Póki księżyc świeci

Sobota, 6 grudnia 2008 · Komentarze(27)
W końcu nadeszła długo oczekiwana sobota 6. grudnia. :)
Mikołajki i te sprawy, a co najważniejsze Mini Nocna Masakra, na którą wszyscy czekali od roku. :D
Poprzednia edycja, w której wziąłem udział razem z Błażejem dostarczyła wielu przyjemnych wspomnień. Dlatego też w tym roku nie mogło być inaczej. :D

Ale po kolei...

Dzień zaczął się wesoło.
Jeszcze przed wyjazdem na spotkanie z ekipą pokręciłem troszkę po mieście razem z Asiczką i wizytującym we Wrocławiu Kosmaczem. ;P
Dziewczyny miały do załatwienia sprawy na mieście.
Przy tej okazji udało nam się dorwać Matyska, który zrobił sobie czterogodzinne okienko na uczelni. :D
Spotkanie przy Galerii Dominikańskiej obfitowało w wiele śmiesznych scen z lodzikami w rolach głównych. A grudzień w pełni... ;P
Po kilku chwilach musieliśmy jednak zostawić mojego Przyjaciela i zasuwać na Kozanów, bo do Wrocławia dojeżdżał już Darek.

Po wspólnym obiedzie wyruszamy na spotkanie z naszymi towarzyszami doli i niedoli na MNM. ;)
16:00 – Most Oławski, na którym czekają już Michał, Błażej, Filip i Iskierka. :)
Czułe powitania... ;)
I jedziemy już razem. Przez Trestno i Blizanowice docieramy do Siechnic, gdzie przy sklepia delikatesowym robimy krótką przerwę na naradę.
Jedni kupują cukierki inni jeszcze jakieś produkty spożywcze, które w roku 2008 otrzymały Laur Konsumenta. :D
Jest fajnie ale telefon od Hose przypomina nam o tym, że jedziemy na Mini Nocną Masakrę.
Wbijamy się na 94-kę i po chwili pociąg o nazwie BIKEstats dociera do Groblic, gdzie czeka nasz przyjaciel ze Śląska.

Po kilku kilometrach docieramy do bazy rajdu, którą jest ośrodek Rybaczówka umiejscowiony przy jeziorku Dziewiczym w okolicach Kotowic.
Na miejscu jest już masa ludzi rządnych jazdy po leśnych ścieżkach pod osłoną nocy.
Jest i Marcin Drewniak, z klubu Artemis. To właśnie on jest głównym organizatorem tej doskonałej imprezy oraz wiosennej Fraszki, które z roku na rok przyciągają coraz więcej zwolenników orienteeringu.
Dokonujemy szybkiej rejestracji.
Spotykamy Kasię, która startuje pieszo na trasie... rowerowej. Tym razem niestety bez ślicznej Bagiry. :)
Jest to jedyna przedstawicielka ekipy BS startująca bez dwóch kółek.
Poznajemy też przyjaciół Hose, którzy czekali w bazie. Przesympatyczną Monikę, która znana jest na BS jako Zielona i napieratora Michała z Cyklotrampu. Razem z nimi będziemy mieli przyjemność pokonywać trasę.

Następuje odprawa.
Rozdanie map.
I wreszcie możemy zacząć działać! :)
Szybko zapoznajemy się z punktami naniesionymi na mapkę. W głowach powstają różne koncepcje. Niektóre z punktów wydają się banalne, bo są w miejscach dobrze mi znanych. Ale są też i punkty, do których dojazd wydaje się ciężki.
My postanawiamy zdobyć wszystkie, tak jak przystało na ekipę BS! :D

Pierwszy na ogień idzie PK 11 – umiejscowiony na szczycie górki jakieś 3 km od bazy.
Do punktu doprowadza nas Błażej. Trafiamy tam niemal bez problemu. Co prawda mylimy się nieznacznie dwa razy przy nawigacji ale błędy te są natychmiast wyłapywane i korygowane w locie. :)

Wszyscy są zachwyceni widokiem dziesiątek białych punktów w leśnej otchłani. Widok wszystkich lampek, które świecą u innych startujących jest niesamowity.
Za każdym razem gdy obracasz się za siebie i to widzisz, wiesz że było warto wyruszyć na trasę Nocnej Masakry choćby tylko dla tego widoku.

Po zaliczeniu jedenastki decydujemy się na zdobycie PK 14. Punkt znajduje się na „kazalnicy ku barkom czekającym na śluzowanie” – przy jazie w Ratowicach. Jest to jedyny punkt umiejscowiony po drugiej stronie Odry.
Dla nas jest on banalny, bo miejsce znamy doskonale. Zanim go zdobędziemy to odwiedzamy jeszcze nasz ulubiony sklep spożywczo-przemysłowo-monopolowy w Kotowicach. :D
Zdążyliśmy tuż przed fajrantem pani sprzedawczyni. :)
Po krótkiej przerwie gnamy na jaz i zgarniamy punkt. Przy okazji Michał robi nam pamiątkową fotę całej ekipy.

Teraz wracamy do rozwidlenia leśnych ścieżek koło Kotowic i jedziemy do Utraty gnając po brukowej drodze do... utraty tchu. ;)
W tej małej osadce znajdujemy PK 13 w miejscu gdzie są ślady przeprawy promowej przez Odrę. Tym oto sposobem jesteśmy zdobywcami trzech punktów – zostało jedynie osiem. :D

Kolejny na odstrzał idzie PK 12 na jazie Janowice. Docieramy do niego poruszając się wzdłuż Odry.
O ile jest łatwy nawigacyjnie to tego samego nie można powiedzieć o dojeździe.
Najpierw ślizgamy się na mokrej kostce brukowej, która pamięta chyba jeszcze czasy Bolesława Chrobrego, potem driftujemy na rozmokłej drodze gruntowej o gliniastej nawierzchni.
Dzięki temu jest bardzo wesoło, bo co chwilę ktoś wypada z trasy. :D
Niektórzy, tak jak Filip, mają sporo szczęścia i zamiast zaliczać gleby podpierają się (jak to zauważył Błażej) głową. hehe
Fajnie się jedzie do tego punktu. Humory nie opuszczają nas nawet w momencie, gdy wyprowadzam ekipę na krzaczory i musimy wracać do ścieżki.
W końcu punkt pada naszym łupem.

W kolejce czeka PK 10 usytuowany przy „ambonie” w lasku – ponoć piękny widok na Siechnice. :D
Chcemy to sprawdzić, jednak nim to nastąpi czeka nas kilka kilometrów ślizgania się po błocie.
Do tego czasu u mnie obyło się bez glebek, co niektórych dziwiło, bo w końcu zaledwie od 3 dni byłem szczęśliwym posiadaczem SPD... :D
No cóż, każda passa, ma swój koniec. W końcu nadszedł moment, w którym Młynarz wyleciał za burtę z wpiętym butem w pedał. :)
Gdybym wiedział, że to wszystkim przysporzy tyle radości to wywróciłbym się wcześniej. :)
Postanowiłem, że już dzisiaj więcej gleb nie będzie. Jedziemy dalej. Po kilometrze mam kolejne dachowanie. :D
Na szczęście chwilę później Darek złapał kapcia i mogłem ochłonąć podczas przerwy na zmianę dętki. ;)
Okazało się, że przerwa cieszy wszystkich, bo można sobie zjeść, pogadać, popstrykać foty i trzasnąć Żywczyka. A nie codziennie ma się okazję wypić piwko w środku lasu nocą. :)
Podczas przerwy spotkaliśmy też sympatycznego kolegę. Numeru startowego jednak nie pamiętam, bo... numerów nie było. :)
Pomagamy koledze oswobodzić się od „dziadów”, którymi był oblepiony a także dokonujemy wymiany trzech łyków piwa na dwie suszone morele.
W końcu Darek naprawił kółko i możemy jechać dalej.
Znajdujemy lasek, znajdujemy kilka desek i trzy patyki – to chyba ambona, bo obok tego jest PK 10. :D
Nie wiemy jak wyjechać z lasu, bo zgubiliśmy dróżkę. Bierzemy z bara kilka krzaków i wyskakujemy w polu buraków. Jakoś doczłapaliśmy się do drogi. :)

Zostaje nam 6 punktów do zdobycia. Wiem, że się uda bo punkty nie wyglądają na trudne, a lokalizacje czterech z nich są mi znane. :)
Pierwszy naszą ofiarą pada PK 15 przy stalowym mostku na łowiskach obok Siechnic.
Mieliśmy problem ze zlokalizowaniem ścieżki do niego prowadzącej. Na szczęście udało się szybko do niego dotrzeć.

Wyjeżdżamy z lasu na asflat i gnamy na zaporę zalewową blisko Siechnic.
To jest to samo miejsce, w którym często z Krzychem urządzamy sobie konkurs w kopaniu puszką od Piasta w dal. :D
Byliśmy tam przedwczoraj razem z Asiczką, by odwiedzić naszego Czesiulka. :)
Właśnie kilka centymetrów od Czesia wisiał sobie perforator od PK 16. :)
Zanim opuściliśmy to fajne miejsce to... udało mi się zaliczyć spektakularną glebę.
Poślizg na błocie, noga zostaje wpięta w pedał i piękny lot! Niestety lądowanie bez telemarku i mogłem jedynie poszerzyć nieco barkiem błotną kałużę. :D
Zazdroszczę widoku jaki mieli jadący za mną. :)

Doczłapałem się do asflatu, gdzie czekała reszta niestrudzonych jeźdzców.

Razem odwiedzamy okolice Blizanowic. Obok, których zgarniamy PK 17. Jest on w dość ciekawym miejscu, bo można tam zaobserwować ślady po bobrach, czyli trochę obgryzionych drzew. :)
Powrót do szosy okazuje się trochę ciężki, bo wszyscy taplają się w błocie. Na szczęście udało nam się pokonać tą błotną apokalipsę i ruszamy w stronę Trestna...
Hmm... kogoś brakuje. Czyżby jednak ktoś padł ofiarą błotnego pola?! :D
Dzwoni telefon. Cały team czeka w Trestnie na przystanku.
W słuchawce głos Krzysztofa:
„Młynarz!
Zakopałem się w błocie.
Nie mogę wyjechać.
Mam całe błotniki zapchane ziemią.
Rower nie chce jechać” hehe
Chcieliśmy ściągnąć jakiegoś rolnika z ciągnikiem żeby wyciągnął naszego Krzysia z tego błota ale na szczęście okazało się to zbędne. ;)
Mija parę minutek i już w komplecie zdobywamy PK 18 czyli odwiedzamy punkt pomiaru stanu wody na Odrze – to ten sam słynny punkt, który miał takie ogromne znaczenie podczas „Powodzi Tysiąclecia” w 1997 roku...

Niemal po kilku minutach zgarniamy PK 19 przy ścieżce wałowej za Trestnem. Tym samym został nam ostatni PK do zaliczenia.
Był on na mostku położonym 500 metrów od miejsca gdzie mieszkamy razem z Krzychem. :)
Także banał ale też i ciekawostka dla tych co jeszcze tam nie byli nigdy. Bo mostek liczy sobie 1000 metrów długości...
OK. PK 20 zgarnięty – mamy komplet!
Chwilę zastanawiamy się czy do bazy wracać okrężną drogą asfaltem, czy może jeszcze mało nam terenu na dziś... :)
Wybieramy teren.
I tak o oto przez Mokry Dwór, Trestno, Blizanowice – polami i lasami docieramy do bazy.
Na tym ostatnim odcinku łapię kapciocha – na szczęście udało się dojechać dopompowując kilka razy kółko. (w tym miejscu wielkie podziękowania dla Michała za pożyczenie wypasionej pompki) :)
Niektórzy są już zmęczeni ale drużyna to drużyna! Razem startujemy, razem kończymy. :)
Wszyscy uśmiechnięci oddajemy w bazie nasze karty kontrolne.

Siadamy przy stoliczku i posilamy się pysznym bigosem. Jemy ciasto, które z domu wzięła Asiczka.
Kosma jak zwykle stawia na stół kilka puszek Żywca. ;)
Krzysio rzuca tekstami, które wszystkich doprowadzają do śmiechu.
Chciałoby się tak siedzieć bez końca ale czeka nas jeszcze powrót na rowerach do Wrocławia.
Filip pożycza mi dętkę dzięki czemu doprowadzam Treka do stanu używalności. Moja wdzięczność nie zna granic. :)
Zaraz po tym okazuje się, że nie jestem jedynym posiadaczem kapciocha. :D
Michał również może się pochwalić brakiem powietrza w oponie – szacuneczek! :)
Zapewne chciał żeby było mi raźniej i wyjął zaworek z wentylka. ;P

Nastał czas pożegnań. Dziękujemy Marcinowi i reszcie ekipy organizującej rajd za świetną zabawę.
Wsiadamy na rowery i ciśniemy w stronę Wrocławia.
Przy wyjeździe z Kotowic Hose zjeżdża na pobocze. On niestety nie pojedzie już dalej tej nocy. Nawalił mu wentyl i nie powietrza w kole.
Nikt nie może go poratować, bo potrzebuje prestę – wszyscy jeżdżą na czym innym.
Na szczęście akurat autem jedzie wracający z bazy Marcin Drewniak i proponuje, że podwiezie do Wrocka naszego kolegę.
Bardzo dziękujemy za pomoc!

Nie wszyscy mają siły na powrót. Ale wszyscy chcą spać. :)
Dlatego dzielimy się na dwie grupki – szybszą i wolniejszą i tak też docieramy do naszego miasta.

Kolejny wspólny wypad zakończył się.
Mogę powiedzieć tylko, że było świetnie.
Przednia zabawa w doborowym towarzystwie – to jest to czego nigdy nie ma za wiele. :)
Cieszy to, że na rajd przyjechała Monika z Dąbrowy Górniczej, Darek z Zabrza i Hose z Mysłowic.

Dziękuję wszystkim za wspólną zabawę!
Do następnego!
Oby nie mniej udanego razu. :)

EKIPA BIKESTATS.PL NA MINI NOCNEJ MASAKRZE 2008


BURZA MUZGUF - WYBÓR TRASY :D


NA TRASIE


BIKEstats.pl – TO MY!


NIEPOWTARZALNY KLIMAT, ŚWIETNE TOWARZYSTWO = UDANA ZABAWA

Komentarze (27)

Badas możesz zmazać swój grzech "nie wystartowania w imprezie z ekipą BS" jeśli... stawisz się na wiosennej Fraszce. ;)
Cieszy, że opis Ci się podoba. :)
Sam widzisz, że zabawa przednia była.

Pozdrawiam!

Mlynarz 17:55 piątek, 12 grudnia 2008

kurcze a teraz żałuje że się nie skusiłem :/
piękny opis jak zawsze.
pozdr

badas 01:11 piątek, 12 grudnia 2008

Mavic było bardzo fajnie. Przyjedź za rok też. Albo wpadnij wiosną na Fraszkę. :)

Rafaello oj, śmiechu to na trasie było co niemiara. :)

Pozdrawiam!

Mlynarz 13:46 czwartek, 11 grudnia 2008

Poszaleliście trochę,fajna zabawa.apropo mody na kapcie przypomniał mi się dowcip :-Tato zabiłem dzisiaj 5 ćmów -mówi Jasiu do ojca - nie mówi się ćmów tylko ciem - a Jasiu - kapciem
pozdrawiam :)

Rafaello 06:55 czwartek, 11 grudnia 2008

Widzę, że bardzo dobrze się bawiliście, z teamem BIKEstats nie mogło być inaczej :) Jak znajdę trochę czasu to przeczytam relację.
Pozdrawiam

mavic 22:42 środa, 10 grudnia 2008

Blase puszki kopiemy od czasu do czasu z Krzychem jak pojedziemy na Piasta do Siechnic. :D
Będziesz miał kiedyś ochotę to zabierz się z nami - nasze ulubione miejsce to ta tamka, gdzie jest Czesio. :)

A piwo na morele wymieniliśmy jak pomagałeś Darkowi naprawiać kapcia. :)

Ja również dziękuję za wsparcie w nawigacji.
Fajnie się jeździło w nocy po lesie z taką ekipą.
Wiedziałem, że zabawa będzie dobra ale nawet się nie spodziewałem, że aż tak. :D

Mlynarz 19:51 wtorek, 9 grudnia 2008

Jak zwykle wycieczka opisana z kronikarską dokładnością. To dobrze, bo można sobie przypomnieć jak było fajnie, a nawet poznać nieznane szczegóły, gra w kopanie puszki? wymiana piwa na morele? gdzie ja wtedy byłem ;P

Dzięki za sprawne prowadzenie grupy przez mokradła i chaszcze:)

blase 19:43 wtorek, 9 grudnia 2008

JPbike elegancko!
A co do Twojego najbliższego przyjazdy, to jeśli wybierzesz ten weekend będę miał czas żeby Cię oprowadzić po ciekawych miejscach. :)
Także przyjeżdżaj śmiało.

Darek też już myślałem o hotelu. :D
Jak się zjedzie masa osób to będzie trzeba to jakoś rozwiązać logistycznie. :)
A Twój kapcioszek dał pozytywny efekt. :D

Gal weźmiemy swój żurek, swoje kiełbaski i zrobimy taką bibę jakiej jeszcze na imprezach na orientację nigdy nie było. ;)

Pozdrawiam!

Mlynarz 11:39 wtorek, 9 grudnia 2008

Tylko żeby był z kiełborką :-)

djk71 23:17 poniedziałek, 8 grudnia 2008

djk71 hotel jak hotel. Ja w przyszłym roku rezerwuje garnek żurku :P

Galen 23:05 poniedziałek, 8 grudnia 2008

Było co czytać. Krok po kroku, tak było... a nawet jeszcze ciężej :)

Widok lampek był niesamowity. Niewtajemniczonych jednak mógł przyprawić o zawał.

"Na szczęście chwilę później Darek złapał kapcia " - dzięki ;)

Swoją drogą w przyszłym roku trzeba będzie chyba cały hotel zarezerwować... ;)

djk71 22:33 poniedziałek, 8 grudnia 2008

OK przyjadę na przyszłoroczną MNM :-)
A jeszcze w tym grudniu wpadne na dzionek do Wrocka :-)

JPbike 22:03 poniedziałek, 8 grudnia 2008

JPbike dziękuję bardzo!
Ale wierz mi, że na trasie było 10 razy fajniej dlatego musisz koniecznie za rok zawitać we Wrocławiu na kolejnej MNM. :)

Pozdrawiam!

Mlynarz 21:31 poniedziałek, 8 grudnia 2008

Naprawde mega genialny opis :-)
Pozdrawiam !

JPbike 20:44 poniedziałek, 8 grudnia 2008

Benasek dokładnie jak mówisz. Przejeżdżając przez nieliczne wioski wzbudzaliśmy duże zaciekawienie tubylców. :D
Pewnie do dzisiaj myślą, że widzieli UFO. :)

Pozdrawiam!

Mlynarz 18:50 poniedziałek, 8 grudnia 2008

Musieliscie tej nocy niesamowicie wygladac.
Mozna by pomyslec: Setka robaczków świetomikołajkowych (nie mylic ze świetojanskimi!) goni sie w nocy po lesie!
Pozdrawiam !

benasek 18:42 poniedziałek, 8 grudnia 2008

Ewcia zabawa była przednia. :)
Może za rok też spróbujesz swoich sił w tej imprezce?
Na wiosnę jest w okolicach Wrocławia rozgrywana Fraszka - bardzo fajny rajd i o podobnym charakterze jak MNM, tyle że akcja toczy się w dzień. :)

Kosmacz ;P lubię jak masz ciężkie noce w pracy, bo wtedy uzupełniasz zaległe opisy. :D
Możesz sobie zciągać ode mnie zdjęcia do woli, bo i tak nie mam do nich praw autorskich. ;P
I Ty znów z tym skakaniem na łyżwach... :D
A propos kończenia... jak ja lubię Twoje riposty! ;P
Nie masz za co dziękować, bo my z Tobą również bawiliśmy się prześwietnie. Po prostu przyjeżdżajcie do nas częściej. Wrocław zawsze Was ugości po przyjacielsku! :)

Dariusz bawiliśmy się lepiej niż myślałem. Na trasę wyjechała bardzo wesoła i zgrana ekipa. :)
I fajnie, że przy okazji udało się seteczkę stuknąć - to zawsze cieszy.

WrocNam notatek nie robiłem ale byłem szalenie skupiony. :D
Również dziękuję za świetną zabawę. Mam nadzieję, że jeszcze nie raz weźmiemy udział w takiej imprezce, bo jak było widać jest to kilka godzin świetnej zabawy w dobrej atmosferze i fantastycznym towarzystwie. :)

Mnowaczy dzięki! No proszę. Ty orientowałeś się na Darżlubie a my na MNM. :)
Chyba lubimy tą samą zabawę. :)

Kundello Tobie ta impreza spodobałaby się strasznie. W końcu jesteś chyba największym koneserem nocnej jazdy na BS. :)
Może w przyszłym roku odwiedzisz nas we Wrocławiu?
Pewnie ekipa BS będzie jeszcze większa niż teraz - aż strach się bać. :D
Cieszę się, że opis się spodobał. Troszkę go wydłużyłem ale chciałem wszystko opisać tak, by nic ważnego kiedyś nie wypadło z pamięci, bo działo się dużo fajnych i wesołych rzeczy na trasie MNM. :D

Van z tego co zauważyłem to Ty weekend miałeś również udany. :)
My tym razem postawiliśmy na bardziej sportową wersję spędzania czasu. :D

Gal ja również. Ale zanim będzie kolejna MNM to mam nadzieję, że pojedziemy razem na Fraszcze na początku wiosny. :)

Pozdrawiam!

Mlynarz 18:28 poniedziałek, 8 grudnia 2008

Już się nie mogę doczekać kolejnej takiej akcji...

Galen 18:27 poniedziałek, 8 grudnia 2008

Wypas ! Żałuje teraz, że mnie z Wami nie było, ale pewnie i tak nie był bym w stanie jeździć na rowerze :D

Pozdro :)

vanhelsing 16:24 poniedziałek, 8 grudnia 2008

O kurde:D fajnie...To jest co tygryski lubią najbardziej ehehe:) wybrałbym sie kiedys gdyby takie coś było u mnie.
W nocy jest ...inaczej:P
Widzę że wszyscy prawie mają czołówki na głowie. ]
Na spd też sie da zaliczyć glebę:)

Opis taki dobry że książkę można napisać : Kroniki Młynarzowego kręcenia

kundello21 10:18 poniedziałek, 8 grudnia 2008

Cukiereczki... mam w torbie - nie wyjęłam jej aż do tej pory :d :d :D
Dwie morele???? Ja sama zjadłam trzy ;]
Lot przy czesiulku przypominał mi Axel czyli skok łyżwiarski w których zawodnik wyskakuje do przodu. Znajduje się w tym momencie na zewnętrznej krawędzi lewej łyżwy. Prawą nogą natomiast się zamachuje. Trudność skoku wynika z tego, że wyskakiwanie do przodu, a lądowanie tyłem, powoduje konieczność wykonania o pół obrotu więcej, niż wskazuje nazwa skoku. :D :D :D
Razem kończymy... cieszę się, że dbasz o tych z którymi zaczynasz... nie ważne co byle by skończyć w tym samym momencie :)
Pozdrawiam i dziękuję za wspaniały nocny trip - dzięki Główny Nawigatorze ;)

kosma100 09:42 poniedziałek, 8 grudnia 2008

Gratuluję miłej zabawy! Ja tej nocy też po lesie się orientowałem tyle że pieszo :)

mnowaczy 09:30 poniedziałek, 8 grudnia 2008

zciągnę????????????????????????????????????????????????
zciągnąłeś????????????????????????????????????????????
O QRWA muszę się jednak wyspać :))))))))))))))))))

kosma100 08:25 poniedziałek, 8 grudnia 2008

Tym razem ja zciągnę zdjęcia od Ciebie, które zciągnąłeś od innych :D :D :D
A opis dokładnie przeczytam jak umieszczę swój :)
Miałam ciężką nockę w pracy więc pisałam opis ;););)
Pozdrawiam :)

kosma100 08:24 poniedziałek, 8 grudnia 2008

ale fajnie sie bawiliście...:):) super opis..:) pozdrawiam

ewcia0706 08:11 poniedziałek, 8 grudnia 2008

Niesamowicie szczegółowy opis. Chyba robiłeś jakieś notatki po drodze ;-)
Dzieki jeszcze raz za super wyjazd.

WrocNam 05:23 poniedziałek, 8 grudnia 2008

No i seteczka zaliczona :D i wypadzik też wesoło było pewnie jak zawsze:D Pozdrawiam was :)

DARIUSZ79 04:56 poniedziałek, 8 grudnia 2008
Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa zwina

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]