BORNHOLM 2008 - Dzień 4.
Poprzedni dzień --- Następny dzień
Po niezbyt przyjemnie spędzonej nocy czeka nas czas na wspaniały dzień!
Tego dnia, o godzinie 23:30 mamy prom do Koge, a więc opuszczamy wyspę. :(
Trzeba ostatnie godzinie na Bornholmie dobrze wykorzystać. Mamy ambitny plan. Chcemy z Dueodde pojechać na samą północ, chcemy również odwiedzić 3 rotundy jakie nam zostały, zobaczyć za dnia zamek Hammershus, drugą latarnię na północy, wodospad Dondal i jeszcze trochę... :D
Z Dueodde ruszamy do Nexo. Zakupy w Netto i po chwili robimy sobie śniadanie w przystani dla kajakarzy. Jest chleb, są wędlinki, jest piwo, owoce i słodycze, a przy tym swoimi promieniami oblewa nas słońce! Piękny początek dnia! :)
Po śniadaniu jedziemy do malutkiej osady Kildevang, jest ona położona poza ścieżką rowerową więc panuje tam niesamowity spokój...
Nieopodal niej znajduje się malutki kościółek z XII wieku! Sankt Ibs Kirke – polecam każdemu to miejsce. Warto się tam znaleźć i odpocząć.
My jednak nie mamy czasu na długi odpoczynek i po kilkunastu minutach opuszczamy to przyjemne miejsce.
Jedziemy do Ostermarie, bo chcemy zobaczyć kolejny piękny kościółek. I znów spotykamy śliczną budowlę. Co prawda nie ma tam już takiego klimatu jak w Sankt Ibs Kirke ale jest też przednio! Po drodze do tej miejscowości odwiedziliśmy zagajnik z dziesiątkami menhirów (to są kamienie runiczne, które stawiano w czasach panowania Wikingów, odgrywały ważną rolę w życiu duchowym mieszkańców wyspy) – Louisenlund.
Z Ostermarie mkniemy do Osterals. Pogoda dopisuje!
Tam zwiedzamy naszą drugą rotundę na wyspie. Za 10 koron można zwiedzić jej wnętrze – oczywiście korzystamy i nie żałujemy.
Chwilkę odpoczywamy, jemy, a także kupujemy pamiątki. Przy okazji w sklepie dorwałem się do internetu i mogłem zajrzeć na Bike Stats. :D
W tym miejscu napiszę też, że ta rotunda była dość mocno komercyjna w moim odczuciu. Podjeżdżały pod nią autokary zapakowane turystami, a więc w tym miejscu nie było tego klimatu co we wspomnianych wcześniej dwóch kościółkach. Ale rotunda piękna! :)
Po Osterlars zahaczamy o Centrum Średniowiecza (Middelaldecenter) – ciekawe to miejsce, coś w stylu polskiego Biskupina. :)
Dalej na trasie mamy miejscowość Ro, a tam wiatrak (akurat był w remoncie, więc mało ciekawie się prezentował) i kościółek – również ładny.
Z tego miasteczka kierujemy się na zachodnie wybrzeże i podziwiamy klify Helligdomsklipperne, bardzo ciekawe miejsce z pięknymi widokami.
Po klifach przychodzi czas na zobaczenie wodospadu Dondal (to największy wodospad Danii). Niestety chyba ostatnio na Bornholmie rzadko padało, bo wodospad wygląda na mocno uśpiony. ;)
Po następnych kilku kilometrach zatrzymujemy się przed Tejn w miejscu zwanym Stammrshalle, gdzie znajdują się groby z epoki brązu – tu również nam się podoba. :)
Z samego Tejn jedziemy do Olsker, a więc znów oddalamy się od wybrzeża, co oznacza, że mamy pod górę. Podjazd jest dość ciężki i długi. Nie myślałem, że na Bornholmie będziemy pokonywać podjazdy, które mają 2 kilometry. :D
W ogóle mimo tego, że jest to wyspa, to troszkę pod górę się wspinaliśmy przez trzy dni pobytu na niej. Ale my to lubimy. :D
Olsker to miejscowość z kolejną rotundą – to już była nasza trzecia, a więc do odwiedzenia została ostatnia. Ale na to czas będzie później, bo my teraz gonimy do Hammershus. Jesteśmy na tym zamku już drugi raz podczas wyjazdu – tym razem za dnia, a więc podziwiamy jego ruiny w całej okazałości. :)
Z zamku pedałujemy do Sandvig, tym razem w tej miejscowości podziwiamy otoczone wysokimi klifami jeziorko Hammerso, a także odwiedzamy drugą z tamtejszych latarni – Hammer Fyr, na którą również wchodzimy i podziwiamy okoliczne widoki.
Do latarni wiedzie krótki ale bardzo stromy podjazd. Fajnie. :D
Dużo atrakcji jak na dziś, a zostało jeszcze trochę. :)
Chcemy odwiedzić urwisko skalne Jons Kapel, przejechać się ścieżką wzdłuż zachodniego wybrzeża oraz zobaczyć ostatnią rotundę w Nyker i kościółek w Klemensker.
Niestety zostało mało czasu, o 23:30 prom...
Odpuszczamy Klemensker.
Z Hammershus jedziemy ścieżką nr 10 w stronę Ronne. W pewnym momencie porzucamy rowery i udajemy się na dwukilometrowy spacer do Jons Kapel. To była wielka przygoda! Ciągle szliśmy ścieżką wiodącą szczytami klifów, 40 metrów nas poziomem morza, blisko urwiska – coś pięknego! (później okazało się, że do Jons Kapel jest krótsza droga ze ścieżki rowerowej ale my cieszymy się, że szliśmy właśnie tą :) )
W końcu dotarliśmy do miejsca, gdzie z klifu do morza opuszczone były strome schody. Oczywiście schodzimy na sam dół. To co tam przeżyliśmy uważam za najpiękniejsze chwile całej wyprawy!
Byłem małym człowiekiem, na samym dole klifów, dookoła czterdziestometrowe skalne urwiska, huk fal rozbijających się o klify, w powietrzu unosiły się krople wody, widok na morze – wielką przestrzeń, na horyzoncie zachodzące słońce i setki ptaków latających w powietrzu...
Wierzcie mi lub nie ale adrenalina tam skoczyła mi mocno. To miejsce jest jednym z piękniejszych jakie w życiu widziałem. Być może odniosłem takie wrażenie, bo trafiliśmy tam podczas zachodu słońca.
Jeśli wybieracie się na Bornholm to koniecznie odwiedźcie Jons Kapel! Najlepiej podczas zachodu słońca. Zejdźcie na sam dół urwiska i poczujcie się wolno!
Świat jest piękny!
Po tych przeżyciach wsiadamy na nasze cudowne rowery obładowane bagażami i jedziemy ścieżką rowerową do Hasle. :D
Ten odcinek (Jons Kapel - Hasle) uważam za najfajniejszy jakim jechaliśmy na całej wyspie. Od ścieżki do morza było może 10 metrów! I przez kilka kilometrów tak jechaliśmy – bezcenne doznania. Nie miałem już cienia wątpliwości – wyjazd na Bornholm to był strzał w dziesiątkę!
W Hasle zjeżdżamy na drogę i szybkim tempem ciśniemy do Nyker. Cieszymy się, że udaje nam się zobaczyć czwartą – ostatnią rotundę na wyspie! Szybka fotka i spieszymy się do Ronne, by zdążyć na ten prom. :D
Jakoś się udaje. Nawet dokręciliśmy do setki. :)
Matys już koło portu złapał kapcia i prowadził rower, a ja skoczyłem na stację benzynową po Carlsbergi, bo czekał nas sześciogodzinny rejs do Koge.
Po kilku chwilach płyniemy. Opuszczamy wyspę. Wiemy już, że najpiękniejsza część wyprawy była za nami.
Na promie myjemy się, pijemy piwko, jemy kolację i kładziemy się spać. Jeszcze zostało 5 dni jazdy! Trzeba odpoczywać. :)
Według mnie czwarty dzień wyprawy był tym najlepszym. Zobaczyliśmy wiele wspaniałych miejsc i w głowach zostanie na stałe to co przeżyliśmy na Jons Kapel!
TRASA:
Duoodde -> Snogabaek -> Balka -> Nexo -> Arsdele -> Kildevang -> Louisenlund (menhiry) -> Osterlars -> Ro -> Badsted -> Tejn -> Olsker -> Hammershus -> Sandvig -> Vang -> Teglkas -> Helligpeder -> Hasle -> Muleby -> Kirkeby -> Nyker -> Ronne
TO BYŁA CIĘŻKA NOC...
DUEODDE – IDEALNA PLAŻA DLA NUKI :)
MORSKA FALA Z RANA NIEŹLE ORZEŹWIA :D
CZAS JECHAĆ DALEJ
ŚNIADANIE
I TRZEBA DEPTAĆ W TE PEDAŁY...
SANKT IBS KIRKE
STARY NAGROBEK PRZY SANKT IBS KIRKE
ŁADNIE SIĘ WPISAŁEM DO KSIĄŻECZKI :D
W LOUISENLUND
KOŚCIÓŁEK W OSTERMARIE
STARY KAMIEŃ NAGROBNY – OSTERMARIE
MATYS PRZECIERA KOLEJNE SZLAKI
ROTUNDA W OSTERLARS
OŁTARZYK W ROTUNDZIE
CHRZCIELNICA
WIDOK Z OKIENKA NA SZCZYCIE ROTUNDY
JEDYNA CHWILA NA CAŁEJ WYPRAWIE POŚWIĘCONA BIKE STATS.PL :D
BORNHOLM WCALE NIE JEST TAKI PŁASKI :D
RO – KOŚCIÓŁEK
PO DRODZE MIJAMY KOLEJNE SYMPATYCZNE DOMKI
TROCHĘ FOLKLORU NIGDY NIE ZASZKODZI :D
HELLIGDOMSKLIPPERNE
TE SAME KLIFY
WSCHODNIE WYBRZEŻE
STAMMERSHALLE
WODOSPAD DONDAL
LAS W OKOLICY DONDAL
DAMIAN + MŁYNARZ?! ;P
PIĘKNE SĄ TE ZABUDOWANIA NA BORNHOLMIE
ALE NATURA JEST NAJCUDOWNIEJSZA
OLSKER – KOLEJNA ROTUNDA
WRESZCIE ZŁAPALIŚMY KAPCIA! A JUŻ SIĘ MARTWIŁEM ;)
JEZIORKO OPALSOEN SĄSIADUJĄCE Z WIĘKSZYM HAMMERSO
LATARNIA HAMMER FYR ZDOBYTA
HAMMER FYR
WIDOK Z LATARNI
ZJAZD Z LATARNI :)
WAROWNIA HAMMERSHUS
PIĘKNE WYBRZEŻE PÓŁNOCNO-ZACHODNIE
TE WIDOKI TRZEBA CHŁONĄĆ GDY SIĘ TAM JEST
MIODOZŁOTE MORZE
WYBRZEŻE OBLANE PROMIENIAMI SŁOŃCA
MŁYNARZ
W DRODZE NA JONS KAPEL
JESZCZE TRZEBA ZEJŚĆ NA DÓŁ
BY PODZIWIAĆ TAKIE WIDOKI...
ZACHÓD SŁOŃCA WIDZIANY Z JONS KAPEL
AJUTO! ;P
ADRENALINA SKOCZYŁA MI W TYM MIEJSCU ZNACZNIE
POCZUĆ TE FALE NA TWARZY...
POCZUĆ TEN MORSKI ŻYWIOŁ!
I CIESZYĆ OCZY TAKIM ZACHODEM!
PO PROSTU POCZUĆ SIĘ JAK W RAJU
JONS KAPEL – MIEJSCE NIEZWYKŁE
TAM MOŻNA BYŁO POCZUĆ SIĘ NAPRAWDĘ WOLNYM :)
DWAJ PRZYJACIELE :D
NYKER – CZWARTA, OSTATNIA Z ROTUND
MATYS NA PROMIE DO KOGE
JA TEŻ SIĘ RELAKSOWAŁEM :)
Pozostałe dni wyprawy:
1, 2, 3, 5, 6, 7, 8, 9