Wpisy archiwalne w kategorii

woj. Lubuskie

Dystans całkowity:11772.54 km (w terenie 2482.09 km; 21.08%)
Czas w ruchu:565:47
Średnia prędkość:20.78 km/h
Maksymalna prędkość:67.00 km/h
Suma podjazdów:2437 m
Maks. tętno maksymalne:186 (96 %)
Maks. tętno średnie:150 (78 %)
Suma kalorii:8350 kcal
Liczba aktywności:298
Średnio na aktywność:39.51 km i 1h 54m
Więcej statystyk

Święta w domu

Wtorek, 23 grudnia 2008 · Komentarze(6)
ŚWIĘTA W DOMU

Wczoraj w nocy zajechałem do rodzinnego domu na święta.

Dziś pogoda była bardzo ładna, szkoda że tak mało z niej skorzystałem.
Długi czas świeciło słońce i jak na tą porę roku było dość ciepło.
Mam nadzieję, że jutro będzie podobnie.

Dzisiaj jedynie śmignąłem do Lubska na Orlen nadymać kółka.
Strasznie ciężko jechało się w tamtą stronę, bo opony w Treku były sflaczałe i toczyły się po ziemi jak czołgowe gąsienice. :D
Gdy już wbiłem odpowiednią ilość powietrza to można było pocisnąć. :)
Bardzo szybko osiągnąłem stan podzawałowy. :D
Nogi wciąż z waty - chyba przerzucę się na ping-ponga. ;)

Po powrocie z "wyprawy na Orlen" zabrałem się za wieszanie lampek w ogódku.
W tym roku świeci u mnie łącznie 3100 żaróweczek ale w poprzednich latach był troszkę lepszy efekt - widać się nie przykładam. ;P

PAJLI

Poniedziałek, 15 grudnia 2008 · Komentarze(34)
Dwusetka dedykowana mojej kochanej siostrze Paulinie, która dziś obchodzi 16-te urodziny. :)
To właśnie jej urodzinki zmotywowały mnie do tego, by dziś rano wsiąść na rower i pojechać prosto z Wrocławia do mojego rodzinnego Jasienia.
Zrobiłem jej nie lada niespodziankę, gdy zastała mnie w drzwiach. :D
Z resztą nie tylko jej. :)

Jeszcze raz życzę Ci wszystkiego co najlepsze Paulinko! :)

Z Wrocławia wyruszyłem o 7:30, a to oznaczało 90 minut poślizgu w odniesieniu do tego co wcześniej zaplanowałem.
Nic to, byłem zdeterminowany by dziś dojechać do domu na rowerze.

Najpierw musiałem przez 12 kilometrów przebijać się przez zakorkowany Wrocław.
Następnie jechałem do Kątów Wrocławskich po oblodzonej drodze (cieszyłem się, że nie założyłem slicków) mijając auta, które… zakończyły swą podróż w rowach.
Za Kątami na szczęście poprawiła się nawierzchnia, wyszło też słońce i zaczęło się robić cieplej.
Tego dnia pogoda była dla mnie wspaniała. Szkoda tylko, że wiatr nie wiał idealnie w plecy. :D
Ale też trzeba się cieszyć, że nie przeszkadzał w jeździe, bo w większości miałem boczny, a nawet czasem coś tam mnie popchnął do przodu. ;)

Trasa jaką jechałem niczym nie różniła się od tej, którą pokonałem 26. maja w Dzień Matki. :)
Pierwszą połowę udało się pokonać łatwo, z jedną tylko przerwą na ciepły posiłek w Legnicy.
Przyznać się muszę do tego, że między 85 a 125 kilometrem trasy miałem potężny kryzys i jechałem tylko siłą woli. Dalej to już bywało różnie, obniżyłem tempo i bez większych problemów dojechałem do domu, chociaż na ostatnich 30 km odczuwałem dość spore zmęczenie. Organizmu jednak nie da się oszukać. :)
Przez ostatnie 3 miesiące przejechałem tylko 2 setki, a tak poza tym to robiłem krótkie i większości lekkie traski, co było spowodowane zapaleniem ścięgna Achillesa.
Na dzień dzisiejszy mogę cieszyć się z tego, że ze ścięgnem jest już niemal wszystko OK i trzeba powoli zacząć je przyzwyczajać do normalnych obciążeń, z tym że będę robił to uważnie, by za szybko nie narzucić mu zbyt ciężkiej pracy.

Cieszę się również z tego, że trasę pokonałem na swoim starym, poczciwym „Diamondzie”, który towarzyszy mi od 2001 roku. :)
Mam wielki sentyment do tego rowerka i mimo, że niedawno zakupiłem świetnego Treka to z „Diamentowym” chcę przejechać jeszcze setki kilometrów.

W domu byłem o 18:30, a więc równo 11 godzin od momentu, w którym wystartowałem z przybytku Pani Władysławy na Księżu Małym we Wrocławiu. :D
Wychodzi na to, że przez dwie i pół godziny obijałem się na trasie, bo czas jazdy to 8,5 h. :)
No ale trzeba było coś ciepłego zjeść, a także dwukrotnie zrobić zakupy.
Poza tym, tak jak wspomniałem, forma nie ta i zmęczenie było odczuwalne, także czasem zjeżdżałem sobie na krótkie przerwy podczas których wcinałem Kinder Bueno i takie tam inne smakołyki. :)
Trochę też dziś marzłem na ostatnich kilometrach.
Długie dystanse zimą mają swoje uroki ale trzeba czasem przezwyciężyć marznące policzki, stopy i inne części ciała. ;)

Ja z dzisiejszej dwusetki jestem bardzo zadowolony, bo:
- mogłem zrobić wielką niespodziankę siostrze
- odwiedziłem domek
- dotleniłem się :D
- zbliżyłem się znacznie do 10’000 km w tym roku (może jednak się uda)
- poczułem się jeszcze lepiej
- i w ogóle było pięknie! :)

TAK Z SAMEGO RANA WYGLĄDAŁY DROGI…


PÓŹNIEJ BYŁO JUŻ LEPIEJ :)


JESIEŃ, ZIMA… WCALE NIE SĄ TAKIE SZARE ;)


GDZIEŚ NA TRASIE MIAŁEM TAKIE WIDOKI




”DIAMENTOWY” PRZYJACIEL – JESZCZE PRZED NAMI WIELE WYPADÓW :)


WRO/Księże Małe - Gaj – Hallera – Grabiszyńska...
Mokronos Dolny -> Cesarzowice -> Jaszkotle -> Pietrzykowice -> Sadków -> Sadkówek -> Sośnica -> Kąty Wrocławski -> Pełcznica -> Piotrowice -> Kostomłoty -> Samborz -> Jarosław -> Ujazd Górny -> Karnice -> Budziszów Mały -> Postolice -> Kępy -> Biernatki -> Taczalin -> Koskowice -> Legnica -> Lipce -> Studnica -> Michów -> Chojnów -> Czernikowice -> Rokitki -> Brzozy -> Chocianów -> Jakubowa Lubińskie -> Wysoka -> Wilkocin -> Przemków -> Szklarki -> Piotrowice -> Szprotawka -> Szprotawa -> Bobrzany -> Bukowina Bobrzańska -> Chrobrów -> Bożnów -> Żagań -> Marszów -> Żary -> Grabik -> Drożków -> Świbna -> JASIEŃ

W CHOCIMKU U MARTY

Środa, 5 listopada 2008 · Komentarze(9)
W CHOCIMKU U MARTY I ADRIANKA

Ciężko rano było wstać po tym jak późno w nocy się położyłem spać, a winowajcą był Matysek. ;)

Jakoś udało się i pojechałem z Jasienia do Chocimka odwiedzić Martę, Karolinkę i Adrianka.
Napić się pysznego winka, naleweczki, pośmiać się, pogadać i... wytapetować pokój. :)
Doszliśmy w tym ostatnim do perfekcji. ;)

Powrót do domu późno, w kompletnych ciemnościach.
Jednak lampka w rowerze mojej mamy jest po prostu zabójcza!
Zasilana dynamem pozwala mi widzieć nawet drogę 200 metrów przede mną.
Coś świetnego.

I tak sobie wracałem otoczony ciemnością, dookoła znów cisza, ta wspaniała cisza i jakże ciepłe powietrze!
(listopad, godz 21:00 i 11 stopni na plusie)

To był bardzo dobry dzień, oj bardzo!

TRASA:
Jasień -> Budziechów -> Białków -> Stara Woda -> Mokra -> Chocimek i nazad ;)

Motto dnia:
"A ch..., zamaluje się!" ;)

TEN KLIMAT

Wtorek, 4 listopada 2008 · Komentarze(8)
TEN KLIMAT

Chwila w rodzinnym domu. Czyli bardzo fajnie.

Za oknem szaro, mgliście, drogi mokre i wyruszam na rower dopiero gdy zaczyna zmierzchać.
I o to chodziło.
Dookoła las, cisza...
To jest ten klimat!

TRASA:
Jasień -> Bieszków -> Roztoki -> Bieszków -> Jasień

Wszystko na sprzęcie pożyczonym od mamy. :D

TAK JAK JUŻ DAWNO NIE

Niedziela, 28 września 2008 · Komentarze(10)
TAK JAK JUŻ DAWNO NIE BYŁO

Chwilka w rodzinnym domu...
I udało mi się wyciągnąć mamę na rower.
Przyjemna trasa, przy wreszcie pięknej pogodzie upłynęła przy dość ważnych rozmowach. :)
Ten wyjazd cieszy,


TRASA:
Jasień -> Jabłoniec -> Golin -> Zieleniec -> Jasionna -> Bronice -> Zieleniec -> Lisia Góra -> Jasień
”City of blinding lights”

TEST NAPĘDU

Wtorek, 2 września 2008 · Komentarze(14)
TEST NAPĘDU

Dziś wymieniłem wreszcie zajechany napęd. :D
Prawie cały, bo pominąłem dwie koronki w korbie. (wymieniłem tylko blat)

Dużo kasy na napęd nie wydałem, bo ostatnio w swoim życiu włączyłem tryb ekonomiczny. hehe
Blat to SR Suntour - 44 zęby...
Kaseta Alivio, model CS-HG50...
Łańcuch CN-HG50...
I to tyle. :D
Wszystko wyniosło mnie jakieś 100 złotych razem z kosztem wysyłki. :D

Niestety okazuje się, że muszę jeszcze wrzucić z przodu nową koronkę na 32 zęby, niby z niej rzadko korzystam ale jest tak zajechana, że łatwo o wypadek podczas jazdy. Myślę, że poszukam w swoim złomowisku pośród starych części i któraś koronka powinna się nadać... :D

Czeka mnie jeszcze jeden zakup.
Konieczna jest wymiana tylnej przerzutki, bo na kółeczkach już zero ząbków, a sprężyna dawno nie jest sprężyną... :D
Swoją drogą mój SRAM 7.0 towarzyszył mi przez ponad 20000 km bez wymiany kółeczek. hehe
Kupię sobie ten sam model. Sprzęt stary ale jary. :)

I to będzie najprawdopodobniej jedna z moich ostatnich inwestycji w Diamondback'a... :D

A teraz przejdźmy do dzisiejszej jazdy...
Test zrobiłem na trasie Jasień -> Bieszków -> Świbna -> Jasień.
Wypadł wzorowo. Wszystkie przełożenia wychodzące z blatu spisują się perfekcyjnie więc jestem zadowolony.
Można pocisnąć mocno bez ryzyka. :)

Także jeszcze średnia koronka na przód, tylna przerzuteczka i będzie można hasać jak na nówce. :D
No... może jeszcze zrobię wreszcie sobie z przodu hamulec. :D
Dorzucę nowe linki i już wtedy na pewno będzie git. ;)

Diamentowy pewnie się cieszy. :)
Nie wie jeszcze, że już niedługo będę miał dla niego nowe przeznaczenie... :)

PRZED MECZEM

Sezon

Niedziela, 31 sierpnia 2008 · Komentarze(11)
PRZED MECZEM

Sezon piłkarski wre także to dla mnie była to kolejna niedziela spędzona na boisku.
Jednak nosiło mnie od rana i musiałem przejechać się na rowerze przed wyjazdem na meczyk. :)
Chyba ostatnio mam dużą chęć do jazdy, za to z czasem gorzej...

Dziś troszeczkę szybszym tempem niż zazwyczaj. Ale przyjemnie bardzo się jechało.
Traska po okolicznych wioseczkach.

Pogoda super.
Słońce, zero chmurek, wiaterek coś tam kombinował ale jakoś strasznie nie przeszkadzał.
Trzeba korzystać z takich warunków, bo już niedługo nadejdzie jesień, a potem zima...
Póki co... jest pięknie i nie inaczej było dziś! :D

TRASA:
Jasień -> Jabłoniec -> Golin -> Zieleniec -> Jasionna -> Jurzyn -> Bronice -> Zieleniec -> Lisia Góra -> Jasień

DROGA DO JASIONNEJ

ZMIERZCH W LESIE

Podobnie

Piątek, 29 sierpnia 2008 · Komentarze(8)
ZMIERZCH W LESIE

Podobnie jak wczoraj miałem ochotę pojeździć tylko po lesie.
Również jeździłem po okolicach Glinki Górnej, zahaczyłem też o Świbinki.

Cały dzień u mnie padało ale na szczęście nie było w lesie błotnej apokalipsy. :)

Dziś bez podjazdów, bo mam zajechany napęd.

Ostatnie kilometry w ciemnościach, bo dopadł mnie zmierzch.
Za późno wyjechałem z domu, więc część trasy musiałem pokonywać po omacku. ;)

Przyjemnie było. :)

LAS - TERENOWO-WIECZOROWO

Po

Czwartek, 28 sierpnia 2008 · Komentarze(7)
LAS - TERENOWO-WIECZOROWO

Po całym dniu nadeszła ta piękna chwila, kiedy to wyruszyłem na przejażdżkę rowerową. :D
Dziś miałem ochotę pojeździć po lesie i tak też zrobiłem.

Jeździłem w okolicach kopalni gliny „Glinka Górna”. Bardzo lubię tamte tereny.
Trochę też pojeździłem koło Świbinek.

Bardzo przyjemnie się jeździło o tej porze.
Zaliczyłem troszkę błotka, troszkę kamieni i piachu ale chyba coraz bardziej zaczynam to lubić. :D

Niestety napęd już umarł i dziś byłem bliski powtórzenia OTB a’la Młynarz na Bike Oriencie. :D

TAKIE DROGI LEŚNE SĄ WSPANIAŁE


JEDEN Z NIELICZNYCH ODCINKÓW NA ODKRYTYM TERENIE

Z DŻULSEM NA ROWERZE,

Wtorek, 26 sierpnia 2008 · Komentarze(15)
Z DŻULSEM NA ROWERZE, Z BAFI NA SPACERZE :D

Po południu udało się pojeździć znów razem z Adriankiem.
Cieszę się z tego, bo przez pewien moment wyjazd był zagrożony (za dużo spraw na głowie).

Dzisiaj postawiliśmy na rekreację w lesie. :)
A więc leśnymi drogami dojechaliśmy do Świbinek. (na trasie pomyślałem sobie o Darku, który był zachwycony tą drogą :))
Później już na asfalt do Drzeniowa i bardzo przyjemny powrót drogą z Łęknicy (odcinek którym jechaliśmy to prawie cały czas z górki albo płasko). :)
Znów jeździło nam się super.
Na koniec udało mi się wycisnąć ponad 60 km/h za Lisią Górą. :D

A wieczorkiem jeszcze miałem ochotę na spacerek więc zapakowałem w autko swoją siostrę i pieska. :D
Pojechaliśmy nad jeziorko w Suchodole. Świetnie było. :)

TRASA:
Jasień -> ...las... -> Świbinki -> Nowa Rola -> Drzeniów -> Grabów -> Bronice -> Zieleniec -> Lisia Góra -> Jasień

BAFI LUBI JEŹDZIĆ AUTEM :D


ZACHÓD NAD JEZIOREM SUCHODOLSKIM


SUCHODÓŁ


KOLEJNY DZIEŃ MINĄŁ, DOBRY DZIEŃ :)