Hej! Ale ja się cieszę! :D

Sobota, 5 lipca 2008 · Komentarze(14)
To był drugi doskonały dzień! :D

Rano budzę się strasznie zmęczony – chyba Argus, którego zapodała mi Agnieszka, strasznie mnie sponiewierał. :D
No dobra, wszyscy już ubrani... to też wyskakuję z łóżka. ;)

Na trasę wyruszyła ekipa w składzie:
Anetka – dobry duch i właścicielka opatrunków :D
Agnieszka – przewodniczka :)
Kosma – ta to nie wiem po co jechała ;P
Darek – kompan do wszystkiego :D
Wiku – potrójny rekordzista i pogromca kałuż ;)
Młynarz – przywódca i guru hehe ;)

Nasza Agnieszka zaproponowała nam tereny Załęczańskiego Parku Krajobrazowego, gdzie mieliśmy zwiedzić Rezerwat Węże z tamtejszymi jaskiniami.
Zanim tam jednak dotarliśmy to na trasie wydarzyło się dużo ciekawego. :D

Po 25 kilometrach jazdy postanowiliśmy zrobić sobie mały piknik. I tak wylądowaliśmy w stadninie koni nad Wartą, gdzie spotkaliśmy w tamtejszym barku niezwykle pomocną panią. :)
Nad Wartą było tak przyjemnie, że spędziliśmy tam... 2 godziny. :D
W sumie to bardzo dobrze, bo akurat w tym czasie przeszła nad nami ulewa, a my w tym czasie siedzieliśmy sobie pod daszkiem i wcinaliśmy żurek, lody, piliśmy piwko i nieźle się bawiliśmy. :D
Monika nawet zapodawała jakieś dziwne pozy na trawie. ;)
„Jeździliśmy” zaprzęgiem rowerowym...
Bawiliśmy się na warciańskiej wysepce, którą nawet ochrzciliśmy piękną nazwą... Prokreacja. :D
Jak widać nie nudziliśmy się! Było wesolutko, błogo i sielankowo. Jakby to powiedział Siczka: „łatwo, lekko i przyjemnie”! ;)

No, ale jak to w życiu bywa, wszystko co piękne, kiedyś się kończy. To że się kończy... nie oznacza, że dalej ma być źle. :D
Bo w naszym przypadku było wciąż dobrze, a nawet lepiej i lepiej! :)

Mkniemy dalej! W końcu wjeżdżamy na teren parku, zaczynają się piachy i trudne dla moich opon drogi. Po pewnym czasie opanowałem niemal do perfekcji surfowanie po piasku na rowerze. Mówię Wam, zakładajcie slicki i wbijajcie się w teren! Wrażenia niezapomniane! hehe
Niektórzy na tych piachach zaliczyli różne gleby. Oczywiście liderem był Wiku! hehe
Z resztą nie tylko glebami wyróżniał się w terenie... ;)
Na całej trasie zaliczył 737 kałuż! :D
Normalnie jakiś kałużowy pogromca z niego! hehe
A tak przy okazji, jak już o Wiktorku mowa...
Dzisiaj został potrójnym rekordzistą!
Chłopak dał czadu. Po raz pierwszy w życiu przekroczył 100 km jednego dnia! Poza tym pobił rekord prędkości w jeździe na płaskim (42 km/h) i z górki (54 km/h)! Wymiatacz!!!
To chyba nieźle jak na niespełna jedenastolatka?! Ja w każdym razie już sobie w pokoju powiesiłem jego plakat z autografem. ;)

Dobra, wróćmy na trasę. A na trasie zguby, zguby, zguby. Anetka pędząc z górki w lesie, jechała tak szybko, że wiatr wywiał z jej kieszeni kasę, dowód osobisty i telefon nawet. :D
Na szczęście była w pobliżu Kosma, która lubi odnajdywać zagubione monety i inne przedmioty. Także wszystko dobrze się skończyło. :)

A wiecie, co?! Anetka to kolejny fenomen tego dnia! :D
Wyobraźcie sobie, że również przejechała ponad 100 km! Szacuneczek! ;)
Jakbyśmy to z Igorkiem powiedzieli... „miło się z tą panią robi interesy” ;P

Ok., ok... wracamy do jazdy. :D
A działo się działo. Błądziliśmy nawet troszkę, ale w końcu błysk geniuszu Darka sprawił, że dotarliśmy do celu i nawet znaleźliśmy dwie z jaskiń ukrytych w Rezerwacie Węże. :D
Niestety nie zwiedzaliśmy ich, bo nie zabraliśmy swojego fachowego wyposażenia grotołazów. ;P
To nic, bo i tak było fajnie! :)
Razem z Darkiem i Wiktorem podziwiałem wylegujące się na polanie lachony. Znaczy się piękne kobiety! :D
No ludzie... taka Agnieszka oblana promieniami słońca... :D
Generalnie wszystkie misski świata się chowają. ;P
A przy Agnieszce jeszcze były i Monika (z pomarszczonymi nogami ;P) i Anetka! Także się działo. ;P

Po jakimś czasie należało opuścić rezerwat, bo minuty uciekały nieubłaganie a chcieliśmy zdążyć dojechać do Skrzynna zanim zamkną nam sklep monopolowy, tzn. z artykułami spożywczo-przemysłowymi. :D
A więc przejazd przez Wartę i gonimy prowadzeni przez naszą niezawodną przewodniczkę.
Mijamy kolejne wioseczki podziwiając otaczający nas świat i dyskutując o wszystkim co się da. Wreszcie dotarliśmy do Czernic, gdzie postanowiliśmy wypełnić moją sakwę czymś na kolację... :D

Długo trwały negocjacje z panią sklepową...
Monika uparła się, że bierzemy skrzynkę bełtów... Pani twardo upierało się przy denaturacie... :D
W końcu poszliśmy na kompromis... Wzięliśmy 25 Tyskaczy i dwa czteropaki Tomalosowego piwa, czyli Żubra. :)
Pani ucieszona, że sprzedała cały browar w sklepie, mogła zamykać kram. :)
A trzeba przyznać, że była strasznie sympatyczna! W ogóle w tym Skrzynnie i okolicach to jakiś inny świat! Wszyscy tacy życzliwi i uczynni. Jeśli raj istnieje... to może być właśnie taki (wszyscy radośni, serdeczni, uśmiechnięci i pomocni) tylko brakowało mi tam Piastów Wrocławskich, no i fajnie byłoby gdyby piwo byłoza free... ;P
Marzenia... hehe

Pochwalę się tym, że prawie wszystkie piwa zmieściły się w jedną sakwę ale gdy jechałem to strasznie mnie przeważało na jedną stronę. :)
Czego jednak nie robi się dla dobrej kolacji!
W ogóle jak już o kolacji piszę... Agnieszki mamusia zrobiła taką kolację, że niejedna Wigilia się przy niej chowa! Chyba nikt nie wstał od stołu głodny - każdy syty! Za to bardzo Pani Wiesi dziękuję! Cud kobieta! Nie dziwi więc, że cudowne są i jej córki. :D

Zanim jednak usiedliśmy do kolacji zdecydowaliśmy się na nocną jazdę po okolicach Skrzynna.
Dlaczego?!
Ano było nam mało! Większość chciała dokręcić do setki i oczywiście każdy z nas chciał pojeździć z Igorkiem, który to na nas czekał cały dzień. :)
Igorek dzielny chłopak, narzucił takie tempo że niektórym podczas jazdy wywalało powieki na lewą stronę. :D
W końcu peleton się rozerwał i jechały dwie, czasem trzy grupy. Na tyłach oczywiście Kosma, a z przodu Wiku i ja, a więc największe kozaki! ;)
Można powiedzieć tuzy dwóch pedałów, czy dwóch kółek jak kto woli. :D
Dzielnie towarzystwa dotrzymywała nam Anetka. :)
Nocna rundka z Igorkiem to było jakieś 10 kilometrów ale jakich! Adrenalina niesamowita. :)

Wszyscy dokręcili do seteczki. Jedynie Agnieszka sobie odpuściła, bo chciała nam przygotować razem z mamą wspomnianą kolację i schłodzić piwko. :D
DZIĘKUJEMY!!!

Cóż mogę dodać?! Chyba wszystko napisałem,
Wszyscy zadowoleni. Niektórzy z nowymi rekordami.
Później mój ulubiony tekst z wyjazdu: „Piotrek, skocz po chmiel!” :D Autorstwa tatusia Agnieszki. Wiedziałem, że z Panem Marianem szybko znajdę wspólny język! :D

Uff, ale się rozpisałem! Aż się spociłem. hehe
Do następnego!

- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
KSU – „Po drugiej stronie drzwi”
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -

Pora wyruszyć na nowe szlaki...


NASZ DZISIEJSZY SKŁAD:

Anetka – niczym księżniczka :D


Kosmacz – lewituje?! A może to wstęp do czegoś lepszego?! ;P


Agnieszka – mistrzyni powietrznych szpagatów :D


Darek – zwycięzca plebiscytu „Najlepszy łysy fotograf dnia” ;)


Wiku – przy nim Bruce Lee to leszcz (prawie połamał mi rękę) ;)


Młynarz – pan i władca na wyspie Prokreacja :D


Tak mi dobrze, tak radośnie... hehe


No comments :D


”Albo kupisz mi nową gitkę albo poznasz co znaczy Sakura!” – rozmowa synka z ojcem ;)


Grupa pościgowa – Anetka i Kosma :D


Przed kim on tak ucieka?! Hmmm....


A! I wszystko jasne! hehe


Pogromca kałuż!


Dajcie browara! Czyli Darek po wyjeździe z lasu. ;)


Sielanka na polance w rezerwacie


Chcieliśmy tam zjechać na rowerach ale były za wąskie szczebelki... :D


Leśny potwór?! ;P


”Dawajcie szybko, bo nam wykupią wszystkie bełty” – Kosma na trasie :D


Po prostu rajsko...


A to jest już eden nad edenami! :D


Pora już spać ale... nie dzisiaj! :D


Ta co nigdy nie dokręca do setki... :D


Nocna jazda z naszym liderem! Igorek w akcji!



TRASA:
Skrzynno - Dębiec - Huta Czernicka - Czernice - Dolina Czernicka - Dębina - Osjaków - Raduczyce - Drobnice - Krzeczów (postój pod parasolami - Toporów - Przywóz - Ogroble - wjechaliśmy na teren Załęczańskiego Parku Krajobrazowego - Bobrowniki i Rezerwat Węże - powrót do Bobrownik - Kapituła - Sąsów - Działoszyn - Ożegów - Siemkowice - Radoszewice - Gabrielów - Felinów - Osjaków - Dębina - Dolina Czernicka - Czernice - Huta Czernicka - Dębiec - Skrzynno

Komentarze (14)

Ech...to były czasy ;-) Tyle kilometrów, wogóle fajnie były...
I wtedy jeszcze Młynarz wpisy robił :D hehe

WRK97 15:02 niedziela, 15 maja 2011

Darek jeszcze nie jeden raz będzie równie wesoło albo i lepiej. :)
A dzień, czy dwa dni po tym był Jack i John na Helence... :D

Mlynarz 11:51 sobota, 7 marca 2009

Ale się ubawiłem wspominając ten dzień... ;-) Oj działo się ;)

djk71 17:19 piątek, 6 marca 2009

hehe :D

Mlynarz 14:39 środa, 6 sierpnia 2008

Mlynarz na wyspie Prokreacja. Stad juz tylko rzut kamieniem do Penetracji i Rekurencji...

siwiutki 22:40 wtorek, 5 sierpnia 2008

Kosma zamiast ścięcia głowy i trucizny mało nie straciłem życia pokonując z Tobą 300 km. :D

Agusia był piękne, a już wiemy że w Ustrzykach też było pięknie. :D
Chcę jeszcze! :)

Karla dziękuję. Niewykluczone, że kiedyś też poszalejemy w większym gronie wspólnie. :)

Djablica myślę, że Djk wyjaśnił to już perfekcyjnie. :)

Agenciara a kiedy my sobie urządzimy wspólny dzień?! ;P

Pixon dzięki za mianowanie. :)
Nie wiem, czy ten wyjazd wypali. Mieliśmy już raz jechać razem... :/
W każdym razie niezmiennie jest moje marzenie i postaram się je zrealizować, bo inne czekają w kolejce. ;P

Djk71 dzięki.
Czekam na rewanż. ;P

Pozdrawiam!

Mlynarz 12:02 piątek, 1 sierpnia 2008

o maj gat, aleście sobie dzień urządzili ;) no i świetna relacja, przeczytana jednym tchem, Twoje opisy nad zdjęciami jak zwykle rządzą heheh bełty ;) pysznie brzmi ;) heheh

Aga 18:04 środa, 16 lipca 2008

Djablica
Jesteśmy właśnie na etapie zakupu gitary elektrycznej dla Wiktora i negocjujemy ceny i warunki :-)
A Sakura - to sztuka walki, którą uprawia Wiktor i która wg Młynarza może być ew. argumentem użytym w negocjacach :-)

Na szczęście Wiku jest grzecznym chłopcem... :-)

djk71 15:25 poniedziałek, 14 lipca 2008

”Albo kupisz mi nową gitkę albo poznasz co znaczy Sakura!” – rozmowa synka z ojcem ;) - może to ktoś przetłumaczyć?

Djablica 15:10 poniedziałek, 14 lipca 2008

relacja z komentarzami wymiata!!!:)gratuluje super mega wypasionej wycieczki:)
pozdrowionka
p.s Kosmo kochana nadal spamuje pozdrawiając Ciebie u innych:)wybacz:)

karla76 06:35 poniedziałek, 14 lipca 2008

Opis rewelacja, nic dodać, nic ująć.
Inna sprawa, że za plebiscyt jeszcze się odgryzę... ;-)

djk71 23:49 niedziela, 13 lipca 2008

Piotruś jesteś niesamowity:))) To był fantastyczny weekend dzięki Wam i mam nadzieję, że to pierwszy z wielu kolejnych w takim składzie:) I powiem szczerze, że już nie mogę się doczekać kolejnego:)

Agnieszka 23:14 sobota, 12 lipca 2008

Ale jazda Młynarz w przyszłym roku całe wakacje nasze i objazd Polski. Trzeba tylko zebrać fundusze wcześniej, ustalić trasę, ekipę, dopracować wszystko na ostatni guzik. Mianuje cię gówno dowodzącym(znaczy szefem :P), czyli zajmij się wszystkim :P

Pixon 23:04 sobota, 12 lipca 2008

Co do "no comments" to rzeczywiście no comments.
Wolisz ścięcie głowy czy truciznę? ;>
Już wiem dlaczego zostałam z niepełnoletnim Uczestnikiem wycieczki gdy Wy tymczasem prokreowaliście się :)
Ogólnie: BYŁO PIĘKNIE ;)
Jeszcze raz dziękuję Pani Wiesi i Panu Marianowi za gościnę - podziękowań za tak wspaniałe przyjęcie nigdy nie za wiele ;D
Pozdrawiam wszystkich :)

kosma100 21:13 sobota, 12 lipca 2008
Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa rachi

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]