Pulsometr - mój pierwszy raz

Sobota, 18 lutego 2012 · Komentarze(14)
Kategoria Bieganie
Druga odsłona tegorocznego biegania w moim wykonaniu.
Dziś pojechaliśmy z Asią nad jezioro Głębokie – tak jak ostatnio.
Pogoda piękna, słońce, sześć stopni na plusie, w powietrzu czuć zbliżającą się wiosnę.
Choć w lasach zostały już jedynie resztki śniegu, to jezioro jest mocno skute lodem – spotkaliśmy trzech wędkarzy, którzy wyciągali ryby z przerębli.

Asia spacerowała sobie dookoła jeziora, ja próbowałem biegać. :D
Dziś pierwszy raz w życiu z pulsometrem. Asia poinstruowała mnie jak to działa i jak mam biegać, by trening był jak najbardziej efektywny. Poleciła mi bym starał się biegać w drugiej strefie (w moim przypadku to zakres pulsu mniej więcej na poziomie 135-155 uderzeń na minutę). No cóż...
Starałem się. :D
Ale już w czasie rozgrzewki zbliżałem się do trzeciej strefy. :D
Trening skończyłem ze średnim pulsem 181 i maksem 206...
To chyba prawie zawał. :D

Właściwie to mnie to nie zdziwiło, bo doskonale sobie zdaję sprawę z tego w jak słabej jestem kondycji. Mogłem się łudzić, że jest trochę lepiej. Teraz już złudzeń nie mam. Trzeba wziąć się za siebie, trenować, biegać i jeździć na rowerze. Z głową, z planem. Konsekwentnie i systematycznie.
To przyniesie efekt.

16. września przebiegnę Maraton Wrocławski.
To jest mój jedyny sportowy cel na ten rok.


DANE:
Dystans: 2,4 km
Czas: 13:25
Średni puls: 181
Max puls: 206
Kalorie: 204

Asia zrobiła kilka fotek. :)
Pierwsze kroki... © Mlynarz


Po drugiej stronie jeziora © Mlynarz


Brzeg jeziora Głębokiego © Mlynarz


Asia i Bafi - fotka z niedzielnego spaceru © Mlynarz

Komentarze (14)

Blase dzięki za słowa wsparcia - mam nadzieję, że się uda. :)
Byłoby fajnie gdybyś też pobiegł. Patrząc na Twoje treningi biegowe jestem pod sporym wrażeniem, zarówno dystansów jakie pokonujesz, jak i czasów w jakich to robisz. Dla mnie raczej to nieosiągalne. :)

Puls mam wysoki, to prawda. Dość mocno zaniedbałem swoją kondycję - za mało aktywności. Ale myślę, że krok po kroczku uda się wrócić na właściwe tory. :)

Fajnie, że BS jest wciąż udoskonalane, że wciąż Ci się chce. :)
Myślę, że nie tylko mnie to cieszy.

Pozdrawiam!

Mlynarz 07:57 sobota, 25 lutego 2012

Ambitny plan!
Masz jeszcze dużo czasu, więc na pewno Ci się uda. Kto wie może nawet też pobiegnę:) Na razie celuję na połowę kwietnia też z planem.
Wysoki ten puls! Obecnie nie używam pulsometru, jakoś nie potrzebuję.
Tobie się przyda żeby obserwować wytrenowanie szczególnie że startujesz z wysokich progów:)

Skoro bieganie zatacza coraz szersze kręgi, to będzie trzeba w końcu usiąść do tych nowych aktywności na bs...

blase 23:00 piątek, 24 lutego 2012

Djablica i tak, i nie. :)
Pożyczamy od rodziców na spacery.

Mavic miło Cię widzieć! :)
Bez pulsometru da się żyć, to prawda.
Jak człowiek dużo się rusza, to i tak dojdzie do dobrej formy niezależnie od tego czy trenuje z pulsometrem czy bez. Tak myślę. Póki co chcę popróbować pobawić się z tym gadżetem. :)
10 km biegu z pulsem 180 to faktycznie musi być spory wysiłek. Ja po 2 km miałem już dość.

Bloga nie porzucę chyba nigdy. :D
Za bardzo lubię społeczność BS.
Co prawda ostatnio ograniczyłem się jedynie do śledzenia Waszych blogów ale chyba z biegiem czasu będę sam znów dodawał regularne wpisy.

Pozdrawiam!

Mlynarz 06:48 piątek, 24 lutego 2012

Macie pieska?

Djablica 22:54 czwartek, 23 lutego 2012

Przy bieganiu na krótsze dystanse bez kondycji średni puls na poziomie 180 to chyba norma ja też taki miałem w biegu na 10km ale to było mordercze. Ja swój pulsometr sprzedaję bo zbyt rzadko go używam. W jednym przypadku mi się tylko przydawał na maratonach w celu utrzymywania pulsu na poziomie 165-170 ale bez niego też się da obyć.
Fajnie, że wróciłeś i nie porzuciłeś całkowicie bloga.
Pozdrawiam

mavic 08:15 czwartek, 23 lutego 2012

Jurek ja też lubię wszystko co naturalne! :D
Ale warto czasem poeksperymentować, choćby z ciekawości. ;)
A dlaczego zjadło Ci kartę w bankomacie? Czyżbyś trzykrotnie wklepał nieprawidłowy PIN? Kiedyś takie coś mi się zdarzyło ale było późno i wracałem z imprezy... Chyba dobrze się bawiłeś. ;P

Darek czasem lepiej siebie dogłębnie nie sprawdzać. Po prostu chyba lepiej wszystkiego nie wiedzieć. :D
Bo po co komu wiedzieć, że biega/jeździ z pulsem zawałowym?! ;)
To może zniechęcić i wystraszyć. :)
Choć na mnie działa to odwrotnie.

Licznik... okazało się, że to nie problem. :)

Pozdrawiam!

Mlynarz 08:01 środa, 22 lutego 2012

Po pierwszych jazdach z pulsometrem zastanawiałem się czy go wyrzucić, czy oddać do sklepu, bo wydawało mi się niemożliwe mieć taki puls :-)
Fajnie Was widzieć :-)

P.S.
Jednak się nauczyłeś jak zrobić licznik... ;-)

djk71 21:50 wtorek, 21 lutego 2012

W kręgach 50+ na pulsometr mówi się zastawka , chyba , hihi .
Ale ja tam z elektroniki potrafię obsługiwać mój licznik rowerowy z termometrem .
Ostatnio zjadło mi kartę w bankomacie i do poniedziałku byłem na głodzie.
W związku z powyższym preferuję WSZYSTKO w naturze !

Jurek57 20:01 wtorek, 21 lutego 2012

Kosma dużo się modlę, to wszystko się stopiło. ;)

Djablica śnieg to fajna sprawa. Bardzo go lubię ale... w górach. :)
Przydaje się na nartach. W codziennym życiu sprawia więcej kłopotu niż daje pożytku. :)
Dlatego dobrze, że tegoroczna zima przynajmniej moje ziemie oszczędziła. :D

Kundello pro chyba nigdy nie będę, bo... za bardzo lubię smak piwa. ;)

Pozdrawiam!

Mlynarz 11:43 wtorek, 21 lutego 2012

Właśnie, gdzie śnieg? U mnie ponad 2 metry i mam nadzieję, że szybko nie stopnieje, choć 4 dni na plusie zapowiadają, ale potem ma wrócić do normy :)

Djablica 11:31 wtorek, 21 lutego 2012

P.S. Do c... Wacława a gdzie śnieg???
U mnie go jeszcze pełno :(

kosma100 09:53 wtorek, 21 lutego 2012

Pierwszy krok do zostania PRO ;) hehe

Bieganie fajna rzecz ale tylko w takich sceneriach, bo jest pięknie.

kundello21 09:48 wtorek, 21 lutego 2012

:)
Niedługo zobaczymy się namacalnie. :P
Cieszę się, że we mnie wierzysz Kosmaczku. Będę się starał. :)

Pulsometr...
Długi czas byłem anty. Ale chęć lepszego poznania swojego organizmu, jego reakcji, monitorowania postępów i widok spalonych kalorii... zwyciężyły. :D
Korzystam z maratonowego pulsometru Asi. Sam bym sobie chyba nie kupił. A że ten był w domu pod ręką, Asieńka zaproponowała... to spontanicznie się zgodziłem. Póki co jestem zadowolony. :)

Pozdrawiam!

Mlynarz 09:26 wtorek, 21 lutego 2012

Ale super Was w końcu zobaczyć i przeczytać Twój wpis ;-)
A cel... na pewno osiągniesz - trzymam kciuki ;-)

Hmm... Chyba muszę pomyśleć nad pulsometrem... bo wszyscy wokół jeżdżą "z". ;-)
Buziaki!

kosma100 09:09 wtorek, 21 lutego 2012
Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa zwina

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]