mnie bardzo ziemiach Śląska,
- zrobiona w doborowym towarzystwie,
- zrobiona przy okazji pobytu u wspaniałej Rodzinki z Helenki,
- mogłem ją zadedykować Mavikowi. :)

Na tym wypadzie miałem okazję poznać Michała (Fredziomf) oraz Codeisred’a. :)
Reszta ekipy to znani alkoholicy, tfu... tzn. bikeholicy! Czyli Kosma i Darek. :)
Była z nami jeszcze jedna osoba, ale nie napiszą kto, bo to tajemnica. :D

Za cel wycieczki obraliśmy sobie Górę św. Anny – ambitnie. :D

Wypad zaczęliśmy od małego opóźnienia, by tradycji stało się zadość. :)
Najpierw ruszyliśmy w stronę Toszka. Mijając kolejne spokojne wioski zmagaliśmy się z dość mocno wiejącym wiatrem. W międzyczasie zatrzymaliśmy się na moment przy drewnianym kościółku w Zacharzowicach. W samym Toszku robimy drobne zakupy i posilamy się, by wzmocnić siły. Następnie lądujemy na tamtejszym zamku – bardzo fajne miejsce. Lubię takie „średniowieczne” klimaty.

Ekipa, choć jedzie ze sobą po raz pierwszy w takim składzie osobowym, jest bardzo wesoła i zgrana. Kilometry, mimo wiatru mijają przyjemnie. Dobre nastroje nie chcą nas opuścić, za to powoli opuszczają nas siły... Brak treningu robi swoje – cudów nie ma, żeby z łatwością pokonywać długie dystanse trzeba trochę pracować nad kondycją. Jedziemy, jedziemy i... nieco psuje się pogoda, zrobiło się chłodniej, słońce schowało się za chmurami, które straszą deszczem. No nic... chyba Góra św. Anny w tym dniu okaże się zbyt dużym wyzwaniem. :)

Dojeżdżamy do Poniszowic. Tam wszyscy rzucają się z aparatami do fotografowania bardzo ładnego drewnianego kościoła. ;)
Kilkanaście minut później cała ekipa podejmuje zgodną decyzję, że odpuszczamy zdobywanie „Anki”. Innym razem, nic na siłę. Wypad i tak jest bardzo udany. :)
Dobijamy do krajowej „40-ki” i tam zaczyna się odwrót.
Z nieba zaczyna siąpić deszcz ale my i tak trochę odsapnęliśmy, bo wreszcie nie jedziemy pod wiatr wiejący w pysk. :)
Po przejeździe nad autostradą A4 dojeżdżamy do Jeziora Pławniowickiego, a następnie do samych Pławniowic, w których podziwiamy wspaniały kompleks pałacowo-parkowy (strona www) – niesamowite miejsce.

Droga powrotna od Pławniowic to niezła improwizacja. Wspólnie z Michałem i Darkiem obieramy trasę, którą jeszcze nikt z nas nie jechał. Jak się okazało był to dobry wybór, bo jadąc wybranymi przez nas bocznymi drogami mogliśmy ograniczyć do minimum nasze spotkania z „kierowcami”. Z resztą fajnie wyglądała ta współpraca nawigacyjna. :)

Gdzieś koło Gliwic udzielamy jeszcze pomocy jednemu z użytkowników aut, którego trzeba popchnąć, by mógł odpalić swojego czterokołowego przyjaciela. Fajnie to wyglądało jak banda w rowerowych ciuchach pchała auto. :)

W końcu dotarliśmy do Zabrza. W Rokitnicy żegnamy się z Michałem i Codeisred’em.
Kilkaset kilometrów przed blokiem Darka podejmuję decyzję, że jeszcze udam się na krótki samotny wypadzik do Ptakowic, by udało mi się dokręcić do setki. Reszta wesołego składu jedzie na obiad, a ja jeszcze odbywam półgodzinną wycieczkę fotografując przy okazji zachodzące słońce.

Wróciłem bardzo zadowolony.
Setka osiągnięta i mogę ją zadedykować Mavikowi. :)
Dzień spędzony w super towarzystwie (wieczór zresztą też :D ).
Trochę się zmęczyłem. I o to chodziło. :)
Fajnie jest.

TRASA:
Zabrze – Helenka -> Ptakowice -> Zbrosławice -> Wilkowice -> Księży Las -> Kopienice -> Zacharzowice -> Wilkowiczki -> Toszek -> Pawłowice -> Ligota Toszecka -> Niekarmia -> Poniszowice -> Widów -> Chechło -> Łany -> Pławniowice -> Taciszów -> Bycina -> Gliwice -> Przezchlebie -> Ziemięcice -> Świętoszowice -> Zabrze – Rokitnica - Helenka

Zamek w Toszku © Mlynarz


Dziedziniec zamku w Toszku © Mlynarz


Codeisred i Fredziomf na trasie © Mlynarz


Ołtarz w kościele w Poniszowicach © Mlynarz


Na trasie... © Mlynarz


Pałac w Pławniowicach © Mlynarz


Kosmom wstęp wzbroniony... ;) © Mlynarz


Ołtarz w przypałacowej kaplicy © Mlynarz


Jedna ze stacji drogi krzyżowej © Mlynarz


Boisko "Orlik" przy SP nr 30 na zabrzańskiej Helence :) © Mlynarz


I zachód słońca w okolicach Ptakowic © Mlynarz

NOWY ROK

Piątek, 1 stycznia 2010 · Komentarze(7)
W Nowy Rok miałem przyjemność pojeździć z ekipą w składzie:
- Aniołek
- Kosmacz
- Darek
- Jacek

Było mgliście i... przyjemnie.
Namówieni przez Anetkę obraliśmy za cel swojego dzisiejszego wypadu Świerklaniec.
Niestety widoczność była bardzo ograniczona przez wspomnianą mgłę i... porę dnia, bo na rower wybraliśmy się przed szesnastą.

Fajnie było rozpocząć nowy rok od wypadu na rower.
Fajnie było to zrobić w tak doskonałym towarzystwie. :)

Trasa, którą jechaliśmy była dość górzysta. Po drodze mieliśmy kilka małych podjazdów, które jednak wymagały włożenia w pedałowanie trochę siły.
Na Świerklaniec ostatecznie nie dojechaliśmy, bo woleliśmy się powygłupiać przy zbiorniku Kozłowa Góra. :D
Powrót był bardzo przyjemny. Każdemu dostarczył sporej dawki śmiechu, nawet Darkowi, który wszedł w Nowy Rok z... dwoma złapanymi kapciami! :D
Swoją drogą to trzeba mieć pecha żeby przy tak krótkiej zabawie jak dzisiejsza złapać dwie gumy. ;P

Z całej eskapady wróciliśmy dość późno (biorąc pod uwagę to jaki przejechaliśmy dystans). W końcówce troszkę z Jackiem się rozgrzaliśmy ruszając do przodu, nasza ucieczka zakończyła się powodzeniem, na Helenkę dotarliśmy jako pierwsi. :D
W nagrodę dziewczyny zrobiły nam grzańca. ;)

- - - - - - - - - - - - - - - - -

Jako że jest to pierwszy wpis w tym roku to warto byłoby wspomnieć o rowerowych planach na 2010 rok.
A plan jest prosty: jeździć!
Jak będę jeździł, to będę czuł się dobrze.

I to tyle. :)
Reszta jest w głowie.
Pomysłów nie brakuje.
Są też pomysły i nierowerowe. :)

Fotki z wypadu

Jacek pilnuje rowerów © Mlynarz


Okolice dworca kolejowego w Radzionkowie © Mlynarz


Asia, Kosma i Darek © Mlynarz


Tak się kończy jazda we mgle ;) © JPbike

DZIEŃ 8 - U PODNÓŻA TATR

Poniedziałek, 20 lipca 2009 · Komentarze(0)
Poranek przywitał nas słońcem i niesamowitymi górskimi widokami.

Byliśmy w Żywcu na Żywcu... :D Jechało się bardzo przyjemnie.

W Suchej Beskidzkiej byliśmy na zamku. Jechało się bardzo przyjemnie. Następnie Maków Podhalański a potem podjazd na Przełęcz Krowiarki i obiad :)
W Zawoi postój by zjeść obiad. Trochę wieje w twarz ale poza tym pogoda jest rewelacyjna. I wciąż te góry! Miodzio!

Przełęcz Krowiarki zdobyta. Miło się podjeżdżało. :D

Całkiem dobrym tempem wykręciliśmy 134 km.
Niektórych (vana) sakwy wyprzedzały na zjazdach ;)

Noc spędzamy na polanie w okolicach Chochołowa.
Mamy piękne, gwieździste niebo.
Jemy kolacje i jest bardzo wesoło :)

Szczegóły i zdjęcia po powrocie.

<Dzień poprzedni> <Dzień następny>

Relacja na bieżąco dostępna na stronie http://www.dookolapolski.xn.pl

DZIEŃ 7 - BESKIDZKI ODPOCZYNEK

Niedziela, 19 lipca 2009 · Komentarze(6)
Dzisiaj odespaliśmy ostatnie ciężkie dni.
Ciężko było się nam zebrać ponieważ za oknem straszyły chmury.
Na szczęście ten pochmurny poranek przerwała wizyta Kosmy, która korzystając z wolnej chwili postanowiła pokonać z nami kilka kilometrów.
Przyjechała specjalnie do Cieszyna.
Niestety kiedy wyruszaliśmy na trasę po raz kolejny zaczeło padać.

Mamy dość deszczu!!!
Dziś niestety nie możemy zdobywać dużej ilości kilometrów.
A wszystko to przez nieprzyjemną pogodę.
Mimo to dzień uważamy za udany.

Bardzo spodobał nam się wjazd na Przełęcz Kubalonkę i Koniakową.

Na pierwszą z tych przełęczy wyjeżdżaliśmy drogą zamkniętą dla samochodów ;)

Dzisiaj musiał nas opuścić niestety Jacek, który po przejechaniu 816 km powrócił do swojej pracy...
Mamy też nowych bikerów na trasie, są nimi: Paweł (mavic) i Piotrek (van).
W tej chwili pędzimy w 6-osobowym składzie.
Jesteśmy w okolicach Koniakowa, gdzie rozbiliśmy namioty, na pięknej beskidzkiej polanie.

Góry są cudowne!

Szczegóły i zdjęcia po powrocie.

<Dzień poprzedni> <Dzień następny>

Relacja na bieżąco dostępna na stronie http://www.dookolapolski.xn.pl

DZIEŃ 6 - W STRUGACH DESZCZU

Sobota, 18 lipca 2009 · Komentarze(3)
Rano wylegujemy się na słońcu w Kazimierzu. Po obfitym śniadaniu trochę nie chcę się jechać ale zaraz ruszamy w stronę Kietrza, Raciborza i Cieszyna. :)
Z opóźnieniem (około południa) ale jednak ruszamy :)
(Godz. 14:00) Jemy lodziki na Rynku w Głubczycach :)
(Godz. 15:00) Zwiedzamy ruiny kościoła - Nowa Cerekwia :)
Jesteśmy w Raciborzu na kawie u Rodziny Piotrka. Niestety nie mamy dzisiaj szczęścia do pogody :( Już druga burza dzisiaj nas dopadła i ulewa :(
"Znowu deszcz, otwieram swe okno, za oknem deszcz i wszystko zamokło... Jak wyjść spod altanki mam? :) ..."
Jest ciężko. Dziś nad nami przeszły dwie burze. Wciąż pada. Jedziemy do schroniska w Cieszynie. Nie zawsze jest kolorowo ale trzeba iść do przodu :)
Jesteśmy w Jastrzębiu Zdroju (godz. 22:20), do miejsca noclegu pozostało nam 28,1 km... Jedziemy dalej!!!
Trzeci kapeć na trasie w Zebrzydowicach (godz. 23:05), tym razem łata Asiczka :)
W strugach deszczu dojechaliśmy do Cieszyna (00:30). Nocujemy w schronisku. Oby jutro pogoda była lepsza, bo dzisiaj nas nie rozpieściła. Mimo to wykręciliśmy 133 km. :)


Szczegóły i zdjęcia po powrocie.

<Dzień poprzedni> <Dzień następny>

Relacja na bieżąco dostępna na stronie http://www.dookolapolski.xn.pl

Jazda po Białym Śląsku

Sobota, 14 marca 2009 · Komentarze(8)
Wczesnym rankiem pakuję się z moim Aniołkiem do auta i jedziemy na zabrzańską Helenkę, by odwiedzić Darka i jego rodzinkę, a także porowerować sobie po górnośląskiej ziemi. :)

Droga minęła szybko, bo większość jazdy to A4. :)
Na miejscu jak zawsze serdeczne powitania. :D
Jemy śniadanie i dojeżdża do nas Pogromczyni śląskich kierowców – Kosma100!. ;)
Czas nas goni więc wsiadamy na rowery i jedziemy do Księżego Lasu, gdzie jesteśmy umówieni z ekipą zabrzańskiego Huraganu, z którym ostatnio jeździ Darek.
Mimo, że jesteśmy trochę spóźnieni, to chłopaki na nas czekają (w końcu wieziemy im dwie dziewoje). :D
Po 14 kilometrach spotykamy się. Wśród nowo poznanych osób są również Bikestatowicze, których wcześniej znałem tylko z opowieści. :)
Terrago, Johan i Andy, których było mi bardzo miło poznać i wspólnie z nimi zrobić jakże sympatyczną trasę.

Z Księżego Lasu już w komplecie jedziemy w stronę Lublińca, w którego okolicach są Kochcice – docelowa miejscowość dzisiejszego wypadu. Grupę umiejętnie prowadzą Andy i Johan – widać, że wszystkim się podoba.
Ku mojemu zaskoczeniu tempo momentami jest całkiem szybkie ale to nawet fajnie, bo po zimie trzeba spalić trochę więcej kalorii. ;)

Pierwszy postój wypada w Krupskim Młynie, gdzie niektórzy robią zakupy i się posilają. Wszyscy jednak słuchamy miejscowego hejnału, który zostaje odegrany o 12:00.
Po tym muzycznym wydarzaniu ruszamy dalej. :D
W końcu docieramy do Lublińca, gdzie chwilę zabawiamy na tamtejszym rynku. Po kolejnych 10 kilometrach jesteśmy w Kochcicach.
Tam wszyscy mogą nacieszyć oczy pałacem Ludwika Karola von Ballestrema, który przy pięknej pogodzie jaką mieliśmy tego dnia, prezentuje się wspaniale.
Johan przedstawia nam jego historię a także ciekawe perypetie związane z jego właścicielami.

Z Kochcic jedziemy do Koszęcina. Po drodze przejeżdżamy przez odcinek drogi, po bokach której mamy niesamowity widok, a mianowicie straszliwe pobojowisko – zniszczony las, a właściwie to co z niego zostało po tym jak przeszła nad nim trąba powietrzna w sierpniu 2008 roku.
Na tym odcinku niektórym daje się we znaki zmęczenie ale nie ma się co dziwić – w końcu zrobiła się pora obiadowa, a i kilometrów trochę w nogach było. :)
Będąc w Koszęcinie spędzamy długą chwilę w restauracji Roma, gdzie wszyscy jedzą i piją to co lubią najbardziej.
Również w tej miejscowości odwiedziliśmy piękny zamek-zespół pałacowy, w którym swoją siedzibę ma znany zespół pieśni i tańca „Śląsk”.


Mamy nawet trochę szczęścia, bo akurat był przy nim zaparkowany autokar zespołu.
To dość słynny pojazd – było o nim bardzo głośno w sierpniu 2008. To właśnie ten autobus został porwany na autostradzie A4 przez trąbę powietrzną 15. sierpnia.

Film nagrany przez jednego z uczestników wypadku


Byłem w szoku oglądając później w domu na YT różne filmy z trąbami powietrznymi – człowiek w zderzeniu żywiołem zazwyczaj jest bez szans.

15. sierpnia 2008 był jednym z tych dni, kiedy wielu ludzi straciło dobytek całego swojego życia, właśnie przez huraganowe wiatry i trąby powietrzne...
Cieszę się, że w tamtym dniu, gdy wracałem razem z Damianem z Twierdzy Modlin burza w jakiej jechaliśmy, choć mocno nami potargała, okazała dla nas się łaskawa.

Wróćmy jednak do wycieczki...
A więc jesteśmy w Koszęcinie. :D
Po długim postoju, wszyscy ruszają już w kierunku swoich domów. Na odcinku do Tworogu grupka z Panem Jerzykiem na czele narzuca niezłe tempo, które rozrywa peleton. ;)
Całkiem przyjemnie się jechało.
Dalej już jedziemy spokojnie do Wielowsi, gdzie niektórzy zgubili się. ;)
Stamtąd do Księżego Lasu i niestety nadchodzi moment, w którym trzeba się pożegnać.
Wszyscy rozstają się bardzo zadowoleni ze wspólnego rajdu. Oby więcej takich.

Dziewczyny, Darek i ja jedziemy na zabrzańską Helenkę.
Nie odpuszczamy sobie i zaliczamy Żabkę.
Dalej jest wesoło, bo czeka nas bardzo miły wieczór ale to już nie jest historia na BS. ;)

Dzień wielce udany. Super poznani nowi ludzie i nowe miejsca.
Pogoda dopisała. Nic tylko jeździć. :)

Dzięki wszystkim i do następnego!

TRASA:
Wrocław/Kozanów -> Zabrze/Helenka (furą pościgową) ;)
Helenka -> Stolarzowice -> Górniki -> Ptakowice -> Wilkowice -> Księży Las -> Jasiona -> Wojska -> Wielowieś -> Kieleczka -> Raduń -> Borowiany -> Krupski Młyn -> Lubliniec -> Kochcice -> Jawornica -> Sadów -> Wierzbie -> Koszęcin -> Brusiek -> Tworóg -> Świniowice -> Wielowieś -> Wojska -> Jasiona -> Księży Las -> Wilkowice -> Ptakowice -> Górniki -> Stolarzowice -> Helenka

Podążając na spotkanie z Huraganem © Mlynarz



Krupski Młyn - pierwszy popas © Mlynarz


Uzupełnanie płynów ;) © Mlynarz


W Lublińcu z Aniołkiem na ławeczce. „Uśmiechnij się” ;) © djk71


Kochcice - Pałac Ludwika Karola von Ballestrema © Mlynarz


Pałacowy balkon nad wejściem © Mlynarz


Pałacowi strażnicy - Czy będą do nas strzelać z łuku?! ;) © Mlynarz


Zamek w Koszęcinie © Mlynarz




Powrót - "Ku słońcu", jak zauważył Terrago :) © Mlynarz


Na koniec odwiedziliśmy Żabkę ;) © Mlynarz

HELENKA -> MYDLICE –

Niedziela, 30 listopada 2008 · Komentarze(2)
HELENKA -> MYDLICE – LISTOPADOWO :)

Po wczorajszym wesołym dniu i niekończącym się zabawom na Helence nadeszła niedziela – dzień odpoczynku.
A po odpoczynku trzeba było wracać do Dąbrowy Górniczej, by jeszcze jeden wieczór sobie porozmawiać z Moniczką i Asiczką przy piwku i pysznym Vermouth’cie. :)

Kolejny szalony weekend dobiegł końca.

Tę moją radość zakłócił niestety powracający problem z Achillesem – sam już nie wiem kiedy to się skończy. :/

Trzeba być dobrej myśli.

A tu mała ciekawostka – taki oto znak z Mostu Milenijnego we Wrocławiu :D

KOSMATE OGNISKO

Tego

Sobota, 29 listopada 2008 · Komentarze(8)
KOSMATE OGNISKO

Tego dnia kolejny już raz miałem przyjemność przebywać na ziemiach Kosmacza i nie tylko... ;)

Kosma, jak na Kosmę przystało, wpadła na genialny pomysł, by na przełomie listopada i grudnia zorganizować spotkanie BIKEstatowiczy z okolic dalszych i bliższych.
Magnesem przyciągającym uczestników miało być ognisko. :D

Dzięki temu o godzinie 12:00 w centrum Dąbrowy Górniczej spotkało kilkunastu zapaleńców, a wśród nich:
- Kosma – organizatorka, przywódczyni sekty :D
- Jahoo, która zrobiła wszystkim niespodziankę swoim przyjazdem :*
- Ewcia – kolejna sympatyczna przedstawicielka płci pięknej na BS, którą miałem przyjemność poznać :)
- Olo, który tym razem miał pechową awarię ale jeszcze pojeździmy :)
- Rafaello, który zabrał na przejażdżkę dzielnego syna Krzysia :)
- Dariusz79 – chyba najlepszy fotograf w „ogniskowej” ekipie :)
- Van – fanatyk jadowitych pająków Meta menardi i koneser Tatry ;P
- Grzybek – człowiek który pokazał mi UFO :D
- Granicho – niestrudzony jeździec z Paniówek, zrobił nam wszystkim niespodziankę dojeżdżając w momencie, gdy wszyscy już stracili nadzieję na spotkanie z nim tego dnia ;)
- Darek – najlepszy mieszkaniec Helenki, wielki biker z Zabrza, mój ulubiony fan KSU i KSG oraz koneser Jacka i Jaśka ;P
- Młynarz – ja :D

Miało być troszkę więcej osób ale niektórych zatrzymały obowiązki w domach.
Ci co przyjechali nie mogli narzekać, bo była wesoła, sielankowa atmosfera.
Już na samym początku śmiać mi się chciało, kiedy z politowaniem patrzyli na nas ludzie czekający na przystankach autobusowych. :D No cóż... każdy orze jak może. ;)

Wszyscy razem odwiedziliśmy 3 Pogorie z 4 możliwych. :D
Splądrowaliśmy również jakieś okoliczne bunkry, a także zobaczyliśmy na własne oczy UFO. ;)

Jako że cały czas coś tam kapało z nieba, wszystko co dałoby się podpalić było mokre, a do tego było zimno to zrezygnowaliśmy z ogniska. :)
Substytutem była wizyta w knajpce obok Pogorii 3.

Nazwy knajpki nie podaję, bo nie będę robić reklamy lokalowi, w którym na gości patrzy się spode łba. :D
Poza tym nie lubię, gdy ktoś przysłuchuje się rozmowom...
No i w ogóle jak u mnie ktoś by wykupił połowę piw ze spiżarni oraz zjadł wszystkie frytki i placki to cieszyłbym się, gdybym zrobił dobry interes na grupce zapalonych bikerów.
Niestety pan bufetowy nie dość, że się nie cieszył to jeszcze opieprzył jednego z naszych kolegów (pierwszy raz coś takiego widziałem, a trochę knajp już odwiedziłem :D ).
I w ogóle nawet był zły jak się śnieżkami rzucaliśmy – apokalipsa! hehe

Nam jednak było wesoło. Czas szybko leciał na sympatycznych rozmowach.
Było tak jak powinno być. :)

Niestety doba z gumy nie jest i każdy musiał wrócić do swoich domów (no, może prawie każdy). :D

Dojeżdżając do centrum Dąbrowy Górniczej żegnaliśmy się z kolejnymi bikerami, który rozjeżdżali się w swoje strony.
Na koniec została piątka: Kosma, Asiczka, Darek, Leon i ja.
I ta właśnie piątka po krótkiej wizycie w komnatach Kosmy wyruszyła z dąbrowskich Mydlic na zabrską Helenkę. :)

Cały czas jechaliśmy lubianą przeze mnie 94-ką.
Było już ciemno, a to tylko dodawało klimatu, jaki uwielbiam. :)
Wjeżdżając do Siemianowic Śląskich zaskoczył nas pokaz fajerwerków. Pewnie Siemianowice świętowały nasze przybycie. ;)
Później uwielbiany przeze mnie przejazd ulicami Bytomia, mija kilka chwil i wpadamy na Miechowice.
Tam rozstajemy się z Leonem, który wraca do swojej rodzinki.
Pozostali po kilkunastu minutach lądują na Helence w domu Darka, gdzie czekają już na nas Anetka, Wiktor i Igorek.

Spać poszliśmy baaaaardzo późno, bo nasze after party strasznie się wydłużyło.
A to wszystko za sprawą Boogli, Jengi i takich innych. ;)
Przy okazji mogłem poznać nową dyscyplinę sportu – skoki na łyżwach, przez które nie mogę do dzisiaj normalnie zasnąć. ;P

Wszystkim chciałem podziękować za wspólną wycieczkę i mam nadzieję, że jeszcze nie raz uda nam się pokręcić razem.

Jak dla mnie – dzień wielce udany. :)

Poniżej zamieszczam kilka zdjęć pozbieranych z blogów bikerów, z którymi dziś jeździłem. :)
Mam nadzieję, że wyrażają na to zgodę. :D


POD HENDRIXEM


JADYMY


NA TROPIE LEONA


I DALEJ JUŻ WSZYSCY RAZEM


UFO


A W KNAJPCE WESOŁO


ATMOSFERA BARDZO DOBRA


TYLKO PAN BUFETOWY NA WSZYSTKO PATRZY KĄTEM OKA :D


PIWO Z SOLĄ?! HMMMM.....


ZAPARKOWALI MY :D


ZOSTAŁEM TRAFIONY


SZALONA ;)


NOCĄ, 94-KĄ NA HELENKĘ

HEJ, HEJ, HEJ, HEJ, WYPIJĘ

Piątek, 26 września 2008 · Komentarze(5)
HEJ, HEJ, HEJ, HEJ, WYPIJĘ JESZCZE!

Czyli mordercza jazda z zabrzańskiej Helenki na osiedle Kosmacza w Dąbrowie Górniczej...
Rano trzeba było wcześnie wstać.
Dziwnie wstaje się o siódmej, gdy człowiek kładzie się spać o piątej rano...

Na dworze było zimno, w żyłach gorąco...

W połowie trasy rozstaliśmy się z Hose, który odbił na Katowice, a my pognaliśmy dalej 94-ką na Dąbrowę Górniczą.
Gdy już dotarliśmy na miejsce, odetchnąłem z ulgą...
Jeszcze tylko lodzik, wtaszczyć się na górę z rowerem i... spanie! :)

Wieczorem razem z Asicą wracaliśmy już samochodem do Wrocławia.
Szkoda, że tak szybko.

Dziękujemy Monia za gościnę!
Jak zawsze było wspaniale!
Pierogi z mięskiem... wiśniówka... piwko... :)
Nawet BMG Ci wybaczam. :D
Teraz zapraszam do Wrocławia!

Dziękuję również za gościnę Anetce i Darkowi!
Było j/w. ;P
Zapraszam... j/w. :D


TRASA:
Zabrze Helenka -> Bytom -> Siemianowice Śląskie -> Czeladź -> Będzin -> Dąbrowa Górnicza

”City of blinding lights”

MOJE DWIE ULUBIONE ALGIDY! ;P