BORNHOLM 2008 - Dzień 3.
Poprzedni dzień --- Następny dzień
To było do przewidzenia...
Wstajemy bardzo późno, w okolicach godziny 12:00. :D
Ale wiemy jedno, ten odpoczynek był potrzebny, bo dwie poprzednie noce były praktycznie go pozbawione.
Teraz czujemy się świetnie!
Nasza miejscówka jest genialna. Mamy rano widok na morze, skały i okoliczną roślinność.
Dookoła kojąca cisza i zero ludzi...
Paradise! :D
Musimy podzielić się obowiązkami. Matys zostaje przy naszym namiocie i przygotowuje ognisko. Ja jadę do Nexo po zakupy, byśmy mieli co jeść na śniadanie. Przy okazji kupuję znaczki pocztowe. Najbardziej jednak cieszy mnie co innego...
Zagadałem do pani w sklepie rybnym, by podładowała mi baterię do aparatu. :D
Dzień wcześniej byłem zmartwiony tym, że dziś może mi ona paść ale na szczęście pani była miła i wzięła ode mnie ładowarkę! Taki niby drobiazg ale dla mnie w tym konkretnym miejscu i czasie była to wielka rzecz!
Wracam do namiotu i rozpalamy ognisko. Jemy kiełbaski i generalnie śniadanie zamienia się w ucztę. :)
Później, rozleniwieni, leżymy sobie z godzinkę wylegując się na nadmorskich skałach i planując dzisiejszą trasę. Na koniec piszemy kartki do rodziny i znajomych. (obowiązek z głowy hehe)
Wreszcie ruszamy. Najpierw do Nexo wysłać kartki i pozwiedzać miasteczko. :)
Ja odbieram naładowaną baterię do aparatu, serdecznie dziękuję pani w sklepie i daję jej czekoladę – strasznie się cieszy. Jak to fajnie, gdy ludzie sobie pomagają i są dla siebie mili. :)
Jeździmy sobie między tymi sympatycznymi domkami po klimatycznych uliczkach. Dookoła kolorowo. Bardzo cieszy mnie to, że na obrzeżach miasta jest cisza i spokój, po prostu mniej ludzi, bo jadąc na Bornholm chciałem właśnie odpocząć od tłoku i całego tego goniącego świata. :D
Odwiedzamy przeuroczy kościółek w Nexo – jak się później okazuje, kościółek ten to był dopiero przedsmak tego, co mieliśmy zobaczyć. :)
Dzisiejszym celem był środek wyspy, a więc zapuściliśmy się lasy Almingden. :)
Ale po kolei...
Jedziemy w stronę Arsdele i skręcamy w lewo, na ścieżkę rowerową nr 22. Jest ciężko, bo często pod górę i wiatr wiejący w twarz. W końcu docieramy do lasu, co jest dla nas zbawienne. :)
Pierwszy lasek przez jaki jedziemy to Paradisbakkerne, jest tam pięknie, są też ścieżki którymi można zwiedzać lasek – niestety przeznaczone dla turystów pieszych, a my już dziś nie możemy sobie pozwolić na szastanie czasem na lewo i prawo. :)
I tak samą ścieżką rowerową jedzie się rewelacyjnie, często w górę, by po chwili zjeżdżać i manewrować na zakrętach – jest pięknie!
Odwiedzamy grodziska Ostre Pilt i Kragesten – nie robią one jednak szału. :)
Mijamy również rezerwat ornitologiczny Olene – ciekawe miejsce, bardzo fajnie zorganizowane. Pasjonaci ptactwa pewnie muszą czuć się tam jak w raju.
Po kilkunastu kilometrach docieramy do jeziorka Bastemose – ono jednak jest przeciętne, bo mocno zarośnięte i mało na nim widać.
Nic to, czekają na nas lepsze atrakcje. :)
Kolejne przystanki to ruiny zameczku Gamleborg, z którego właściwie zostały jedynie wały i kilka kamieni. ;)
Za to sąsiedni zamek Lileborg, położony na wzgórzu nieopodal jeziorka Borgeso, jest cudny!
Świetna lokalizacja i dość dobrze zachowane ruiny sprawiają, że można tam poczuć powiew średniowiecza – my w każdym razie byliśmy zauroczeni tym miejscem.
Po tym docieramy na skraj skał Ekkodalen, gdzie ludzie z różnych krajów krzyczą i pozdrawiają się w różnych językach, a to dlatego, że w tym miejscu niesie się niesamowite echo (dzięki wysokimi, granitowymi ścianami). My sobie śpiewamy... Polska! Biało-Czerwoni! :D
Następnie czas na danie główne dnia, a więc wjazd na Rytterknægten – najwyższy szczyt Bornholmu (162 m n.p.m). Wjazd jest prosty, na górę prowadzi szutrowa ścieżka.
Po przybyciu na wysokość 162 metrów jest nam wciąż mało, więc wdrapujemy się na tamtejszą wieżę widokową – świetna sprawa! Co ciekawe, wstęp jest gratisowy (jak z resztą odwiedzanie większości atrakcji turystycznych na tej wyspie :) ).
Szaleńczy zjazd w dół i dalej mkniemy ścieżką rowerową, by szybko ją opuścić i wjechać na drogi lokalne.
Powiem szczerze, że zapuszczanie się na lokalne dróżki jest nawet ciekawsze niż poruszanie się ścieżkami rowerowymi. :)
My jedziemy do Nylars. Po drodze spotykamy ciekawy „rzeźbiarski ogródek” (ścieżka rowerowa nr 21, okolice Lobaek), gdzie można obejrzeć dziesiątki świetnych płaskorzeźb autorstwa niejakiego pana Slou. Bardzo ciekawe miejsce.
Gdy jesteśmy już w Nylars to mamy okazję obejrzeć pierwszą ze słynnych bornholmskich rotund (na całej wyspie są cztery takie budowle). Ciekawie to wygląda, a wokół cisza, cisza i... cisza. Po prostu spokój.
Na koniec jedziemy do Ronne. Tam wpadamy do portu, by odebrać nasze bilety na jutrzejszy prom do Koge.
Dalsza jazda jest już pozbawiona atrakcji, bo... znowu robi się ciemno, więc mało widzimy. A jedziemy na drugi koniec wyspy do Dueodde, gdzie ponoć jest najlepsza plaża na całej wyspie. I chyba faktycznie tak jest, bo piasek jaki tam zastaliśmy był bardzo delikatny dla stóp, a do tego strasznie szeroka ta plaża! (w sam raz dla Nuki :D )
W tę noc nie rozkładamy namiotu. Śpimy pod gołym niebem.
Matys ma fajnie, bo śpi w śpiworze, ja natomiast na wyjazd zabrałem kocyk. :D
Nie trudno się domyślić, że troszkę zmarzłem. hehe
O tym, że... w nocy troszkę padał deszcz chyba nie warto pisać. (muszę szybko zapomnieć o tym incydencie) ;)
Dzień drugi = dzień udany! :D
TRASA:
Do Nexo na zakupy i powrót do namiotu, a następnie zwiedzanie Nexo i:
Nexo -> Arsdele -> ścieżka rowerowa nr 22 -> Rytterknægten (162 m n.p.m.) -> Lobaek -> ścieżka nr 21 -> Nylars -> Ronne -> Arnager -> Sose -> Grodby -> Pedersker -> Povlsker -> Lillevang -> Dueodde
MIEJSCE NASZEGO NOCLEGU
MATTI PRZYGOTOWUJE DREWIENKO NA OGNISKO :D
CIEPŁA KIEŁBORKA NA ŚNIADANKO
MÓGŁBYM TAK LEŻEĆ CAŁY DZIEŃ!
ULICZKA W NEXO
MATYS RÓWNIEŻ NACIERA :)
KOŚCIÓŁEK W NEXO
STARE GROBY NA PRZYKOŚCIELNYM CMENTARZU W NEXO
WYSYŁANIE POCZTÓWEK
WIDOCZKI Z TRASY
AUTA TO RZADKI WIDOK NA DROGACH LOKALNYCH BORNHOLMU
MY I TAK W WIĘKSZOŚCI PORUSZAMY SIĘ ŚCIEŻKAMI ROWEROWYMI
KTÓRE SĄ DOSKONALE OZNACZONE...
W RAZIE PROBLEMU MOŻNA ZWRÓCIĆ SIĘ O POMOC DO TUBYLCÓW ;)
I JADYMY!
KAŻDY ORZE JAK MOŻE! ;P
PODCZAS JAZDY TRZEBA SIĘ CZASEM SCHŁODZIĆ...
NA WIEŻY WIDOKOWEJ NA RYTTERKNAEGTEN
WIDOK Z WIEŻY
TWÓRCZOŚĆ FARMERA SLOU – JEDNA Z WIELU RZEŹB
NYLARS – ROTUNDA
SŁOŃCE ZACHODZI
W TAKIEJ SCENERII JEDZIEMY DALEJ
PORT W RONNE
PROM, KTÓRYM DNIA NASTĘPNEGO OPUŚCIMY WYSPĘ
Pozostałe dni wyprawy:
1, 2, 4, 5, 6, 7, 8, 9