Wpisy archiwalne w miesiącu

Maj, 2007

Dystans całkowity:849.45 km (w terenie 110.00 km; 12.95%)
Czas w ruchu:38:06
Średnia prędkość:22.30 km/h
Liczba aktywności:18
Średnio na aktywność:47.19 km i 2h 07m
Więcej statystyk

WIELKI UKŁON W STRONĘ PANA

Środa, 16 maja 2007 · Komentarze(28)
WIELKI UKŁON W STRONĘ PANA KIEROWCY!

Wstając rano, ledwie się rozbudzając włączyłem kompa, by zobaczyć co w świecie słychać...
No i niestety, odczytałem bardzo niepomyślną dla mnie wiadomość e-mail, a do tego wszystkiego kolejny już dzień z rzędu moja sztandarowa spółka dostaje baty na giełdzie.
W takich chwilach człowiekowi się wszystkiego odechciewa.
Postanowiłem, że dziś robię sobie wolne od wszystkiego, wsiadam na rower i jadę przed siebie, tak by się konkretnie wyluzować i odreagować, a także przemyśleć pewne sprawy.
Jak się później okazało był to strzał w dziesiątkę! Zresztą inaczej nie mogło być :)

Spontanicznie powziąłem decyzję, że pojadę najpierw do Oławy, a później do Brzegu, dalej plan był taki, by przejechać przez Rezerwat „Przylesie”, a na sam koniec odwiedzić Oleśnicę Małą, gdzie miałem zamiar odszukać w lesie tamtejsze mauzoleum.

No więc wyruszyłem ze swojego Gaju ciesząc się, że „pogodynka”, którą wczoraj mnie straszył Rachwał pomyliła się :D
Standartowo na Krakowską, Niskie Łąki i Opatowice, dalej do Siechnic, skąd przez Kotowice dojechałem do Oławy, w której panował niezwykły ruch uliczny.
Z Oławy wyjechałem do wioseczki Ścinawa Polska, za którą miałem kilka kilometrów terenu do pokonania, w końcu dotarłem do Brzegu, w którym wydarzyła się sytuacja związana z tytułem tej relacji... :D

Otóż muszę się przyznać, że dziś byłem uczestnikiem kolizji drogowej, w której brało udział pewne auto i ja. Już na starcie opisu wydarzenia mówię, że to ja byłem winny.
Po prostu jechałem sobie ulicą za autkiem i akurat musiałem się gapić w lewo, by podziwiać piękne zabytki. Auto, które przede mną jechało gwałtownie zahamowało, bo na pasy weszła jakaś kobieta. Nietrudno się domyślić co stało się dalej. Dopiero kątem oka zauważyłem, że auto stoi, jakoś odbiłem w lewo żeby nie uderzyć w samochód i nacisnąłem klamki, a że niedawno założyłem sobie nową tarczówkę z przodu i do tego jechałem na stojąco... :D
No właśnie, przeleciałem sobie przez kierownicę i przywaliłem prawą klamką w tył auta (zapewne ciekawie to z boku wyglądało). Mi jednak nie było do śmiechu, bo wiedziałem, że musiałem przerysować lakier samochodu. Kierowca zatrzymał się, ja od razu się pozbierałem (nie wiem jakim cudem, ale nawet sobie siniaka nie nabiłem) i podjechałem do niego, by go przeprosić za to, że zagapiłem się i przez to w niego uderzyłem. Powiedział, że nic się nie stało i zapytał czy nic mi nie jest. Odpowiedziałem, że nie, a on na to, że to bardzo dobrze. Mówię mu, żeby sprawdził czy nic się nie stało z tyłem jego auta, a on wciąż mnie zaskakuje, bo powiedział, że nie ma sprawy. Ja jednak wiedziałem, że ma przerysowany tył i powiedziałem mu o tym, żeby później nie był zaskoczony. W końcu wysiadł i poszedł zobaczyć swoją ryskę i małe wgniecenie. Byłem gotów mu zwrócić koszty naprawy szkody, bo w końcu to normalna kolizja była. A on popatrzył i mówi do mnie „To nic takiego, najważniejsze, że tobie się nic nie stało”. Powiem Wam jedno – przeżyłem lekki szok! :)
Zawsze się narzeka na kierowców, ale ja jestem pewien, że takich jak ten Pan, jest wiele więcej i życzę Wam, żebyście tylko z takimi mieli do czynienia!
Tak właśnie wyglądała moja przygoda dnia :)

Wracam do dalszej relacji.

Troszkę pokręciłem się po Brzegu, jednak nie chciało mi się za bardzo robić tam fotek i ruszyłem dalej, jadąc częściowo Szlakiem Polichromii Brzeskich. Dojechawszy do wioseczki Kopanie postanowiłem, że pora nawracać :D
I stamtąd zacząłem zmierzać do kolejnego celu mej wycieczki, którym był Rezerwat „Przylesie”
Zanim tak dojechałem zrobiłem sobie krótką chwilę odpoczynku na boisku w miejscowości Łosiów. Pierwszy raz widziałem na polskiej wioseczce stadionik z plastikowymi siedzeniami dla kibiców, równą płytą boiska niczym stolnica i profesjonalnymi ławkami dla rezerwowych – był to dla mnie bardzo miły widok :)

Wreszcie ruszyłem dalej i znalazłem się w rezerwacie, troszkę pomęczyłem się tam w terenie. Udało mi się odszukać tam schron przeciwlotniczy oraz starą, poniemiecką strzelnicę.

Po opuszczeniu rezerwatu zmierzałem do Oleśnicy Małej, gdzie chciałem odnaleźć mauzoleum. Jeszcze nigdy nie widziałem schowanego w lesie grobowca.
Ucieszyłem się na jego widok :) (wiem, że dziwnie to brzmi hehe)
W skład tej budowli wchodzi 20 grobowców członków rodu Yorck von Wartenburg, którzy dawniej byli właścicielami dóbr oleśnickich.

To był już ostatni cel mojej wyprawy :)
Od tamtej pory zmierzałem już tylko do Wrocławia. Ostatnie półtorej godziny jechałem już pod przykryciem gwiaździstego nieba i było bardzo przyjemnie :)
Niestety źle skręciłem w Sobocisku, bo pojechałem na Wierzbno, zamiast do Jarsosławic i przez to nadłożyłem ponad 5 km drogi. A trzeba tu wspomnieć, że byłem wtedy strasznie wygłodniały, spragniony i nie mogłem się doczekać prysznica :)
Jakoś jednak przeżyłem tę pomyłkę i po wróceniu na właściwą drogę szybko dojechałem do Wrocławia.

Dzień zaczął się źle, a skończył wspaniale dla mnie.
Dlatego musze to napiać: JAK ZAWSZE BYŁO PIĘKNIE! :D


MUZYKA DNIA: UNITING NATIONS – Everywhere 2005 :D


ZDJĘCIA Z WYPADU

Brzeg – kościół pw. Podwyższenia Krzyża Świętego


Korzeń :P


Na niebie dzieją się cudowne rzeczy


Kościół w Obórkach – zbudowany już w XVI w.


Po takich chaszczach musiałem jeździć w Rezerwacie „Przylesie”


Schron przeciwlotniczy w Rezerwacie „Przylesie”


W oddali widać zarys Gór Opawskich – tam się narodził Młynarz :D


Słońce należy do mnie!


Mauzoleum rodziny Yorck von Wartenburg w Oleśnicy Małej


Już pora spać, a ja jadę dalej



TRASA:
WRO/Gaj – Niskie Łąki – WRO/Opatowice...
Trestno -> Blizanowice -> Siechnice -> Groblice -> Kotowice -> Zakrzów -> Siedlce -> Oława -> Ścinawa Polska -> Lipki -> Brzezina -> Brzeg -> Kruszyna -> Zwanowice -> Kopanie -> Łosiów -> Janów -> Pogorzela -> Olszanka -> Krzyżowice -> Obórki -> Przylesie -> Bierzów -> Łukowice Brzeskie -> Owczary -> Oleśnica Mała -> Niemil -> Osiek -> Jaczkowice -> Gaj Oławski -> Marszowice -> Miłonów -> Sobocisko -> Wierzbno -> Janków -> Teodorów -> Jarosławice -> Okrzeszyce -> Sulimów -> Święta Katarzyna -> Zacharzyce...
WRO/Brochów – WRO/Gaj

Pierwsze upały...

Dzisiaj

Poniedziałek, 14 maja 2007 · Komentarze(5)
Pierwsze upały...

Dzisiaj we Wrocławiu mieliśmy prawdziwy upał, aż strach się bać co będzie latem... :D

Jeśli idzie o rower to tego dnia nie mogę zaliczyć do udanych, ale biorąc pod uwagę to, że ostatnio w ogóle miałem strasznego lenia i wielki przestój w jeździe, to cieszą i dzisiejsze kilometry :)

A pojechałem tylko z Rzymianem do znajomego na Kamienną, później bank BZWBK na Hallera i odprowadzić koleżkę do domku (ależ ja jestem uprzejmy hehe).

I to byłoby na tyle.

Poniżej zamieszczam dwie fotki, które obrazują w jakim ekspresowym tempie rozbudowuje się mój Gaj.

Hossa budowlana w Polsce trwa, coraz więcej się buduje, brakuje powoli rąk do pracy, a ceny materiałów budowlanych poszły w górę o 100% w ciągu ostatniego półrocza.
To jest prawdziwy boom, który jeszcze długo potrwa.
Szkoda tylko, że we Wrocławiu średnia cena mieszkania wynosi już ponad 6000 zł za m2 , bo mieszkanie w kartonie nie za bardzo mi się uśmiecha :D


Praca wre na budowie


Jeszcze nie tak dawno było tu... ściernisko :D

WIECZORNY WYPAD DO SIECHNIC

WIECZORNY WYPAD DO SIECHNIC

Dopiero przed dwudziestą wyszedłem dziś pojeździć.
Bardzo dużą miałem ochotę na przejechanie jednej z moich ulubionych trasek we Wrocławiu.
Jak chciałem tak i zrobiłem wyruszając z Gaju do Świętej Katarzyny, a później do Siechnic, z których do domku wróciłem już przez wioseczki i Opatowice.

W Zacharzycach mijałem się z dzieciaczkiem, który zaliczył nieziemską glebę w momencie, gdy próbował wyprzedzić prawą stroną swego tatusia hehe
Tata cwany, zepchnął małego na krawężnik - nieładnie :D

Strasznie przyjemnie się jeździło dziś, bo pogoda już prawie wakacyjna :D
W krótkim rękawku o 21 jeszcze było mi gorąco – jedyny mankament to te owady, których lata w powietrzu cała masa.
No ale nic to – przecież i tak jeździło się fantastycznie :D

Jeszcze dorzucę dziś parę kilometrów, bo jadę do Rzymianka na winiacza z beczki ;]

BROWAR DNIA: Łomża :D

Siechnickie kominy


TRASA:
WRO/Gaj -> Wro/Brochów -> Zacharzyce -> Święta Katarzyna -> Siechnice -> Blizanowice -> Trestno -> WRO/Opatowice - Niskie Łąki - Krakowska - Gaj

IDĘ NA ROWER, BO MI TU

Sobota, 12 maja 2007 · Komentarze(18)
IDĘ NA ROWER, BO MI TU OD RANA SĄSIAD WIERTARKĄ NAPIER...!!! :D

Cel: Kamieniołom w Strzelinie

- - - - - - - - -

No i poszedłem :D
Cel osiągnięty.

Na początku relacji kieruję ogromne podziękowania wobec wiercącego pół dnia kretyna :D
Już dawno nikt nie miał takiej siły przekonywania mnie do pójścia na rower hehe
Miałem do wyboru: siedzieć i dalej słuchać wiertarki, lub wyjść na rower w momencie, gdy nad Gajem zerwała się chmura, a niebo poprzecinały błyskawice...

Jak już wiadomo, poszedłem!
W momencie, gdy wszyscy uciekali do domów, gdy ludzie cisnęli się na przystankach autobusowych Młynarz poginał w strugach deszczu ulicą Grota-Roweckiego, ku Strzelinowi hehe

W jednej chwili ulice zamieniły się w potok, jednak po 5 kilometrach przestało padać i niebo zaczęło się rozjaśniać – nawet było widać doskonale Ślężę! :)
I tak sobie przyjemnie jechałem przez Żórawinę i Węgry do Strzelina, gdzie za cel obrałem sobie odnalezienie tamtejszego kamieniołomu granitu (drugi sobie zostawiłem na inny wyjazd :) )

Pogoda zmieniała się bardzo często. Gdy miałem parę kilometrów do strzelińskich kamieniołomów, nagle zaatakowała mnie druga burza tego dnia hehe
To było coś nieprawdopodobnego, jak szybko niebo zostało oszpecone czarnymi chmurami, pojawiły się błyski i grzmoty, a na sam koniec zerwała się ulewa jeszcze większa od poprzedniej :)

Mimo to konsekwentnie jechałem przed siebie (we Wrocławiu nawaliły wodociągi, więc nie zdążyłem dziś rano się umyć, dlatego deszcz był mi na rękę ;) )

Miałem duże problemy z odnalezieniem kamieniołomu, a właściwie na trafienie na właściwą drogę prowadzącą do wyrobiska. Niestety zdjęcia nie wyszły za fajnie, bo nie miałem za dobrej miejscówki. Nie szukałem też zbyt długo, bo przebywałem na tamtym terenie nielegalnie :)

Od tego czasu deszcz dał mi już spokój – wiało tylko ciągle, jednak dziś praktycznie ciągle miałem boczny wiatr, więc neutralnie :)

Następnie skierowałem się na ryneczek w Strzelinie, a opuściłem tą sympatyczną mieścinkę podążając w kierunku Oławy. Gdy już byłem w Oławie postanowiłem wracać do domu, by nie jechać po ciemku.

Do Wrocławia dotarłem tuż przed zmierzchem, jadąc przez Kotowice i Świętą Katarzynę.

Pogoda dała mi w kość, ale wyjazd jak zawsze sprawił mi olbrzymią radochę! :D

MUZYKA DNIA: ŁONA – „Złota Rybka” :D

FOTKI Z WYPADU:

Pierwsza burza zamieniła ulice w potok


A po burzy zawsze wychodzi słońce :D


”Oprócz błękitnego nieba, nic mi więcej nie potrzeba...” hehe


Wszystko co piękne, kiedyś się kończy – druga burza atakuje :D


Tak mnie wita Strzelin hehe – Jedziemy! Jedziemy! :D


Gdzież ten kamieniołom?!


Trzeba przejechać przez krzaczory, ale czego się nie robi, by zobaczyć dziurę w ziemi haha


No i wreszcie znalazłem kamieniołom granitu w Strzelinie


Troszkę wysoko :)


Strzelec na strzelińskim ryneczku



TRASA:
WRO/Gaj -> Wysoko -> Komorowice -> Szukalice -> Żórawina Osiedle -> Żórawina -> Żerniki Wielkie -> Bogunów -> Węgry -> Brzoza -> Brzezica -> Borów -> Piotrków Borowski -> Mańczyce -> Uniszów -> Zielenice -> Bierzyn -> Szczawin -> Strzelin -> Chociwel -> Ulica -> Brożec -> Ośno -> Goszczyna -> Brzezimierz -> Pełczyce -> Gaj Oławski -> Oława -> Siedlce -> Zakrzów -> Kotowice -> Groblice -> Siechnice -> Święta Katarzyna -> Zacharzyce -> WRO/Brochów -> WRO/Gaj

REZERWAT FLORYSTYCZNY WRZOSIEC

REZERWAT FLORYSTYCZNY WRZOSIEC

Dzisiejszą setkę dedykuję swojej najukochańszej siostrzyczce Paulinie! :D

Pogoda dziś żałosna :) prawie cały dzień u mnie padało, choć zdarzały się momenty przejaśnień. Również wiatr strasznie dawał wycisk, nie pamiętam już kiedy tak mocno wiało, ale było to chyba ponad miesiąc temu :D

Miałem dziś trzy poważne kryzysy na trasie. Hehe
Na trzecim, piątym i siódmym kilometrze :D
Później byłem już zawzięty jak Rocky ;)

Moim celem było dziś odnalezienie Rezerwatu florystycznego ”Wrzosiec” położonego w lesie, pomiędzy wioskami Janików i Łuków.

Najpierw udałem się do Żar, ale jechałem dość nietypową trasą, bo wioskami położonymi na bocznych drogach, m.in. Jaryszów, Pietrzyków, Górka.

Szybko śmignąłem przez Żary i udałem się do Olbrachtowa, gdzie odbiłem na Miłowice i stamtąd okrężną drogą zajechałem do „wiechóry”, w której mieszka Cezary, czyli do Bogumiłowa :D
Kiedyś tam się działo za czasów LO... :)

Za Bogumiłowem były już przez 30 km tylko lasy i poszukiwania rezerwatu. Oczywiście troszkę pobłądziłem i przez to wylądowałem we wsi Piotrów. W sumie dzięki temu błądzeniu lepiej poznałem tamtejsze lasy, w których byłem po raz pierwszy. Odkryłem też i kilka ciekawych miejsc, spośród których bardzo podobał mi się staw hodowlany.
Po jakimś czasie znalazłem cel swojej wyprawy i muszę przyznać, że faktycznie całkiem fajne miejsce :)

Powoli jednak musiałem zacząć myśleć o drodze powrotnej, tak by nie jechać po ciemku.
Opuściłem las we wsi Łuków, skąd jechałem do Trzebiela. Przed Trzebielem dorwał mnie sztormowy deszcz wspomagany przez wiatr :D
Mimo tych przeciwności odnalazłem tam górkę, na której kiedyś wieszano skazańców – to były czasy... hahaha

Później Tuplice, gdzie kupiłem dwa batony (wreszcie coś zjadłem ;] )

Dojeżdżając do Jasienia powoli zmierzchało, więc zarzuciłem lampki, by nie dostać mandatu hehe
Troszkę się pokręciłem koło mej mieścinki i wróciłem do domku!

Powiem krótko... Pogoda do bani, a było wspaniale jak zawsze!

MUZYKA DNIA: ATB – Renegade :D


Bogumiłów – Cezarego wieś :D


Za Janikowem


Momentami pogoda wyglądała na przyjemną :)


Nad lasem niebo chmurami zasnute


Tak się jeździło po rezerwacie


Błądząc, odkryłem ciekawe miejsce


Może wynurzy się jakiś potwór z głębin?! :D


Fajnie jest wejść między drzewa... :)


Aleja owocowych drzew - droga za Niwicą


Trzebiel – pozostałości po szubienicy.
Kiedyś była tu rozpacz i rozgrywały się tragedie, a dziś ludzie w tym miejscu... grillują :D



Jasień Metropoly – przedmieścia o zmierzchu :D


TRASA:
Jasień -> Jabłoniec -> Golin -> Jaryszów -> Pietrzyków -> Brzostowa -> Sieciejów -> Górka -> Grabik -> Żary -> Olbrachtów -> Miłowice -> Rościce – Bogumiłów -> Janików – Piotrów -> Rezerwat „Wrzosiec” -> Łuków -> Niwica -> Jasionów -> Królów -> Trzebiel -> Tuplice -> Cielmów -> Czerna -> Grabów -> Bronice -> Zieleniec -> Lisia Góra -> Jasień

W końcu, po bardzo wyczerpującym,

Niedziela, 6 maja 2007 · Komentarze(6)
W końcu, po bardzo wyczerpującym, fascynującym i pełnym emocji długim weekendzie wsiadłem na rower :D

Na szczęście nie zapomniałem jak się używa rowerka hehe

Wieczorem pojechałem do Lubska na „Orlen” nadymać kółka :D

Mój wspaniały rower, przez cały tydzień był rozkręcony, bo jakoś nie miałem zbyt wiele wolnych chwil na to by go poskładać :) Nie żałuję jednak, bo to był piękny tydzień (pomimo braku rowerowania :D )

Wreszcie założyłem sobie nowe klocki hamulcowe, bo ze starych prawie nic nie zostało.
No i najważniejsze... po 5 miesiącach mam znowu hamulec przedni haha
Najpierw kupowałem przez 3 miesiące tarczówkę, a następne dwa ją zakładałem – grunt, że dopiąłem swego haha

No i miło znów z Wami jeździć! :)

Pozdrawiam!