Wpisy archiwalne w miesiącu

Luty, 2007

Dystans całkowity:627.70 km (w terenie 78.00 km; 12.43%)
Czas w ruchu:30:06
Średnia prędkość:20.85 km/h
Liczba aktywności:23
Średnio na aktywność:27.29 km i 1h 18m
Więcej statystyk

Miałem na dziś ambitny

Środa, 28 lutego 2007 · Komentarze(4)
Miałem na dziś ambitny plan, ale pogoda rano mnie przeraziła :D
Później już nie miałem czasu i skończyło się na tym, że jedyne kilometry dziś zostały przejechane na ścieżce rowerowej prowadzącej do Rzymianka - mego super koleżki.

A po co?!

Wiadomo... PIAST :D

OSOBOWICE

Wtorek, 27 lutego 2007 · Komentarze(9)
OSOBOWICE

W południe odprowadziłem Matyska na Dworzec PKP, bo wracał do Żar.

Z PKP postanowiłem pojechać sobie na Osobowice – jak pomyślałem, tak zrobiłem :)
Najpierw na skrzyżowanie Powstańców Śląskich/Hallera i stamtąd przez Klecińską oraz Most Milenijny na Osobowice.

Nie jeździłem niestety po Lasku Osobowickim, gdyż było tam pełno błota, a nie miałem ochoty wracać do domu cały brudny :)
Swoje jeżdżenie w terenie ograniczyłem jedynie do wjazdu na Szwedzki Szaniec – nawet fajne widoki są z niego :)

Na Gaj wróciłem z Osobowic najkrótszą trasą, a więc przez Most Milenijny, Klecińską, Hallera i Wiśniową.

Bardzo ciężko się dziś jeździło ze względu na silny wiatr. Na szczęście nie padało kiedy jeździłem, jedynie lekko mżyło, za to kiedy wpadłem do domu ta za oknem zerwała się ulewa, strasznie dużo wody, nawet trochę śniegu :) miałem farta :D
Trwało to z 10 minut, ale ja nie chciałbym w takich warunkach na dworze spędzić nawet minuty :)

Słońce!


Estakada – zbierają się czarne chmury :D

ZNÓW Z MATYSKIEM

Dzisiaj

Poniedziałek, 26 lutego 2007 · Komentarze(7)
ZNÓW Z MATYSKIEM

Dzisiaj znowu do Wrocławia zawitał Matys , więc po prostu musieliśmy razem pojeździć.

Nie mogłem w ciągu dnia, dlatego pozostała nam tylko nocna pora... ale my to lubimy :)
A pogodę mieliśmy przewspaniałą, bo dobre kilka stopni na plusie, czasem tylko troszkę mżyło i wiało – jeździło się rewelacyjnie!

Gdzie mieliśmy jechać?! Nie wiedzieliśmy. Nie mieliśmy planu :)
Ale wreszcie ruszyliśmy, najpierw (z Gaju oczywiście) w stronę Wieży Ciśnień na Grobli, przez Armii Krajowej, Krakowską i Niskie Łąki.
Kolejny nasz cel to Centrum Handlowe Korona, do którego jechaliśmy przez rozkopany Plac Grunwaldzki i Mosty Jagiellońskie.

W Koronie troszkę się powygłupialiśmy i wjechaliśmy na trzeci poziom parkingu dla aut, oczywiście po ruchomych schodkach dla wózków :) strasznie dużo przy tym śmiechu było.

Jedziemy dalej przez Most Warszawski, następnie wjeżdżamy na Wzgórze Słowiańskie, gdzie bardzo mi się spodobało. Wiele razy koło niego przejeżdżałem, a dopiero dziś na nim byłem pierwszy raz – pomysł Matyska :)

Obieramy kierunek na C.H. Marino, dokąd pedałujemy przez Mosty Trzebnickie. Z Marino wracamy już do domu, najpierw super ścieżką dla rowerów przy ulicy Żmigrodzkiej (Matys miał tam kolejny wypadek hahaha tym razem zderzył się z... :D ),dalej przez Most Osobowicki, Plac Uniwersytecki i Rynek.

Na Rynku zatrzymaliśmy się jeszcze na trochę, by napawać się pięknem wrocławskich kamienic. Chyba każdy, kto był choć raz na naszym Rynku musi przyznać, że jest to miejsce niezwykle piękne ;]

Jadąc do mnie zahaczyliśmy jeszcze o sklep nocny i kupiliśmy po pysznym wrocławskim Piaście :D Po prostu postanowiliśmy wypić już na moim osiedlu za zdrowie wszystkich „bikestatowiczek” i „bikestatowiczów”. Niestety konsumując browarek na ławeczce zostaliśmy zauważeni przez spacerujących panów policjantów...

Zostaliśmy spisani, ku naszemu zdziwieniu pouczono nas tylko i nie otrzymaliśmy mandatów. To byli naprawdę porządni funkcjonariusze, których grzecznie przeprosiliśmy i można było z nimi porozmawiać na poziomie, bo po prostu byli to inteligentni ludzie (w przeciwieństwie do tych tłuków, co w listopadzie dali mi mandat 100 zł za brak przedniej lampki w rowerku - MANDAT )

I tym oto sympatycznym akcentem zakończyliśmy naszą kolejną, nocną eskapadę ulicami Wrocławia :)

Było to bardzo wesołe rowerowanie :D


Musiałem poczekać, aż Matys przestanie się zabawiać z tym lachonem :D


Most Grunwaldzki


Byłoby pięknie... Mistrzostwa Europy 2012 w Polsce, we Wrocławiu – czy to możliwe?!


Wasze zdrowie! :)

MROŹNY PORANEK

Sobota, 24 lutego 2007 · Komentarze(6)
MROŹNY PORANEK

Wstałem dziś wcześnie aby pojeździć przed skokami :)

Zrobiłem traskę na Świętą Katarzynę.
Było zimno, bo –2 stopnie i wiało.
Mam nadzieję, że dzisiaj w Sapporo Małyszkowi powieje pod narty tak jak mi dziś w blachę hehe

Właśnie sobie oglądam skoki, akurat pięknie Kamil Stoch skoczył :D
Czekam na medal Adama – jestem pewny, że zostanie medalistą i mam nadzieję, że znów będzie Mistrzem Świata!

TRASA:
WRO/Gaj - Brochów...
Zacharzyce
Święta Katarzyna
Smardzów
Żerniki Wrocławskie
Radomierzyce
WRO/Wojszyce - Gaj


Żerniki Wrocławskie - przejazd kolejowy

PIĘKNE KOŚCIÓŁKI

Piątek, 23 lutego 2007 · Komentarze(2)
PIĘKNE KOŚCIÓŁKI

Tym, co zapamiętam z dzisiejszego, nocnego wypadu, będą dwa urocze kościółki, jakie spotkałem na swojej drodze. No i może jeszcze zapamiętam to jak bardzo przemarzłem na tym wietrze, któremu towarzyszyło minus pięć stopni :D

Tradycyjnie wyruszyłem z Gaju, na mojej nocnej trasie znalazło się wiele nowych uliczek, które są ulokowane całkiem blisko mojego miejsca zamieszkania. Troszkę pokręciłem się dziś po Gajowicach, Dworku, Borku :) i Starym Mieście.

Pierwszy z kościołów, który zrobił na mnie kolosalne wrażenie to Kościół świętego Karola Boromeusza usytuowany przy skrzyżowaniu ulic Kruczej i Gajowickiej. Niezwykle piękna budowla, prawie jak z bajki :)
Niestety fotki, które zrobiłem są kiepskiej jakości, więc ich nie zamieszczam.

Drugi kościół był mi wcześniej znany, bo mieści się przy ulicy Sudeckiej, w okolicach której jestem niemal codziennie. Chodzi o kościół świętego Augustyna. Jest on bardzo piękny, ale dziś zauroczyła mnie w nim jedna rzecz szczególnie, a mianowicie witraż, który był pięknie widoczny w nocy, gdyż wewnątrz świątyni paliło się światło.


Witraż kościoła świętego Augustyna

KRZYKI

W tym

Czwartek, 22 lutego 2007 · Komentarze(8)
KRZYKI

W tym lutowym dniu, w którym pogoda okazała się surowa dla bikerów, pojeździłem dopiero późnym wieczorem. Kilometrów niewiele, lecz jestem zadowolony z tego, że w ogóle udało mi się wyrwać dziś na rower.

Cały dzień padało, wiało i panowało przenikliwe zimno. Dopiero wieczorem zaczęło się robić sucho, lecz temperatura wynosiła dwa stopnie na minusie i towarzyszył jej wiatr.

Ja pojeździłem tylko po Krzykach. Najpierw Aleją Wiśniową, później na Kamienną i Powstańców Śląskich, gdzie obejrzałem sobie Poltegor i wróciłem do domu przez ulicę Kamienną, Hubską i Świeradowską.

Poltegor jest najwyższym budynkiem we Wrocławiu, ma on 125 metrów wysokości (razem z anteną, a bez 92)i liczy sobie 25 pięter.
Ten biurowiec został wybudowany w roku 1982, ale jego żywot niedługo się zakończy, gdyż zostanie zburzony. Na jego miejscu powstanie nowy drapacz chmur, w którym będą mieściły się biura i apartamenty. Inwestycję sfinansuje znany wrocławski biznesmen Leszek Czarnecki, który od niedawna jest właścicielem Poltegoru.

Nowym drapaczem będzie Sky Tower, który ma liczyć sobie 203 metry wysokości i 51 pięter. Będzie to najwyższy budynek w Polsce, co mnie bardzo cieszy :)
Muszę szybko zarabiać i zbijać kasę, to może kupię sobie apartament w Sky Tower – najlepiej na ostatnim piętrze z widokiem na śródmieście i powstające centrum biznesowe :D


Poltegor nocą



Wieża ciśnień na Alei Wiśniowej

WROCŁAW NOCĄ Z MATYSKIEM

Dzisiaj

Wtorek, 20 lutego 2007 · Komentarze(3)
WROCŁAW NOCĄ Z MATYSKIEM

Dzisiaj znów miałem przyjemność jeździć z Matyskiem (matys1310) po pięknym Wrocławiu.
Tym razem Most Milenijny, który Matys chciał zobaczyć, był pięknie oświetlony jak zawsze!

Pogodę do jazdy mieliśmy wspaniałą, troszkę zimno, ale za to sucho i bez wiatru.

Na trasie naszej krótkiej wycieczki znalazł się wyżej wspomniany Most Milenijny, Ostrów Tumski, Most Grunwaldzki, Most Zwierzyniecki, Hala Ludowa i Wyspa Słodowa. Wszystko to Matyskowi bardzo się podobało :)

Na koniec naszych nocnych wojaży był Piast z pianką :)

I powrót do domku ulicą Armii Krajowej, gdzie troszkę się pościgaliśmy – Matys jednak był góra hehe - farciarz :D

GŁUCHOŁAZY – REJVIZ –

Niedziela, 18 lutego 2007 · Komentarze(10)
GŁUCHOŁAZY – REJVIZ – JESENIK

Ależ się cieszę z tej trasy!!! Bo ją uwielbiam :D

W sobotę zapakowałem się w auto i pojechałem do Głuchołaz, do mojej babci, którą niestety musiałem odwiedzić w szpitalu. Ale babcia trzyma się dobrze, więc będzie zdrowa :)

Oczywiście wrzuciłem do auta również rower, choć nie wiedziałem, czy będę jeździć, gdyż miałem w nocy pracę i czasu właściwie minimum dla siebie. W sobotę niestety nie udało się, ale w niedzielę wstałem już o 9 po nocce i wiedziałem, gdzie pojadę :)

Jedna z najbardziej przeze mnie lubianych tras – dzisiaj ją przejechałem. Wyjazd ze wsi Konradów, gdzie mieszka moja babunia i gdzie kiedyś mieszkałem również ja :)
Szybko przez malowniczo położoną wioseczkę do przejścia granicznego i już po 4 kilometrach byłem w Czechach.
Zleta Hory na początek i stamtąd udałem się w stronę mojego celu – Rejviz. Jest to najwyżej położona miejscowość w Jesenikach (778 m npm.) i prowadzi do niego blisko pięciokilometrowy, stromy podjazd – klasyczna, asfaltowa, górska serpentyna, czyli to co lubię :)

Miałem nadzieję, że uda mi się zjechać z Rejvizu wyciągając z 70 km/h, ale nic z tego... na większości drogi leżał śnieg lub była warstwa lodu i musiałem sobie podarować. Ale dzięki temu zrobiłem kilka fotek, których na pewno bym nie robił podczas normalnego zjazdu.

Następny na trasie był piękny Jesenik i stamtąd już udałem się w stronę przejścia granicznego w Głuchołazach. W ogóle uwielbiam drogę Jesenik – Głuchołazy, bo jest to świetnej jakości asfalt i zawsze ten dwudziestokilometrowy odcinek przejeżdża mi się niezwykle przyjemnie. Prawie przez cały odcinek do Głuchołaz drodze towarzyszy rzeka Byla (polska Biała Głuchołaska) i jej widok potęguje tę przyjemność :)

Już po polskiej stronie rozpędziłem się na górce w Głuchołazach do 70 km/h i szybko wróciłem do Konradowa.

Niestety nie miałem zbyt wiele czasu i nie porobiłem fotek tyle ile bym chciał. Teraz wpadłem na godzinkę do Wrocławia i zaraz jadę znów pracować.

Wyjazd bardzo udany, zresztą pogodę też miałem wspaniałą, no może poza wyjątkiem wiatru, który zwłaszcza na Rejvizie ostro dawał się we znaki, ale kij z nim... :D


TRASA:

Konradów
Zlate Hory
Rejviz
Jesenik
Pisecna
Siroki Brod
Mikulovice
Głuchołazy
Konradów


Dojeżdżam do przejścia Konradów/Zlate Hory
- po lewej widoczna Biskupia Kopa




Ależ ja to lubię! :)



A na Rejvizie śnieg



Niestety na drodze też śnieg...



Słońce dziś mnie zadziwiało



Momentami droga była dobra



Biała Głuchołaska jeszcze po stronie czeskiej