Cześć wszystkim! :)
Chciałbym tym wpisem przywitać się z wszystkimi po powrocie na BS.
Rozłąka z tym cudnym serwisem była, jak wiadomo, spowodowana wyprawą
”Dookoła Polski”, którą odbywałem wraz z moją Kochaną
Asią oraz, trochę mniej kochanym,
Matysem. ;)
Zakończyliśmy ją sukcesem. Udało się nam pokonać trasę, którą chcieliśmy przejechać. Łącznie wykręciliśmy dystans 3965 km, zajęło nam to 30 dni.
Póki co jest dostępna relacja prowadzona
„on-line” z trasy.
Na dokładniejszą relację i galerię zdjęć będzie trzeba niestety długo poczekać.
Najzwyczajniej w świecie nie mam teraz na to czasu. Czeka mnie ciężki egzamin na uczelni, a jak dobrze pójdzie to i obrona pracy magisterskiej, także mam co robić.
Pewne priorytety w życiu trzeba zachować. ;)
Myślę, że relacja, a przynajmniej jej część zacznie się pojawiać w okolicach... końca września.
W chwili obecnej można zadowolić się relacjami naszych współtowarzyszy podróży, którzy jechali z nami na części trasy. Linki do ich fotorelacji można znaleźć na stronie głównej
dookolapolski.xn.pl.
Serdecznie zapraszam do lektury! :)
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
A dziś...
Jeździłem pierwszy raz od chwili zakończenia wyprawy, a więc pierwszy raz od blisko czterech tysięcy kilometrów jeździłem bez przyczepki z sakwami...
Zapomniałem jak się jeździ na rowerze! :D
Zrobiłem krótką rundkę po okolicznych wioskach.
Przez większość trasy nie mogłem złapać odpowiedniego rytmu i co chwilę rzucało mną po całej drodze. Katastrofa. :)
Nie myślałem, że aż tak bardzo odzwyczaję się od zwykłej jazdy. Trudno, trzeba jeździć żeby wrócić do normalności. :)
Dziś też doszedłem po raz kolejny do wniosku, że nie lubię „cisnąc” jeżdżąc na rowerze. Choć czułem, że mam spory zapas sił i mogę kręcić o 4-5 km/h szybciej, to najzwyczajniej w świecie... nie chciało mi się. Jakoś wolę oglądać się na okoliczne łąki, pola i lasy niż patrzeć w przednie koło. :)
Tak już mam. :D
W każdym razie miałem dwa cele na dziś dzień. Jeden to żeby w końcu poruszać trochę nogami, a drugi był taki, by wycisnąć 60 km/h z górki na trasie Jabłoniec – Jasień.
Pierwsze się udało, a drugie... niestety nie. Będzie trzeba jutro znów pojechać zmierzyć się z tą górką. Generalnie tylko raz w życiu udało mi wykręcić tam sześćdziesiątkę ale teraz chciałbym znów. :D
Tak poza tym to jadąc w stronę Jasionnej przejeżdżałem obok trzech wiekowych dębów... Miło mi się zrobiło na myśl, że nieco ponad miesiąc temu była przy nich obecna cała Rodzinka
Darka,
Kosma, mój Aniołek i
Jacek, kiedy to bawili się u mnie przed startem wyprawy. :)
Poniżej zamieszczam zdjęcie z w wyprawy, na którym jest mój kochany Aniołek pokonujący podjazd do Czorsztyna. :)
Asiczka w słonecznych promieniach
© Mlynarz
TRASA:Jasień -> Lisia Góra -> Zieleniec -> Jasionna -> Bronice -> Zieleniec -> Golin -> Jabłoniec -> Jasień