KILIMANDŻARO

Wtorek, 27 marca 2007 · Komentarze(17)
KILIMANDŻARO

Dziś jeździłem razem ze swoim kolegą Czarkiem, z którym ostatni raz miałem okazję pośmigać jeszcze w listopadzie...

Wystartowaliśmy spod mojej klatki, z Gaju na Niskie Łąki, by wałami dostać się Mostu Bartoszowickiego i dalej w stronę Mostów Jagiellońskich.
Po drodze Czarek zaproponował byśmy wjechali na Kilimandżaro, jak postanowiliśmy – tak zrobiliśmy :) Byłem tam po raz pierwszy i muszę przyznać, że choć teren nie jest moją domeną, to spodobało mi się tam bardzo. Szkoda tylko, że dopiero po wjeździe na szczyt przypomniało mi się, że od dawna nie posiadam hamulca z przodu... :D
No ale jakoś udało mi się zjechać bez szwanku ;]
Muszę ten hamulec wreszcie założyć, bo kupiłem go już 3 tygodnie temu, a jakoś nie mam weny do tego, by zabrać się do jego montażu.

Z Kilimandżaro dalej jechaliśmy wałami, aż do Mostu Szczytnickiego i do domu wróciliśmy jadąc miastem, czyli przez Plac Grunwaldzki i Dominikański.

Byłem jeszcze wieczorem u chłopaków na Kamiennej i przy piwku oglądaliśmy finał „Jeden z dziesięciu” hehe

Pogoda tego dnia fantastyczna! Mamy już wiosnę pełną gębą, troszkę wieje, ale to słońce... jest cudowne!!!

Na szczycie wrocławskiego „Kilimandżaro”

Komentarze (17)

Kosma :) to z Maćkiem było proste, bo to piłkarski geniusz i piłkarz kompletny - tylko ostatnio ma troszkę słabszą formę. :D
"Żuraw" pokazał jednak, że jest prawdziwym kapitanem i on strzelił jedyną, zwycięską bramkę w spotkaniu z Armenią! :)

A co do inwestowania, to bardzo fajny sposób na zarobienie pieniążków :) zawsze mogę służyć radą i coś podpowiedzieć, ale nigdy nikogo do niczego nie namawiam, bo każdy sam za siebie podejmuje decyzje :)
Także jak już zaczniesz to chętnie pomogę :)

Cześku dlaczego Sherlock?! Czyżbym trafił z tym kamieniem w Parku Szczytnickim?! Czy po prostu zgadłem, że chciałeś zaimponować Wioli?! :D

POZDRAWIAM!

Mlynarz 12:05 czwartek, 29 marca 2007

No i "wykrakałeś" z tym Żurawskim...
<mysli> jeśli do interesów też masz takiego nosa jak do sportu, to może będziesz mi udzielał rad gdzie inwestować kasę? ;>
Ale to przyszłość (nie powiem, że daleka, bo bym była pesymistką) ;)))))
Hehehe
Pozdrawiam Piastującego Młynarza ;>

kosma100 23:39 środa, 28 marca 2007

Piotrek - Ty naprawdę jesteś Sherlock Holmes. ;)
Pozdrawiam - Czesiek

czesiek 21:46 środa, 28 marca 2007

Harpagan to moje życiowe motto - HARPAGAN TO MOJE "KILIMANGAROSSS"

Darecki 17:20 środa, 28 marca 2007

Cześku teraz już wiem dlaczego wybrałeś się na Kilimandżaro...
Chciałeś zaimponować Wioli! :D Czego nie robi się dla Ukochanej ;)

Tomalos butla z gazem, na rowerze, pełna?! To już jest przegięcie na skalę ogólnopolską hehe
Jeszcze pewnie na bikestats.pl się taki osobnik nie znalazł transportujący pełną butle z gazem na kierownicy roweru :D

Może dodaj sobie w blogu nową kategorię... hmm... proponuję kilka wariantów:
- "NA GAZIE" - choć lepiej nie, bo na gazie to może być jeszcze do czegoś innego przeznaczona hehe

O! Mam! "PO GAZ" hehe ;)

Mlynarz 16:54 środa, 28 marca 2007

tomalos ciekawe czy miałeś taką tabliczkę informującą, że przewozisz niebezpieczny ładunek? ;>
Pozdrawiam

kosma100 15:51 środa, 28 marca 2007

mlynarz > nożnie hamowałem wczoraj jak mi się gaz skończył przy gotowaniu ziemniaków, nie myśląc wiele wsiadłem na rower, butla na kierownicę (jakoś się nawet pasownie ulokowała na rogach i mostku) i jadę, nie było jak klamek łapać przez tą butlę :) A jak jechałem z pełną to miałem chwilę grozy, na dziurze kierownica mi się przekręciła od tego obciążenia i butla omal nie wylądowała na asfalcie.

tomalos 15:48 środa, 28 marca 2007

Akurat wtedy nie mogłem się rozglądać.
"Wisiał" na mnie wzrok mojej Żony. ;)

czesiek 14:45 środa, 28 marca 2007

Agenciara nie martw się, byłem blisko takiego awaryjnego hamowania hehe

Kosma skoro tak mówisz, to muszę się z Tobą zgodzić, bo z kobietami to jest tak samo jak z sędziami piłkarskimi, czyli...

punkt 1. – Sędzia ma zawsze rację...
punkt 2. – Jeśli sędzia nie ma racji... to wróć do punktu pierwszego :D

Miłej pracki :) niech Ci szybko zleci!

Tomalos ja przedni wyrzuciłem 3 miesiące temu, bo się rozsypał (mam tarczówkę), baaardzo długo zabierałem się do zakupu, a teraz znowuż muszę się zmobilizować do montażu :D
Tył też się prosi o wymianę, ale jeszcze hasa, zawsze zostaje hamowanie nożne hehe

Zielak chyba jednak nie wpadnę, bo zdaje mi się, że w niedzielę będę zawijał już do swojego Jasienia (prawie na dwa tygodnie się rozstanę z Wrocławiem).
Ale gdybym jednak wpadł to mam pomysł na Twoje zwycięstwo :D
Przed zawodami pójdziemy za jakiś winkiel i walniemy po Piaście :D mówię Ci stary, na takim dopingu zdublujesz wszystkich :P

Czesiek ja wiem dlaczego Ty zahaczyłeś w krzaki i w jakieś dziury wpadałeś zjeżdżając z Kilimandżaro. Na takich górkach trzeba się skupić na jeździe, a Ty, jak to Ty... pewnie się oglądałeś znów za jakimiś dorodnymi wrocławiankami :D

Mlynarz 14:14 środa, 28 marca 2007

Twoje Kilimandżaro odpada w przedbiegach z moją "strzelnicą" ;)
Będę mieć chwilkę to zrobię zdjęcie ;)
Przyspieszenie jest takie, że czuć ucisk mózgu na tylną ścianę czaszki ;)))))
A okładziny muszę zmienić czym prędzej (sądzę, że uda mi się to przed Tobą) bo jazda po mieście z niesprawnymi hamulcami grozi gięciem blachy :((( (już 3 razy miałam serce w gardle z tego powodu)
Pozdrawiam i uciekam do pracy ;)

kosma100 11:47 środa, 28 marca 2007

Pierwszy i przedostatni raz jak zjeżdżałem z tej górki, odrapałem sobie prawą dłoń o krzaczyska jakieś. Krew się lała niemiłosiernie. Drugi raz mało się nie wyrżnąłem. Wjechałem w rowek wyżłobiony przez deszczówkę.
NIGDY WIĘCEJ ZJAZDÓW Z KILIMANDŻARO. ;)
Pozdrawiam - Czesiek

czesiek 10:51 środa, 28 marca 2007

Te zawody 1 kwietnia to rozpoczęcie sezonu szosowego, będą takie ekipy jak Intel, DHL, czy CCC,
przyjdź i zobacz jak strzelam już na pierwszej rundzie z grupy a na 3 okrążeniu dostaje dubla, a w między czasie wypluwając płuca :D :PP

zielak 10:22 środa, 28 marca 2007

Młynarz zawsze można zahamować wpadając na krzak, ja tak czasami niespodziewanie robię hehehe

Aga 08:32 środa, 28 marca 2007

fajna górka z tego Kilimandżaro.
A z halulcami miałem tak jak ty, kupiłem i przez miesiąc działałem jeszcze na rozsypanych statych, tylko u mnie rzecz się tyczyła obu kół.

tomalos 07:10 środa, 28 marca 2007

Kosma większość jeżdżę po szosie, więc bez przedniego hamulca jakoś daję radę, ale jest to ryzykowne :) wolę mieć dwa hamulce sprawne :D
A klocki na tyle u mnie też od dawna proszą się o wymianę hehe
Może kiedyś to zrobię... ciekawe komu pierwszemu się uda - Tobie, czy mi?! :D

Zielak lansu po rynku nie było :D
W sumie, to rowerem na rynku wrocławskim byłem... UWAGA.... 0 (słownie: ZERO) razy :D
Ale to się zmieni hehe

pozdrawiam!

Mlynarz 01:42 środa, 28 marca 2007

Mlynarz - widzę, że Ty zakładasz tak przedni hamulec jak ja wymieniam klocki hamulcowe ;)
Chociaż w pewnym sensie Cię podziwiam - nie wyobrażam sobie jazdy bez przedniego hamulca ;)
Pozdrawiam

kosma100 01:01 środa, 28 marca 2007

a lans po rynku zaliczony ?? ;>

zielak 00:52 środa, 28 marca 2007
Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa losie

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]