Dziś odwiedziłem swą drugą babcię, która mieszka w Konradowie koło moich Głuchołaz.
Czasu na jazdę zbyt dużo nie miałem, bo raz że późno wstałem, dwa że śpieszyłem się do Wrocławia, a trzy to wiadoma rzecz... chciałem się z babcią nagadać. :D
W końcu w samo południe wsiadłem na rower i wjechałem na pola, po których sobie troszkę pospacerowałem rowerkiem wspominając niejedne wakacje tam spędzone. :D
Chociaż, że dzień był ciepłu i pogodny, to niestety na niebie było troszkę chmur, przez co nie najlepsza była widoczność. Ja jednak dostrzegłem zarys Kopy Biskupiej i... postanowiłem, że na nią dziś wjadę rowerem! :)
Kopa Biskupia (889 m n.p.m.) jest najwyższym szczytem Gór Opawskich, a zarazem najwyższym miejscem w województwie Opolskim. Byłem tam już kiedyś, ale tylko piechotą.
Zgodnie z postanowieniem zacząłem kierować się w stronę Kopy. Najpierw zjechałem do Jarnołtówka i stamtąd, żółtym szlakiem, zacząłem zdobywać Kopę Biskupią swoim rowerem. Momentami było bardzo ciężko, były również miejsca, przez które nie można było przejechać, więc trzeba było prowadzić rower.
Ostatecznie jednak udało mi się zdobyć szczyt z wielką satysfakcją. :) Szkoda tylko, że nie było dobrej widoczności, ale to nic, następnym razem, jak tam będę to mam nadzieję, na lepsze widoki. :D
Z Kopy szybko zjechałem do Jarnołtówka czerwonym szlakiem, bo spieszyłem się na obiad. Zjazd był bardzo trudny i niebezpieczny, gdyż strome zbocze Kopy obfituje w wystające korzenie oraz masę kamieni. Nie wszędzie zjeżdżałem, czasem wolałem poprowadzić rower, bo nie jestem zbyt wytrawnym terenowcem. :D
Dzień udany w 100%
Zapamiętam go na wieki. :D Bo oprócz zdobycia Kopy spotkały mnie dziś inne niecodzienne rzeczy, ale to nie historyjki rowerowe. ;P
Azbest jak będziesz miał kiedyś ochotę pojeździć po Górach Opawskich to daj znać. Możemy wtedy się jakoś umówić. Ja tam spędziłem pierwsze dwa lata swego życia i często wracam w te strony, bo mieszka tam moja babcia. :)
Extra terenami jeździłeś- aż samemu chciało by się tak pojeździć:)) No i to zdjęcie z przebijającymi się promieniami słońca nieźle wygląda, zresztą wszystki zdjęcia z tej wycieczki mi się podobają:DD Pozdro!
Właśnie w tym miejscu, co przedstawiłem na zdjęciu, było bardzo stromo, a więc jeden zły ruch i masz na 100% OTB. Na takim rowerze, jak ja mam to raczej niemożliwością było pokonanie całego zjazdu bez upadku, dlatego jechałem bardzo spokojnie.
Na samym dole mijałem się z trzema chłopkami o downhillu. :D Mieli pełne oprzyrządowanie, kaski, pancerze i co najważniejsze rowery do DH. I tacy to mogą śmigać. :D
no tak..... ja nie jestem przyzwyczajona do takich ustawień pogodowych jak przejżystośc powietrza ;))
hmm te korzenie strasznie mnie intrygują :D jak by się tak nabyc trochę techniki to byłoby mnóstwo frajdy z pokonywania ich :> heheheh ale moze w rzeczywistości wyglądają jeszcze gorzej, i do tego wśród tylu drzew... brrrr hardcore :D :)
Agnieszko fotki ze szczytu nie ma, bo była bardzo słaba przejrzystość powietrza, a więc panorama do kitu... Innym razem może się uda. :) Fajnie, że podobają Ci się widoczki ze zdjęć, a wierz mi, że na żywo wyglądają 10 razy lepiej! :D Czy kiedyś było mnie wszędzie pełno?! Chyba nie. :) Jak się spotkamy to Ci wyjaśnię skąd te sentymenty, bo na blogu nie będę o takich rzeczach pisał. :)
A po korzeniach było bardzo ciężko zjeżdżać, w większości wolałem się podpierać, albo prowadzić rower...
Za relację nie ma co dziękować. :) To ja dziękuję!
a gdzie fota ze szczytu?? :P Zauważyłam że niegdyś wszędzie było Ciebie pełno.... tyle sentymentalnych wycieczek z różnych krain Polski...... :) Świetne fotki, górzyste tereny z tymi specyficznymi górskimi drzewkami które bardzo lubię oglądac :) No korzeni to naprawdę sporo.... pewnie Zielak by się takimi mocno cieszył na swej drodze hehehe
no a tak na koniec to pragnę dopisac.... dziękujemy za uzupełnienie relacji, są świetne jak zawsze :)
Nie choruję na tzw. "cyklozę".
Pokonywanie dystansu i własnych słabości, poznawanie nowych miejsc i ludzi (w niektórych można nawet się zakochać :D ), zdrowe i przyjemne spędzanie wolnego czasu - o to w tym wszystkim chodzi!
I tak właśnie wygląda ta moja zabawa z rowerem. :)
Uwielbiam jeździć długie dystanse i pokonywać podjazdy.
Kocham lasy, kocham góry, kocham jeździć. :)
Czasem bawię się w rowerowe rajdy na orientację ale najwięcej radości sprawia mi podróżowanie z sakwami. W wakacje 2009 roku wraz z moją kochaną Asią i przyjacielem Mateuszem pokonałem trasę Dookoła Polski. Łącznie przejechaliśmy niemal 4000 kilometrów w ciągu 30 dni. Na trasie towarzyszyli nam nasi Przyjaciele. Poza tym mam na swoim koncie wypady do Pragi, Wilna oraz na Bornholm. W głowie są kolejne plany. :)
Na blogu BIKEstats.pl dodaję regularnie i nieregularnie wpisy od czerwca 2006 roku. Można tam znaleźć tysiące zdjęć, oraz setki opisanych tras i relacji z wycieczek mniejszych i większych. :)
Trochę statystyki:
PRZEBIEG: 52'788 km (30.04.10)
MAX DYSTANS: 323,40 km (24.07.08)
MAX PRĘDKOŚĆ: 72,00 km/h (Puchaczówka, 20.09.09)
POWYŻEJ 300 km: 2 razy (stan na 19.03.12)
POWYŻEJ 200 km: 16 razy (stan na 19.03.12)
POWYŻEJ 100 km: 170 razy (stan na 19.03.12)