RAZEM Z CZEŚKIEM W RATOWICACH
Niedziela, 2 grudnia 2007 · Komentarze(45)
RAZEM Z CZEŚKIEM W RATOWICACH

To był bardzo udany dzień! Dobrze się zaczął i tak było już do końca. :)

Z Cześkiem, z którym jeździłem, spotkałem się o 11:00 niedaleko Panny z Wielkimi Kolanami :D przy Instytucie Niskich Temperatur. Znowu się trochę spóźniłem, muszę się poprawić, bo Czesiek nie będzie chciał ze mną jeździć. ;)

Obraliśmy kierunek na Siechnice, gdzie troszkę zamarudziliśmy przy elektrociepłowni „Czechnica” oglądając sąsiadującą z nią starą zabudowę. Jeszcze w Siechnicach Czesiek pokazał mi ciekawą drogę prowadzącą do hałdy. Spodobało mi się :)

Do tego momentu bardzo przeszkadzał nam dość silnie wiejący wiatr, ale nie zważając na jego złośliwość, postanowiliśmy dalej jechać walcząc z nim. I tak dojechaliśmy do Groblic, z których skierowaliśmy się na Kotowice. Jechało się już dużo lepiej.
W Kotowicach spędziliśmy miłą chwilkę na krzesełkach przy sklepiku, mogąc przy okazji zapoznać się z tutejszymi obyczajami. :D

Następnie postanowiliśmy, że pojedziemy na jaz w Ratowicach. Miałem obawy, że Czesiek nie będzie chciał jeździć po błocie w lesie, obawy te jednak były płonne. :D
O ile początkowo Czesiek starał się ubrudzić rower w jak najmniejszym stopniu... to później zamienił się w rasowego błotniaka! :D Żebyście go widzieli, z jaką gracją pokonywał kolejne kałuże! Rewelacja! Takie widoki są bezcenne! :)

Zanim dojechaliśmy do jazu, odebrałem telefon i dowiedzieliśmy się z Cześkiem na kogo nasza Reprezentacja trafi w meczach grupowych podczas EURO 2008. Informację tą przyjęliśmy z dużą radością, bo mamy Austrię, która jest co prawda gospodarzem, ale rozjedziemy ich! :D Chorwacja jest mocna, ale każda inna drużyna z jej koszyka była jeszcze silniejsza, więc trzeba się cieszyć z jej wylosowania. No i na deser... Niemcy, z którymi zagramy swój pierwszy mecz na ME. Pojedziemy z nimi, jak z... furą gnoju! :D
Odgryziemy się za porażkę na ostatnim Mundialu, bo Polska Reprezentacja jest najlepsza!
Ale to taka mała dygresja... :D

Dojechaliśmy do jazu i spędziliśmy na nim dłuższą chwilkę, konsumując śniadanko i robiąc zdjęcia. Bardzo przyjemnie się tam siedziało, do tego mieliśmy piękną pogodę, bo tak naprawdę poza wiejącym wiatrem, na nic już nie mogliśmy narzekać. :)

Postanowiliśmy, że wrócimy do Siechnic jadąc tylko leśnymi drogami, a stamtąd to już standardowo przez Trestno do Wrocławia.

I znów dzięki Cześkowi poznawałem nowe drogi, które bardzo mi się spodobały. Momentami czułem się tak, jakbym jeździł po swoich lasach, których mam koło Jasienia tysiące hektarów...

Powrót był bardzo przyjemny. Już we Wrocławiu zajechaliśmy jeszcze na Dworcową, odwiedziliśmy też Ostrów Tumski i pokręciliśmy się w okolicach Placu Grunwaldzkiego.
Muszę przyznać, że dzisiejsza jazda mnie wymęczyła. Cześka chyba też, bo dobił do 99 km i dalej już licznik nie drgnął! :D

Później też było bardzo miło. Smakowite gołąbeczki Wioli, która jest kulinarnym arcymistrzem! :)

Na koniec powrót do domu na Gaj i potem jeszcze na nockę do pracy... :/
Ale co tam! Bez pracy nie ma kołaczy! hehe

Jest czas na przyjemności i na pracę – tego dnia nie zabrakło niczego! :)


- - - - - - - - - - - - - - - - - -
IRA – „Nadzieja”
- - - - - - - - - - - - - - - - - -



W Siechnicach



Hałda w Siechnicach



Czesiek napiera w kierunku do Kotowic :)



W lesie za Kotowicami



Czesiek na horyzoncie – jaz Ratowice tuż, tuż.



I znowu Czesiek... :P



Diamondback na Odrze w Ratowicach


Czesiek zapragnął kąpieli w lodowatej Odrze... :D



Jaz w Ratowicach :D



Odra – nasza rzeka



Jechać, czy nie jechać?! Oto jest pytanie! :D



Odra w Ratowicach



Unikatowa fotka! Czesiek rozjeżdża z impetem kałuże! :D





TRASA:
WRO/Gaj – Niskie Łąki – Opatowice...
Trestno -> Blizanowice -> Siechnice -> Groblice -> Kotowice -> Ratowice (jaz) -> Kotowice -> Siechnice (lasem) -> Blizanowice -> Trestno...
WRO/Opatowice – Niskie Łąki – Komuny Paryskiej – Dworcowa – Piotra Skargi – Wzgórze Partyzantów – Wzgórze Polskie – Plac Grunwaldzki – Niskie Łąki - Gaj

Komentarze (45)

Dzięki za super podpowiedzi.
Ja akurat o bunkrach nie wiedziałem, ale Czesiek raczej tak. :)
Pewnie się do Ratowic jeszcze nie raz wybierzemy. Kto wie, może się spotkamy.

Pozdrawiam!

Mlynarz 15:41 sobota, 29 marca 2008

Jakbyście chcieli wiedzieć coś więcej o RTC (Ratowicach, ertece) To pytajcie młodych o BUŁE, ja studiuje Historie więc się wioską interesuje a o Ratowicach wiem dużo więcej niż ktokolwiek, i znam fajne miejsca. Jeżeli jeszcze planujecie wycieczki to wiedzcie, że w Ratowicach jest kompleks starych bunkrów idealnie zachowanych.:) Pozdrawiam.

Mieszkaniec Ratowic 11:53 sobota, 29 marca 2008

Piotrek wie kto wynalazł, a Agusia ma rację:
"... miał je na własnym nosie ;))"

czesiek 18:48 poniedziałek, 17 grudnia 2007

A ja wiem i już napisałem 13 sekund przed Twoim komentarzem Agnieszko! :P

Mlynarz 18:43 poniedziałek, 17 grudnia 2007

tak Ci się tylko wydaje ;)) Z nieoficjalnych źródeł, dowiedziałam się, że miał je na własnym nosie ;))
Ukhm..... co jak co, ale ja nie wiem kto wynalazł okulary :P

Aga 18:41 poniedziałek, 17 grudnia 2007

Hilary się po prostu schlał i nie wiedział co się dzieje! :P

A okulary w takiej postaci, jak dzisiaj są noszone (na nosie :P), wynalazł Benjamin Franklin.
Bo wcześniej już starożytni kombinowali z użyciem szkła o różnych grubościach i kształtach, by lepiej im się widziało. :D

Mlynarz 18:41 poniedziałek, 17 grudnia 2007

Pan Hilary to.... zgubił okulary. :)))))))))))))))))))))))))))))

czesiek 18:37 poniedziałek, 17 grudnia 2007

Pan Hilary :P

Mlynarz 18:21 poniedziałek, 17 grudnia 2007

;))))
a wiecie kto wynalazł okulary? :>

Aga 18:19 poniedziałek, 17 grudnia 2007

MONOKLE! :P

Mlynarz 12:39 poniedziałek, 17 grudnia 2007

Co słoneczne?

czesiek 12:28 poniedziałek, 17 grudnia 2007

Słoneczne! :D

Mlynarz 12:26 poniedziałek, 17 grudnia 2007

Jakie okuraly?

czesiek 12:25 poniedziałek, 17 grudnia 2007

A ja mam dobre!

I wiem, że chciałeś to sprawdzić, by mnie zagiąć!
Jednak nie udało się!
Wyczaiłem podstęp. hahaha

Celowo napisałeś okuRaLy! :P

Mlynarz 12:23 poniedziałek, 17 grudnia 2007

Słabe okuraly ;) mam.

czesiek 12:19 poniedziałek, 17 grudnia 2007

Ja też napisałem "po złości" :P

Mlynarz 12:16 poniedziałek, 17 grudnia 2007

Przecież napisałem: "to po złości." ;)))

czesiek 12:11 poniedziałek, 17 grudnia 2007

:D

R zjadłem?! Ależ Ty drobiazgowy się zrobiłeś od kiedy zacząłeś namiętnie chomikować, rolkować i trenażerować! :P

Mlynarz 11:55 poniedziałek, 17 grudnia 2007

"... czy coś w tym stylu :D"
Masz rację - coś w tym stylu, ale bez złośliwości.
Poza tym było/jest tam też: cyt.: ";;;;;;))))))" k.c. :)

QWA
R "zjadłeś". ;))) (to po złości ;) )
Pozdrawiam - Czesiek

czesiek 11:34 poniedziałek, 17 grudnia 2007

QWA! Nie jestem obrażony! :D
Nie wiem ile tam jest kropek, bo nie widzę :P

W każdym razie po określeniu młody, pewnie pada jakieś stwierdzenie typu: narwany, napalony, nieroztropny... czy coś w tym stylu :D

Pozdrawiam!

Mlynarz 11:16 poniedziałek, 17 grudnia 2007

Piotrek - ile tam jest kropek? :)
Ja nic takiego nie powiedziałem. :))))
Pozdrawiam Obrażonego ;) - Niewinny ;)

czesiek 08:20 poniedziałek, 17 grudnia 2007

Dzisiaj jadąc z giełdy, zauważyłam podejżliwie wyglądające drzewo, rzekłam więc:
-"Paaaa(trz)!!! To jest jemioła?"
*"No jemioła"
-"A co ona taka goła?"
(...)
*"......Bo to jest pasożyt"
-"To co to wreszcie jest... zwierze? :D :D :D "
*"No pasożyt, jedź"
-"Chyba roślina pasożytnicza :P"
*"Niech Ci będzie, jedź" :P

hehe nie ma to jak rozmówki na pół śpiące ;)
No to mam już pierwsze drzewko do wycięcia :D

Aga 20:38 niedziela, 16 grudnia 2007

hehehehe a ja tyż załapię się na tą "papoklipsę"? ;))) To jest coś do jedzenia?? :D:D:D:D:D
niet niet niet jemiołkom!!!!!! :D:D:D:D:D

Aga 05:29 niedziela, 16 grudnia 2007

Aga zmienisz zdanie na temat jemioły, to zacznę jeździć w kasku.
A tak poważnie to... już niedługo będę miał kask. Jednak nie będę w nim jeździł codziennie. Zakładać go będę na jakieś zawody, na wypady w góry, czy podczas bardziej ekstremalnych jazd po lesie. Zapewne kiedyś nadejdzie dzień, że zacznę go zakładać za każdym wyjściem na rower.
Póki co jednak nie zamierzam tego robić na siłę. Jeżdżę, jak lubię.

Czesiek jeszcze raz napiszesz, że jestem głupi to zobaczysz taką apokalipsę, o jakiej nie śnił nawet św. Jan!!!!! :P

Pozdrawiam!

Mlynarz 04:10 niedziela, 16 grudnia 2007

Nie dziwię się Piotrkowi.
Młody jeszcze jest i...... . ;;;;;;))))))
Ja zmądrzałem przed ukończeniem 46 lat. :)

czesiek 20:15 sobota, 15 grudnia 2007

" (...) Ja niestety sezon na ten rok juz zakończyłem bo mniałem wwypadek - rozwaliłem głowe miałem juz jedną operację wycieli mai kawałek (8x2cm) czaszki i za pół roku druga operacja - bedą mi wstawaic ten kawałek czaszki Jechałem na rowerku szosowym po asfalcie i ......i tak naprawde nier wiem co sie stało bo obudiłem sie na drugi dzień w szpitalu juz po operacji aaaa i musze ci powiedziec że jechałem bez KASKU - mój błąd, ale dlatego bez kasku bo jechałem jakieś 0,5km tylko do sklepu, ale teraz wiem że nawet na takie krótkie wypady kask trzeba zakładać
(...)"

Hmmm podejmowanie jakiekolwiek walki z kaskowymi abstynentami nie ma sensu ;)) Więc mogę na ten temat tylko tyle napisać :) Ja tam nie lubię szram i szpitali więc najchętniej jeździłabym w zbroi ;)) Zawsze jak dostaję gałęzią po kasku to cieszę się że to nie moja głowa i że kłaki ocalone :D

Aga 15:27 sobota, 15 grudnia 2007

A po co mi kask? :D

Mlynarz 12:32 sobota, 15 grudnia 2007

Piotrek, przecież Ty nie lubisz śmigać terenem ;>>
Tak bardzo spodobało Ci się na wyprawie do Ogrodzieńca? :D
hehe to zakładaj kask na czuprynkę i śmigaj :)
Bo Ty jako jedyny śmigasz bez kasku!!!!!! :P

Aga 08:02 sobota, 15 grudnia 2007

Vanhelsing cieszę się. Nie pozostaje mi nic innego, jak życzyć udanego wypadu! Tylko tym razem dokręć pedała :P

Matys zmieniłem oponki, ale to nie znaczy, że slicki odstawiam na zawsze. :)
Jeszcze do nich wrócę. Teraz jednak pojeżdżę sobie trochę po lasach, więc opony są potrzebne inne.
Dziś sobie założyłem grube traktory 2.3 :D

Pozdrawiam!

Mlynarz 04:14 sobota, 15 grudnia 2007

Zmienileś wkoncu ogumienie ze Strasburga ... ;/ a co z tymi tarczami ... ladnie to one tylko wygladaja ale zielak to by Ciebie chyba zbluzgal za zbedny balast na pokladzie pozdrawiam a z oponkami to tylko taki żarcik heheheheh .....

matys1310 20:56 czwartek, 13 grudnia 2007

hehe ;) i wykrakałes ;p w srode mi sie szykuje wycieczka do Rabsztyna ;) juz 4 śmiałków znalalezlem ;) tylko teraz sie pojawil nastepny problem bo podczas ostatniej wymiany korby nie przykrecilem mocno pedalow... i podczas dzisiejszego powrotu ze szkoly.. PAC! odpadl na srodku drogi.. a do rowerowego po srubke daleka droga :D

vanhelsing 21:04 poniedziałek, 10 grudnia 2007

Vanhelsing do Odry ja wjeżdżałem :P (Czesiek w takie kałuże już się nie pcha ;) )
Samotna jazda faktycznie jest nieco gorsza od jazdy wspólnej z kimś. Jeśli to Cię pocieszy to ja i tak większość jeżdżę sam, choć ostatnio staram się zawsze kogoś namówić do jazdy. :)
No i nie ukrywam, że dzięki Cześkowi mam z kim jeździć w wolne weekendy we Wrocławiu, bo on nie odpuszcza nigdy! :D

Na pewno kogoś szybko znajdziesz do wspólnej jazdy! :)

Pozdrawiam!

Mlynarz 11:10 poniedziałek, 10 grudnia 2007

swietne fotki jak czesiek wjezdza w ta kaluze :D pozniej blotko jest konkretne i na pleckach i na rowerku:P

ale najbardziej podoba mi sie fota nad Odrą - gdy pierwszy raz ja zobaczylem, myslalem za na serio on tam wjezdza:P Otoczony przez wode:)

i myslalem ze dojechaliscie do Katowic :D a to Kotowice:P
Fajna wycieczka... Szkoda ze ja nie mam z kims jezdzic. bo samotne eskapady sie powoli nudza;p

pozdrówka ;)
Piotrek ;D

vanhelsing 16:37 niedziela, 9 grudnia 2007

Proponuję zdobyć hałdę! :D
Tylko jeszcze nie wiem kiedy. :D

Mlynarz 13:24 niedziela, 9 grudnia 2007

Cóż mam powiedzieć? :(
Czekam na propozycję zdobycia hałdy. :)

czesiek 20:46 sobota, 8 grudnia 2007

Agenciara ja tam wolę jeździć z kobietami! :P
No, ale teraz wszystkie zapadły w jakiś sen zimowy. :D

Blase też tak uważałem. Ale jednak wszystko jest możliwe! :)
Teraz to już mnie w życiu chyba nic nie zaskoczy. :)

Czesiek to nie dar, to był mały szantaż z mojej strony... Dobrze wiedziałeś, że im szybciej pokonamy kałuże, to tym lepiej dla nas i planowanego postoju na... Piasta! :D
A hałda... zanim ją zutylizują to zdążę tam zabrać na rower... swoje dzieci. hehe

Tomalos to wielka szkoda. :/
A miało być tak pięknie. :D

Pozdrawiam!

Mlynarz 14:13 sobota, 8 grudnia 2007

z masakrą może i lipa, ale już teraz mogę ci Młynarzyku powiedzieć, ze jedynie jakiś kataklizm będzie mnie w stanie odwieść od wybrania się na wiosennego harpa :)

tomalos 09:50 piątek, 7 grudnia 2007

nie ma to jak męskie wypady z P........ :D

Aga 07:46 piątek, 7 grudnia 2007

Hałda nie ucieknie, ale mogą ją zutylizować. :)))

czesiek 20:53 czwartek, 6 grudnia 2007

Jednak - Piotr Wielki ma ogromny dar przekonywania. ;)

czesiek 20:44 czwartek, 6 grudnia 2007

Czesiek brodzi w błocie - niemożliwe!
:)

blase 17:28 czwartek, 6 grudnia 2007

Grunt to zadowolenie! :D
A hałda... nie ucieknie! :)

Tomalos to lipa...

Mlynarz 16:26 czwartek, 6 grudnia 2007

nie, nie jadę na nocną masakrę

tomalos 15:41 czwartek, 6 grudnia 2007

rozkochanego oczywiście. :(((

czesiek 15:04 czwartek, 6 grudnia 2007

"... ciekawą drogę prowadzącą do hałdy. Spodobało mi się :)"
Trzeba się tam wybrać pewnego, pięknego, grudniowego dnia. :)

"... pokonywał kolejne kałuże!"
Te wszystkie okropne drogi i kałuże "musiałem" pokonywać,
przez rozkoczanego w błocie "Piotra Szpilę" ;)

Żarty żartami - muszę przyznać, że warto było czekać na spóźnialskiego Piotra Wielkiego.
Wycieczka bardzo udana i co również bardzo ważne: mój dystans.
Jeszcze nigdy nie udało mi się tyle przejechać. ;))

Pozdrawiam - Czesiek

czesiek 15:02 czwartek, 6 grudnia 2007
Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa zawsz

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]