To co nieudało się wczoraj zrobiliśmy z Asiczką dziś. Wybraliśmy się do Obornik Śląskich, które leżą 20 km na północ od Wrocławia. Chcieliśmy pojeździć sobie po tym sympatycznym miasteczku i zobaczyć jakie jest. Spodobało się nam.
Oborniki okazały się klimatycznym miejscem. Klimatycznym dlatego, ponieważ Oborniki kiedyś były znaną miejscowością wypoczynkową i uzdrowiskiem. Cała jego stara zabudowa to dawne domy uzdrowiskowe. Jeżdżąc w takiej „uzdrowiskowej” scenerii czuliśmy się z Asiczulkiem tak jakbyśmy byli w jakimś górskim kurorcie. ;) Obejrzeliśmy sobie sporą część miasteczka, a na deser zdobyliśmy miejscową Górę Holteia (217 m n.p.m.). Tuż przed opuszczeniem Obornik zafundowaliśmy sobie jeszcze pyszną pizzę w miejscowej knajpce. Oj, najedliśmy się. :)
Oprócz zwiedzania Obornik Śląskich, dzisiejszego dnia pobuszowaliśmy też w okolicach Lubnowa. Zahaczyliśmy tam o stary cmentarzyk (był na nim jeden z punktów kontrolnych na pierwszej Mini Nocnej Masakrze :) ) oraz szukaliśmy kamiennego drogowskazu w lesie. Ostatecznie drogowskazu nie odnaleźliśmy ale do Obornik, jak już wspomniałem, trafiliśmy bez problemów. ;)
O ile pierwsza połowa trasy, a więc z Wrocławia do Obornik, była łatwa, lekka i przyjemna, to powrót... Powrót był dość męczący, zwłaszcza dla mnie. :D Wracaliśmy jadąc pod wiatr, było też już zimno i ciemno, a dodatkowo Asiczka zafundowała mi niezłe singletracki po polnych drogach. To w połączeniu z moją „żelazną” w ostatnim czasie kondycją okazało się zabójcze. Jakoś jednak dojechałem do naszego mieszkanka. I nawet setka wyszła. :D
Informacja dnia jest taka: KSU będzie koncertować we Wrocławiu! :) Taką dobrą wiadomość wypatrzyła Asia na jednym ze słupów ogłoszeniowych. Będzie fajnie!
A dziś... też było fajnie! Tylko trochę się zmęczyłem. ;)
Też uważam, że nic się nie stało. Przecież każdy jest zadowolony. Nikt nikogo nie zmuszał żeby jechać razem, ani też nikt się nie boczył, że z kimś nie chce jechać. :) Po prostu my byliśmy lekko spóźnieni, potrzebowaliśmy krótką chwilę by spojrzeć chociaż na mapy i wiedzieć gdzie i po jedziemy, bo nikt z nas nie chciał jechać "na pałę" w ciemny las i wozić komuś się na kole. :D Były też i nowe osoby, które widziałem pierwszy raz i na początku nie bardzo wiedziałem, czy oni są z nami, czy nie. :) A skoro te osoby dały impuls do startu, którego my z w/w powodów nie podchwyciliśmy, to wyszło jak wyszło.
Skoro każdy jest zadowolony to znaczy, że jest dobrze. A na przyszłość być może będzie potrzebna jasna deklaracja, czy wszyscy chcą jechać razem i panuje zasada "jeden za wszystkich, wszyscy za jednego". :)
Co do defektów. To jak najbardziej słuszna uwaga. :)
Tak na prawdę jedyną poszkodowaną osobą w tym całym układzie może być Jacek, bo on chciał bardzo Was poznać lepiej, a miał ku temu okazję. Na szczęście w przyszłości takich okazji będzie jeszcze multum. No i sam Jacek utrzymuje, że było full wypas i cieszy się, że Was objechał Leszcze! ;P
Jeżeli o mnie chodzi to nie chciałem nikogo zmuszać, żeby jechać w jednej grupie na zasadzie, że skoro bikestats to wszyscy razem.
Dlatego świadomie nie podjąłem się roli przewodnika grupy, zwoływania wszystkich, sprawdzania czy każdy ma parę itd ;)
Jak dla mnie nic się nie stało.
Przy okazji chciałem zauważyć, że zdywersyfikowaliśmy(!) w ten sposób podatność grupy na defekty. Nasza grupa miała zerwany łańcuch WrocNama, a Wasza kapcia Jacka. W efekcie obie grupy zaoszczędziły 10min na trasie w stosunku do jednej grupy :D
Ok, ja nie spałem za wiele, ale jak mam prowadzić na MNM bikestats do zwycięstwa z takim ogonem jak Wy, którzy nie spali przez całą noc tylko pisali wypracowania ;P
A jednak jeździcie:) i to jak... łądne rejony:) czasem nieodlegle miejsca są bardzo ciekawe. KSU jest we Wrocku chyba częsciej niż w Rzeszowie:D punkowo
Kosma materac będziemy mieć z szafy. ;P (ale na wszelki wypadek weź swój :D ) Bilety oczywiście zarezerwuję, by kupić je po promocyjnej cenie - dam znać kiedy. :) Co do wanny... jak przyjedziesz to Ci pokaże, jak można się w niej zmieścić. :D
Darek przecież wiedziałem, że na to czekasz. :D Ja czekałem na Twoją podpuchę, a dzięki niej mogłem wyjść ze swoją deklaracją.
Nie wiem Kosma. ;) Chcieliśmy wziąć KOSMATE MYŚLI ale nie mieli szynki. ;) A tak poważnie to była pizza z ananasem, czyli "OCHY I ACHY". :D Bardzo dobra!
Młynarz Misja będzie uwieńczona sukcesem :] Rozkaz wykonam ;p Myślę, że nie będzie konieczności namawiania, a w ostateczności wezmę Ich siłą :D :))))))))))))))))))))))))))
Yeah!!! Super sobie zrobiliście wycieczkę. A plakat... pozostawię bez komentarza, bo czytacie przecież w moich myślach? :D Pozdrawiam serrrrrrrrrrrrrdecznie :) I fajnie, że Jurek będzie :-)
Ewcia z tego co u Ciebie wyczytałem wnioskuję, że bawiliście się dobrze. Zwłaszcza Grzybek. ;)
Hose :)
Gal oj tak... Relacji nie ma. Mocno nad tym ubolewam i na pewno ją zrobię. :) Co do MNM to raczej na bank wybierzemy się autem, bo wcześniej będziemy na spotkaniu wrocławskich podróżników rowerowych w MDK. Chcemy tam zostać do oporu dlatego będziemy raczej cisnąć autem. (ale wolałbym rowerem :D )
Jacek i przyszły weekend zapowiada się też podobny w naszym wykonaniu. ;)
WrocNam byłoby fajnie. :) Zawsze można trochę poskakać i się powygłupiać. ;) Jak znam życie to pewnie KSU we Wrocławiu nie odpuści sobie Kosma i DJK z Rodzinką. :) Chęć uczestnictwa wyraził już Jurek, który z był z nami na trasie w ostatnich dniach wyprawy. :)
Jurek nawet nie wiesz jak się ucieszyłem, że chcesz pójść z nami na ten koncert. :) Jak Asia przyjdzie z pracy to przekażę jej te dobre wieści. Masz rację, bardzo fajnie będzie się spotkać, porozmawiać i powspominać dobre chwile. A może uda się zaplanować coś nowego?! :) Idealnie byłoby gdyby Twoją wizytę we Wrocławiu udało się połączyć z jazdą na rowerze. :) Może się uda. Bilety zamówię dla Ciebie, jak tylko się pojawią.
Cieszę się bardzo widząc Was /choć tylko na blogu/ i na rowerach.Wspominając o koncercie przeczytałem jego skład.I o dziwo jest tam kilka kapel których maja młodsza córka jest zagorzałym fanem.W lutym ma 18-te urodziny i chciałbym jej zrobić prezent.Jak będziecie się zaopatrywać w bilety dodajcie dwa. Będzie miło się spotkać i pogadać."Czego nie robi się dla dzieci." Indywidualne pozdrowienia.
Przyznam, że nie jestem specjalnym fanem ani punka, ani reggae (mimo, że wychowałem się częściowo na Pistols'ach czy The Clash), ale może się wybiorę (za żonę nawet nie mogę obiecywać ;-D) Pozdrawiam
A ja powiem tak: Pfffffffff... Najlepiej rypnąć się z zimnym browarem w bąble ale kurde napisać relacji z wyprawy dookola Polski to ni ma komu! Wstyd i hańba! P.S. Jak jedziecie na MNM, rowerami, czy samochodem?
niezły skład na koncert....wszystko to co lubię..:):) właśnie jesteśmy z GG po sobotnim koncecie w KULTowej w Katowicach GA-GI i Zielonych Żabek..:) niezły dystans jak na wietrzną pogodę i to , że Oborniki 20 km od Wrocka..:) pozdro!!
Djablica cieszę się, że kafelki przypadły Ci do gustu, mi one akurat się średnio podobają. No ale kiedyś będę miał takie jak chcę. ;) Rowery udaje nam się pomieścić w naszym mieszkanku. A co do degustacji, Asia znając mój słodyczowy apetyt wie, że nadawałbym się do tej pracy jak nikt.
Blase będąc na tym cmentarzyku opowiadałem Asi o tym, jak to śmigaliśmy tam po zmroku na pierwszej MNM. Fajnie było tam wrócić. :) Co do słabej kondycji to wstyd się przyznać ale w pewnym momencie miałem dość jazdy. :D Oczywiście do MNM forma wzrośnie. ;)
Michał a może wybierzecie się z nami na imprezę reklamowaną na plakacie?! :)
Nie choruję na tzw. "cyklozę".
Pokonywanie dystansu i własnych słabości, poznawanie nowych miejsc i ludzi (w niektórych można nawet się zakochać :D ), zdrowe i przyjemne spędzanie wolnego czasu - o to w tym wszystkim chodzi!
I tak właśnie wygląda ta moja zabawa z rowerem. :)
Uwielbiam jeździć długie dystanse i pokonywać podjazdy.
Kocham lasy, kocham góry, kocham jeździć. :)
Czasem bawię się w rowerowe rajdy na orientację ale najwięcej radości sprawia mi podróżowanie z sakwami. W wakacje 2009 roku wraz z moją kochaną Asią i przyjacielem Mateuszem pokonałem trasę Dookoła Polski. Łącznie przejechaliśmy niemal 4000 kilometrów w ciągu 30 dni. Na trasie towarzyszyli nam nasi Przyjaciele. Poza tym mam na swoim koncie wypady do Pragi, Wilna oraz na Bornholm. W głowie są kolejne plany. :)
Na blogu BIKEstats.pl dodaję regularnie i nieregularnie wpisy od czerwca 2006 roku. Można tam znaleźć tysiące zdjęć, oraz setki opisanych tras i relacji z wycieczek mniejszych i większych. :)
Trochę statystyki:
PRZEBIEG: 52'788 km (30.04.10)
MAX DYSTANS: 323,40 km (24.07.08)
MAX PRĘDKOŚĆ: 72,00 km/h (Puchaczówka, 20.09.09)
POWYŻEJ 300 km: 2 razy (stan na 19.03.12)
POWYŻEJ 200 km: 16 razy (stan na 19.03.12)
POWYŻEJ 100 km: 170 razy (stan na 19.03.12)