Do Niedźwiadka na obiad
Zazwyczaj o 6:30 kładę do łóżka, gdy jestem po nocce lub jakimś weselu. :)
Ale nie ma co płakać. Było tak fajnie, że nie chciało się spać.
To jednak na mnie się zemściło...
Wszyscy poszli przed południem jeździć i oglądać cerkwie (niektórzy pojechali autem). Ja nie miałem siły nawet na podróżowanie samochodem. :/
No cóż...
Lipiec był ciężkim miesiącem więc organizm wyeksploatowany. :)
Na szczęście, gdy towarzystwo wróciło z rowerów, czułem się na tyle dobrze, by pojechać swoim dwukołowcem do „Niedźwiadka” na obiadek. :)
Przy okazji pożegnaliśmy Asicę, która niestety musiała gonić do Zagórza na pociąg, bo w poniedziałek czekała na nią we Wrocławiu praca. Szkoda. :/
W Niedźwiadku było bardzo wesoło. Monika i Damian zaserwowali sobie mega wielki placki po bieszczadzku. :D (były chyba większe od Igorka ;) ).
Mi za to bardzo posmakowały ukraińskie pierożki z mięsnym nadzieniem – Pielmienie.
Po posiłku zrobiliśmy sobie spacerek ustrzyckimi uliczkami. Zaliczyliśmy lodziarnię, odwiedziliśmy jednę cerkiew. W tym czasie Wiktor dobijał moje hamulce w rowerze. ;)
Na koniec dnia zafundowaliśmy sobie jeszcze wycieczkę samochodową w okolice Ustrzyk Górnych, by podziwiać zachód słońca nad Połoniną Wetlińską. Co prawda troszkę się spóźniliśmy ale i tak było fajnie! :)
Po powrocie do kwatery, gdy było już ciemno, wszyscy kolejny raz zasiedliśmy do stołu... :)
Może dziś nie pojeździłem zbyt wiele jednak i tak było cool! :)
ASICA BYŁA WYRAŹNIE ZASMUCONA FAKTEM, ŻE NIE POJECHAŁEM Z NIĄ NA ROWEREK ;P
KIEDY IGOREK WCINAŁ FRYTASY...
...KTOŚ PODPROWADZAŁ KOSMATEJ ROWER I TRZEBA BYŁO GO GONIĆ...
MÓJ ROWER TAKŻE DOSIADŁ JAKIŚ SZALONY ZARZYNATOR HAMULCÓW! ;P
DLACZEGO?! ;(
LODY NA OTARCIE ŁEZ
ZAKOCHANA PARA :D
DZWONNIK Z NOTRE-DAME (DLA PRZYJACIÓŁ... QUASIMODO) ;P
KTOŚ CHCE KUPIĆ MÓJ KOMPLEKS?! :D
*wszystkie fotki dzięki uprzejmości Moniki i Darka