Dziś wreszcie pojeździłem, a do tego z moim przyjacielem
Matyskiem! Także miałem podwójny powód do radości. :)
Spotkaliśmy się o 12:00 w naszym zwyczajowym miejscu spotkań, a więc krzyżówce przed Drożkowem na drodze Jasień – Żary.
Powitanko i rozmowy o głupotach, w końcu trzeba zdecydować, gdzie jedziemy...
No to gdzie jedziemy?! No nie wiem, nie wiem... Dobra! Na zachód!!! :D
Niech najpierw nam wieje w pysk, za to później będzie się fajniej wracało.
A trzeba przyznać, że wiatr dziś dawał popisy złośliwości.
Także ze wspomnianej krzyżóweczki ruszamy w stronę Lipska Żarskiego, niestety... ujechaliśmy 2 kilometry i Matys zarządza postój na piwo, bo zaschło nam w gardle. Miał chłopak rację! Potem jechało się lepiej! :D
Przejechaliśmy przez Lipsk Żarski, jakoś doczłapaliśmy się do Pietrzykowa i tam wpadamy na genialny pomysł. Najpierw Matysek zaproponował, by w tamtejszym sklepie zakupić coś więcej niż tylko piwo, a więc kiełbasę i bułeczki! Ten pomysł spodobał się tak bardzo, że w mojej głowie zaświtała kolejna rzecz...
Skoro będziemy mieli kiełbaski to... zróbmy ognisko!!! :D
No cóż... niewiele brakowało, żeby ten pomysł spalił na panewce, bo w pietrzykowskim sklepiku trafiliśmy na tak niemiłą panią sprzedawczynię, że głowa boli... Krótka wymiana zdań i stwierdziliśmy z Matysem, że w tym sklepie nic nie kupimy.
No kobieta po prostu pobiła rekord świata w chamstwie. :D
Przy wyjściu nie wytrzymałem i powiedziałem jej co o niej myślę.
Do tej pory nie potrafię zrozumieć, jak w takiej sympatycznej wioseczce może mieszkać taki dziwny ludek... Ale mniejsza z tym! Pojechaliśmy dalej! :D
Dwaj niestrudzeni wędrowcy, ciągle prą na zachód, aż wreszcie docierają do Dębinki. W tamtejszym sklepie trafił się arcymiły pan, który nie dość, że w kulturalny sposób obsłużył Matyska, to jeszcze sam zaproponował pokrojenie chleba, który kupowaliśmy. Po prostu kromka, po kromce pokroił bochenek na krajalnicy!
Na świecie masa jest takich ludzi pozytywnych, ale niestety czasami trafiamy na tych gorszych. :)
Obkupieni ruszamy w poszukiwaniu jakiegoś dogodnego miejsca na ognisko. Wkraczamy w rejony, gdzie nasza noga nigdy wcześniej nie stała... Przy okazji odkrywamy urok Dębinki. Wcześniej przejeżdżałem przez tą wioseczkę wiele razy, ale nigdy nie zbaczałem z głównej trasy w jej głąb. Dziś wiem, że dużo traciłem do tej pory, ale to już się zmieniło. :)
Kiedy przejechaliśmy pod tunelem kolejowym na końcu Dębinki, naszym oczom okazał się niesamowicie klimatyczny dworek! Niestety już zrujnowany i strawiony przez pożar, jednak wokół niego była jakaś taka wspaniała aura. :)
Od razu wiedzieliśmy, że tam rozpalimy nasze ognisko!
W podwórzu tego dworku leżała powalona kolumna i właśnie przy niej rozpaliliśmy ogień, dzięki czemu mieliśmy osłonę przed hulającym wietrzyskiem.
Natargaliśmy pełno chrustu z pobliskiego lasku i przystąpiliśmy do jakże przyjemnej biesiady!
Wspaniale było poczuć znów ten błogi luz i siedzieć sobie, gdzieś na skraju lasu, przy tajemniczym dworku w uroczej wioseczce...
Do tego kiełbaska z ogniska, zimne piwko i pyszny chlebek...
Dużo czasu tam spędziliśmy z Matyskiem, bo było po prostu bosko! Rozmowy, rozmowy, śmiech i wygłupy... :D
Po naszym postoju w Dębince ruszyliśmy w las, oczywiście na czuja... :D
Kilkanaście minut walk z chaszczami, pokonywanie mokradeł i wreszcie trafiamy na jakąś brukową drogę, jak się później okazuje, prowadzącą do Chlebic. Także znaliśmy znów swoje położenie, a jako że zbliżał się zachód słońca postanowiliśmy szybko zasuwać do Jasienia.
I tak wpadamy na drogę Łęknica – Jasień, pokonujemy kolejne wioseczki, wreszcie wpadamy do Jasienia.
Ciepła herbatka i ciasto mojej mamy. Ja zostaję w domu, a Matys... ruszył ku Żarom! :D
Tak to minął kolejny dzień życia. :)
Gdyby wszystkie dni były takie same, to życie byłoby rajem!
Ale... i tak nie jest źle! :D
Dzięki Matysku!
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
PAUL VAN DYKE – „For an angel”
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
To nasze lasy...
A to ich bogactwo! :D
Więc jak mam się nie cieszyć?! :D
[/URL]
Jak zawsze padłem ze śmiechu na pysk! ;)
Dębinka – Matys: „Mamy prowiant!!!” :)
Tutaj już jesteśmy w „naszym dworku”
Ognisko powoli zaczyna się tlić, póki co więcej jest dymu... :D
Skoki nad ogniskiem!
Mniam! Będzie pysznie! Matys rządzi!
Się żyje! :)
Statua wolności – nowe wydanie ;)
W końcu ognisko zgasło... :D
Impreza się skończyła... :]
Matys... jak zawsze patrzy z góry :P
W lochach. Co tu się k... dzieje?! ;)
Potem pognali brukiem...
I pędząc wpadli do Jasienia, kończąc kolejny wspólny wypad! :)