Tytuł wpisu nie jest przypadkowy. :) Otóż jadąc dziś późnym wieczorem chodnikiem na ulicy Klecińskiej miała miejsce taka sytuacja: Jadę, jadę... Przede mną idą obok siebie dwa lachony. :D Jako, że one zajmowały cały chodnik i nie mogłem ich wyminąć, bo po bokach leżały śnieżne zaspy, a latać też nie umiem... Powiedziałem grzecznie "przepraszam". Dziewczynki się obróciły, popatrzyły na mnie i... nagle krzyk! Jeden wielki pisk: "O Jezuuuuuuuuuuu!". :D No cóż, chyba widząc mnie w kominiarce tuż za sobą, wzięły mnie za jakiegoś gwałciciela. Na szczęście w porę zorientowały się, że jeżdżę sobie tylko na rowerze, bo to przecież zdrowo tak wieczorem. Ich krzyk zamienił się w śmiech, bo po prostu cała ta sytuacja była zabawna. A niewiele brakowało, by próbowały mnie znokautować torebką, obcasami i czym tam jeszcze się da. ;)
Klecińską jechałem oczywiście po swojego Aniołka, który po 22-ej kończył pracę. Fajnie się jechało. Tylko nogi trochę zmarzły. Jednak przy minus dziesięciu stopniach trzeba na buty SPD zakładać ochraniacze... :D
Komentarze (16)
Kundello ja tam się cieszyłem, że nie zaczęły się bronić przed napastnikiem. :)
WrocNam wchodzenie do sklepów w kominiarce jest nieco ryzykowne. :)
Jurasek progres musi być. ;)
Kajman :)
Tomalos jeszcze jakby z tego jakaś kasa była albo chociaż... inne wymierne korzyści. ;)
Robert to fakt, trochę ucichło. Ale jestem na wolności. Ino czasu nie było na jeżdżenie, bo wypadły różne takie inne okoliczności. :)
Mavik wiem że nie jest zbyt ładne zachowanie. Miałem później kaca moralnego. ;) Dzięki za cynk z Odyseją. Będzie trzeba nad nią pomyśleć. Fajnie, że są dwie edycje, dobrze byłoby chociaż na jednej się zjawić. :)
Super to musiało wygladac:D trzeba było jeszcze pogadać czy nie mają drobnych:p . Kurde:D to ja musze sobie taka kupic:D juz nieraz krzyczały na mój widok... I to bez kominiarki jechałem:p
Woodu do sklepu też raz wskoczyłem w kominiarce i pani sklepowa zaniemówiła. :D Na szczęście szybko się połapałem o co chodzi i zdjąłem nakrycie głowy.
Wszystko to kwestia przyzwyczajenia. U mnie na poczatku Panie w sklepie zartowaly sobie "co to napad" i tp. Teraz nikt sie nie dziwi ( moze oprocz innych klientow ) jak wskakuje do sklepu w kominiarce :)
Już się z tego tłumaczyłem Darku. :D Policja nie zna litości. A tak w ogóle to dziś na mieście widziałem jak kilka razy Policja przejeżdżała na czerwonym świetle. Normalnie anarchia jakaś. :D
Nie choruję na tzw. "cyklozę".
Pokonywanie dystansu i własnych słabości, poznawanie nowych miejsc i ludzi (w niektórych można nawet się zakochać :D ), zdrowe i przyjemne spędzanie wolnego czasu - o to w tym wszystkim chodzi!
I tak właśnie wygląda ta moja zabawa z rowerem. :)
Uwielbiam jeździć długie dystanse i pokonywać podjazdy.
Kocham lasy, kocham góry, kocham jeździć. :)
Czasem bawię się w rowerowe rajdy na orientację ale najwięcej radości sprawia mi podróżowanie z sakwami. W wakacje 2009 roku wraz z moją kochaną Asią i przyjacielem Mateuszem pokonałem trasę Dookoła Polski. Łącznie przejechaliśmy niemal 4000 kilometrów w ciągu 30 dni. Na trasie towarzyszyli nam nasi Przyjaciele. Poza tym mam na swoim koncie wypady do Pragi, Wilna oraz na Bornholm. W głowie są kolejne plany. :)
Na blogu BIKEstats.pl dodaję regularnie i nieregularnie wpisy od czerwca 2006 roku. Można tam znaleźć tysiące zdjęć, oraz setki opisanych tras i relacji z wycieczek mniejszych i większych. :)
Trochę statystyki:
PRZEBIEG: 52'788 km (30.04.10)
MAX DYSTANS: 323,40 km (24.07.08)
MAX PRĘDKOŚĆ: 72,00 km/h (Puchaczówka, 20.09.09)
POWYŻEJ 300 km: 2 razy (stan na 19.03.12)
POWYŻEJ 200 km: 16 razy (stan na 19.03.12)
POWYŻEJ 100 km: 170 razy (stan na 19.03.12)