U KOSMY...:DTo był jeden z tych dni, kiedy nie interesuje mnie pogoda, nie zaglądam do portfela, nie martwię się przyziemnymi sprawami i gówno mnie obchodzi, czy podjeżdżając do najbliższego skrzyżowania zdążę na zielone światło…
Tak, bo to był znowu piękny dzień, dodam: wybitnie piękny dzień :D
A wszystko to dzięki ludziom, z którymi miałem przyjemność go spędzić :)
I za to chcę im podziękować już na wstępie...
Także dziękuję Wioli, Monice, Agnieszce, Panu „Dużemu” Januszowi, Cześkowi, Tomkowi i Zielakowi no. 69...
A dzień ten zaczął się tak:
Pobudka o 5:00 i po krótkim czasie na moje wrocławskie osiedle zawitał Zielak, który przyjechał swoją furą z samego serca Kotliny Kłodzkiej :D
Po bezoowocnych poszukiwaniach otwartego KFC wjechaliśmy na autostradę A-4, gdzie Zielak strzelał popisy na szosie :D
Po niespełna dwóch godzinkach i malutkim błądzeniu w Dąbrowie trafiliśmy pod blok Kosmacza, gdzie czekał na nas Czesiek :D
Szybkie śniadanko i miłe powitanko, wizyta w sklepie rowerowym, gdzie musieliśmy zakupić dętki...
Przenosiny do Łośnia, w którym to ugościł nas przesympatyczny tatuś Kosmatki.
Stamtąd wyruszyliśmy już w naszą dzisiejszą trasę, na której nie brakowało dobrej zabawy, śmiechu i kilku ciekawych wydarzeń :D
Początkowo jechaliśmy mało pedałując, bo w większości zjeżdżaliśmy, a rzadziej męczyliśmy jakieś podjaździki. Po dojechaniu do Chechła odbiliśmy na Pustynię Błędowską, na której to byłem po raz pierwszy.
Tam zrobiliśmy sobie malutką sesję fotograficzną i nastąpił podział naszej ekipy.
Wiola i Czesiek pojechali do Ogrodzieńca asfaltem, a cała reszta, czyli Aga, Kosma, Zielak, Tomalos i ja wjechaliśmy na czarny szlak, którym jechaliśmy z Chechła do Żelazka.
Choć nie jestem zwolennikiem ciężkiego terenu i szlak ten mnie wymęczył, to i tak jazdę po nim wspominam bardzo miło, bo ciekawy był :D
Przed Żelazkiem Kosma złapała spektakularnego kapcia, który w tym przypadku był problemem, gdyż nie mieliśmy odpowiedniej dętki, a łatki na nic się nie zdały...
Po długim czasie Kosma, przy pomocy Zielaka, doprowadziła rower do stanu używalności i ruszyliśmy dalej, w kierunku zamku w Ogrodzieńcu, gdzie czekali na nas z utęsknieniem Wiola i Czesiek.
Na tamtych kilometrach dopadł nas deszcz, ale doskonały nastrój i tak nas nie opuszczał, było zdzieranie gumy, ściganie skuterka i ogólne wygłupy dużych dzieci hehe
Wreszcie zajechaliśmy na zamek, a tam przy piwku i posiłku spędziliśmy niemal godzinkę, przy czym też sobie zwiedziliśmy troszkę okolicę jakże urokliwego zameczku :)
Powrót do Łośnia był dosyć ciekawy :D
Wiola z Cześkiem wyjechali z dużym wyprzedzeniem, a my puściliśmy się w pościg za nimi :D
Aga i Kosma jechały sobie razem obgadując nasze łydki...
A trio w składzie: Zielak, Tomalos i Młynarz zasuwało dzielnie do Łośnia...
Oczywiście tempo nadawał Zielak, a było ono nie małe, gdyż przez pierwsze kilka kilometrów nie schodziło poniżej 40 km/h...
Później zmianę dał Tomalos, zaczęły się lekkie podjazdy i mimo to, że tempo troszeczkę spadło to nie dawałem rady niestety :D
Po paru kilometrach znów jechaliśmy razem, bo Zielak i Tomalos zaczekali na mnie, ale byłem wykończony samotną jazdą, także wspólna jazda znów nie trwała długo i ostatnie 5 km jechałem już sam próbując niwelować stratę do napieratorów :D
Średnia z tego odcinka, a miał on prawie 25 km, wyszło koło 34 km/h, a więc jak dla mnie zabójcza hehe
Było jednak bosko :D
Kiedy już wszyscy dojechali do Łośnia, to pochowaliśmy rowery i zabraliśmy się za realizację drugiego etapu dzisiejszego dnia... :)
Zrobiliśmy ogromne zakupy na wieczornego grilla...
Panie przygotowywały pieczonkę, panowie pili piwo... :D
Ale przy okazji zrobiliśmy stanowisko na pieczonkę, przygotowaliśmy grilla i całą resztę, także byliśmy również pracowici hehe
Nasza, jakże udana impreza trwała do późnej nocy, rozmowy były fascynujące :D
Piwo lało się strumieniami... chyba każdy wstał od stołu syty i zadowolony :)
Ale przyszedł czas, że trzeba było pójść spać...
W końcu każdego zmorzył sen, ale nim do tego doszło, to wydarzyło się jeszcze dużo! :D :D :D
Kto był ten wie! A kto nie był tego zapraszamy na kolejne spotkanie... :)
PIWO DNIA:... Tańcowane :D
Na Pustyni Błędowskiej. Tomalos, Młynarz, ZielakZ Tomalosem za Chechłem...Aga vel. Agenciara :DKosma100, dla przyjaciół… Kosmacz :PTomalos...Napierator ZielakMłynarz...Ogrodzieniec – zamekZamek w całej okazałościSkałki – bardzo sympatyczne :DPara idealna... ♥ Wiola&Czesiek ♥ Kosma nas świetnie ugościła – tu spaliśmy... ;)Zielak właśnie znalazł mojego „Tigera”... :DA to ulubiony puls... Zielaka :PTRASA:Łosień -> Błędów -> Chechło -> Pustynia Błędowska -> Chechło -> czarny szlak -> Rodaki -> Żelazko -> Ryczów -> Kolonia Ryczów -> Ogrodzieniec -> Podzamcze (zamek) -> Ogrodzieniec -> Skałki w Niegowonicach -> Niegowonice -> Łosień