WIELKI UKŁON W STRONĘ PANA

Środa, 16 maja 2007 · Komentarze(28)
WIELKI UKŁON W STRONĘ PANA KIEROWCY!

Wstając rano, ledwie się rozbudzając włączyłem kompa, by zobaczyć co w świecie słychać...
No i niestety, odczytałem bardzo niepomyślną dla mnie wiadomość e-mail, a do tego wszystkiego kolejny już dzień z rzędu moja sztandarowa spółka dostaje baty na giełdzie.
W takich chwilach człowiekowi się wszystkiego odechciewa.
Postanowiłem, że dziś robię sobie wolne od wszystkiego, wsiadam na rower i jadę przed siebie, tak by się konkretnie wyluzować i odreagować, a także przemyśleć pewne sprawy.
Jak się później okazało był to strzał w dziesiątkę! Zresztą inaczej nie mogło być :)

Spontanicznie powziąłem decyzję, że pojadę najpierw do Oławy, a później do Brzegu, dalej plan był taki, by przejechać przez Rezerwat „Przylesie”, a na sam koniec odwiedzić Oleśnicę Małą, gdzie miałem zamiar odszukać w lesie tamtejsze mauzoleum.

No więc wyruszyłem ze swojego Gaju ciesząc się, że „pogodynka”, którą wczoraj mnie straszył Rachwał pomyliła się :D
Standartowo na Krakowską, Niskie Łąki i Opatowice, dalej do Siechnic, skąd przez Kotowice dojechałem do Oławy, w której panował niezwykły ruch uliczny.
Z Oławy wyjechałem do wioseczki Ścinawa Polska, za którą miałem kilka kilometrów terenu do pokonania, w końcu dotarłem do Brzegu, w którym wydarzyła się sytuacja związana z tytułem tej relacji... :D

Otóż muszę się przyznać, że dziś byłem uczestnikiem kolizji drogowej, w której brało udział pewne auto i ja. Już na starcie opisu wydarzenia mówię, że to ja byłem winny.
Po prostu jechałem sobie ulicą za autkiem i akurat musiałem się gapić w lewo, by podziwiać piękne zabytki. Auto, które przede mną jechało gwałtownie zahamowało, bo na pasy weszła jakaś kobieta. Nietrudno się domyślić co stało się dalej. Dopiero kątem oka zauważyłem, że auto stoi, jakoś odbiłem w lewo żeby nie uderzyć w samochód i nacisnąłem klamki, a że niedawno założyłem sobie nową tarczówkę z przodu i do tego jechałem na stojąco... :D
No właśnie, przeleciałem sobie przez kierownicę i przywaliłem prawą klamką w tył auta (zapewne ciekawie to z boku wyglądało). Mi jednak nie było do śmiechu, bo wiedziałem, że musiałem przerysować lakier samochodu. Kierowca zatrzymał się, ja od razu się pozbierałem (nie wiem jakim cudem, ale nawet sobie siniaka nie nabiłem) i podjechałem do niego, by go przeprosić za to, że zagapiłem się i przez to w niego uderzyłem. Powiedział, że nic się nie stało i zapytał czy nic mi nie jest. Odpowiedziałem, że nie, a on na to, że to bardzo dobrze. Mówię mu, żeby sprawdził czy nic się nie stało z tyłem jego auta, a on wciąż mnie zaskakuje, bo powiedział, że nie ma sprawy. Ja jednak wiedziałem, że ma przerysowany tył i powiedziałem mu o tym, żeby później nie był zaskoczony. W końcu wysiadł i poszedł zobaczyć swoją ryskę i małe wgniecenie. Byłem gotów mu zwrócić koszty naprawy szkody, bo w końcu to normalna kolizja była. A on popatrzył i mówi do mnie „To nic takiego, najważniejsze, że tobie się nic nie stało”. Powiem Wam jedno – przeżyłem lekki szok! :)
Zawsze się narzeka na kierowców, ale ja jestem pewien, że takich jak ten Pan, jest wiele więcej i życzę Wam, żebyście tylko z takimi mieli do czynienia!
Tak właśnie wyglądała moja przygoda dnia :)

Wracam do dalszej relacji.

Troszkę pokręciłem się po Brzegu, jednak nie chciało mi się za bardzo robić tam fotek i ruszyłem dalej, jadąc częściowo Szlakiem Polichromii Brzeskich. Dojechawszy do wioseczki Kopanie postanowiłem, że pora nawracać :D
I stamtąd zacząłem zmierzać do kolejnego celu mej wycieczki, którym był Rezerwat „Przylesie”
Zanim tak dojechałem zrobiłem sobie krótką chwilę odpoczynku na boisku w miejscowości Łosiów. Pierwszy raz widziałem na polskiej wioseczce stadionik z plastikowymi siedzeniami dla kibiców, równą płytą boiska niczym stolnica i profesjonalnymi ławkami dla rezerwowych – był to dla mnie bardzo miły widok :)

Wreszcie ruszyłem dalej i znalazłem się w rezerwacie, troszkę pomęczyłem się tam w terenie. Udało mi się odszukać tam schron przeciwlotniczy oraz starą, poniemiecką strzelnicę.

Po opuszczeniu rezerwatu zmierzałem do Oleśnicy Małej, gdzie chciałem odnaleźć mauzoleum. Jeszcze nigdy nie widziałem schowanego w lesie grobowca.
Ucieszyłem się na jego widok :) (wiem, że dziwnie to brzmi hehe)
W skład tej budowli wchodzi 20 grobowców członków rodu Yorck von Wartenburg, którzy dawniej byli właścicielami dóbr oleśnickich.

To był już ostatni cel mojej wyprawy :)
Od tamtej pory zmierzałem już tylko do Wrocławia. Ostatnie półtorej godziny jechałem już pod przykryciem gwiaździstego nieba i było bardzo przyjemnie :)
Niestety źle skręciłem w Sobocisku, bo pojechałem na Wierzbno, zamiast do Jarsosławic i przez to nadłożyłem ponad 5 km drogi. A trzeba tu wspomnieć, że byłem wtedy strasznie wygłodniały, spragniony i nie mogłem się doczekać prysznica :)
Jakoś jednak przeżyłem tę pomyłkę i po wróceniu na właściwą drogę szybko dojechałem do Wrocławia.

Dzień zaczął się źle, a skończył wspaniale dla mnie.
Dlatego musze to napiać: JAK ZAWSZE BYŁO PIĘKNIE! :D


MUZYKA DNIA: UNITING NATIONS – Everywhere 2005 :D


ZDJĘCIA Z WYPADU

Brzeg – kościół pw. Podwyższenia Krzyża Świętego


Korzeń :P


Na niebie dzieją się cudowne rzeczy


Kościół w Obórkach – zbudowany już w XVI w.


Po takich chaszczach musiałem jeździć w Rezerwacie „Przylesie”


Schron przeciwlotniczy w Rezerwacie „Przylesie”


W oddali widać zarys Gór Opawskich – tam się narodził Młynarz :D


Słońce należy do mnie!


Mauzoleum rodziny Yorck von Wartenburg w Oleśnicy Małej


Już pora spać, a ja jadę dalej



TRASA:
WRO/Gaj – Niskie Łąki – WRO/Opatowice...
Trestno -> Blizanowice -> Siechnice -> Groblice -> Kotowice -> Zakrzów -> Siedlce -> Oława -> Ścinawa Polska -> Lipki -> Brzezina -> Brzeg -> Kruszyna -> Zwanowice -> Kopanie -> Łosiów -> Janów -> Pogorzela -> Olszanka -> Krzyżowice -> Obórki -> Przylesie -> Bierzów -> Łukowice Brzeskie -> Owczary -> Oleśnica Mała -> Niemil -> Osiek -> Jaczkowice -> Gaj Oławski -> Marszowice -> Miłonów -> Sobocisko -> Wierzbno -> Janków -> Teodorów -> Jarosławice -> Okrzeszyce -> Sulimów -> Święta Katarzyna -> Zacharzyce...
WRO/Brochów – WRO/Gaj

Komentarze (28)

Aga z tym zanudzaniem znajomych to różnie w sumie bywa :)
Często się pytają o różne wypady, gdzie byłem i ile km przejechałem i to mnie cieszy. Ale z Wami mogę o tym rozprawiać na bieżąco :D
Rowerowanie jest jast jakąś częścią Waszego życia tak jak i u mnie :)

Kosma nie było mnie u Tomalosa, bo się uczyłem ciężko, ale dało to mi pozytywny efekt następnego dnia :)
"Miś" ma 50 lat - mam wszystkie jego numery! To moje najlepsze czasopismo! Uwielbiam wycinanki z "Misia"! haha Te miśki we Wrocławiu to moja inicjatywa ;P

Aga, a może Młynarz robił za 3255 misiów?! :D

Tomalos na bikera ten koleś nie wyglądał, ale na super człowieka to jak najbardziej :)

Mlynarz 13:04 poniedziałek, 21 maja 2007

ten kierowca to może jakiś biker, na bikestats trzeba było go wkręcić :)

tomalos 09:45 poniedziałek, 21 maja 2007

aaa to Młynarz robił za Misia? :D:D:D:D

Aga 21:57 niedziela, 20 maja 2007

Już wiem gdzie się Młynarz podziewa ;D
"3255 pluszowych misiów zostało zgromadzonych w sobotę we Wrocławiu podczas Miśtrzostw, czyli imprezy zorganizowanej z okazji 50-lecia czasopisma "Miś". Jeżeli do 16 czerwca wrocławskiego osiągnięcia nie pobiją inne miasta Polski, wynik zostanie zgłoszony do Księgi Rekordów Guinnessa."
;)))

kosma100 00:54 niedziela, 20 maja 2007

Mlynarz Zapraszamy do tomalosa - reanimujemy Kolegę - może dodasz swoje "trzy grosze" jak będziesz przy kompie ;D
Pozdrawiam

kosmacz ;) 23:36 sobota, 19 maja 2007

Heh,
już przestańcie <zawstydzony>

;)

blase 08:43 piątek, 18 maja 2007

A no dobrze napisałeś "nie będę zanudzać znajomych", u mnie tak samo, nic nie rozumieją ;)) smutne ;((
Tak tak Blase odwalił kawał dobrej roboty :))))))))) Big buziole od BikeStatowiczy dla Blase'a :D

Aga 08:18 piątek, 18 maja 2007

Pixon chyba za bardzo mnie wychwalasz, ale cieszę się że tak myślisz. Jakoś razem z Wami wszystkimi fajniej mi się jeździ :)
Mam z kim się podzielić swoją rowerową stroną życia (znajomych nie będę zanudzać hehe) i mogę podpatrywać innych.
Wasze trasy cieszą mnie tak samo, jak moje :D
Bikestats dużo mi dało i zawsze będę podkreślał, że Blase zrobił dla ludzi wspaniałą rzecz!

Co do fotki, to w sumie chciałem zrobić tak jak radzisz, ale po kilku próbach dałem sobie spokój - zabrakło mi cierpliwości :)
Jeszcze kiedyś postaram się zrobić taką fotkę lepiej, może już będę mieć wtedy cyfrówkę wreszcie :)
Dzięki za uwagi, wiesz że ich potrzebuję, bo w robieniu zdjęć jestem kompletnym laikiem :D

Mlynarz 23:01 czwartek, 17 maja 2007

Kosma czasem i Młynarzowi wpadnie do głowy jakiś pomysł na fotkę ;]
Fajnie, że Ci się podoba. A słońcem mogę dzielić się z innymi też :D

Agenciara akurat do tej wycieczki się za długo nie przygotowywałem :)
Wybrałem parę punktów na mapie, sprawdziłem w google o co tam chodzi i postanowiłem jechać hehe Nawet miałem farta w odnajdywaniu szukanych miejsc, właściwie to na nie wpadałem :D

Wczoraj był jeden z tych dni, kiedy po prostu musiałem pojeździć :)

Mlynarz 22:56 czwartek, 17 maja 2007

Ahhh, ale z ciebie farciarz i w sumie to dobrze. Bo bikestats by wiele stracił jakby takiego Mlynarza zabrakło.
Fotka trzecia od końca bardzo fajna, ale była by rewelacyjna gdybyś stanął pod słońcem i kula była by między twoimi rękoma. To tak na przyszłość :P

Pixon 22:54 czwartek, 17 maja 2007

ooooooo że ja tutaj wczesniej nie trafiłam :) Wycieczka z jajem i to jest piękne w rowerowaniu - Przygoda. Cel wyprawy masz ściśle określony, co bardzo mi się podoba :) Musisz się porządnie przygotowywać przed takimi wycieczkami co? Bo jak ja jeźdżę, to mi się nigdy niczego nie chce szukać, żebym nie zabłądziła hiih :D:D:D
Oby więcej takich wycieczek, abyś miał co wnukom opowiadać na bujanym krześle :D
A kierowca.... brak słów :) Jak we mnie by wjechał jakiś rowerzysta na pewno bym mu powietrze z koła spuściła, ;) no chyba że przystojny to co innego hihihi

Anonimowa agenciara 22:40 czwartek, 17 maja 2007

A zdjęcie ze słońcem baaaaaaaaaaaaaaaaardzo mi się podoba ;D
"Słońce należy do mnie" cooool ;)
Hehehehhe
Pozdrawiam z pracy

kosmitka 20:49 czwartek, 17 maja 2007

Kosma dziękuję Ci bardzo. Staram się, jak mogę byście nie byli zawiedzeni wchodząc na moją stronkę :)

OC... hmmm, trzeba by nad tym pomyśleć, bo to co opłacam za auto dotyczy się tylko
zdarzeń powstałych podczas kierowania samochodem.
A co do szczęścia... zawsze mogłem mieć go jeszcze więcej :D

Czesiek moje piersi mają już dość :D
To już moja trzecia kolizja z autem w życiu podczas jazdy rowerem hehe.
Ale jedna z tych trzech nie byłą z mojej winy.
Kiedyś w Głuchołazach ruszałem na światłach, jechałem prosto, gdy nagle drogę zajechał mi maluch! :D
Koleś wyjechał mi z za pleców i skręcił przede mną w prawo, więc w niego wjechałem :)
Zbutowałem mu drzwi ze złości i uciekłem do parku zdrojowego hehe

Ale najlepsze było, jak kiedyś w lesie przeleciałem leśniczemu przez maskę auta :D
Wtedy, jeszcze w swoim starym rowerze, wygiąłem widelec w drugą stronę hehe
Ale młody byłem, miałem z 11 lat, jechałem szybko z góry, z jakieś 45 km/h i nie zauważyłem w porę stojącego auta na środku drogi leśnej. Dopiero niedawno zeszła mi blizna po tamtym zdarzeniu :)

Mlynarz 18:18 czwartek, 17 maja 2007

po trzecie: pan nie jechał najnowszym modelem Mercedesa i nie zarządał kosztów naprawy od Ciebie.....
A OC na rower pewnie nie masz ;D
Zresztą tak jak ja ;)

Żywcem w pracy ;) 16:00 czwartek, 17 maja 2007

Opis i wycieczka - full wypas ;))))))))))))))
Gratuluję dystansu ;)
A z kierowcą - nie będę się powtarzać - miałeś farta, że:
po pierwsze nic Ci się nie stało ;)
po drugie Pan nie zarządał kosztów naprawy od Ciebie ;)))

kosma100 15:53 czwartek, 17 maja 2007

"Zawsze jest wina tego co bije z tyłu - koniec i kropka."
Prawda.
"On szybko nie jechał, bo miał jakieś może 25 km/h"
Tego nie wiedziałem, albo nie doczytałem.
... to ja byłem winny."
Nie pozostaje Ci nic innego jak kontynuować i ... uderzyć się w piersi :) po raz kolejny. ;)
Byle nie za mocno i nie za często. :)
Kto będzie wtedy dawał robotę blacharzom i lakiernikom. :)))
Pozdrawiam - Czesiek

czesiek 15:38 czwartek, 17 maja 2007

Blase dziękuję, dziękuję :)
Co do rezerwatu to jest całkiem fajny, ale nie ma tam zbyt dużo ścieżek do zjeżdżenia.
Będzie trzeba zrobić w jakiś dzień wycieczkę do lasów koło Oławy i do Stobrawskiego Parku Krajobrazowego, bo tam jest cała masa terenów do zjeżdżenia.
Polecam Ci też Lasy Złotowskie, w których byłem pod koniec listopada 2006 - zrobiły na mnie kolosalne wrażenie.

A co do kierowcy to nie miałbym do niego pretensji, gdyby mi popsuł wyjazd - to ja dałem ciała i nie pozostaje mi nic innego, jak uderzyć się w piersi :)
Choć nie da się ukryć, że taki obrót sprawy strasznie mnie uradował :D

Czesiek oj, pozwiedzałem :)
W pewnym momencie, jak byłem w Kopaniach, spojrzałem na mapę i powiedziałem dość, bo już byłem bardzo oddalony od Wrocławia, ale miałem ochotę jechać dalej - gdyby nie obowiązki we Wro pojechałbym wtedy do swojej babci :D

Jeżeli idzie o plan trasy to wyglądał on tak:
Dojechać do Oławy przez Kotowice, później dojechać do Brzegu przez Ścinawę i Lipki.
Następnie plan miałem troszkę rozmyty i za Brzegiem improwizowałem.
Ale na pewno chciałem przejechać przez Rezerwat "Przylesie" i odkryć mauzoleum w Oleśnicy Małej, z której powrót miałem zaplanowany już przez "nasze wioseczki".
Szkoda, że za dużo nie poczytałem wcześniej o miejscowościach na trasie, bo było co tam oglądać. No ale to był w końcu spontan ;]

Sklep w Lipkach wyglądał ciekawie, ale dziś nie zaglądałem do żadnego :)
Całą trasę zrobiłem na jednym bidonie, dwóch batonikach i jogurciku :D
Ostatnie 60 km jechałem już na suchara.

Co do pana kierowcy...
Zawsze jest wina tego co bije z tyłu - koniec i kropka.
Jest mi głupio, że do takiej sytuacji w ogóle dopuściłem, bo mam bardzo duże doświadczenie w uczestniczeniu w ruchu drogowym (strasznie dużo jeżdżę autem).
Akurat się musiałem obejrzeć, by podziwiać brzeskie budynki :D
On szybko nie jechał, bo miał jakieś może 25 km/h
Było minęło i jadymy dalej :)

Azbest - "dystans godzien Młynarza" - dzięki, dzięki :D
Jaki się poczułem doceniony hehe ;)

Na szczęście jest dużo dobrych kierowców - dlatego nie lubię nigdy generalizować i wrzucać wszystkich do jednego worka.
W sumie codziennie spotykam porządnych i tych drugich - buraków.
I trafiam na nich niezależnie od tego, czy jadę rowerem, czy autem - po prostu jak ktoś jest imbecylem i chamem, to wobec wszystkich :)

Mlynarz 11:09 czwartek, 17 maja 2007

Swietny wypad!!!:)) i dystans godzien Młynarza:P

Jak widać są jeszcze normalni kierowcy:)

azbest87 10:54 czwartek, 17 maja 2007

No to sobie pozwiedzałeś kawał świata. :)
Czytając Twoją relację, odniosłem wrażenie,
że trasa była w pełni (prawie ;) ) zaplanowana, czy tak?
Między Lipkami a Ścinawą Polską jest bardzo fajny szutr.
W samych Lipkach warto wstąpić do tamtejszego sklepu.
Mają (mieli) tam niezły wybór "łaciatego". ;)
Ps. Ostre hamowanie to też wina kierowcy.
Przed przejściem dla pieszych należy zwolnić,
by uniknąć sytuacji, jaka wam się właśnie przytrafiła. :)
Niewykluczone, że ów pan był bardziej wystraszony niż Ty.
Pozdrawiam - Czesiek

czesiek 09:14 czwartek, 17 maja 2007

Noo i to jest relacja na 5+ :D W dodatku fajne foty
Zachęciełś mnie żeby tam pojechać do tego rezerwatu.
Z kierowcą miałeś dużo szczęścia, bo mógł Ci popsuć wyjazd, a tu proszę.
Może to też biker jest.

Mlynarz ja zaraz w kime poszedłem;p

blase 08:01 czwartek, 17 maja 2007

No i wreszcie się uporałem z relacją :D
Pewnie wszyscy już śpią hahaha

Kosma podszywająca się pod "Piasta pod prysznicem" i "pana kierowcę" :D
Kiedyś po jednej z nocek położyłem się w wannie pełnej gorącej wody i zacząłem pić zimnego Piasta... :D ...obudziłem się w momencie, gdy zacząłem sie topić hahaha
Od tamtej pory nie piję piwa w łazience :)

A ukłon za co?! W relacji opisałem to wyczerpująco :)

Zielak działo się działo, szczególnie w Brzegu.
Aha, Młynarz nigdy nie pada :P

Pixon dzięki wielkie!
Tak czuję, że tylko uporasz się z maturką i machniesz jakieś 200 km :D

Blase a myślałem, że tylko ja o tej porze mogę siedzieć jeszcze na BS :)

POZDRAWIAM!

idę spać, bo... padam (ups... chyba skłamałem Zielaka :P )

Mlynarz 03:49 czwartek, 17 maja 2007

No to czeeekamy ;>

blase 02:31 czwartek, 17 maja 2007

Ciężko pracuję nad relacją :D
Musi być profesjonalna hehe
Nie pójdę spać dopóki nie dodam :P

Mlynarz 02:28 czwartek, 17 maja 2007

no i chyba nam Młynarz padł :)

zielak 01:02 czwartek, 17 maja 2007

A ten ukłon to za to że Cię nie przejechałem???
P.S. W katowicach na sokolskiej niestety rower leżał pod tirem... nie wiem co z rowerzystą.......... to smutne :(

pan kierowca 23:52 środa, 16 maja 2007

Ale mnie ten Młynarz męczy pod tym prysznicem ;)
Gratuluję dystansu ;)
Żywiec ;))) ;P

Piast pod prysznicem 23:51 środa, 16 maja 2007

kurde kiedy to ja zrobię taki dystans. Ahh jeszcze tydzień..

gratki

Pixon 23:19 środa, 16 maja 2007

ooo widzę że się działo :D
czekam na relejszyn ;PP

zielak 23:14 środa, 16 maja 2007
Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa yprzy

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]