Chryszczata i skrzynka piwa
Rano wszyscy się porozjeżdżali do domów i zakończył się bieszczadzki weekend – wspaniały weekend!
Monika i ja postanowiliśmy, że w drodze powrotnej pojeździmy sobie troszkę na rowerach...
Gdzie?!
Wybór mógł być tylko jeden! :)
Chryszczata!
Darek z Damianem dostali tam nieźle w kość podczas swej majowej wyprawy w Bieszczady (relacja Damiana, relacja Darka).
To natchnęło Damiana do pewnego pomysłu, a mianowicie zaoferowania trzech skrzynek piwa trzem pierwszym osobom, które wjadą/wejdą z rowerami na ten szczyt. :D
Jak widać motywację z Moniką mieliśmy dużą! W końcu skrzynka piwa na drzewie nie rośnie ale można za to wjechać po nią na Chryszczatą. :)
Autem podjechaliśmy w okolice wioseczki Rabe, dalej nie było sensu jechać, bo droga tam była podziurawiona jak ser szwajcarski. :)
Przesiadamy się na rowery i pokonujemy jakieś 9 kilometrów drogi szutrowej, cały czas jedziemy w górę...
Kolejny odcinek to kilka kilometrów podjazdu ścieżką prowadzącą na Chryszczatą. To nie był łatwy odcinek, bo co chwilę napotykaliśmy przeszkody w postaci powalonych drzew, wystających korzeni, kamieni, czy błotnych kałuż...
Myślę jednak, że i tak wybraliśmy drogę pięć razy łatwiejszą od tej, którą w maju pokonywali Damian i Darek. :D
Po godzince z hakiem byliśmy już na szczycie. Szybkie fotki i czas wracać, bo niektórych tego dnia czekała jeszcze praca... :/
Zjazd z Chryszczatej był super! Zwłaszcza na szuterku fajnie się rozpędzało. :D
Mówię Wam... bierzcie w góry slicki! Jeździ się na nich super, a jaka adrenalina! ;P
Pełni zadowolenia podążamy do auta, myjąc jeszcze po drodze rowery w górskim potoczku. :)
Chrszyczata zdobyta! Dwie skrzynki piwa są nasze!
Trzecia skrzynka wciąż czeka... ;)
JUŻ NA CHRYSZCZATEJ – SKRZYNKA PIWA JEST MOJA! :D
POCZĄTKI BYŁY TRUDNE
POTEM BYŁO JESZCZE GORZEJ :D
BARDZO STROMO
OTB ;)
JUŻ PO OTB :D
ZADOWOLENI ZDOBYWCY CHRYSZCZATEJ :)
* fotki dzięki uprzejmości Moniki :)