LAS WIECZOREM

Czwartek, 5 kwietnia 2007 · Komentarze(8)
LAS WIECZOREM

Po wczorajszym wypadzie na siłownię z Matyskiem, byłem troszkę obolały przez więszkość dnia :D

Kolejny już raz miałem problem z zabraniem się na rower, coś ostatnio ciężko mi się zmotywować, bo mam mało czasu wolnego. A ja lubię na rower iść ze spokojną głową, nie myśląc o niczym, a już na pewno nie o tym, że jestem ograniczony czasowo :)
Będę musiał jednak przyzwyczaić się do takiego stanu rzeczy, bo trochę on niestety potrwa :(

Po załatwieniu wszystkich spraw, wyskoczyłem na rower wieczorem. Było to raczej takie krótkie spacerowanie, by trochę się odprężyć i przewietrzyć :)
Dlatego też wybrałem się do lasu. Pora wyjazdu późna, bo po 19:30 hehe

Jak tylko wjechałem do lasu, drogę przebiegł mi lis.
Później przeraziłem się wielce, gdy zobaczyłem dzika. Na szczęście on wystraszył się mnie o wiele bardziej i uciekł w krzaki.
Przyznaję, że serce mi zabiło mocniej, gdy go ujrzałem, a miałem do niego z 20 metrów.

To już druga taka sytuacja w moim życiu, że jadąc na rowerze spotykam tego leśnego świniaka hehe :D

Wyjeżdżając z lasu spotkałem jeszcze sarnę.
A dlaczego o tym piszę?!
Bo nigdy mi się nie zdarzyło bym podczas jednego wypadu spotkał tyle dzikich zwierząt :)
A wyjazd miał aż... 6 kilometrów :D

Jadąc do lasu – chmury, chmury, chmury...

Komentarze (8)

Historyjkę :))) - z tym się zgodzę. :)
Pozdrawiam - Czesiek

czesiek 09:07 piątek, 6 kwietnia 2007

Mlynarz Czyli przesadziłeś z "ładowaniem na atlasie", hehehhe ;) Mistrzyni_siłowni coś ucichła ale pewnie by Ci powiedziała, że z siłownią jak z innymi rzeczami trzeba znać umiar ;D
Fajne obcowanie ze zwierzakami miałeś ;)
Po zdaniu "Później przeraziłem się wielce, gdy zobaczyłem dzika. Na szczęście on wystraszył się mnie o wiele bardziej i uciekł w krzaki." nie zapomniałeś dodać: "Mogłem spokojnie zejść z drzewa"? ;)
Pozdrawiam serdecznie ;)

kosma100 07:55 piątek, 6 kwietnia 2007

Zielak, dobre jedzenie?! A dziewoje?! :D

Czesiek każda wycieczka jest ważna i ma jakąś tam historię hehe

KernelPanic, bo Wrocław to taka duża wioska :D
Ale tak poważnie mówiąc to miałeś FART maksymalny :) Najgorsze są lochy hehe

POZDRAWIAM!

Mlynarz 00:31 piątek, 6 kwietnia 2007

Minionej zimy spotkałem podczas jazdy całą dziczą watahę (a były tam także lochy z małymi), było ich z 20. Nie byłem świadom zagrożenia, gdy potem opowiadałem, że przebiegły sznurkiem jakieś 15 m przede mną, wszyscy ochali i achali, jakie miałem szczęście :D
Cała rzecz miała się jeszcze we Wrocławiu, na drodze za Karczmą Rzym (tuż za mostkami na Bystrzycy).

KernelPanic 23:51 czwartek, 5 kwietnia 2007

Dobrze, że te zwierzaki na oczy Ci się "rzuciły".
Inaczej wycieczka byłaby bez historii. - hehehe. :)
Pozdrawiam - Czesiek

czesiek 22:37 czwartek, 5 kwietnia 2007

moja pasja zaraz po kolarstwie to dobre jedzenie :D achhhhh <buja w obłokach> :D

zielak 22:16 czwartek, 5 kwietnia 2007

Wiesz... akurat o tym nie pomyślałem ;P
Ale idea dobra :D

Gdybyś był dziś ze mną, to rzuciłbyś ten pomysł z rusztem, a wtedy zaczęlibyśmy działać. Dorwalibyśmy świniaka i zrobili super biesiadę w lesie. Skoczyłbym do sklepu po piwko, po drodze skręciłbym jakieś jasieńskie dziewoje :D
Oj działoby, się działo...
A tak... to wróciłem do domu i mecz w TV oglądam :)

Morał dnia: ”Brać Zielaka do lasu” :D

Mlynarz 22:06 czwartek, 5 kwietnia 2007

trzeba było go na ruszt :D

zielak 21:53 czwartek, 5 kwietnia 2007
Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa esiep

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]