Tak, tak... to właśnie Maciek był dla mnie bohaterem tego wspaniałego dnia. Choć cały dzień miałem udany wielce, to on dał mi najwięcej radości! Jego gol, ten widok, gdy piłka po pięknym, precyzyjnym uderzeniu wpada do bramki rywala, muskając jeszcze o słupek... Dla takich chwil właśnie żyję ja :D
Kolejne 3 punkty, a Maciek bohaterem i jedziemy dalej! Nasza Reprezentacja jest najlepszą drużyną! Jedyną taką!
Dziś w samo południe, zmobilizowany przez Cześka, pojechałem do Parku Szczytnickiego, w którym to miałem odszukać tajemniczy kamień, usytuowany gdzieś koło sadzawki, która tam jest. Niestety raczej nic ciekawego nie znalazłem i mam nadzieję, że Czesiek oświeci mnie :D
Także bardzo proszę o informację, o który to kamyczek :D chodziło i jaka się z nim wiąże historia :)
W Parku jest coraz piękniej, bo wiosna bardzo się stara, by nam wszystkim było dobrze...
Jeszcze wieczorem pojechałem rowerem na mecz, który to oglądaliśmy w „Trzynastce” – jak zawsze było wesoło i dużo emocji :) Powrót do domu baaardzo późno...
To znów był niezwykle piękny dzień...
Wiosna, wiosna... a będzie jeszcze piękniej :)
Komentarze (12)
Jajko z jajka? <mysli> No nie całkiem surowe.... moja mama miała tendencje do niedogotowywania jajek na miękko..czyli oprócz luźnego żółtka jajka miały także luźne białko a to prawie jak pić jajko z jajka ;) Pozdrawiam
Monika - czasy był inne i nikt o TYCH RZECZACH nie myślał wtedy. Zresztą - JA - dzisiaj chętnie bym się napił znów takiego babcinego... krowiego mleczka. :) Krówki na nowosądecczyźnie były (są?) czyściutkie. :)) Pozdrawiam - Czesiek Ps. Piłaś kiedyś jajko z ... jajka???
No ja też krowy nigdy nie chciałem doić, a babcia mnie nie raz do tego zachęcała :D Poza tym mleka nie znoszę hehe i pewnie dlatego nie wyrosłem zbyt duży :D
Każde wakacje spędzałem u dziadków, czy u drugiej babci na wsi i zawsze było super. Uwielbiałem jazdę traktorem, rąbanie drewna i wiele innych fajnych zajęć. Bieganie po polach, sadzie, zabawy w stodole :D takich chwil się nie zapomina :)
Do tej pory odwiedzam jedną i drugą babcię z wielką przyjemnością, z tym że już nie jestem dzikim dzieckiem i zachowuję się bardziej cywilizowanie :D
czesiek......fuj..... Może jest to sprawa dbania o higienę krów ale jak sobie przypomnę zapach krów i "ciepłego mleka" u mojej "cioci" (siódma woda po kisielu) to nie są to miłe wspomnienia ;/ Pozdrawiam P.S. I jeszcze dodam "wiśta wio", "prr", ;D
A jest tutaj ktoś, kto nie jest ze wsi, a prznajmniej nie ma tam swoich korzeni? Sam wołałem cip, cip... taś taś... no mućka: nastąp się - doiłem i spijałem ciepłe mleczko, z pianką jeszcze, ubijanie masła ze śmietany w maselnicy.... . Sporo miłych wspomnień. :) To były czasy. :) Pozdrawiam - Czesiek
dobiegając od tematu. Mlynarz, cip cip - na kury, taś taś na kaczki :) moja babcia jeszcze wołała na kury: cipki dzióbki cipki dzióbki :D A co, ze wsi jestem to wiem :D
O kurcze! Śledzę tą Waszą dyskusję i chyba też poszukam tego miejsca. Raczej nie chciałbym w Niemczech, Ukrainie czy gdziekolwiek indziej odkryć, że spaceruje po ścieżce z płyt nagrobnych moich przodków :/
ufff.... udało się w miarę hehe Jak kiedyś się natknę na, któryś z kamieni z napisami to zapodam fotkę :)
Swoją drogą trochę to smutne, że z czyichś grobowców zrobili np. schodki, czy ścieżki spacerowe. A gdyby tak jakiś potomek spacerując sobie powiedzmy po Parku Wschodnim... natknął się na płytę z nazwiskiem swojej pra babci?! Musiałby być w wielkim szoku.
----------------------------
W moich stronach, w Żarach gdzie chodziłem do ogólniaka, jest taki park, który powstał na miejscu byłego cmentarza niemieckiego. Od czasu do czasu ludzie znajdują tam jeszcze szczątki umarłych. Porażka.
Sadzawek jest w Parku Szczytnickim sporo - o czym wiesz. :) Tak więc szukania też dużo. W innym wątku pisałeś o kamieniach z płyt nagrobnych. O takie kawałki właśnie mi chodziło, a szczególnie o ten: [IMG]http://images20.fotosik.pl/178/93b89aabb08c8172.jpg[/IMG] Ten kamyczek, to tak przy okazji. [IMG]http://images20.fotosik.pl/178/4e81bd0b4f933c95.jpg[/IMG] Jak pisałeś - takich okazów jest we Wrocławiu sporo. Mimo pewnych trudności, dowiodłeś, że zasługujesz na zamieszkanie przy ulicy Baker Street 221b. :) Pozdrawiam - Czesiek
Nie choruję na tzw. "cyklozę".
Pokonywanie dystansu i własnych słabości, poznawanie nowych miejsc i ludzi (w niektórych można nawet się zakochać :D ), zdrowe i przyjemne spędzanie wolnego czasu - o to w tym wszystkim chodzi!
I tak właśnie wygląda ta moja zabawa z rowerem. :)
Uwielbiam jeździć długie dystanse i pokonywać podjazdy.
Kocham lasy, kocham góry, kocham jeździć. :)
Czasem bawię się w rowerowe rajdy na orientację ale najwięcej radości sprawia mi podróżowanie z sakwami. W wakacje 2009 roku wraz z moją kochaną Asią i przyjacielem Mateuszem pokonałem trasę Dookoła Polski. Łącznie przejechaliśmy niemal 4000 kilometrów w ciągu 30 dni. Na trasie towarzyszyli nam nasi Przyjaciele. Poza tym mam na swoim koncie wypady do Pragi, Wilna oraz na Bornholm. W głowie są kolejne plany. :)
Na blogu BIKEstats.pl dodaję regularnie i nieregularnie wpisy od czerwca 2006 roku. Można tam znaleźć tysiące zdjęć, oraz setki opisanych tras i relacji z wycieczek mniejszych i większych. :)
Trochę statystyki:
PRZEBIEG: 52'788 km (30.04.10)
MAX DYSTANS: 323,40 km (24.07.08)
MAX PRĘDKOŚĆ: 72,00 km/h (Puchaczówka, 20.09.09)
POWYŻEJ 300 km: 2 razy (stan na 19.03.12)
POWYŻEJ 200 km: 16 razy (stan na 19.03.12)
POWYŻEJ 100 km: 170 razy (stan na 19.03.12)