ŚNIEŻNY ARMAGEDON
Rano byłem umówiony na 9:00 z Cześkiem – legendą BIKEstats! :D
Oczywiście troszkę musiałem się spóźnić :/
Po serdecznym przywitaniu postanowiliśmy wspólnie, że ze względu na pogodę nie wypuszczamy się daleko od Wrocławia. Za nasz cel obraliśmy sobie Oławę, a następnie chcieliśmy zaliczyć kilka wioseczek z nią sąsiadujących, po czym wrócić do Wrocławia jadąc drugą stroną Odry przez Jelcz-Laskowice.
Plan został zrealizowany w 100%! :)
Dziś było we Wrocławiu zimno, bo temperatura ciągle była koło 0-1 stopni na plusie. Początkowo było sucho. Niestety pierwszą połowę trasy mieliśmy pod wiatr, który sprawiał, że zimno było dość mocno odczuwalne.
Dobrze, że się bardzo ciepło z Cześkiem ubraliśmy.
Jakieś 10 km przed Oławą zrobiliśmy sobie przerwę na browarka, wtedy też zaczął prószyć śnieg.
Dojechawszy do Oławy zajrzeliśmy na tamtejszy rynek, a wyjeżdżając z tego miasteczka skierowaliśmy się na wioskę Stary Górnik. :D
Kolejne kilometry jechaliśmy asfaltem biegnącym w lesie.
W pewnym momencie zatrzymaliśmy się na przerwę w bardzo fajnym miejscu – położonym w lesie parkingu, gdzie można było sobie odpocząć sobie pod daszkiem.
W tamtym momencie mieliśmy na licznikach około 55 km.
Od tamtego czasu śnieg coraz śmielej sobie poczynał. Zacinał po naszych twarzach z większa siłą. Nawet się nie obejrzeliśmy, a wszystko dookoła zostało przykryte białym puchem.
Ulice zrobiły się niebezpiecznie śliskie, a topniejący śnieg sprawił, że cali byliśmy mokrzy.
Dla mnie osobiście jazda na ostatnich 25 kilometrach była niesamowicie ciężka. Praktycznie cała droga od Jelcza-Laskowic to była walka ze śliską nawierzchnią drogi. Moja slickowata opona co rusz wpadała w poślizgi, co powodowała jazdę bardzo nerwową, gdyż naszą drogą jechało dość dużo aut. Jazda wymagała pełnej koncentracji.
Najgorsze jest to, że moje rękawiczki i buty kompletnie przesiąkły wodą, a to spowodowało, że w tych warunkach pogodowych wręcz zamarzałem – miałem dość! Dawno nie przejechałem tak męczących kilometrów.
Dobrze, że byłem z Cześkiem, który dużo pomagał.
Nie wspomnę już nawet o tym, że dał mi swoją drugą parę rękawic, gdy widział co się stało z moimi.
Również zaraz po wjeździe do Wrocławia dopadło mnie straszne osłabienie organizmu i w tym momencie również Czesiek służył mi radą.
Powiem Wam, że jazda z tak doświadczoną osobą, jaką jest Czesiek, to naprawdę duży skarb!
Razem dojechaliśmy do Mostu Swojczyckiego i tam też się rozstaliśmy. Czesiek pojechał najkrótszą drogą do siebie, a ja postanowiłem jechać wałami, by unikać ruchu samochodowego i ryzyka upadku na jezdni.
Mimo zmęczenia i przemarznięcia bardzo fajnie jechało się mi wałami, a to dlatego, że jeździłem po dziewiczym śniegu.
W końcu dotarłem do ciepłego domu! :)
Wyjazd, mimo trudności pogodowych, był wspaniały i na pewno na długi czas pozostanie w pamięci! Było przyjemnie, śmiesznie i wesoło – tak jakbym życzył każdej i każdemu z Was!
- - - - - - - - - - - - - - - - - - -
MILK Inc. – “Run”
- - - - - - - - - - - - - - - - - - -
Razem z Cześkiem
Jelcz-Laskowice... a pogoda marzenie! :/
Czesiek gardzi śniegiem :D
FOOTBALL!!! :D
Wrocławskie wały
Widok z Kładki Zwierzynieckiej
TRASA:
Wro/Gaj – Niskie Łąki – Opatowice...
Trestno -> Blizanowice -. Siechnice -> Groblice -> Kotowice -> Zakrzów -> Siedlce -> Oława -> Stary Górnik -> Janików -> Minkowice Oławskie -> Kopalina -> Piekary -> Jelcz-Laskowice -> Miłoszyce -> Nadolice Wielkie -> Nadolice Małe -> Dobrzykowice...
Wro/Wojnów – Swojczyce – Most Bartoszowicki – Kładka Zwierzyniecka – Niskie Łąki - Gaj