Czyli "epopeja" pisana późną nocą na maszynie...
będące wspomnieniem wesołego weekendu...
spędzonego w wyborowym towarzystwie...
Dziękuję!
CRACOVIA 10.03.2012Piękny dzień, słońce nad Łośniem-pastwisko,
wspaniałe wydaje się wszystko!
Kosma,
Asia,
Anetka,
Wiktorek,
Jurek,
Darek,
Amiga,
Igorek...
Ekipa zacna, świetna, wspaniała,
okazja do wyjazdu jest niebywała.
Tylko
Musta wygląda przez okno ze smutkiem,
obok przemknęła Kosma ze sterczącym sutkiem...
Sto tysięcy myśli – pojawia się nowa,
chłopcy, dziewczęta... jedziemy do Krakowa!
Odpalamy Forda, uruchamiamy silnik Zafiry,
nie zmarnujemy już ani jednej chwili!
Wyjeżdżamy na drogę z Łośnia do Olkusza,
każdemu radością napełnia się dusza.
Pędzimy, mijamy kolejne wioski, osady,
Igorek z wrażenia jest cały blady,
Wiktor dostał wypieki na twarzy,
Darek o twentynajnerze marzy...
Kosma i Jurek to wyborowa para,
razem z Amigą łoją browara.
I wreszcie mijamy krakowskie rogatki,
ciekawe jak się potoczą dalsze wypadki...
Dojeżdżamy do pierwszego sklepu rowerowego,
jednakże spojrzenia Darka niewartego.
Ruszamy dalej, skręcając w prawo, skręcając w lewo,
szukając z Darkiem roweru upragnionego.
Dariusz chciał dosiąść Ghosta zielono-szarego,
lecz nie było na miejscu rozmiaru odpowiedniego...
Rozdzieliliśmy się. Jedni zostali przy Darkowym ramieniu,
drudzy wylądowali na sławetnym Wawelu.
A na Wawelu, przy głównym trakcie, stał "Łeb Zakuty",
był odziany w kolczugę i metalowe buty,
zawrócił ten szlachetny rycerz Kosmatej w głowie,
co mu powiedziała – tego nikt się nie dowie!
Pomachał mieczem, potrząsnął zbroją i łańcuszkami,
Kosma i mężny rycerz zostali sami...
Asia, Młynarz, Amiga i Jurek zostawili Kosmę na wirażu,
poszli zwiedzać Wawel i nagle zabłądzili w korytarzu...
wpadli na sarkofag byłego prezydenta, ot taki marmurowy,
Amiga na to rzekł: "Wow! Fajny! Taki oldschoolowy!",
po tym cyknął fotkę i wypił zimnego Lecha,
bo nasz Amiga nie wierzy, że to przynosi pecha.
Zwiedzanie Wawelu nadal trwało,
wciąż było nam mało i mało!
Odwiedziliśmy Chopina, Mickiewicza i Słowackiego,
usłyszeliśmy też dźwięk Dzwonu Zygmuntowskiego.
Krakowski Wawel – cudowne miejsce, skrywa perełki,
tutaj spoczywa Władysław Jagiełło, Kazimierz Wielki...
Miejsce cudowne, miejsce niesamowite,
zostało przez ekipę BIKEstats.pl odkryte!
Pod koniec zwiedzania Asia oglądała złote monety,
w tym czasie Kosma okupowała budynek toalety...
Następnie Kosma – dziewczę słynne i nieposkromione,
podziwiając Smoka Wawelskiego stało niewzruszone.
Smok sto razy dziennie zieje ogniem – jest mocno zapracowany,
niektórzy jednak twierdzą, że jest przereklamowany,
Kosma patrząc jak smoczysko zieje płomieniem,
objęła Asiczkę swym muskularnym ramieniem
i rzekła jej do ucha: "Ale leszcz z tego zielonego gada,
przy Darkowym kaloryferze blado wypada!".
Czas błogo biegnie, godziny mijają,
między Darka nogami kolejne rowery się przewijają,
znów nie zapada decyzja – nie ma wyboru,
to brakuje rozmiaru, to brakuje koloru...
Trzeba zluzować i ruszyć zwiedzać stolicę Małopolski,
podziwiać architekturę i jej styl dworski.
Gdy już zjedliśmy przepyszne obwarzanki,
zdaliśmy się na pomysł naszej Anetkowej Koleżanki,
odwiedziliśmy Bramę Floriańską i Sukiennice,
Jurek rzucił okiem na krakowskie pannice.
Kiedy podziwialiśmy Kościół Mariacki,
Kosma wpadła na pomysł wariacki...
Znów odnalazła pana w srebrnej zbroi,
krzyknęła: "Zakuty Łeb przy Sukiennicach stoi!".
Podeszła, zagadała, puściła oko, strzeliła z pończochy,
spojrzała nań szarmancko, zmrużyła swe oczy...
I choć pan rycerz miał wielkie wzięcie,
to Kosma namówiła go na zbiorowe zdjęcie!
Oczarowani blaskiem zbroi i Bramą Floriańską,
zwiedzaliśmy co się da, zdani na łaskę pańską,
podziwialiśmy resztę zabytków Krakowa,
których nie powstydziłaby się Górnicza Dąbrowa.
Nadszedł czas, że zgłodnieliśmy – zaburczało w brzuchach,
znaleźliśmy się w autach po kilkuset szybkich ruchach.
I choć to była sobota, a nie niedziela,
wszyscy mieli ochotę na cheesburgera!
Odwiedziliśmy Mc Donald'sa na ulicy Josepha Conrada,
nasza Kosmata Przewodniczka była z tego wielce rada,
bardzo dużo jedzenia wszyscy zamówiliśmy,
Jurek wziął kawę, a Igorek ziemniaczane chipsy.
Po jedzeniu popędziliśmy konie mechaniczne,
uruchomiliśmy nasze wyobrażenia magiczne,
znów wylądowaliśmy na łosieńskiej ziemi,
zostaliśmy przez Kosmacza pozytywami nakarmieni.
Zaczęliśmy też grzebać w pojemnej lodówce,
panowie pili zimne piwo, panie wzięły po parówce.
Ach! Z Kosmą każda chwila jest niebanalna,
bo Kosma to dziewka niepowtarzalna!
Ten weekend to były jedne z moich najlepszych dni,
wspomnienie tego czasu wciąż w mej głowie tkwi!
Bo z Rodziną Dariusza, Kosmatą Dzikuską i Innymi,
każdy dzień oblany jest promieniami złocistymi!
Anetka, Darek, Wiktor, Igorek i Kosma...
są cudni, są jak pieśń radosna!
To szczęście, to radość, to wszystko co najlepsze!
Wyobraźcie to sobie! I w to uwierzcie!
A Joasia, Amiga i Jurek są dopełnieniem wszystkiego,
są tym, co jest niezbędne dla DOSKONAŁEGO!!!
Młynarz
Łosień-pastwisko, dnia 10.03.2012 r.
"Epopeja" Młynarza ;-)
© kosma100
PONIŻEJ KILKA ZDJĘĆ AUTORSTWA AMIGI:Kobieta mnie bije
© amiga
Smok analog
© amiga
Wpuście mnie ....
© amiga
Grupa Młynarza
© amiga
Co ty królu złoty
© amiga