Nadszedł wreszcie dzień długo oczekiwanego wyjazdu w Bieszczady.
Umówiliśmy się tam ekipą. Data nie była przypadkowa.
26. lipca... w tym dniu miał się odbyć koncert z okazji XXX-lecia KSU!
Miał... bo się nie odbył. :/
Zagrożenie powodziowe spowodowało, że władze miasta Ustrzyki zostały zmuszone do odwołania wszystkich imprez...
Szkoda ale... nie do końca, bo i tak było świetnie!
Rano razem z
Kosmą wyruszamy rano z Dąbrowy Górniczej. Jedziemy autkiem i z każdym kilometrem jesteśmy coraz bliżej Bieszczad – gór w które jadę po raz pierwszy w życiu, gór które mnie strasznie zafascynowały, które chcę poznać. Czekają tam na nas wspaniali ludzie. ;P
W końcu dojechaliśmy. Łatwo nie było, bo kilka razy po drodze złapała nas sztormowa burza. :D
Świata nie było widać. Szkoda nam było
Asicy, która w tym czasie pociskała na rowerze i
Damiana jadącego również na rowerze. :D
Biedni Ci rowerzyści. hehe
Dojechawszy (piękne słowo!) na miejscu czekali już na nas:
Sabinka,
Agnieszka,
Anetka, Dzidzia,
Wspaniały DAREK - jeden z najlepszych bikerów z jakim miałem do tej pory okazję jeździć, po prostu cud chłopak!!! :D,
Wiku,
Igorek oraz Nuka! :)
Kilka chwil później ze swojej trasy wrócił Damian (przy pomocy Sabinki). Wielki szacunek dla tego kolesia... Zrobił 200 kilometrów po górach w czasie burz, deszczy i wiatrów...
Damian kolejny raz pokazał, że ma charakter. :)
Wszyscy udaliśmy się do nasze kwatery, by coś zjeść i poczekać na Asicę, która dojeżdżała do nas rowerem (gdzieś ją po drodze z Kosmą wyprzedzaliśmy ale musiała być mało widoczna w tym deszczu, bo jej nie zauważyliśmy hehe). :D
Gdy już wszyscy byli w komplecie postanowiliśmy pojechać do Parku pod Dębami, gdzie miał się odbyć koncert. Chcieliśmy troszkę pobyć w tamtym miejscu i sprawdzić, czy aby przypadkiem nic na mieście nie ma w zastępstwie koncertu. Niestety raczej nie było żadnych atrakcji... do czasu! :D
Co się stało?! :)
Spotkaliśmy Siczkę! To było coś!
Akurat gdy staliśmy pod sklepem podjechał Siczka – lider KSU, od 30 lat z zespołem, na dobre i na złe! Człowiek legenda. Osoba, która mnie bardzo zaintrygowała ostatnimi czasy. Ikona polskiego punk rocka. Taki... mały wielki człowiek!
SICZKA! :)
Zauważył go Darek. Na początku myślałem, że mnie wkręca ale za chwilę widzę wysiadającego z busa Siczkę, który idzie w naszym kierunku! To było coś! :)
Fajnie, że go spotkaliśmy, że udało się z nim pogadać, przybić piątkę i się pośmiać. To dla mnie było większe przeżycie niż gdybym miał być na jego koncercie. :D
Siczka spoko ziomek, wpadł do sklepu po Łeżajski... :D
Nadaje na tych samych falach co my. hehe
Trochę też pogadaliśmy z Dziarem – perkusistą.
Było bardzo sympatycznie! :)
A jeszcze bardziej sympatycznie było wieczorem i w nocy i w sumie rano też :D na kwaterze! hehe
Działo się działo! :)
Dzięki wszystkim!
p.s.
Zapomniałem dodać, że w międzyczasie jechaliśmy w potwornej ulewie, która nas zaatakowałA, gdy byliśmy w parku. :)
Jedni się chowali pod drzewami, a inni (Darek, Wiku i ja) śmigali w najlepsze po Ustrzykach, gdy ulice zamieniły się potoki! :D
Wesoło było.
SICZKA – MAŁY WIELKI CZŁOWIEKNIE BYŁO KONCERTU WIĘC SAMI DALIŚMY CZADU!
LIDER GRUPY „THE PUNKERS” – KORSO! :DNASI FANIZACZĘŁO KROPIĆ :D”BIESIADA”DAREK TO MA BRANIE!A TA DZIEWOJA MA PIĘKNE OCZY! :DGENERALNIE TO COŚ MI SIĘ OBRAZ ROZMAZAŁ ;P*wszystkie fotki dzięki uprzejmości Moniki i Darka