TOUR THE MOUNTAINS

Dzisiaj

Wtorek, 16 września 2008 · Komentarze(26)
TOUR THE MOUNTAINS

Dzisiaj bardzo chciałem zrobić 200 km... :D
Traskę zaplanowałem już dzień wcześniej. Bardzo szybko ją stworzyłem, :)
Generalnie założenie było takie, by z Wrocławia dojechać na rowerze do Srebrnej Góry i zrobić pętelkę po tamtejszych górach, które są umiejscowione po zachodniej stronie Kotliny Kłodzkiej, a na koniec zapakować się w pociąg i wrócić do domu. :)

Wszystko poszło zgodnie z planem, co mnie bardzo cieszy. Mimo bardzo niesprzyjającej pogody (temp na trasie od 3 do 8 stopni, chmury, wiatr i na części trasy deszcz) dałem radę przejechać wcześniej wytyczoną trasę, której łączna suma przewyższeń wyniosła około 2700 metrów.

Ogólny przebieg trasy:
Wrocław – Strzelin – Ząbkowice Śląskie – Srebrna Góra – Nowa Ruda – Duszniki Zdrój – Zieleniec – Bystrzyca Kłodzka

Tym samym jeździłem dziś po górach Bardzkich, Sowich, Orlickich, Stołowych i Bystrzyckich. :D
Miałem również przyjemność pokonać przełęcze: Srebrną, Lisią, Polskie Wrota i legendarną Spaloną. :)

A wszystko to zaczęło się wczesnym rankiem...
Chciałem wyjechać o 5 rano lecz, co było łatwe do przewidzenia, nie udało się. :D
W końcu zacząłem kręcić pedałami na tym zimnym świecie o godzinie 6:20...Strasznie zaspany, pedałując wciąż myślałem jak fajnie leżało się nie tak dawno w łóżku...
Przez pierwsze 20 kilometrów miałem... olbrzymi kryzys. :D
Chciałem zawrócić i dać sobie spokój. :)
Na szczęście tak się nie stało.

W Strzelinie byłem około ósmej. Zrobiłem zakupy na trasę (banany, batoniki, picie) i ruszyłem dalej w stronę Henrykowa.
Od tamtego momentu jechało mi się bardzo dobrze – pewnie dlatego, że lubię okolice Wzgórz Strzelińskich.
W Henrykowie odwiedziłem opactwo cystersów, szybka fotka i skierowałem się na boczną drogę, którą dojechałem niemal do samych Ząbkowic Śląskich. Ten odcinek z Henrykowa był bardzo przyjemny – taka spokojna, wąska, dzika droga. :)

W końcu dotarłem do Ząbkowic, to oznaczało, że za parę kilometrów zacznie się górska przygoda. :)

Na pierwszy ogień poszła Srebrna Góra z Przełęczą Srebrną i twierdzą...
Wszyscy mi mówili wcześniej, że ten podjazd jest bardzo ciężki i... nie mylili się.
Może nie jest długi, bo ma jakieś 3 kilometry ale momentami jest solidnie stromy.
Ja dziś miałem dodatkowe utrudnienie, bo z przodu dysponowałem jedynie najwyższą zębatką... :D
Na szczęście wszystkie dzisiejsze podjazdy udało się pociągnąć z blatu.
Przełożenie 3-2 wymiatało w najcięższych momentach – tylko trochę łańcucha szkoda. :)

Po Srebrnej Górze nadszedł czas na jakieś 20 kilometrów lajtowej jazdy, bo niemal ciągle w dół...
Na tym odcinku przejechałem przez Nową Rudę i odwiedziłem sanktuarium w Wambierzycach.
Same Wambierzyce i ich okolice to niezwykle ciekawe miejsce, na którego zwiedzanie byłby potrzebny cały dzień. Ja jednak tego dnia nie miałem czasu, bo musiałem dojechać do Bystrzycy na 19-tą... o 19:14 odjeżdżał stamtąd ostatni pociąg do Wrocławia. :D

Po Wambierzycach nastał czas na wjazd w Góry Stołowe...
Na miły początek podjazd pod Lisią Przełęcz, bardzo fajny!
Długi i kręty, a po obu stronach drogi piękny las i formy skalne charakterystyczne dla tych gór.
Na samej przełęczy czekała na mnie osobliwa niespodzianka...
Otóż był na niej widok, który skądś znałem...
I po kilku chwilach skojarzyłem, że kiedyś jak miałem 6 latek, byłem w tym miejscu z rodzicami, jeden jedyny raz w życiu. :D
Widok który ujrzałem wiele razy oglądałem w domu na pamiątkowym zdjęciu z tamtej wycieczki...
Ale to taka sentymentalna dygresja. ;P
Wróćmy do jazdy.

Mknę dalej, w stronę Kudowy Zdroju, pokonując kilometry na drodze zwanej „Drogą Stu Zakrętów”.
Po kilku chwilach (zjazd był wspaniały) jestem w tym miasteczku uzdrowiskowym, a tam niesamowite tłumy ludzi...
Kilka chwil później miałem... tłumy TIRów na drodze :/
Niestety byłem zmuszony przez jakieś 10 kilometrów poruszać się drogą krajową, która akurat tam jest niezwykle ruchliwa.
Swoją przygodę z tym odcinkiem zakończyłem podjazdem na Przełęcz Polskie Wrota – tam odbiłem na Zieleniec i znów byłem na typowo górskiej drodze, a więc... serpentynki, cisza, spokój, praktycznie zero aut i las dookoła. :)

Sam podjazd pod przełęcz był całkiem ciężki ale po tym jak na nią dotarłem okazało się, że czeka mnie... kontynuacja wspinaczki. :D
Przez następne 5 kilometrów w stronę Zieleńca piąłem się do góry, by zaliczyć najwyższy punkt dnia (około 910 metrów) w okolicach Orlicy.
Na tamtym odcinku niestety załamała się pogoda (a myślałem, że gorzej być nie może hehe) – pojawiła się mgła, zaczęło mżyć i mocno spadła temperatura powietrza.

W takich warunkach dotarłem do Zieleńca, z którego jechałem w stronę Przełęczy Spalona.
Niemal ciągle zjeżdżałem, więc srogo zmarzłem.

O godzinie 18:35 zdobyłem ostatni podjazd dnia. :)
Byłem na Przełęczy Spalonej, o której często pisał nasz poczciwy Zielaczek. :)
Wiedziałem, że już bez problemu powinienem zdążyć na pociąg, bo do Bystrzycy został mi już tylko zjazd serpentynami.

Okazało się, że ten zjazd dał mi najbardziej w kość... :/
Było bardzo zimno, padał deszcz, wiał wiatr, a ja miałem na sobie spodnie... dżinsowe, do tego nie było na nich suchej nitki. Przez 11 kilometrów zjazdu chyba tylko cudem nie zamarzłem.
Na szczęście w pociągu działały grzejniczki i przeżyłem. ;)

Podsumowując, bo trochę się rozpisałem. :D
Wyjazd w 100% udany.
Mimo, że była nędzna pogoda i słaba widoczność to bardzo się cieszę z jazdy po górach, bo ona zawsze sprawia radość! :)

Doszła mi kolejna dwusetka, siódma w tym roku.
Tym samym stan „pojedynku” pomiędzy mną a Damianem zmienił się na: 9:7 dla Damiana. :)

Na sam koniec chciałem jeszcze podziękować Krzychowi za pożyczenie rękawiczek, bo bez nich na pewno nie byłoby takiej wycieczki w tym dniu. :)


TRASA:
WRO/Księże...
Radwanice -> Siechnice -> Święta Katarzyna -> Łukaszowice -> Ozorzyce -> Turów -> Wojkowice -> Polakowice -> Stary Śleszów -> Nowojowice -> Michałowice -> Borek Strzeliński -> Świnobród -> Ludów Polski -> Strzelin -> Strzegów -> Szczodrowice -> Biały Kościół -> Kazanów -> Wadochowice -> Brukalice -> Henryków -> Czesławice -> szkowice -> Piotrowice Polskie -> Bobolice -> Ząbkowice Śląskie -> Stoszowice -> Budzów -> Srebrna Góra -> ^Przełęcz Srebrna^(586) -> ^Fort Donjon^(685) -> Nowa Wieś KłWolibórzodzka -> Wolibórz -> Nowa Ruda -> Zagórzyn -> Ścinawka Górna -> Ścinawka Średnia -> Ratno Dolne -> Wambierzyce -> Ratno Górne -> Radków -> Karłów -> ^Przełęcz Lisia^(790) -> Kudowa Zdrój -> Jeleniów -> Lewin Kłodzki -> ^Przełęcz Polskie Wrota^(660) -> ^Droga Orlicka, okolice Orlicy^(920) -> Zieleniec -> Lasówka -> Mostowice -> ^Przełęcz Spalona^(811) -> Spalona -> Nowa Bystrzyca -> Stara Bystrzyca -> Bystrzyca Kłodzka
+ z PKP Wrocław na Księże :)

”Beautiful Day”

OPACTWO CYSTERSÓW W HENRYKOWIE


”DZIKA” DRÓŻKA ZA HENRYKOWEM


WIDOK GÓR PODBA MI SIĘ NAWET W TAKĄ POGODĘ...


TWIERDZA NA SREBRNEJ GÓRZE


ZJAZD Z TWIERDZY


SANKTUARIUM W WAMBIERZYCACH


GÓRY STOŁOWE


TYPOWE SKAŁY W GÓRACH STOŁOWYCH


OBOK TAKICH WIDOKÓW PRZYJEMNIE SIĘ WJEŻDŻA


ZARAZ ZOSTANIE POKONANY KOLEJNY PODJAZD – TYM RAZEM LISIA PRZEŁĘCZ


DAWNO NIC DLA KOSMATKI NIE BYŁO Z TEMATYKI MOSTOWEJ ;P


DROGA ORLICKA – POGODA SIĘ ZAŁAMAŁA


ZJAZD ZE SPALONEJ, SZKODA ŻE CAŁY MOKRY


PRZEŁĘCZ SPALONA - OSTATNI PODJAZD DNIA ZDOBYTY


TAK WYGLĄDAŁ MNIEJ WIĘCEJ PROFIL MOJEJ DZISIEJSZEJ TRASY :)

Komentarze (26)

Kosma bardzo Ci dziękuję. Kiedyś pewnie będzie. :)
Tylko nie wiem kiedy. :D

Rafaello są drogie, są ale... warte tych pieniędzy.
Porządny ciuch na rower w taką pogodę to prawdziwy skarb. :)
Ja odkładam kasę na spodnie.
A w kolejce jeszcze tyle innych rzeczy czeka... :D

WrocNam dzięki!
Wziąłem to na serio. :D

Pozdrawiam!

Mlynarz 19:47 czwartek, 18 września 2008

400
cztery - zero - zero
czterysta
czterysta tysięcy metrów
my szterej pancerni
czekamy na cztery-setkę :D

Młynarz jestem z Tobą w tej czterysetce :D (myślami) :)

kosma100 17:28 czwartek, 18 września 2008

Mnie już chyba nic nie zdziwi. :-D
Taka trasa, taki dystans, taka pogoda. Jak zwykle podziwiam!
Czekam na pierwszą czterysetkę (co ja mówię, jeszcze to weźmiesz na serio) ;-)
Pozdrawiam

WrocNam 16:09 czwartek, 18 września 2008

Są fajne ciuchy rowerowe na chłodniejsze dni,tylko dlaczego to tyle kosztuje? ratunku!

Rafaello 05:39 czwartek, 18 września 2008

DMK Bieszczady chyba o każdej porze roku są piękne. :)
Tylko niech się zrobi Złota Polska Jesień, bo ta pogoda co mamy teraz to jakieś nieporozumienie. :/

JPbike daj znać wcześniej jak będziesz się wybierać.
Jeśli się uda i będziesz miał ochotę to może pokręcimy razem.
Zależy czy będę miał akurat wolny weekend.

Pozdrawiam!

Mlynarz 23:40 środa, 17 września 2008

Młynarz - co do traski to jeszcze jest w fazie planowania ...

JPbike 22:21 środa, 17 września 2008

Młynarz - jeśli będzie chociaż troszke pogody to zapewnie w któryś weekendowy dzionek pażdziernika :-)

JPbike 22:20 środa, 17 września 2008

Rafaello dziękuję.
Nie ma co z krzesła spadać. :)
Tak na prawdę to "nie ma złej pogody na rower - jest tylko złe ubranie".
Choć ja w tym dniu miałem jedno i drugie złe. :D

JPbike a kiedy się wybierasz do Kotliny?
I czy masz już jakąś traskę zaplanowaną?
Cieszę się, że mogłem Cię zmotywować. :)

Siwiutki :)

Mavic chcesz pojechać w Bieszczady jeszcze w tym roku?
To dopiero jest szacun!
Mam nadzieję, że się wreszcie zbierzesz. :)

Pozdrawiam!

Mlynarz 22:11 środa, 17 września 2008

To sobie popłynołeś z tymi kilometrami, w taką pogodę i po górach. Szacun. Ja zbieram się na wyprawę w Bieszczady ale jakoś się nie mogę zebrać ;)

mavic 21:43 środa, 17 września 2008

jaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaapierdziu! :)

siwiutki 21:42 środa, 17 września 2008

Ja też bardzo gratuluje za taki dystans i to w taką pogodę - dla mnie podobne warunki pogodowe to żaden problem do zrobienia dłuugiej traski :-)
Bardzo mnie zmotywowałeś do zaplanowania jesiennego wypadu do Kotliny Kłodzkiej :-)
Pozdrawiam :-)

JPbike 17:44 środa, 17 września 2008

Gratulacje,ładny dystans a pogoda to już nie wspomnę.
Patrzeć jak w grudniu przy -10 pojedziesz do Zakopanego,wtedy to bym już chyba z fotela spadł.
Pozdrawiam

Rafaello 16:35 środa, 17 września 2008

Aga właściwie to nie mam do gór daleko. :)
Góry Opawskie, gdzie mieszka moja babcia to 115 km, Kłodzko, będące przedsionkiem gór po których ostatnio jeździłem to 100 km, Do Szklarskiej Poręby mam jakieś 120... :D
Także można dojechać wszędzie rowerem. :)

W Zieleńcu faktycznie jest świetnie, byłem tam kilka razy na nartach.
W tym dniu jednak była tylko mgła i... mgła. :/

Kosma z tym marznięciem nie było tragedii, zimno mi było tylko po wyjściu z domu i na ostatnich 25 kilometrach trasy - ale to już przez ten pieprzony deszcz.
Muszę sobie sprawić jakiś porządny ciuch na zimę. :)
Cieszę się, że mostek się spodobał.
A na wycieczkę do Henrykowa i po Wzgórzach Strzelińskich zapraszam, kiedy tylko zechcesz - to bardzo fajne tereny. :)

Jahoo o tak, podjazdy były fajne. :D
To właśnie dla nich pojechałem w góry. :)
Męczę się na nich, dają w dupę ale kocham je! :)
Mam nadzieję, że następnym razem uda się pojechać w góry razem. Niestety przez najbliższe dwa tygodnie ma być ciągle chłodno... :(

DMK o tej porze roku wychodzenie na rower wczesnym rankiem jest niezłą katorgą. :D
No ale trzeba to przeżyć. :)
Wiosna idzie! :D (za 6 miechów dojdzie hehe)

Podjazdy na blacie dały trochę kolanom i dzisiaj je czuję.
Jedyne pocieszenie, to że przy jeździe na blacie dżinsy nie wkręcały mi się w korbę. :D

Dzięki za gratki i mam nadzieję, że po tych wymarzonych terenach pojeździmy za rok razem. :D
Pewnie masz chęć na Klasyk Kłodzki. :D
Jakieś 80 km mojej trasy pokryło się z trasą KK. :)

Rafall no niestety nie dorobiłem się jeszcze zimowych spodni rowerowych. :)
I jeżdżę w czym popadnie. :)
Dżinsy to najgorsza możliwość ale akurat tego dnia nie miałem w czym wybierać. :)

Sebek początek i końcówka wypadu dały w kość jeśli idzie o pogodę. Poza tym było na prawdę przyjemnie, choć jeszcze przyjemniej byłoby w ciepełku...

Robert podjazdy to jest najlepsze co może być w rowerowaniu. :)
Szkoda, że przez słabą widoczność zabrakło mi na trasie pięknych widoków, jakie zawsze towarzyszą pokonywaniu serpentyn.

Dziękuję wszystkim za miłe słowa i pozdrawiam! :)


Mlynarz 14:13 środa, 17 września 2008

O Dżizes Pogoda masakra ale zaczynam żałować że nie pojechałam z Tobą :)
Teraz pewnie musiałabym po takim wypadzie kolejną herbatkę z prądem wciągać :D
Pisałam już nie raz że jesteś WIELKI :) Więc dziś tego nie napiszę :D
A podjazdu mnie wymiotły :)
Pzdr:P

jahoo81 09:58 środa, 17 września 2008

No kurde, szacunek dla takiego dystansu, szczególnie w taką pogodę. Ale piękne podjazdy.

Robert 09:25 środa, 17 września 2008

No niezły dystans jak na takie zimno i do tego ten deszcz - brrrrrrr, przy tej temperaturze nie było to zapewne miłe.

sebekfireman 08:56 środa, 17 września 2008

W dzinsach ???? 215 km??? i to w deszczu ???? - Great Szacun!!!

Rafall 08:10 środa, 17 września 2008

Henryków - nie widziałam tego opactwa tam, widziałam za to dworzec PKP ;p
I dzięki za fotę mostu <wniebowzięta> :D
Ogólnie to full wypas wycieczka... ale musiałeś zmarznąć, aż na samą myśl robi mi się zimno, brrrr.
Pozdrawiam :)

kosma100 07:55 środa, 17 września 2008

Szacun Piotrek Szacun, robisz rzeczy niemożliwe!! :) Jeszcze trochę i będę skłonna uwierzyć że góry masz na wyciągnięcie ręki!
A w Zieleńcu jest podobno pięknie.......
Brawo!

Aga 07:39 środa, 17 września 2008

Jahoo już jest opis.
Ale mam obawy co do jutrzejszej trasy, bo po tych górach i zimnie kolana mnie bolą.
Idę zaraz spać, wstanę pewnie i dwunastej i zobaczę jak będą działać. :D

Mdudi we Wrocławiu na szczęście cały czas nie pada ale jest strasznie zimno.
A co do zdrowia... mogłoby być lepiej i staram się, by było. :D

Kosma do póki piłka w grze... :)

Hose Flash nakręcił dwa dni wcześniej 300 km z avs 30 km/h...
To dopiero jest coś. :D

Pozdrawiam!

Mlynarz 03:52 środa, 17 września 2008

Ale się zmobilizowałeś :D
I dobrze :)
Przypuszczam, że takie ostatnie porównanie do leszczy Ci w tym pomogło :D
Pozdrawiam Twardy Leszczu :)
I czekam na opis oczywiście wokoło/po jakich pagórkach smigałeś

kosma100 23:10 wtorek, 16 września 2008

Masz zdrowie chłopaku ;). Nie wiem jak we Wrocławiu, ale w małopolsce ciągle pada ;(.

mdudi 23:08 wtorek, 16 września 2008

szit! w taką pogodę tyle kilosów nakręcić - to jest coś :)


pozdrower

hose 23:01 wtorek, 16 września 2008

czekam z niecierpliwością:)
Pomyśl o jutrzejszej trasie przy okazji :D

jahoo81 22:52 wtorek, 16 września 2008
Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa gowdu

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]