Wpisy archiwalne w miesiącu

Styczeń, 2010

Dystans całkowity:251.95 km (w terenie 13.50 km; 5.36%)
Czas w ruchu:13:12
Średnia prędkość:19.09 km/h
Maksymalna prędkość:47.08 km/h
Suma podjazdów:321 m
Liczba aktywności:21
Średnio na aktywność:12.00 km i 0h 37m
Więcej statystyk

Kryminalista

Czwartek, 21 stycznia 2010 · Komentarze(16)
Tytuł wpisu nie jest przypadkowy. :)
Otóż jadąc dziś późnym wieczorem chodnikiem na ulicy Klecińskiej miała miejsce taka sytuacja:
Jadę, jadę...
Przede mną idą obok siebie dwa lachony. :D
Jako, że one zajmowały cały chodnik i nie mogłem ich wyminąć, bo po bokach leżały śnieżne zaspy, a latać też nie umiem... Powiedziałem grzecznie "przepraszam". Dziewczynki się obróciły, popatrzyły na mnie i... nagle krzyk! Jeden wielki pisk: "O Jezuuuuuuuuuuu!". :D
No cóż, chyba widząc mnie w kominiarce tuż za sobą, wzięły mnie za jakiegoś gwałciciela.
Na szczęście w porę zorientowały się, że jeżdżę sobie tylko na rowerze, bo to przecież zdrowo tak wieczorem. Ich krzyk zamienił się w śmiech, bo po prostu cała ta sytuacja była zabawna. A niewiele brakowało, by próbowały mnie znokautować torebką, obcasami i czym tam jeszcze się da. ;)

Klecińską jechałem oczywiście po swojego Aniołka, który po 22-ej kończył pracę.
Fajnie się jechało.
Tylko nogi trochę zmarzły. Jednak przy minus dziesięciu stopniach trzeba na buty SPD zakładać ochraniacze... :D

Gdzie koła poniosą...

Wtorek, 19 stycznia 2010 · Komentarze(3)
Po załatwieniu wszystkich dzisiejszych spraw, spacerze i powrocie do domu przyszedł czas na rower.Znów bez konkretnego planu.
Po kilku przekręceniach korbą stwierdziłem, że zrobię krótką pętelkę, która w tym roku jak na razie jest najczęściej pokonywaną przeze mnie trasą. Plan zmienił się na pierwszym skrzyżowaniu. I już do końca improwizowałem. Przejechałem przez Gaj a następnie Wojszyce i wtedy postanowiłem opuścić miasto. To było coś. Pusta droga, po obu jej stronach śnieżne zaspy i bezkres ośnieżonych pól. Rewelacja.
Długo tak nie ujechałem, bo jadąc po ciemku co chwilę wpadałem albo w jakąś dziurę w drodze, albo wjeżdżałem w bryły śniegu i lodu leżące na drodze – lampka ma już niestety słabe baterie. Zawróciłem na drodze między Komorowicami i Szukalicami, zanim rozpocząłem powrót do Wrocławia chwilkę postałem sobie obserwując jak wygląda świat zimową nocą poza miastem. :)
Powrót nie był specjalnie przyjemny, bo jechałem pod zimny wiatr, a po oczach i policzkach zacinały lodowate drobinki śniegu i deszczu. Nie mniej jednak cały wyjazd był świetną przejażdżką.

Poniżej zdjęcie zrobione dziś na wrocławskim Rynku.
Wrocławski Ratusz © Mlynarz

Tuż przed północą

Poniedziałek, 18 stycznia 2010 · Komentarze(10)
Dziś znów późnym wieczorem, nawet bardzo późnym - niewiele brakowało a... skończyłaby nam się doba. ;)
Piszę "nam", bo dziś po krzyckich i gajowych ulicach pojeździła ze mną Asia.

Szybciutko, króciutko, mokrutko i trochę zimniutko ale jakże przyjemnie! :)
Udało nam się zrobić nawet niezły sprint na Ślężnej - zakończony sukcesem, bo zdążyliśmy na zielone światło. :D
Ja przejechałem na zielonym, a Asia też na zielonym ale... takim mocno dojrzałym. ;)

A poniżej taki mały gadżet. ;)

MY

Przed snem

Niedziela, 17 stycznia 2010 · Komentarze(0)
Późnym wieczorem, tak przed snem, na zakończenie dobrego dnia.
Trochę się przewietrzyć, trochę się orzeźwić - wtedy się lepiej śpi. ;)

Ulice Krzyków, Grabiszynka i Śródmieścia: Hallera, Grabiszyńska, Piłsudskiego, Komandorska.

Arcyprzyjemnie.

Na Brochów

Sobota, 16 stycznia 2010 · Komentarze(2)
Rano ruszyłem przed siebie bez większego celu.
Wyszło tak, że jadąc przez Kamienną, Gaj i Tarnogaj dojechałem na Brochów.
Bardzo fajna wycieczka.
Dobrze jest przewietrzyć się z rana rowerując na mroźnym powietrzu.
Nie ma nic lepszego niż udanie zacząć dzień. :)

Na ruskie pierogi

Piątek, 15 stycznia 2010 · Komentarze(6)
W południe pojechałem na Kozanów posmakować pysznych pierogów ruskich serwowanych przez Mamę mojego Kochania.
Smakowe były. :)

Dziś testowaliśmy szybkość transportu w mieście. Tzn. Asia pojechałem autem a ja rowerem. Byliśmy równo. Ale trzeba zaznaczyć, że wyjechałem około 5 minut wcześniej i ostatni kilometr Asia jechała za mną blokując auta, które mogły zagrażać mojemu życiu. ;)
Inna sprawa jest taka, że Asi udało ominąć się korki na mieście, a ja trochę czasu straciłem... zakopując się w śniegu, który zalega jeszcze na niektórych wrocławskich chodnikach. :/

Fajnie było przejechać się wreszcie za dnia.

Grzaniec Kosmy

Czwartek, 14 stycznia 2010 · Komentarze(2)
TYLKO TERAZ!
Można kupić na aukcjach Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy...

GRZANIEC KOSMY!

Taka okazja!
Grzech nie skorzystać.
Mam nadzieję, że nikt mnie nie przelicytuje. ;)
Póki co cena jest niska, bo tylko 20 zł. W pakiecie z grzańcem są jeszcze inne atrakcje.
Od dziś odmawiam zdrowaśki, bo chcę zostać zwycięzcą tej aukcji. :D
Co cieszy... Kosma pieniędzmi uzyskanymi z licytycji zasili konto WOŚP. Z tych pieniędzy skorzystają szpitale leczące chore dzieci.
Cel szczytny.
A „Grzaniec Kosmy”... to marzenie każdego bikera! :D

...

Co do dzisiejszej jazdy... była bardzo przyjemna. Tak przyjemna jak smak „Grzańca Kosmy”, bo kręciłem sobie z moim Aniołkiem. :)
Trasa taka sama jak w dwóch poprzednich dniach. Pora jazdy i pogoda, niemal identyczne jak poprzednio. :)

Grzaniec Kosmy © Mlynarz

PIASZCZYSTO

Środa, 13 stycznia 2010 · Komentarze(0)
Podobnie jak wczoraj.
Ta sama trasa przez Krzyki, Huby i Gaj.
Ulicami: Kamienną, Glinianą, Hubską, Armii Krajowej i Ślężną.
Późno, grubo po dwudziestej trzeciej.
Chyba ani jedno auto mnie dziś nie wyprzedziło. :)
Jedyna różnica jest taka, że z ulic zniknęło już błoto pośniegowe i został piasek, dużo piachu.
Najważniejsze podobieństwo do wczorajszego dnia... znów w domu po powrocie czekał na mnie grzaniec! :D

ZDĄŻYĆ NA GRZAŃCA

Wtorek, 12 stycznia 2010 · Komentarze(23)
Grubo po dwudziestej drugiej wyskoczyłem na krótką rundkę po wrocławskich ulicach.
Krzyki, Huby i Gaj.
Spieszyłem się nieco, bo dostałem od Asi limit 30 minut.
Jeśli zdążę to dostanę pysznego grzańca.
Zdążyłem! :D

Dziś było w miarę sucho, choć w wielu miejscach leżało jeszcze błotko pośniegowe, na szczęście w małych ilościach i dobrze zmrożone, także przyjechałem suchy.
Chodniki i ścieżki rowerowe sobie odpuściłem, bo... na niewielu da się jeździć. :/
Na szczęście późnym wieczorem ulicami jeździ się całkiem bezpiecznie, gdyż aut jest jak na lekarstwo. :)


fot. gotujmy.pl