Cel: Ślęża!
Na grupowy atak szczytu Ślęży szykowaliśmy już się od kilkunastu dni.
Choć pogoda w ostatnich dniach skutecznie zniechęca do jazdy na rowerze, to dziś motywacja była na tyle silna, że nikt z nas nie wystraszył się silnego wiatru wiejącego z północy z prędkością dochodzącą do 40 km/h... Nie wystraszyła też nikogo niska temperatura oraz groźba wystąpienia opadów deszczu...
O godzinie 10:00, pod Wieżą Ciśnień na Wiśniowej nastąpiło spotkanie ekipy.
Na starcie stawiły się same znakomitości. ;P
Kasia – druga połówka Błażeja...
Boski Blase – czyli druga połówka Kasi... (znany jako Szef Wszystkich Szefów)
Michał – najlepszy wrocławski Maratończyk...
Filip – najlepszy wrocławski Geolog...
Jacek – najlepszy poznański Biker...
I oczywiście mój najlepszy, najukochańszy Aniołeczek. :)
Tej cudownej szóstce towarzyszyłem i ja. :)
Mimo parszywej pogody wszyscy byli weseli i zdeterminowani, by wjechać rowerami na Ślężę.
Ucieszony był zwłaszcza Jacek, który o zdobyciu Ślęży rowerem marzył już od dawna. Również Kasia miała dzisiejszego dnia swój ambitny cel, którym było pokonanie ponad 100 km i udowodnienie sobie, że ma siły na pokonanie trasy planowanej wyprawy nad Balaton. Reszta chciała po prostu popedałować, poplotkować, najeść się pączków i wrócić do domu bez sił. :D
Z Wrocławia ruszyliśmy w stronę Żórawiny, następnie kierowaliśmy się na Kobierzyce i przez Pustków Żórawski dojechaliśmy do Rogowa Sobóckiego, gdzie zrobiliśmy sobie dłuższą przerwę w tamtejszej piekarni. Sobócka piekarnia słynie z przepysznych wyrobów i cieszy się sporą renomą. My zamówiliśmy sobie tam po pysznej (i drogiej!) kawce. Każdy też spróbował sobie jakichś pyszności, Błażej na przykład pałaszował pączki bez marmolady. :D
Trzeba przyznać, że dojazd do Rogowa Sobóckiego był dość łatwy i nie kosztował sporo sił, bo na wielu odcinkach pomagał nam w jeździe wiatr.
Najlepsze miało się zacząć.
Przejazd przez Sobótkę to pierwszy podjazd i sygnał, że zbliżamy się do górzystych terenów. Mijamy kolejne wioski i rozpoczynamy podjazd na Przełęcz Tąpadła. W międzyczasie odbijamy jeszcze na Źródło Życia, by napełnić bidony wodą. Po kilkunastu minutach znaleźliśmy się na przełęczy. Naszym oczom ukazał się kamienisty podjazd na Ślężę. Chwilę odpoczywamy. Żartujemy sobie, że może poczekamy na przełęczy, a szczyt zdobędzie sobie Jacek, bo najbardziej mu na tym zależało. :D
Ostatecznie... nie ma litości. :)
Wszyscy przepuszczają atak na szczyt. Każdy robi to na swój sposób. ;)
Trzeba przyznać, że wjazd na Ślężę nie jest łatwy. Wariant, którym wjeżdża się żółtym szlakiem z Przełęczy Tąpadła, to trochę ponad 3 km stromego podjazdu, na którym leżą luźne kamienie. Pokonywałem go dziś po raz czwarty i znów udało mi się wjechać bez wprowadzania. (yupiiiiiii! :D )
Na samym szczycie srogo wiało, widoki były dość mocno ograniczone przez chmury, wszystkim doskwierało przenikliwe zimno. Pozwoliliśmy sobie na spędzenie dłuższej chwili w Schronisku na Ślęży. Każdy się ogrzał, odpoczął oraz posilił się czym tylko chciał. ;)
Wszystko co piękne... kiedyś się kończy. Po zjeździe ze Ślęży i Przełęczy Tąpadła czekała nas ciężka droga powrotna do Wrocławia. Ostatnie trzydzieści kilometrów trasy to była jazda w ciągle padającym deszczu. To była jazda pod wiatr, pod piekielne silny wiatr, który nie dość, że wymagał od nas sporego wysiłku, to potęgował dodatkowo uczucie zimna. Nie było to przyjemne. Mimo wszystko... jakoś humory nie chciały nas opuścić. :)
Wesoło było nawet gdy mój dzielny Aniołek złapał kapcioszka. Zachowaliśmy zimną krew także wtedy, gdy... podczas wymiany dętki zgubiła się w trawie nakrętka od zacisku koła (brawa dla Filipa, który ją wypatrzył).
To nic, że droga do domu wydawała się nie mieć końca, i że pogoda nas nie oszczędziła. Ostatecznie wszyscy dotarliśmy na wrocławski Gaj i w dobrych nastrojach rozjechaliśmy się do domów. Każdy zadowolony, bo Ślęża została zdobyta, bo setka w miłym gronie została pokonana, bo miło minęła niedziela, bo... po prostu było fajnie. :)
Przyznam się, że do domku wróciłem dość mocno styrany. A głodny byłem jak wilk. Razem z Asią i Jackiem wcinaliśmy kolację tak szybko, że aż się uszy nam trzęsły. :D
Po godzinie dziewiątej pożegnaliśmy Jacka, którego czekała jeszcze trzygodzinna podróż samochodem do Poznania (skąd on ma tyle siły?! ;) ).
Szkoda, że weekend skończył się tak szybko.
Na szczęście... za tydzień będzie następny. :D
Dzięki Wam wszystkim za super dzionek!
Byliście dzielni. :D
Ale najdzielniejsza była Kasia, która dzisiaj pokonała samą siebie. Przejechała 115 kilometrów i zdobyła Ślężę. Biorąc pod uwagę to, że zrobiła to w tak niesprzyjających warunkach atmosferycznych, to można śmiało stwierdzić, że drzemią w niej niesamowite możliwości. Także strzeżcie się węgierscy kierowcy! :D
Do następnego!
TRASA:
Wrocław: Krzyki – Gaj – Wojszyce – Ołtaszyn...
Wysoka -> Karwiany -> Komorowice -> Szukalice -> Żórawina-osiedle -> Galowice -> Wilczków -> Pełczyce -> Kobierzyce -> Królikowice -> Bąki -> Owsianka -> Pusków Żórawski -> Solna -> Ręków -> Stary Zamek -> Kwieciszów -> Michałowice -> Rogów Sobócki -> Sobótka -> Strzegomiany -> Będkowice -> Sulistrowiczki -> Przełęcz Tąpadła -> Ślęża (718 m n.p.m.) -> Przełęcz Tąpadła -> Sulistrowiczki -> Będkowice -> Księginice Małe -> Świątniki -> Nasławice -> Ręków -> Damianowice -> Dobkowice -> Rolantowice -> Szczepankowice -> Kuklice -> Pełczyce -> Wilczków -> Galowice -> Żórawina-osiedle -> Szukalice -> Komorowice -> Karwiany -> Wysoka...
Wrocław: Ołtaszyn – Wojszyce – Gaj – Krzyki
ZDJĘCIA:
(Część zdjęć została zapożyczona od Kasi, Błażeja, Jacka, Michała i Filipa)
Ślęża - nasz dzisiejszy cel© Mlynarz
Zbiórka ;)
Ekipa chwilę po starcie© Mlynarz
Postój na trasie - Wilczków© WrocNam
Aniołek
Mijając kolejną wioskę
Błażej i Kasia
Filip i Asia
Kościół w Starym Zamku© Mlynarz
Panoramka© Gal
Kościelne drzwi© Mlynarz
Przy stole w Rogowie Sobóckim© WrocNam
Aniołek na huśtawce w Rogowie Sobóckim© Mlynarz
Przy Źródle Życia© WrocNam
Jedziemy na Tąpadła!
Michał i Jacek przygotowują się do ataku na Przełęcz Tąpadła© Mlynarz
Wokół Masywu Ślęży
Podjazd na Ślężę© Mlynarz
Podjeżdżający Jacek© Mlynarz
Up! Up! Up! :)
Momentami było ciężko
Aniołek zdobywa Ślężę© Mlynarz
Kościół na Ślęży© Mlynarz
Jacek i Filip odpoczywają po zdobyciu Ślęży© Mlynarz
Niektórzy padali ze zmęczenia ;)© Mlynarz
Filip Bogu dziękuje, że to już koniec podjazdu ;)
Mało atrakcyjny widok ze szczytu© Mlynarz
Nadajnik na Ślęży© Gal
Kultowa rzeźba niedźwiedzia na Ślęży© Gal
Odpoczynek w schronisku na Ślęży© WrocNam
Zaparkowane rowery w schronisku© WrocNam
Ekipa na Ślęży
Zjeżdżający ze Ślęży Jacek...© Mlynarz
Zjazd...
Pędzący w dół Błażej
Część pięknego, nowego rowerka Błażeja... :D© Mlynarz
Blase w trawie© WrocNam
Grupowe łatanie kapcia ;)
Błażej i Michał wracają ze Ślęży© Mlynarz
JPbike!© Gal
Na trasie
Problem z przejazdem przez krajową „ósemkꔩ WrocNam
Odpoczynek :)© WrocNam
Kasia i Asia :)© Mlynarz
Wracamy do domku – Ślęża zdobyta!