Po wczorajszej setce (opis będzie), która dała mi w kość, nadszedł czas rekreacji.
Razem z męską częścią ekipy wyruszyliśmy na wyprawę jakiej świat nie widział! Tymczasem
Asia z
Anetką zabawiały się z
Kornelcią w domu
Nasz przewodnik
Igorek, podkręcając momentami tempo do 30 km/h (skąd on ma tyle siły?), prowadził nas ku wodzie.
Wiktor niestety też podkręcał tempo. A ja przecież tak bardzo liczyłem na to, że razem z
Darkiem będziemy mieć choć chwilę na to, by zrobić fotkę
ślimakowi... Może innym razem się uda?! :D
Po kilku leśnych i polnych kilometrach wylądowaliśmy nad kąpieliskiem w Nowińcu. Fajnie, że są takie miejsca, gdzie można ochłodzić się latem. Ale to nie dla mnie. Za duże zagęszczenie człowieka na m2... :D
W każdym razie Wiktor z Igorkiem popluskali się w wodzie, a Darek i ja pilnowaliśmy rowerów popijając wodę z bidonów. Oczywiście łapaliśmy przy tym kolarską opaleniznę pragnąc strzaskać się na mahoń...
Fajny dzień. Fajny weekend. Za krótki jednak.
Za krótki, by porozmawiać o wszystkim czym się chce.
Za krótki, by nacieszyć się sobą nawzajem.
Za krótki, by przejechać tyle kilometrów ile się chce.
Za krótki, by nagrać się do syta w "Aliasa".
Za krótki na wszystko - bo czas za szybko biegnie.
Ale fajnie, że był.
A jeszcze lepiej, że... będą kolejne! :)
Dziękujemy!
Darek podziwia wylegujące się w słońcy "foczki"
© Mlynarz
Igorek - w tle Darek starający się dotrzymać tempa
© Mlynarz
Igorek napiera!!!
© Mlynarz
Wiktor, Darek, Igor - Kawecki Team ®
© Mlynarz
Plecy Wiktora - częsty widok w ten weekend...
© Mlynarz