Wstałem dziś wcześnie aby pojeździć przed skokami :)
Zrobiłem traskę na Świętą Katarzynę. Było zimno, bo –2 stopnie i wiało. Mam nadzieję, że dzisiaj w Sapporo Małyszkowi powieje pod narty tak jak mi dziś w blachę hehe
Właśnie sobie oglądam skoki, akurat pięknie Kamil Stoch skoczył :D Czekam na medal Adama – jestem pewny, że zostanie medalistą i mam nadzieję, że znów będzie Mistrzem Świata!
TRASA: WRO/Gaj - Brochów... Zacharzyce Święta Katarzyna Smardzów Żerniki Wrocławskie Radomierzyce WRO/Wojszyce - Gaj
Tym, co zapamiętam z dzisiejszego, nocnego wypadu, będą dwa urocze kościółki, jakie spotkałem na swojej drodze. No i może jeszcze zapamiętam to jak bardzo przemarzłem na tym wietrze, któremu towarzyszyło minus pięć stopni :D
Tradycyjnie wyruszyłem z Gaju, na mojej nocnej trasie znalazło się wiele nowych uliczek, które są ulokowane całkiem blisko mojego miejsca zamieszkania. Troszkę pokręciłem się dziś po Gajowicach, Dworku, Borku :) i Starym Mieście.
Pierwszy z kościołów, który zrobił na mnie kolosalne wrażenie to Kościół świętego Karola Boromeusza usytuowany przy skrzyżowaniu ulic Kruczej i Gajowickiej. Niezwykle piękna budowla, prawie jak z bajki :) Niestety fotki, które zrobiłem są kiepskiej jakości, więc ich nie zamieszczam.
Drugi kościół był mi wcześniej znany, bo mieści się przy ulicy Sudeckiej, w okolicach której jestem niemal codziennie. Chodzi o kościół świętego Augustyna. Jest on bardzo piękny, ale dziś zauroczyła mnie w nim jedna rzecz szczególnie, a mianowicie witraż, który był pięknie widoczny w nocy, gdyż wewnątrz świątyni paliło się światło.
W tym lutowym dniu, w którym pogoda okazała się surowa dla bikerów, pojeździłem dopiero późnym wieczorem. Kilometrów niewiele, lecz jestem zadowolony z tego, że w ogóle udało mi się wyrwać dziś na rower.
Cały dzień padało, wiało i panowało przenikliwe zimno. Dopiero wieczorem zaczęło się robić sucho, lecz temperatura wynosiła dwa stopnie na minusie i towarzyszył jej wiatr.
Ja pojeździłem tylko po Krzykach. Najpierw Aleją Wiśniową, później na Kamienną i Powstańców Śląskich, gdzie obejrzałem sobie Poltegor i wróciłem do domu przez ulicę Kamienną, Hubską i Świeradowską.
Poltegor jest najwyższym budynkiem we Wrocławiu, ma on 125 metrów wysokości (razem z anteną, a bez 92)i liczy sobie 25 pięter. Ten biurowiec został wybudowany w roku 1982, ale jego żywot niedługo się zakończy, gdyż zostanie zburzony. Na jego miejscu powstanie nowy drapacz chmur, w którym będą mieściły się biura i apartamenty. Inwestycję sfinansuje znany wrocławski biznesmen Leszek Czarnecki, który od niedawna jest właścicielem Poltegoru.
Nowym drapaczem będzie Sky Tower, który ma liczyć sobie 203 metry wysokości i 51 pięter. Będzie to najwyższy budynek w Polsce, co mnie bardzo cieszy :) Muszę szybko zarabiać i zbijać kasę, to może kupię sobie apartament w Sky Tower – najlepiej na ostatnim piętrze z widokiem na śródmieście i powstające centrum biznesowe :D
Dzisiaj znów miałem przyjemność jeździć z Matyskiem (matys1310) po pięknym Wrocławiu. Tym razem Most Milenijny, który Matys chciał zobaczyć, był pięknie oświetlony jak zawsze!
Pogodę do jazdy mieliśmy wspaniałą, troszkę zimno, ale za to sucho i bez wiatru.
Na trasie naszej krótkiej wycieczki znalazł się wyżej wspomniany Most Milenijny, Ostrów Tumski, Most Grunwaldzki, Most Zwierzyniecki, Hala Ludowa i Wyspa Słodowa. Wszystko to Matyskowi bardzo się podobało :)
Na koniec naszych nocnych wojaży był Piast z pianką :)
I powrót do domku ulicą Armii Krajowej, gdzie troszkę się pościgaliśmy – Matys jednak był góra hehe - farciarz :D
Trzeci raz z rzędu jeżdżę ulicami Wrocławia po zapadnięciu zmroku – lubię to :)
Dzisiaj pogoda już była o niebo lepsza, bo sucho, mniej wiatru i dwa stopnie na plusie.
Z Gaju wyruszyłem Aleją Armii Krajowej, Wiśniową, Hallera, Klecińską i przez Estakadę na Most Milenijny (dziś był oświetlony tak jak lubię). Z Mostu Milenijnego przez Osoboicką na Most... Osobowicki :), dalej Mosty Trzebnickie, Słowiańska, Nowowiejska i na Wyszyńskiego.
Nie mogłem sobie odpuścić tej przyjemności, jaką jest przeniesienie się w klimat średniowiecza – tak odbieram Ostrów Tumski nocą, na który dziś znów zawitałem.
Po chwili wytchnienia na Ostrowie udałem się w stronę domku przez Plac Dominikański, PKP i Ślężną.
Sam nie wiem jak to jest - często jest super pogoda i mam czas, a mimo to nie jeżdżę... A kiedy jest taka lipa jak dziś, czyli zimno i mokro, a do tego wietrznie... to jest coś co strasznie ciągnie mnie na rower :)
No i pojeździłem :D Mało, bo mało ale cieszy hehe
Z Gaju, Aleją Armii Krajowej, Wiśniową, Hallera do FAT i dalej Grabiszyńska, Piłsudskiego i powrót Hubską do domku.
Znowu w nocy, bo miałem ciężki dzień (zdałem kolejny egzaminek - jutro ostatni :D )
P.S.
Na Piłsudskiego był dzisiaj napad na bank :D, przejeżdżałem autkiem kilka chwil po wydarzeniu i pełno radiowozów tam było hehe Brakowało tylko Chuck'a :D
Późnym wieczorem ruszyłem na rowerku przed siebie, na oświetlone latarniami ulice Wrocławia. Mimo zimna było bardzo przyjemnie, znowu pooglądałem sobie miasto nocą ;]
Przez Armii Krajowej pojechałem na wiadukt na Krakowskiej, gdzie ścieżką rowerową udałem się na nieoświetlone Niskie Łąki, dalej Na Grobli i tam rzuciłem okiem na wspaniale w nocy wyglądającą Wieżę Ciśnień.
Po wieży przyszedł czas na równie wspaniały Most Grunwaldzki, z którego dojechałem Wybrzeżem Wyspiańskiego do Mostu Zwierzynieckiego, później przejechałem Wybrzeże Pasteura i pokręciłem się tam troszkę po uliczkach.
Następny był Plac Grunwaldzki, Urząd Wojewódzki i Most Pokoju. Odwiedziłem również bardzo lubiany przeze mnie Ostrów Tumski (myślę, że wszyscy we Wrocławiu uwielbiają to niezwykle klimatyczne miejsce). Nie mogłem zapomnieć też o Mostach Młyńskich, które jak się okazało były punktem kulminacyjnym mojego nocnego wypadu :D
Powrót przez Plac Dominikański, Podwale, Plac Kościuszki, Arkady, rondo na Powstańców Śląskich, Aleja Wiśniowa, Armii Krajowej...
Dziś odwprowadziłem Matyska na PKP, bo musiał wracać niestety do Żar. Ale jeszcze wczorajsze niezbyt fajne jeżdżenie odbijemy sobie - może nawet w tym miesiącu :)
Nie będę już dzisiaj reczej jeździł, bo czeka mnie porządne pranie i troszkę się obowiązków nagromadziło :)
Nie choruję na tzw. "cyklozę".
Pokonywanie dystansu i własnych słabości, poznawanie nowych miejsc i ludzi (w niektórych można nawet się zakochać :D ), zdrowe i przyjemne spędzanie wolnego czasu - o to w tym wszystkim chodzi!
I tak właśnie wygląda ta moja zabawa z rowerem. :)
Uwielbiam jeździć długie dystanse i pokonywać podjazdy.
Kocham lasy, kocham góry, kocham jeździć. :)
Czasem bawię się w rowerowe rajdy na orientację ale najwięcej radości sprawia mi podróżowanie z sakwami. W wakacje 2009 roku wraz z moją kochaną Asią i przyjacielem Mateuszem pokonałem trasę Dookoła Polski. Łącznie przejechaliśmy niemal 4000 kilometrów w ciągu 30 dni. Na trasie towarzyszyli nam nasi Przyjaciele. Poza tym mam na swoim koncie wypady do Pragi, Wilna oraz na Bornholm. W głowie są kolejne plany. :)
Na blogu BIKEstats.pl dodaję regularnie i nieregularnie wpisy od czerwca 2006 roku. Można tam znaleźć tysiące zdjęć, oraz setki opisanych tras i relacji z wycieczek mniejszych i większych. :)
Trochę statystyki:
PRZEBIEG: 52'788 km (30.04.10)
MAX DYSTANS: 323,40 km (24.07.08)
MAX PRĘDKOŚĆ: 72,00 km/h (Puchaczówka, 20.09.09)
POWYŻEJ 300 km: 2 razy (stan na 19.03.12)
POWYŻEJ 200 km: 16 razy (stan na 19.03.12)
POWYŻEJ 100 km: 170 razy (stan na 19.03.12)