Dzisiaj las - w tym piekle to nawet fajna alternatywa :), później jeszcze wieczorkiem traska: w rodzinnych stronach Jasień - Świbna - Bieszków - Jasień
POWRÓT :( do Wrocławia z Głuchołaz, wszystko co piękne szybciutko się kończy... ale na szczęście zawsze wraca :) zawsze!
Pożegnałem się z babunią :) i jazda w tym piekle w samo południe, na trasie lasów zero hehe jedynie na początku parę drzewek :) było cięzko ale dałem radę :)
Konradów - Głuchołazy - Nysa - Skoroszyce - Grodków - Jutrzyna - Kowalów - Wiązów - Jędrzychowice- Skrzypnik - Domaniów - Piskorzów - Sulimów - Święta Katarzyna i przez Zacharzyce oraz Brochów na WRO/Gaj
Przejechałem swoją ulubioną traskę w tych okolicach.
Konradów/Zlate Hory - Dolni Udoli i podjazd na Rejviz, dość długa serpentynka, która pokonuję się niezwykle przyjemnie, po przejechaniu przez Rejviz przecudowny i długi zjazd do samego Jesenika, po prostu miód, a później z Jesenika na przejście Mikulovice/Głuchołazy. Ten odcinek, Jesenik-Mikulovice, uwielbiam ponad wszystko, jedzie się tam zawsze świetnie i nieprawdopodobnie przyjemnie, bo droga, bardzo dobra, ciągle biegnie wzdłóż rzeki Bela dolinką pomiędzy górami - to uczta dla oczu :) Troszeczkę pokręciłem się po kochanych Głuchołazach, a jutro niestety trzeba już wracać do Wro, praca... :(
No cóż... ten dzień raczej upłynął pod znakiem czeskiego piwa a nie jazdy na rowerku :) Jedynie wypady do Głuchołaz i Zlatych Hor... po piwko właśnie :) a co, jak już jestem tu to trzeba się troszkę podelektować!
Bardzo przyjemna i malownicza traska, zresztą uważam, że tereny Gór Opowskich i Jesonikow to prawdziwy raj dla takich jak my! Nieważne na jakim rowerku, tutaj po prostu jest bosko i zawsze jak tu jestem cieszę się jazdą jak nigdzie indziej.
W tym dniu wybrałem się do Czech na Pradziada :) Jest to najwyższy szczyt w paśmie Jesioników (1492 m n.p.m.)
Aby dostać się na ten szczyt trzeba pokonać dziewięciokilometrowy, asfaltowy podjazd o średnim nachyleniu 12% W sumie po niecałej godzince dotarłem na szyt ale się musiałem przy tym napocić niemiłosiernie hehe satysfakcja jednak wielka, a największą nagrodą jest sam zjazd z Pradziada. Zjazd ze średnią ponad 60km/h to coś wspaniałego! Na samym szczycie był tak silny wiatr tego dnia, że miałem już problemy z utrzymaniem się na bike'u ale dałem radę i wyjechałem na te góreczkę od samego dołu do szczytu bez zatrzymywania się na jakieś zbędne odpoczynki.
Tego dnia to nie był jedyny wypasiony podjazd, bo już w drodze do Karlovej Studanki, skąd jedzie się na Pradziada trzeba sforsować kilkukilometrowy podjazd pod Hermanovice, gdzie ostatnie 2 kilometry mają również 12% Później jeszcze dwukrotnie w drodze powrotnej miałem kilkukilometrowe podjazdy po 12%, a wracałem trasą przez Vidly i Jesenik na Głuchołazy. Można śmiało napisać, że 12 to liczba dnia :)
Najwspanialsze są zjazdy... kiedy po morderczych podjkazdach z łatwością przekracza się 60 km/h i jedzie się długo... coś pięknego, trzeba jedynie uważać na zakrętach :D
A oto przebieg trasy:
Konradów/Zlate Hory - Hermanovice - Vrbno pod Pradedem - Karlova Studanka - podjazd na Praded (1492) i zjazd do Karlovej Studanki - Vidly - Horni Domasov - Jesenik - Mikulovice/Głuchołazy - Konradów
Tego dnia wyjechałem rowerkiem z Wrocławia do mojej babci, która mieszka koło Głuchołaz. Ja to lubię rodzinkę odwiedzać :)
Trasa wiodła przez Strzelin - Henryków - Ziębice - Karłowice - Nysę - Głuchołazy i zakończyła się w Konradowie.
Jechało się bardzo przyjemnie, nie było upału na szczęście.
Od Ziębic już dały znać o sobie pierwsze podjazdy ale ja to lubię hehe, choć muszę przyznać, że w tym roku raczej większych podjazdów nie miałem i ich brak dawał znać o sobie, jednak... chcieć to móc :D
Nie choruję na tzw. "cyklozę".
Pokonywanie dystansu i własnych słabości, poznawanie nowych miejsc i ludzi (w niektórych można nawet się zakochać :D ), zdrowe i przyjemne spędzanie wolnego czasu - o to w tym wszystkim chodzi!
I tak właśnie wygląda ta moja zabawa z rowerem. :)
Uwielbiam jeździć długie dystanse i pokonywać podjazdy.
Kocham lasy, kocham góry, kocham jeździć. :)
Czasem bawię się w rowerowe rajdy na orientację ale najwięcej radości sprawia mi podróżowanie z sakwami. W wakacje 2009 roku wraz z moją kochaną Asią i przyjacielem Mateuszem pokonałem trasę Dookoła Polski. Łącznie przejechaliśmy niemal 4000 kilometrów w ciągu 30 dni. Na trasie towarzyszyli nam nasi Przyjaciele. Poza tym mam na swoim koncie wypady do Pragi, Wilna oraz na Bornholm. W głowie są kolejne plany. :)
Na blogu BIKEstats.pl dodaję regularnie i nieregularnie wpisy od czerwca 2006 roku. Można tam znaleźć tysiące zdjęć, oraz setki opisanych tras i relacji z wycieczek mniejszych i większych. :)
Trochę statystyki:
PRZEBIEG: 52'788 km (30.04.10)
MAX DYSTANS: 323,40 km (24.07.08)
MAX PRĘDKOŚĆ: 72,00 km/h (Puchaczówka, 20.09.09)
POWYŻEJ 300 km: 2 razy (stan na 19.03.12)
POWYŻEJ 200 km: 16 razy (stan na 19.03.12)
POWYŻEJ 100 km: 170 razy (stan na 19.03.12)