Wpisy archiwalne w miesiącu

Kwiecień, 2009

Dystans całkowity:1243.86 km (w terenie 414.00 km; 33.28%)
Czas w ruchu:58:49
Średnia prędkość:20.76 km/h
Maksymalna prędkość:60.16 km/h
Liczba aktywności:26
Średnio na aktywność:47.84 km i 2h 21m
Więcej statystyk

37. HARPAGAN – WIATR I PIACH

Sobota, 18 kwietnia 2009 · Komentarze(25)
Tego dnia, o godzinie 6:30, rozpoczęliśmy z Aniołkiem naszą przygodę z Harpaganem.
Nasz pierwszy start, żadnych założeń, po prostu spróbować swoich sił w tej imprezie.

Na start nieco się spóźniamy, później jakiś czas analizujemy mapę.
Postanawiamy najpierw jechać na północny zachód, a więc po punkty kontrolne nr 7, nr 1 i nr 19 – ich łączna wartość to 9 punktów.

Jest zimno – słońce dopiero wstało.
Już pierwszy punkt (7) sprawił nam trochę kłopotu – szukamy go nie po tej stronie rzeki co trzeba – brak koncentracji, pośpiech, niedostateczna analiza mapy – sam nie wiem dlaczego tak łatwo popełniam błąd. Pojawiają się niepotrzebne nerwy – to nie pomaga.
Na szczęście w końcu orientujemy się na czym polega nasz błąd – błąd który powstał z mojej winy.

Jadąc z siódemki na jedynkę okazuje się, że nawierzchnia dróg po których jeździmy nie koniecznie musi się pokrywać z tym co pokazuje mapa – trudno.
Jedynka jest łatwa – znajduje się przy zamku w Starej Kiszewie. Bez problemu też zdobywamy PK nr 19, a to dzięki świetnej nawigacji Asiczki. To ona bezbłędnie nas wyprowadziła na ten punkt, typując w Konarzynach odpowiednią drogę polną prowadzącą do niego. Także dziewiętnastka warta 5 punktów padła naszym łupem.

Po tym czeka nas kilkanaście kilometrów przebijania się lasem w kierunku południowym.
W miarę dobrze poszło nam zdobycie wartej 3 punkty jedenastki w Leśnej Hucie, choć troszkę wątpliwości przy niej było.
Kolejna jest trzynastka do której prowadzi piaszczysta droga – jak się później okazało, niemal wszystkie następne kilometry w terenie to już tylko piach, piach i piach, w którym czasem zakopywaliśmy się po pachy. Z tym punktem nie mamy najmniejszych problemów, niemal na niego wjeżdżamy typując dobrą przecinkę prowadzącą do wąwozu.
Chwilę po nim przejeżdżamy przez piękną rzekę Wda. Przy słonecznej pogodzie, jaką mieliśmy tego dnia, mostek na Wdzie wygląda pięknie, a na tym mostku jeszcze przejeżdża sobie na rowerze mój Aniołek... :D
Czy są piękniejsze widoki?! Wątpię. :)

Mijamy miejscowość Zimne Zdroje i jedziemy na PK 16 ukryty w lesie przy ambonie w okolicy Osiecznej – nie mamy z nim problemów. Jednak zdobyliśmy go wybierając wariant dłuższy ale łatwiejszy nawigacyjnie – to kosztuje nas kilkanaście cennych minut.
Dalej jedziemy, kopiąc się w piasku, na jeziorko w okolicach Zdrójna. Tam jest PK 8 – nam poszedł łatwo. Okolica przepiękna.
Przy okazji spotykamy Kitę.
Ja również daję Asiczce pokaz cudownych gleb SPD. :D

W tym momencie sprawdzamy czas i dystans, jaki zostaje nam do pokonania. Decydujemy, które punkty odpuszczamy i jedziemy dalej.

Nie bez problemów odnajdujemy czternastkę umiejscowioną na leśnej polanie w okolicy Brzeźna. Tracimy tam sporo czasu na piaszczystych drogach.

Kilka chwil później ma miejsce sytuacja, która w znacznym stopniu zaważyła na naszym końcowym wyniku. Niestety.
Wyjechaliśmy na asfalt, czekało nas 10 kilometrów jazdy po nim.
Rzuciłem mocne tempo, by zyskać kilka cennych minut. I tak sobie jechaliśmy przez te kilometry nie schodząc poniżej 28 km/h, a korzystali z tego inni, którzy siedli nam na kole i nie byli zbyt chętni do dawania zmiany (2 km na 10 to trochę mało...).
Gdy inni odpoczywali, to my traciliśmy siły – z mojej winy.
Gdy wjechaliśmy w las... to inni pojechali na PK 18, a my musieliśmy odpocząć, bo tym tempem bardzo zmęczyłem Aniołka. :(
Nie pomyślałem, jak bardzo głupią rzecz robię. Wykańczam Asiczulka, z którym jadę, daję odpocząć innym pozwalając wieźć się na kole, a co najgorsze... daję im się wprowadzić w błąd, bo posłuchałem ich „rady” zamiast samemu spojrzeć na mapę. :/
Jeden jedyny raz na Harpaganie złamałem żelazną zasadę, że trzeba samemu sprawdzać mapę, a nie słuchać się innych. Przez to tak pobłądziliśmy w lesie, że niemal wjechaliśmy na tereny, których na mapie już nie było. Straciliśmy kolejną porcję sił, masakrując się przez 15 kilometrów na piaszczystych drogach. Straciliśmy też bardzo dużo czasu. Zanim połapaliśmy się jak wielki błąd popełniłem – było za późno. Niestety nie mogliśmy już pojechać na wartą pięć punktów osiemnastkę, bo najzwyczajniej w świecie nie pozwalał nam na to czas. :(
Stracony w głupi sposób czas, stracone cenne pięć punktów, stracone siły i puste kilometry po piaszczystych drogach – to katastrofalny efekt mojego błędu.
Teraz zostało już nam tylko wracać do mety.

W drodze powrotnej zaliczamy jeszcze punkty kontrolne nr 12, nr 5 i nr 9.
Odpuszczamy szukanie siedemnastki, bo boimy się że możemy się nie zmieścić w limicie czasu (było 12 godzin, a więc do 18:30 musieliśmy zameldować się na mecie), a to skutkowałoby punktami karnymi – nie mogliśmy sobie pozwolić już dziś na żaden błąd – starczyło tego.
Poza tym od pewnego czasu jechaliśmy pod silny i porywisty wiatr - tak miało zostać już do mety, bo wciąż cisnęliśmy w kierunku północnym.

Nie mamy problemów z dwunastką. Jest przy pięknym jeziorze Głuchym – tam też spotykamy się z Tomkiem i Damianem, idzie im bardzo dobrze.
Piątka jest niezwykle prosta, a jeszcze łatwiejsza od niej jest dziewiątka wracając z której mijamy się z pędzącym Dareckim.

Na metę przyjeżdżamy 40 minut przed limitem. Chwilę po nas pojawia się też Darecki, z którym sobie ucinamy pogawędkę. Wpada też Daniel Śmieja, który w wielkim stylu zostaje zwycięzcą Harpagana.
Kasia, która jechała sama uzyskuje doskonały wynik – 34 punkty. Dziewczyny naprawdę są twarde. :)

A co u nas?! :)
Ano jest spore zmęczenie, a jeszcze większy niedosyt.
Mam świadomość tego, że w głupi sposób nie odnaleźliśmy osiemnastki, że roztrwoniony czas, nie pozwolił nam na zdobycie w drodze powrotnej siedemnastki, bądź piętnastki.
Krótko mówiąc, gdyby nie opisana wcześniej sytuacja między punktem czternastym a dwunastym, mielibyśmy 9 lub 10 punktów więcej, a to dałoby wynik, z którym mój Aniołek stanąłby na podium...
Następnym razem. Dziś nasz wynik zatrzymał się na 33 punktach. :)

Asiczka pokazała dziś wielki charakter. Była niesamowita i do tej pory nie mogę wyjść z podziwu jak dobrze zniosła trudy Harpagana.
Wiem, że zasłużyła na podium, jak nikt inny. Wiem też, że kolejnym razem musi być lepiej, bo teraz zabrakło niewiele.
Wiemy gdzie i jakie błędy popełniliśmy, wiemy co było ich źródłem.
Teraz trzeba wyciągnąć z tego wnioski i pojechać na jesienną edycję, by spróbować jeszcze raz. :)


A więc debiut za nami...
Wyszło średnio, a mogło być dobrze. :)
Jesteśmy zadowoleni, choć zostaje ten spory niedosyt...

Muszę przyznać, że impreza była doskonale zorganizowana.
Naprawdę myślę, że uczestnicy nie mogli na nic narzekać.
Organizatorzy zadbali o wszystko. Były parkingi, były prysznice, było gdzie spać, było gdzie jeść, było gdzie zostawić rowery, była masa nagród do rozlosowania, sędziowie na wszystkich punktach kontrolnych. Była też świetnie przygotowana trasa prowadząca przez piękne tereny województwa pomorskiego, a co najważniejsze była doskonała atmosfera.
Chyba nikt nie żałuje, że pojechał na Harpagana.

Do następnego!

TRASA:
Bytonia -> Dąbrowa -> Frank -> Kaliska -> Cieciorka -> Płociszno -> Dunajki -> Chwarzno -> Stara Kiszewa -> Konarzyny -> Leśna Huta -> Czarna Woda -> Zimne Zdroje -> Osieczna -> Zdrójno -> Linówek -> Łoboda -> Brzeźno -> Błędno – Jaszczerz -> Osiek -> Karszanek -> Korotybiel -> Wielki Bukowice -> Zelgoszcz -> Lubichowo -> Bietowo -> Borzechowo -> Zblewo -> Bytonia

NA NASZYM PIERWSZYM HARPAGANIE


MOJA KOCHANA HARPAGANKA :)


KOLEJNY PUNKT ZDOBYTY


BUDOWNICZY TRASY ZAFUNDOWAŁ NAM TEŻ WIELE PIĘKNYCH WIDOKÓW


WSZYSCY POLOWALI NA TAKIE PUNKTY ;)


Z DARECKIM NA MECIE


*fotka autorstwa Dareckiego

NASZE ZDJĘCIA ZE STRONY HARPAGANA :)

*Fot. Agnieszka Walulik

*Fot. Agnieszka Walulik


I jeszcze najważniejsze...

Dziękuję Ci Kochanie! :*

„...za każdy dzień,
każdego dnia,
za wszystko co
od Ciebie mam...”

To wszystko czego dzisiaj chcę.

:)

Wyjazd na Harpa

Piątek, 17 kwietnia 2009 · Komentarze(8)
Tego dnia razem z moim Aniołkiem wyruszyliśmy na naszego pierwszego Harpagana. :)
Do Bytonii, gdzie były rozgrywane zawody, dojechaliśmy pociągiem.

Także dzisiejsze kilometry to dojazd na dworzec PKP z Kozanowa, a później troszkę kręcenia po okolicach Bytonii – mieliśmy trochę wolnego czasu, bo przyjechaliśmy dość wcześnie. Wypad do okolicznych lasów udany – w mojej kolekcji kolejna gleba SPD. :D

Sama podróż pociągiem trwała długo, były trzy przesiadki ale w towarzystwie Asiczulka człowiek jest w stanie znieść wszystkie trudy i niewygody. :)
Na miejscu byliśmy około godziny siedemnastej.
Zjedliśmy przepyszny obiad w bytońskiej karczmie.
Później dojechał Damian, a także Kasia z Tomkiem.
Spotkaliśmy się też z Kitą, a także z Flashem, który choć nie startował to przyjechał do Bytonii zobaczyć jak się będziemy męczyć. ;)
No i nie mogę zapomnieć o Piotrku Banaszkiewiczu, który dzień później został Harpaganem na trasie mieszanej. :)
Poza tym była masa innych pozytywnie zakręconych osób, które przyjechały do małej miejscowości w województwie pomorskim tylko po to, by móc pochodzić/pojeździć po lesie. :D

O 21:00 na trasę wyruszyli piechurzy – mieli do pokonania 100 km w 24 godziny.
Uczestnicy trasy rowerowej od tego momentu mogli się rejestrować w sekretariacie i pobierać chipy – okazało się też, że wśród ludzi stojących w kolejce są też takie jednostki, które mają ADHD. :D
No cóż... Są pewne rzeczy, na które wpływu nie mamy... ;)

Po piwku położyliśmy się spać, bo następnego dnia trzeba było wcześnie wstać.

TRASA:
Wro/Kozanów – Dworzec Wrocław Główny...
...Woj.pomorsie/ Bytonia -> Cis -> ...lasy... -> Zblewo -> Bytonia

NA MIEJSCU W BYTONII


PERON WŚRÓD DRZEW


LŚNIĄCA LOKOMOTYWA


MY – CZEKAJĄC NA OBIADEK W KARCZMIE

Przed weekendem

Czwartek, 16 kwietnia 2009 · Komentarze(6)
Rano do dentysty. :)

Później z Aniołkiem na miasto pozałatwiać sprawy.
Odwiedziny w dwóch serwisach rowerowych, ZUS-ie i w Bibliotece Uniwersyteckiej.
Prawie wszystko udało się załatwić, a to czego nie załatwiliśmy w serwisach zrobiliśmy wieczorem sami, bo przecież zdolni jesteśmy. :D

Co cieszy, udało mi się wydębić w sklepie śrubki do przykręcania bagażnika - swoje niestety zgubiłem. :D
Poza tym zakupiłem sobie koszyk na bidon do Treka i bukłak.

Po powrocie z miasta zjedliśmy obiad. Asiczulek do pracki, a ja na Księże Małe pakować się na jutrzejszy wyjazd. A jedziemy daleko, bo aż do Bytonii... ;)
W sobotę pozamulamy na Harpaganie. :D

Wieczorem znów pocisnąłem miastem na Kozanów. :)

Wałami

Środa, 15 kwietnia 2009 · Komentarze(4)
Po południu telefon od Aniołka wywołał uśmiech na moich ustach. :)
Minęło kilkadziesiąt minut i spotkaliśmy się na Armii Krajowej.

Pojechaliśmy sobie do Lasku Rakowieckiego, a potem na Wyspę Opatowicką.
Chwilę posiedzieliśmy przy jazie Opatowickim, gdzie spotkaliśmy się z pędzącym na swej maszynie Szefem wszystkich szefów, czyli Błażejem. ;)
A akurat go obgadywaliśmy. ;)

Niestety robiło się coraz później, a co za tym idzie i chłodniej, więc trzeba było się rozstać. Błażej dalej katował swoje "Tur de wały", a my w odwrotnym kierunku, również wałami wzdłuż Odry, pognaliśmy na Kozanów.
Odwiedziliśmy tez Biedronkę, z której ledwo wyjechaliśmy z zakupami. (po raz kolejny tylne kieszonki okazały się zbawienne). :)

To był czaderski dzień! :D

Znów Piast

Wtorek, 14 kwietnia 2009 · Komentarze(2)
Pierwszy raz od dawien dawna, pojechaliśmy z Krzychem wypić zimnego Piaścika na mostku obok Mokrego Dworu.

Żeby nie było, że my tylko tak na piwo to wspomnę, że wcześniej byliśmy na poczcie i zapłacić za neta, także najpierw były obowiązki... a potem przyjemności. ;)

Fun for bike

Poniedziałek, 13 kwietnia 2009 · Komentarze(11)
Lany Poniedziałek, czy jak kto woli Śmigus Dyngus, wykorzystaliśmy z Matysem na wspólną przejażdżkę rowerową. Z braku czasu zrobiliśmy jedynie 48 kilometrów, a w planach było 400. ;)

Z krzyżówki koło Drożkowa pojechaliśmy do Złotnika a potem na dziko lasami do Gorzupii zobaczyć czy mostek na Bobrze jeszcze stoi. ;)
Po drodze piekielny tego dnia wiatr w blachę ale było bardzo wesoło.

Trochę czasu poświęciliśmy na konsumowanie Tyskacza i omawianie szczegółów planowanego wyjazdu do Wilna.
Poza tym zrobiliśmy wesołą sesję zdjęciową. :)

W Bieniowie Matys pocisnął do Żar, a ja przez Biedrzychowice Dolne i Bieszków do domu.

Przed samymi Biedrzychowicami zostałem zlany wodą przez osobników z wyprzedzającego mnie auta. :D
No cóż... ten dzień rządzi się swoimi prawami.
A swoją drogą słońce grzało więc ochłoda się przydała. ;)

TRASA:
Jasień -> Świbna -> Drożków -> Lubanice -> Lubomyśl -> Złotnik -> Gorzupia -> Gorzupia Dolna -> Gorzupia -> Bieniów -> Biedrzychowice Dolne -> Bieszków -> Jasień

BOCIEK


ZŁOTNIK – RUINY STAREGO KOŚCIOŁA


TAK SIĘ KOŃCZY BRAWUROWA JAZDA...


A TAK SIĘ KOŃCZY PRZEKRACZANIE DOZWOLONEJ PRĘDKOŚCI ;)


TREKI DWA – SWOJĄ DROGĄ... BIEDNE TE ROWERY :D


BIENIÓW – KOŚCIÓŁ

Brody z tatą

Niedziela, 12 kwietnia 2009 · Komentarze(3)
Cieszy, że mój tata znów chciał ze mną pojeździć. :)
Pojechaliśmy do pałacu w Brodach – bardzo ciekawe miejsce, gdzie kiedyś na bale zjeżdżała się szlachta z całej Polski.

Choć dziś mocno wiało jechało się nam się bardzo dobrze. Forma u taty rośnie. :D

Z Brodów wracaliśmy już lasem zahaczając przy okazji o jezioro Głębokie.

Nie ma to jak pojeździć w święta na rowerze zamiast siedzieć w domu przed telewizorem. :)

TRASA:
Jasień -> Budziechów -> Lubsko -> Chełm Żarski -> Brody -> Nabłoto -> Proszów -> Nowa Rola -> Świbinki -> Jasień

BRAMA WJAZDOWA DO BRODÓW – W ROLACH GŁÓWNYCH MÓJ OSOBOSTY TATA :D


A TU JUŻ JA ;)


JEDNA Z PRZYPAŁACOWYCH OFICYN


PAŁAC JUŻ NIESTETY ZBYT PIĘKNIE NIE WYGLĄDA...


OJCIEC I SYN :D


JEZIORO GŁĘBOKIE

Dziki Zachód

Sobota, 11 kwietnia 2009 · Komentarze(2)
Wielka Sobota – cel dziś jeden: setka. :)
Pogoda świetna, znów można w krótkim rękawku jeździć.

Chciałem pojechać do granicy Polski z Niemcami i tak też zrobiłem, z tym że dotarłem tam nowymi dla mnie drogami, bo kilka wiosek na trasie przejeżdżałem pierwszy raz w życiu. Gdzieniegdzie brakowało asfaltu, ba... nawet kostki brukowej – tak trochę dziko. :)
Ale bardzo fajnie było zjeździć nowe okolice.

Gdy dotarłem do przejścia granicznego w Zasiekach pokierowałem się w stronę wsi Brożek, by wjechać tam na tereny byłej fabryki amunicji i wrócić do Jasienia lasami. W drodze powrotnej zadzwonił do mnie tata i powiedział, że wyjedzie mi naprzeciw. :)
Ucieszyło mnie to. Spotkaliśmy się koło Nowej Roli i wspólnie odwiedziliśmy sobie Żurawno. Nad jeziorkiem orzeźwiające piwko i do domu leśnymi drogami.

Wieczorem jeszcze na chwilę przejechałem się polami w stronę Białkowa, by dokręcić do setki i ustrzelić zachód słońca.

Kolejny dobry dzień. :D

TRASA:
Jasień -> Budziechów -> Lubsko -> Chełm Żarski -> Biecz -> Grodziszcze -> Jasienica -> Wierzchno -> Wielotów -> Luboszyce -> Grabice -> Nowa Wioska -> Brzozów -> Mielno -> Janiszowice -> Zasieki -> Brożek -> fabryka amunicji -> ...las... -> Gręzawa -> Nowa Rola -> Jez. Żurawno -> Nowa Rola -> Świbinki -> Jasień

BIECZ – BRAMA PAŁACOWA


”DZIKI ZACHÓD”


TYPOWY OBRAZEK PRZYGRANICZNY


NYSA ŁUŻYCKA


WJAZD DO BYŁEJ FABRYKI AMUNICJI W BROŻKU


LASY, LASY, LASY... ZDJĘCIA Z PRZEBIJANIA SIĘ LASEM DO GRĘZAWY





NAD ŻURAWNEM


ZACHÓD SŁOŃCA

Lasy Złotowskie z Asiczulkiem

Piątek, 10 kwietnia 2009 · Komentarze(2)
Korzystając z pięknej pogody i wspólnego wolnego dnia, postanowiliśmy wraz z Aniołkiem że przejedziemy sobie kolejną seteczkę. :)

Wielki Piątek... był bardzo udanym dniem rowerowym i nie tylko.

Dziś pojeździliśmy sobie dużo między lasami, troszkę w terenie, skosztowaliśmy nowych asfaltów na Wzgórzach Trzebnickich i bardzo dobrze nam się jeździło.
Szkoda tylko, że czas tak szybko biegnie. Chciałoby się żeby doba miała 48 godzin. :)

Kiedyś będzie trzeba zjeździć Lasy Złotowskie, które dziś odwiedziliśmy, wzdłuż i wszerz, bo jest tam bardzo pięknie.

Trochę kilometrów doszło do tej traski w wyniku wyprawy do przychodni na Kuźniki i Biedronki, a także dlatego że niestety musiałem wracać z Kozanowa na Ksieże Małe.

Bardzo przyjemna setka.

TRASA:
Wro/Kozanów -> Osobowice -> Polanowice...
Krzyżanowice -> Psary -> Kryniczno -> Malin -> Siedlec -> Godzieszowa -> Skarszyn -> Boleścin -> Piersno -> Skotniki -> Zawonia -> Grochowa -> Czeszów -> Złotów -> Bartków -> Kol. Strzelce -> Dobroszyce -> Siekierowice -> Dobrzeń -> Jaksonowice -> Kępa -> Bierzyce -> Łozina -> Bąków -> Bukowina -> Pasikurowice -> Cienin -> Raków -> Krzyżanowice...
Wro/Polanowice -> Kozanów -> Kuźniki -> Kozanów -> Gądów -> Gaj -> Księże Małe

ANIOŁEK NA SZLAKU


W SIEDLCU


FUN FOR BIKE :)


PRZED SIEBIE


WIEŻA CIŚNIEŃ PRZY ZACHODZĄCYM SŁOŃCU

Miejskie jeżdżenie

Czwartek, 9 kwietnia 2009 · Komentarze(0)
Dziś trochę na Treku, trochę na Diamondzie.

W południe do rowerowego po nowy łańcuch do Treka i do Carrefoura na Borek po drobne zakupy.

Wieczorem już na Treku z nowym łańcuchem pojechałem do Aniołka na Kozanów.

Dobry dzień. ;)