FABRYKA RAZEM Z MATYSKIEM
Niedziela, 22 lipca 2007
· Komentarze(4)
Kategoria woj. Lubuskie, Jasień i okolice
FABRYKA RAZEM Z MATYSKIEM
Udaliśmy się wraz z Matyskiem do poniemieckiej fabryki amunicji w Brożku – tej samej, w której byłem przed kilkoma dniami. Nie mogłem wytrzymać, po prostu musiałem się podzielić z nim tym, co tam zobaczyłem!
I tak po południu przyjechał do mnie mój przyjaciel. Po kilku chwilach wyruszyliśmy do fabryki taką samą trasą, jaką jechałem ostatnio...
W lesie była masa kałuż, a dzisiaj miałem taki dzień, że chciałem po nich pojeździć :D
Najlepsza była taka głęboka, która pochłonęła połowę mojego rowerka hahaha ;)
Cały czas przyjemnie się jechało rozmawiając o fajnych rzeczach, przy tym dużo śmiechu i wygłupów – to norma :)
Kiedy już dojechaliśmy do torowiska, postanowiliśmy że zrobimy sobie przerwę na Carlsberga...
Ależ przyjemnie się piło to piwko... dookoła las, widok horyzontu, gdzieś gdzie kończą się tory, pyszne piwko i co najważniejsze Matys! :D
Tak spędziliśmy przeszło godzinkę, podczas której rozmawialiśmy o przeróżnych fajnych rzeczach :D
Najczęściej powtarzany przez nas tekst podczas tych rozmów to... MEMORY FIVE!!! I WSZYSTKO JASNE! :D
Później jeździliśmy po fabryce, której nie będę już drugi raz opisywał :)
Można poczytać o niej w tym wpisie :D
Jako, że zbyt późno wyjechaliśmy ode mnie i jeszcze do tego po drodze siedzieliśmy pijąc piwko, to czas zaczął przypominać nam o tym, iż doba nie jest z gumy :D
W pewnym momencie zaczęło się ściemniać, a my byliśmy na drugim końcu fabryki, pośród drzew i bunkrów, zaczęliśmy wymyślać scenariusze horrorów, jakie można by tutaj nakręcić z naszym udziałem :D
Wyobraźnia zaczęła działać hahaha
Poginaliśmy do wyjazdu z fabryki ile sił w nogach i co chwilę oglądaliśmy się ze strachem do tyłu, sprawdzając czy nie widać w oddali reflektorów nadjeżdżającego auta, które wiozło... byłych pracowników fabryki! :D
Serca nam biły zapewne szybciej niż zazwyczaj :)
Wreszcie udało nam się wyjechać na drogę w Brożku, gdy było kompletnie ciemno.
Z Brożka postanowiliśmy wracać już do mnie przez Zasieki i Brody, jadąc cały czas asfaltem.
Niestety nie dojechaliśmy... a bynajmniej nie na rowerach :D
Za Zasiekami złapałem beznadziejnego kapcia, którego nie udało mi się naprawić pomimo kilku prób łatania... Długa historia.
Zaczęło robić się już zimno i było bardzo późno.
Wróciliśmy do domu autem dopiero przed pierwszą w nocy. Nie byłoby tragedii, gdyby nie to że o piątej rano musiałem wstać do pracy, a Matys wracać do Żar, bo też go robota czekała :D
Takie dni, wypady są jednak niezapomniane! :)
ŻYCIE JEST PIĘKNE :D
W FABRYCE
TAKIE NIEBO TOWARZYSZYŁO NAM WIECZOREM
TRASA:
Jasień -> Świbinki -> Nowa Rola -> Gręzawa -> fabryka amunicji -> Brożek -> Zasieki... powrót autem :)
Udaliśmy się wraz z Matyskiem do poniemieckiej fabryki amunicji w Brożku – tej samej, w której byłem przed kilkoma dniami. Nie mogłem wytrzymać, po prostu musiałem się podzielić z nim tym, co tam zobaczyłem!
I tak po południu przyjechał do mnie mój przyjaciel. Po kilku chwilach wyruszyliśmy do fabryki taką samą trasą, jaką jechałem ostatnio...
W lesie była masa kałuż, a dzisiaj miałem taki dzień, że chciałem po nich pojeździć :D
Najlepsza była taka głęboka, która pochłonęła połowę mojego rowerka hahaha ;)
Cały czas przyjemnie się jechało rozmawiając o fajnych rzeczach, przy tym dużo śmiechu i wygłupów – to norma :)
Kiedy już dojechaliśmy do torowiska, postanowiliśmy że zrobimy sobie przerwę na Carlsberga...
Ależ przyjemnie się piło to piwko... dookoła las, widok horyzontu, gdzieś gdzie kończą się tory, pyszne piwko i co najważniejsze Matys! :D
Tak spędziliśmy przeszło godzinkę, podczas której rozmawialiśmy o przeróżnych fajnych rzeczach :D
Najczęściej powtarzany przez nas tekst podczas tych rozmów to... MEMORY FIVE!!! I WSZYSTKO JASNE! :D
Później jeździliśmy po fabryce, której nie będę już drugi raz opisywał :)
Można poczytać o niej w tym wpisie :D
Jako, że zbyt późno wyjechaliśmy ode mnie i jeszcze do tego po drodze siedzieliśmy pijąc piwko, to czas zaczął przypominać nam o tym, iż doba nie jest z gumy :D
W pewnym momencie zaczęło się ściemniać, a my byliśmy na drugim końcu fabryki, pośród drzew i bunkrów, zaczęliśmy wymyślać scenariusze horrorów, jakie można by tutaj nakręcić z naszym udziałem :D
Wyobraźnia zaczęła działać hahaha
Poginaliśmy do wyjazdu z fabryki ile sił w nogach i co chwilę oglądaliśmy się ze strachem do tyłu, sprawdzając czy nie widać w oddali reflektorów nadjeżdżającego auta, które wiozło... byłych pracowników fabryki! :D
Serca nam biły zapewne szybciej niż zazwyczaj :)
Wreszcie udało nam się wyjechać na drogę w Brożku, gdy było kompletnie ciemno.
Z Brożka postanowiliśmy wracać już do mnie przez Zasieki i Brody, jadąc cały czas asfaltem.
Niestety nie dojechaliśmy... a bynajmniej nie na rowerach :D
Za Zasiekami złapałem beznadziejnego kapcia, którego nie udało mi się naprawić pomimo kilku prób łatania... Długa historia.
Zaczęło robić się już zimno i było bardzo późno.
Wróciliśmy do domu autem dopiero przed pierwszą w nocy. Nie byłoby tragedii, gdyby nie to że o piątej rano musiałem wstać do pracy, a Matys wracać do Żar, bo też go robota czekała :D
Takie dni, wypady są jednak niezapomniane! :)
ŻYCIE JEST PIĘKNE :D
W FABRYCE
TAKIE NIEBO TOWARZYSZYŁO NAM WIECZOREM
TRASA:
Jasień -> Świbinki -> Nowa Rola -> Gręzawa -> fabryka amunicji -> Brożek -> Zasieki... powrót autem :)