Wpisy archiwalne w miesiącu

Sierpień, 2008

Dystans całkowity:626.66 km (w terenie 167.88 km; 26.79%)
Czas w ruchu:28:44
Średnia prędkość:21.81 km/h
Liczba aktywności:17
Średnio na aktywność:36.86 km i 1h 41m
Więcej statystyk

PRZED MECZEM

Sezon

Niedziela, 31 sierpnia 2008 · Komentarze(11)
PRZED MECZEM

Sezon piłkarski wre także to dla mnie była to kolejna niedziela spędzona na boisku.
Jednak nosiło mnie od rana i musiałem przejechać się na rowerze przed wyjazdem na meczyk. :)
Chyba ostatnio mam dużą chęć do jazdy, za to z czasem gorzej...

Dziś troszeczkę szybszym tempem niż zazwyczaj. Ale przyjemnie bardzo się jechało.
Traska po okolicznych wioseczkach.

Pogoda super.
Słońce, zero chmurek, wiaterek coś tam kombinował ale jakoś strasznie nie przeszkadzał.
Trzeba korzystać z takich warunków, bo już niedługo nadejdzie jesień, a potem zima...
Póki co... jest pięknie i nie inaczej było dziś! :D

TRASA:
Jasień -> Jabłoniec -> Golin -> Zieleniec -> Jasionna -> Jurzyn -> Bronice -> Zieleniec -> Lisia Góra -> Jasień

DROGA DO JASIONNEJ

ZMIERZCH W LESIE

Podobnie

Piątek, 29 sierpnia 2008 · Komentarze(8)
ZMIERZCH W LESIE

Podobnie jak wczoraj miałem ochotę pojeździć tylko po lesie.
Również jeździłem po okolicach Glinki Górnej, zahaczyłem też o Świbinki.

Cały dzień u mnie padało ale na szczęście nie było w lesie błotnej apokalipsy. :)

Dziś bez podjazdów, bo mam zajechany napęd.

Ostatnie kilometry w ciemnościach, bo dopadł mnie zmierzch.
Za późno wyjechałem z domu, więc część trasy musiałem pokonywać po omacku. ;)

Przyjemnie było. :)

LAS - TERENOWO-WIECZOROWO

Po

Czwartek, 28 sierpnia 2008 · Komentarze(7)
LAS - TERENOWO-WIECZOROWO

Po całym dniu nadeszła ta piękna chwila, kiedy to wyruszyłem na przejażdżkę rowerową. :D
Dziś miałem ochotę pojeździć po lesie i tak też zrobiłem.

Jeździłem w okolicach kopalni gliny „Glinka Górna”. Bardzo lubię tamte tereny.
Trochę też pojeździłem koło Świbinek.

Bardzo przyjemnie się jeździło o tej porze.
Zaliczyłem troszkę błotka, troszkę kamieni i piachu ale chyba coraz bardziej zaczynam to lubić. :D

Niestety napęd już umarł i dziś byłem bliski powtórzenia OTB a’la Młynarz na Bike Oriencie. :D

TAKIE DROGI LEŚNE SĄ WSPANIAŁE


JEDEN Z NIELICZNYCH ODCINKÓW NA ODKRYTYM TERENIE

Z DŻULSEM NA ROWERZE,

Wtorek, 26 sierpnia 2008 · Komentarze(15)
Z DŻULSEM NA ROWERZE, Z BAFI NA SPACERZE :D

Po południu udało się pojeździć znów razem z Adriankiem.
Cieszę się z tego, bo przez pewien moment wyjazd był zagrożony (za dużo spraw na głowie).

Dzisiaj postawiliśmy na rekreację w lesie. :)
A więc leśnymi drogami dojechaliśmy do Świbinek. (na trasie pomyślałem sobie o Darku, który był zachwycony tą drogą :))
Później już na asfalt do Drzeniowa i bardzo przyjemny powrót drogą z Łęknicy (odcinek którym jechaliśmy to prawie cały czas z górki albo płasko). :)
Znów jeździło nam się super.
Na koniec udało mi się wycisnąć ponad 60 km/h za Lisią Górą. :D

A wieczorkiem jeszcze miałem ochotę na spacerek więc zapakowałem w autko swoją siostrę i pieska. :D
Pojechaliśmy nad jeziorko w Suchodole. Świetnie było. :)

TRASA:
Jasień -> ...las... -> Świbinki -> Nowa Rola -> Drzeniów -> Grabów -> Bronice -> Zieleniec -> Lisia Góra -> Jasień

BAFI LUBI JEŹDZIĆ AUTEM :D


ZACHÓD NAD JEZIOREM SUCHODOLSKIM


SUCHODÓŁ


KOLEJNY DZIEŃ MINĄŁ, DOBRY DZIEŃ :)

RUNDKA Z ADRIANKIEM

Krótko

Poniedziałek, 25 sierpnia 2008 · Komentarze(6)
RUNDKA Z ADRIANKIEM

Krótko ale bardzo przyjemnie. :)
Dawno już razem nie jeździliśmy, bo jakoś zawsze jak się spotkamy to lądujemy... przy stoliku z piwem. ;)
To taki żarcik oczywiście. (ale w każdym żarciku ponoć troszkę prawdy jest hehe) :D

Traskę zrobiliśmy na Lubanice i potem w stronę Grabika, by wrócić główną drogą z Żar.
Trochę się pogadało. :D
Jak się uda to jutro też będzie traska.
Tymczasem muszę pociskać... do Poznania. :)

TRASA:
Jasień -> Bieszków -> Łukawy -> Lubanice -> rozwidlenie przy Grabiku -> Drożków -> Świbna -> Jasień

TAM GDZIE URODZIŁA SIĘ OSTATNIA

Czwartek, 21 sierpnia 2008 · Komentarze(4)
TAM GDZIE URODZIŁA SIĘ OSTATNIA CESARZOWA...

Przed południem pojechałem do Lubska autem, by odstawić je na warsztat.
Do domu wróciłem rowerem ale postanowiłem, że powrót będzie przebiegać mocno okrężną traską...

Więc z Lubska do Dłużka.
A w Dłużku po raz pierwszy odwiedziłem tamtejszy kościółek i pałacyk przy których jest usytuowany również stary park krajobrazowy. Wcześniej nigdy nie odwiedzałem tych miejsc pomimo tego, że wielokrotnie przejeżdżałem przez tą sympatyczną wioseczkę.
Dzisiaj dowiedziałem się, że w tamtejszym pałacyku urodziła się ostatnia cesarzowa Niemiec. Kto by pomyślał, że właśnie w tej wioseczce przyszła na świat taka osoba. Nikt z moich znajomych o tym nie wiedział. :)
Cesarzowa Augusta Wiktoria Friederike Luise Feodora Jenny von Schleswig-Holstein-Sonderburg-Augustenburg (ależ dużo imion hehe) była żoną Wilhelma II z Hohenzollernów.
Na Wikipedii są nawet całkiem ciekawe bigografie tych osób.
Za Wiki: cesarzowa i cesarz. :)

Następnie z Dłużka pojechałem do Nowej Roli i Świbinek skąd lasem wróciłem do domu. Jechałem bardzo podobną trasą do tej, którą niedawno zrobiłem wspólnie z Darkiem. :)

Po południu jeszcze dorzuciłem kilka kilometrów, kiedy to razem z Cezarym wyruszyliśmy na wyprawę do sklepu po piwo. :D
Bardzo przyjemnie siedziało się na skarpie i piło zimne piwko...
Nie mniej fajnie wracało się ze skarpy do domu, bo terenem całkiem sympatycznym. :D
Obaj podrapani przez akację, w którą wpadliśmy... hehe

Na sam konie dnia, już wieczorem, odprowadziłem Czarka do Golina, dalej nie chciało mi się już jechać, coś zmęczony byłem. :)
To był bardzo dobry dzień!

TRASA:
Lubsko -> Dłużek -> Nowa Rola -> Świbinki -> ...las... -> Jasień
+
po Jasieniu (skarpa, górki) -> Jabłoniec -> Golin -> Jabłoniec -> Jasień

- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
U2 – „Beautiful Day” yt
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -

Tak wyglądał pałac w Dłużku w roku 1912…

*zdjęcie ze strony wroclaw.hydral.com.pl

A TAK WYGLĄDA DZIŚ... :/


ZABUDOWA FOLWARCZNA I KOŚCIÓŁEK W DŁUŻKU


LAS, KOCHANY LAS :)

WAYPOINT GAME :D

Dziś

Sobota, 16 sierpnia 2008 · Komentarze(8)
WAYPOINT GAME :D

Dziś długo nie możemy zdecydować się gdzie jechać…
Pomysłów jest sporo a czasu coraz mniej zostaje nam na jazdę... :)

Ostatecznie postanawiamy, że trasa będzie asfaltowa i że jedziemy na tereny położone na południe od Marianowa, tak by zaliczyć kilka waypointów z WPG. :D
Damian twierdzi, że jestem maniakiem ale co on tam może wiedzieć?! ;P

Skład jest taki jak wczorajszy, a więc: Darek, Damian i Wiktor oraz moja skromna osoba. ;)

Na pierwszy ogień idzie Topola Lesznowska...
Wszyscy już mieli ten punkt w posiadaniu oprócz mnie, tak więc nieźle się bawili, gdy szukałem koło niej kodu... :D
Ostatecznie udało się. hehe

Kolejny punkt to Pass, który jest zamieszczony na jednej ze ścian opuszczonej kotłowni w tej miejscowości. Dziwne miejsce. :)
Ale Wiktorowi i mi się podoba. :D

Kolejnym punktem na naszej trasie jest Kirkut czyli cmentarzyk żydowski, na którym znajdujemy wlepkę z kodem do WPG.
Niestety miejsce jest straszliwie zaniedbane, wręcz zapomniane...
Pośród chwastów i wysokich traw dają się zauważyć stare, kamienne nagrobki...
Zaraz po tym odwiedzamy ryneczek w miejscowości Błonie. Ładne miejsce, bardzo zadbane. :)

Po kilku następnych kilometrach docieramy do wioseczki Rokitno. Bardzo przyjemny odcinek jazdy!
W Rokitnie znajduje się punkt o nazwie Maszyny rolnicze. Nazywa się on tak dlatego, że został umieszczony na jednej ze starych maszyn rolniczych, które są poustawiane naokoło tamtejszego kościółka. Bardzo fajny pomysł na punkt!
Przy okazji obejrzeliśmy sobie ciekawy sprzęt rolniczy. :)

Teraz kierujemy się do Kłudzienka, gdzie znajdują się opuszczone budynki Instytutu Budownictwa Mechanizacji i Elektryfikacji Rolnictwa. Wszystkie budynki to niemal ruiny, które grożą zawaleniem. Właśnie w jednym z nich chcemy odnaleźć kod. Niestety przyłapuje nas na tym jeden z miejscowych, który najwidoczniej odpowiada z bezpieczeństwo na tym terenie. :D
Nie był zbyt miły, a że akurat ja wchodziłem na teren IBMER-u to swoje wielkie pretensje skierował do mnie. :D
Niestety na jego brak kultury odpowiedziałem tym samym. Trudno. Było – minęło. :)
W tych okolicznościach rezygnujemy z szukania tego punktu i jedziemy dalej.

Widać na niebie, że zbiera się na opady...
Po chwili czujemy nieliczne krople deszczu spadające z nieba...
I docieramy do Izdebna Kościelnego, gdzie moim zdaniem znajduje się najfajniejszy punkt dnia – Purchawa. :)
Dzięki odwiedzeniu tego miejsca możemy z bliska obejrzeć ciekawy kościółek, a także opuszczony cmentarzyk koło niego, a co najciekawsze... gigantyczną purchawkę! Nigdy bym nie przypuszczał, że purchawki mogą osiągać rozmiary większe od kasku rowerowego. :)

Po kilkunastu sekundach z nieba zaczęło coraz mocniej siąpić i stało się najgorsze... ulewa! :D
Musieliśmy przez to obrać kurs na dom Damianka i odpuścić resztę planowanej trasy.
Nie wszyscy byli ciepło ubrani, a zrobiło się naprawdę chłodno.
W takich sytuacjach liczy się najbardziej zdrowie. :)
Więc wróciliśmy.
Ale źle nie było, bo przecież czekało pyszne jedzonko z grilla przygotowane przez Sabinkę i Anetkę oraz zimne piwko i co najważniejsze... to cudne towarzystwo. :)


TRASA:
Marianów -> Grądy -> Leszno -> Plewniak -> Podrochale -> Walentów -> Rochalki -> Wawrzyszew -> Pass -> Błonie -> Rokitno-Majątek -> Czubin -> Milęcin -> Tłuste -> Kłudzienko -> Tłuste -> Natolin -> Chlebnia -> Zabłotnia -> Izdebno Kościelne -> Cegłów -> Boża Wola -> Bramki -> Wola Łuszczewska -> Nowa Górna -> Nowy Łuszczywek -> Gawartowa Wola -> Czarnów -> Plewniak -> Leszno -> Grądy -> Marianów


GRUBA TA TOPOLA LESZNOWSKA :D


OPUSZCZONY BUDYNEK – PASS


KIRKUT

*zdjęcie wykonał Darek

WIKU SIĘ BAWI MASZYNĄ ROLNICZĄ :D


IZDEBNO KOŚCIELNE – KOŚCIÓŁEK


WIELKA PURCHAWA :)

*fotka autorstwa Damiana

SZTORM

Piątek, 15 sierpnia 2008 · Komentarze(4)
Dobry dzień, dobry trip, dobre towarzystwo, pogoda... też dobra. ;)
Ale zacznijmy od początku. :)

Rano za oknem deszcze niespokojne, są olbrzymie obawy, że dzisiaj nie pojeździmy, bo wciąż woda leje się z nieba. Na szczęście po południu taki stan ustępuje.
Długo się nie namyślając wyruszamy na rowery. :)
Jedziemy w składzie: Darek, Damian, Wiktoria i Młynarz. :D

Wiku dziś śmiga w ciuszkach zapożyczonych od Sabinki. hehe
Nawet spoko w nich wygląda ale chyba nie do końca podobają mu się ich kolory, bo po kilku kilometrach biała koszulka jest niemal cała czarna. Ach ten Mr. Kałuża... ;)

Najpierw jedziemy terenem po Kampinosie, zielonym szlakiem. Gleba wszędzie mocno nasiąknięta po deszczu więc wszyscy jesteśmy mokrzy. Po kilku piaszczystych odcinkach napędy w rowerach wydają przerażające dźwięki... :D

Wreszcie docieramy do Cegielni koło Zaborówka, by zdobyć tam Waypoint (więcej o zabawie). Aby odnaleźć jego kod trzeba się wspiąć po wąskiej drabince, która jest wewnątrz komina...
Bardzo ryzykowny punkt, gdyż kod znajduje się jakieś 15-20 metrów nad ziemią. W razie upadku byłoby ciężko się pozbierać. Mimo wszystko decydujemy się go zdobyć i to nam się udaje.

Po tym postanawiamy, by wrócić na asfalt, bo jeździ nam się dziś w terenie niezbyt fajnie.
Dojeżdżamy do Leszna i Darek postanawia, że wróci do domu. Czasem tak bywa, że nie wiadomo czemu brak nam sił, chyba każdy zna to uczucie, a jak nie zna to znaczy, że... mało kilometrów w życiu jeszcze wykręcił. :D

A więc dalej już tylko z Damianem i Wiktorkiem jedziemy do Twierdzy Modlin. Część trasy główną drogą, a część po spokojniejszych odcinkach asfaltowych. Odwiedzamy cmentarz w Wierszach i jedzie nam się bardzo fajnie.

Wiku dzielnie trzyma tempo, a na dużej części trasy sam nam narzuca całkiem szybką jazdę. Chłopak robi się ciągle coraz mocniejszy. Niedługo nie będzie chciał z nami jeździć, bo będziemy mu zamulać jazdę. ;)

Gdy jesteśmy na miejscu, w Twierdzy Modlin, spotykamy tam resztę ekipy. :)
Na miejsce autkiem dojechała Sabinka z Anetką oraz Darek i Igorek.
Zamawiamy sobie posiłek ale w oczekiwaniu na jedzenie sami stajemy się łakomym kąskiem dla... komarów. :D
Są strasznie nieznośne. :)

Przy stoliku siedzi się bardzo miło, miejsce ma swój klimat, a podane jedzonko smakuje wyśmienicie. Czas jednak wracać...
Tylko, że... zaczęło padać. :/

Wiktor wraca samochodem z rodzinką. Na rowerach został już tylko Damian i ja. To bardzo dobrze, bo warunki w jakich wracaliśmy na pewno byłyby dla Wiktora za ciężkie, ma jeszcze czas na ekstremalną jazdę. :D
A dlaczego ekstremalną?! :)

Od początku z Damianem jedziemy bardzo szybko, by zdążyć do domu przed załamaniem się pogody...
Czujemy, że padający deszcz coraz śmielej sobie poczyna, niebo całkowicie zaszło ciemnymi chmurami, wiemy że wszędzie dookoła szaleją burze, więc zależy nam na tym aby jedna z burz nie dopadła nas. :D
Po kilku kilometrach jesteśmy cali przemoczeni. Jedzie się jednak dobrze. Dookoła błyska niebo, słychać huk gromów, to jest coś! Niesamowity klimat! A my ciągle ciśniemy rzadko schodząc z prędkością poniżej 34 km/h.
Gdy zostało nam do domu jakieś 7 kilometrów wjeżdżamy w epicentrum burzy...
Zapadły kompletne ciemności, deszcze leje się z nieba tak, że nie widać świata, a drogi zamieniły się w potoki...
W niektórych miejscach głębokość kałuż sięga niemal piast w kołach...
Wiatr targa drzewami na wszystkie strony świata, a my mkniemy... :D
Dojeżdżamy do domu bardzo zadowoleni, z uśmiechem na ustach, bo było bardzo fajnie!
To jednak nie koniec atrakcji...
Kolejne kilkadziesiąt minut spędzamy w romantycznej atmosferze... przy świecach. :D
A wszystko przez to, że Damian nie zapłacił rachunków i odcięli mu prąd. ;)
Jednak jest bardzo sympatycznie.
Pyszna pizza, pyszne piwko, super atmosfera...
A za oknem niech sobie błyska, grzmi i pada! :D


TRASA:
Marianów -> Grądy -> ...zielony szlak w Kampionosie... -> Zaborówek -> Leszno -> Julinek -> Kępiaste -> Łubiec -> Kiścinne -> Wiersze -> Truskawka -> Janówek -> Adamówek -> Łosia Wólka -> Kazuń Polski -> Nowy Dwór Mazowiecki -> Kazuń Polski -> Cybulice Małe -> Cybulice Duże -> Sowia Wola Folwarczna -> Aleksandrów -> Łubiec -> Kępiaste -> Julinek -> Leszno -> Grądy -> Marianów

W KOMINIE :D

*fota pożyczona od Damiana ;)

WYJAZD DO SABINKI I DAMIANKA

Czwartek, 14 sierpnia 2008 · Komentarze(2)
WYJAZD DO SABINKI I DAMIANKA :D

Miałem zasuwać pociągiem z Wrocławia do Skierniewic już o 6:40 rano i zrobić po ziemi mazowieckiej jakąś zacną seteczkę... :D
Niestety nie udało mi się rano wytoczyć z łóżka, zbyt późno poszedłem spać i byłem mocno zmęczony...

Wstałem więc później ale za to udało mi się załatwić pewną sprawę. :D
Również kupiłem Igorkowi urodzinowy prezencik. :)

A pojechałem pociągiem o 14:45, wszystko byłoby fajnie, gdyby nie to, że pociąg miał opóźnienie... 80 minut... :D
PKP rządzi!
No cóż... z tego powodu dojechałem na miejsce dopiero przed godziną 22... :/
Wysiadałem w Żyrardowie. Na szczęście na dworzec w tym miasteczku przyjechali Darek i Damian więc do Marianowa gdzie mieszka Sabinka z Damianem trafiłem bez problemu, gdyż całą drogę prowadził nas znający doskonale swe tereny Damian. :)
Sam bym chyba w ciemnościach miał trudności z szybkim dotarciem do celu. :D
Ciężko mi się w ogóle jechało, bo po tylu godzinach w pociągu byłym nieźle styrany, a do tego nie piłem nic po drodze, upał mnie dobił. :D
Dobrze, że chłopaki przywieźli ze sobą pyszne kanapki zrobione przez Sabinkę oraz soczyste jabłuszko dzięki czemu mogłem przed drogą się posilić. :D

Najfajniej było jak dojechaliśmy już do Marianowa! :)
Super było się przywitać w domku z czekającą Sabinką, Anetką oraz Wiktorem. Igorek niestety już spał, bo było późno. :)
Oczywiście pamiętam też o cudownej Nuce!!! :D

Pyszna kolacja przy super muzyczce i zimne piwko...
Jak zawsze wesołe rozmowy...
Czyli... PIĘKNIE! :D

DWORZEC KOLEJOWY W ŻYRARDOWIE

*zdjęcie zapożyczone od Darka :)

D(J)ABELSKI DZIEŃ... :D

D(J)ABELSKI DZIEŃ... :D

Rano pobudka już o czwartej...
Za oknem ciemno, pada deszcz i wieje wiatr...
Czy ja na pewno chcę jechać na rowerze 32 kilometry na pociąg z Żagania do Wrocławia?!
Pojechałem. Przemęczyłem jakoś też podróż pociągiem i wysiadłem we Wrocławiu na Nowym Dworze skąd rowerkiem dojechałem już na Gaj...
Takie były początki ale później było już tylko lepiej! :D

Umówiony byłem na wspólne rowerowanie z Djablicą, która akurat spędza część wakacji we Wrocławiu.
Jako, że do spotkania zostało troszkę czasu to postanowiłem sobie zmienić opony w rowerze, w międzyczasie wpadł do mnie Matysek, który w tym dniu był przejazdem we Wrocku.
Zimne piwko i wymiana opon nieco się przedłuża... :D
Okazuje się, że mam pękniętą szprychę więc szybko zasuwam do rowerowego po nową.
W końcu wyruszamy z chaty, by Djablica na nas nie czekała pod Zoo, gdzie się umówiliśmy. :)

To było do przewidzenia...
Djablica okazuje się świetną osobą, z którą przychodzi mi przyjemność spędzić resztę dnia.
Najpierw wspólnie z Matysem spacerujemy po Zoo. Spacerkowi temu towarzyszy dużo śmiechu i jest wesoło.
Późnym popołudniem odprowadzamy Mattiego na Bielany skąd już autem wyrusza na wakacje do Przemyśla.
A my z Djabliczką zasuwamy na miasto coś zjeść. Lądujemy w KFC na Świdnickiej. :)
Potem zasuwamy na Księże Wielki, gdzie będę mieszkać od września, by pogadać z właścicielką chaty. :D
W tym samym czasie moja nowa koleżanka poznaje kolejnego Bikestatowicza – Iskierkę. :)
Krzysiu ma gest, daje Djablicy jedną ze swoich sakw, które kilka dni wcześnie zakupił w... Biedronce. :D
Nie wspomnę już o tym, że w iście wrocławskim stylu ugościł nas stawiając na stół zimnego Piasta!
Djablica chyba była zadowolona. ;)
Dowiedziałem się, że również jest zwolenniczką pysznego piwa z grodu Piasta.

W końcu trzeba powoli się zbierać. Rezygnuję z oglądania meczu Wisła – Barca (oszalałem hehe), bo wolę pośmigać jeszcze po wrocławskich uliczkach, zaliczyć Waypoint i dobić do setki. :D
To był dobry wybór, bo zamiast się wkurzać przed TV oglądając klęskę Białej Gwiazdy spędziłem miło czas.
Waypoint TIANANMEN odnaleziony, kolejna setka na moim koncie i odwiedzone piękne zakątki Wrocławia nocą...

Dziękuję Wam wszystkim za super dzionek! :D

TRASA – na pociąg:
Jasień -> Świbna -> Drożków -> Grabik -> Żary -> Marszów -> Żagań

TRASA – po Wrocku
Wro/Nowy Dwór -> Gądowianka -> Hallera -> Gaj -> Zoo -> Gaj -> Bielany Wrocławskie -> Świdnicka -> Księże Wielkie -> Gaj -> Ostrów Tumski -> Sępolno -> Plac Dominikański -> Grodzka -> Gaj :)

Troszkę fotek :D

DJABLICA, MATTI, MŁYNARZ – NA KŁADCE ZWIERZYNIECKIEJ


ŻYRAFA ATAKUJE DJABLICĘ I MATYSKA ;)


PIĘKNE ZWIERZAKI


COŚ DLA TOMALOSA ;)


KROKODYLE...


SŁONIE...


DZIKUSY :D


MIŚ...


BIAŁY MIŚ...


GŁODNY MIŚ :D


WIDOK NA ULICĘ GRODZKĄ – WROCŁAW NOCĄ!