Wpisy archiwalne w kategorii

Wrocław - miasto

Dystans całkowity:15720.46 km (w terenie 2025.78 km; 12.89%)
Czas w ruchu:734:44
Średnia prędkość:21.20 km/h
Maksymalna prędkość:61.34 km/h
Suma podjazdów:5575 m
Liczba aktywności:392
Średnio na aktywność:40.10 km i 1h 54m
Więcej statystyk

Dzisiaj pogoda we Wrocławiu

Czwartek, 8 marca 2007 · Komentarze(6)
Dzisiaj pogoda we Wrocławiu była strasznie brzydka - aż ciężko uwierzyć, że wczoraj mieliśmy diametralnie inną...
Cały dzień deszcz i chłodnawo - trudno.

Wieczorkiem pojechałem na PKP spotkać się z Adriankiem, który jechał pociągiem z Zielonej Góry do Katowic i miał 30 minut przerwy przy przesiadce.

Poźniej jeszcze pojechałem do Rzymiana i muszę się pochwalić, że dzisiaj Piasta nie było :D

Tak więc silna wola jest :)

WIOSNAAAA!!! :D

Pogoda

Środa, 7 marca 2007 · Komentarze(17)
WIOSNAAAA!!! :D

Pogoda dziś we Wrocławiu była fenomenalna! Sucho, żadnych opadów, błękitne niebo ze wspaniałym słońcem i temperatura między 12 a 14 stopni na plusie! Takiej pogody nie mogłem już dziś zmarnować – wystarczy, że zmarnowałem niemal identyczną w ciągu dwóch poprzednich dni :)

Nie jeździłem dziś sam :) Moim świetnym towarzyszem był Tomek :D

Już wcześniej ustaliliśmy, że uderzymy na Wzgórza Strzelińskie i wjedziemy na Gromnik, na którym Tomek jeszcze nie był nigdy. Przed godziną czternastą wyjechaliśmy z Wrocławia w stronę Żórawiny i dalej jechaliśmy spokojnymi drogami przez Węgry i Prusy :D do Białego Kościoła. Całą drogę w tym kierunku jechaliśmy pod wiatr, który nie był strasznie mocny, jednak jazdy nie ułatwiał na pewno :)
Taki był nasz plan – pierwsza połowa trasy pod wiatr, by powrót był przyjemny :)

Chyba najpiękniejszym odcinkiem naszej wycieczki była malownicza droga z Prus do Białego Kościoła. Drugi raz nią jechałem i znów czerpałem ogromną przyjemność z jej pokonywania. Tomkowi też się spodobała. Co ciekawe w przydrożnych rowach na tamtym odcinku napotkaliśmy... śnieg! :)

W Białym Kościele zrobiliśmy sobie, krótką przerwę na zakupy w sklepie i podziwianie tamtejszego pięknego kościółka oraz uroczych widoków, które w tamtym momencie były ozdobione zachodzącym słońcem.

Po niedługiej przerwie ruszyliśmy na Gromnik, troszkę sił nas kosztował podjazd na szczyt, a nie były to już nasze pierwsze wspinaczki tego dnia :)
Oczywiście na szczycie zarządziliśmy generalny odpoczynek, na który sobie zasłużyliśmy :)

Przyjemnie piło się zimnego Piasta na Gromniku, troszkę się posililiśmy również jedzonkiem i... zastała nas noc na szczycie, gdzie ponoć pojawiają się duchy byłych mieszkańców tamtejszego zamku :D
Nas jednak to specjalnie nie martwiło, żadnych duchów nie spotkaliśmy, mało tego... zamiast wracać z Gromnika drogą, to wbiliśmy się żółty szlak i zaszyliśmy się w czeluść lasu :D
Troszkę było adrenalinki podczas dość długiego zjazdu w ciemnościach otoczonych drzewami.
Bardzo ciekawe doświadczenie, pierwszy raz w życiu pokonywałem taki dziki las w kompletnych ciemnościach :D

Fajnie było :)

Gdy już byliśmy ponownie w cywilizowanym świecie, skierowaliśmy się w stronę Strzelina, a stamtąd ruszyliśmy na Oławę i skręciliśmy na mało uczęszczane przez auta drogi. Niemal całą drogę powrotną mieliśmy z lekkim wiaterkiem w plecy, co stanowiło dla nas ogromny komfort jazdy. Jazda powrotna była jedną, wielką przyjemnością i to pomimo mroku, w jakim przyszło nam jechać.

Dojechaliśmy do Świętej Katarzyny i po kilku chwilach byliśmy na wrocławskim Brochowie, skąd do domku już tylko kilka minut :)

Wycieczka niezwykle udana, było strasznie ciepło i zarówno Tomek, jak i ja, po raz pierwszy w tym roku śmigaliśmy w krótkich gatkach – strasznie długo na tę chwilę czekaliśmy :D

Miałem jeszcze wielką ochotę na jazdę, więc do domku wpadłem na krótką chwilę, by zjeść szybką kolacyjkę i... znów zabrałem się z rowerem na dwór, by pokonywać wrocławskie ulice.

Byłem między innymi na moim kochanym Moście Milenijnym, Moście Grunwaldzkim, w C.H. Korona, Hali Ludowej, Marino i oczywiście na Ostrowie Tumskim.

Strasznie jestem zadowolony z faktu, iż dzisiejszy dzionek udało nam się świetnie wykorzystać :)


Tomek w akcji :)


Ja też walczę :D


Kochane słoneczko...


Kościół w... Białym Kościele


Ta budowla jest przeurocza


Bardzo przyjemnie się jeździ z Tomkiem :D



TRASA:

Na Gromnik


Wrocław/Gaj – Wojszyce...
Wysoka
Komorowice
Szukalice
Żórawina Osiedle
Żórawina
Żerniki Wielkie
Bogunów
Węgry
Brzoza
Brzezica
Borów
Piotrków Borowski
Mańczyce
Głownia
Podgaj
Karczyn
Kondratowice
Prusy
Gołostowice
Wąwolnica
Biały Kościół
Gębczyce
Romanów
Gromnik
Krzywina
Jegłowa
Strzelin
Chociwel
Ulica
Brożec
Wawrzęcice
Grodzieszowice
Kończyce
Domaniów
Piskorzówek
Piskorzów
Swojków
Gęsice
Rynakowice
Okrzeszyce
Sulimów
Święta Katarzyna
Zacharzyce
Wrocław/Brochów – Gaj

TRASA:

Wrocławskimi ulicami


Gaj/Armii Krajowej
Wiśniowa
Klecińska
Most Milenijny
Most Osobowicki
C.H. Marino
Most Osobowicki
Mosty Trzebnickie
Most Warszawski
C.H. Korona
Mosty Jagiellońskie
Kredka i Ołówek :)
Hala Ludowa
Most Zwierzyniecki
Plac Grunwaldzki
Most Grunwaldzki
Most Pokoju
Ostrów Tumski
MOSTY MŁYŃSKIE!!! :D
Plac Dominikański
Piłsudskiego
Ślężna
Armii Krajowej
Dom w Gaju :D

NA TROPACH CZEŚKA :D

Piątek, 2 marca 2007 · Komentarze(19)
NA TROPACH CZEŚKA :D

Dziś we Wrocławiu pogoda była wspaniała... do momentu gdy Młynarz wybrał się na rower hehe

Najpierw pojeździłem po Parku Wschodnim, który jest niedaleko mojego miejsca zamieszkania, a byłem tam po raz pierwszy (już wiem, że nie ostatni).
Bardzo mi się tam podobało, prawdę mówiąc nie mogę doczekać się wiosny, bo wtedy mam zamiar podziwiać piękno wrocławskich parków w całej okazałości :)

Dopóki nie wyjechałem z parku pogoda była fenomenalna, co prawda dawał się baaardzo we znaki silnie wiejący wiatr, ale mi to nie przeszkadzało, gdyż ciągle dawał mi po plecach :D

Z parku przez Las Rakowiecki udałem się do Opatowic i tam przez śluzę przebiłem się na Wyspę Opata Cześka hehe

Wtedy to poruszyło się niebo... chmury zakryły słońce, wiatr już miałem boczny i nie było tak pięknie jak na początku. Z każdą chwilą robiło się coraz gorzej.
Dalej pojechałem na Most Bartoszowicki, gdzie podobnie jak na wyspie nie było Cześka (było koło 16:30 :) )

Strasznie kląłem na pogodę, bo już ciągle miałem pod wiatr, niebo czarne, zachodu słońca nie widać, zaczęło kropić i zrobiło się chłodno... ale to był tylko początek :D
Gdy już jechałem wałem za Zoo zerwała się porządna wichura (oczywiście przyjąłem ją na klatę hehe) i rozpadało się na dobre.
Dojechałem do Kładki Zwierzynieckiej i przestało padać (opuszczałem tereny Cześka) :)
Powrót do domu przebiegł już bez żadnych zakłóceń.

Fajnie było :) jutro pojeżdżę u siebie.


Słońce zalało Oławę w Parku Wschodnim


Park Wschodni c.d.


Bardzo spodobał mi się klimat Parku Wschodniego


Most Bartoszowicki


Most Bartoszowicki parę minut później – Cześka wciąż nie ma :D


I na koniec... SPECJALNIE DLA MATYSKA! :D

Miałem na dziś ambitny

Środa, 28 lutego 2007 · Komentarze(4)
Miałem na dziś ambitny plan, ale pogoda rano mnie przeraziła :D
Później już nie miałem czasu i skończyło się na tym, że jedyne kilometry dziś zostały przejechane na ścieżce rowerowej prowadzącej do Rzymianka - mego super koleżki.

A po co?!

Wiadomo... PIAST :D

OSOBOWICE

Wtorek, 27 lutego 2007 · Komentarze(9)
OSOBOWICE

W południe odprowadziłem Matyska na Dworzec PKP, bo wracał do Żar.

Z PKP postanowiłem pojechać sobie na Osobowice – jak pomyślałem, tak zrobiłem :)
Najpierw na skrzyżowanie Powstańców Śląskich/Hallera i stamtąd przez Klecińską oraz Most Milenijny na Osobowice.

Nie jeździłem niestety po Lasku Osobowickim, gdyż było tam pełno błota, a nie miałem ochoty wracać do domu cały brudny :)
Swoje jeżdżenie w terenie ograniczyłem jedynie do wjazdu na Szwedzki Szaniec – nawet fajne widoki są z niego :)

Na Gaj wróciłem z Osobowic najkrótszą trasą, a więc przez Most Milenijny, Klecińską, Hallera i Wiśniową.

Bardzo ciężko się dziś jeździło ze względu na silny wiatr. Na szczęście nie padało kiedy jeździłem, jedynie lekko mżyło, za to kiedy wpadłem do domu ta za oknem zerwała się ulewa, strasznie dużo wody, nawet trochę śniegu :) miałem farta :D
Trwało to z 10 minut, ale ja nie chciałbym w takich warunkach na dworze spędzić nawet minuty :)

Słońce!


Estakada – zbierają się czarne chmury :D

ZNÓW Z MATYSKIEM

Dzisiaj

Poniedziałek, 26 lutego 2007 · Komentarze(7)
ZNÓW Z MATYSKIEM

Dzisiaj znowu do Wrocławia zawitał Matys , więc po prostu musieliśmy razem pojeździć.

Nie mogłem w ciągu dnia, dlatego pozostała nam tylko nocna pora... ale my to lubimy :)
A pogodę mieliśmy przewspaniałą, bo dobre kilka stopni na plusie, czasem tylko troszkę mżyło i wiało – jeździło się rewelacyjnie!

Gdzie mieliśmy jechać?! Nie wiedzieliśmy. Nie mieliśmy planu :)
Ale wreszcie ruszyliśmy, najpierw (z Gaju oczywiście) w stronę Wieży Ciśnień na Grobli, przez Armii Krajowej, Krakowską i Niskie Łąki.
Kolejny nasz cel to Centrum Handlowe Korona, do którego jechaliśmy przez rozkopany Plac Grunwaldzki i Mosty Jagiellońskie.

W Koronie troszkę się powygłupialiśmy i wjechaliśmy na trzeci poziom parkingu dla aut, oczywiście po ruchomych schodkach dla wózków :) strasznie dużo przy tym śmiechu było.

Jedziemy dalej przez Most Warszawski, następnie wjeżdżamy na Wzgórze Słowiańskie, gdzie bardzo mi się spodobało. Wiele razy koło niego przejeżdżałem, a dopiero dziś na nim byłem pierwszy raz – pomysł Matyska :)

Obieramy kierunek na C.H. Marino, dokąd pedałujemy przez Mosty Trzebnickie. Z Marino wracamy już do domu, najpierw super ścieżką dla rowerów przy ulicy Żmigrodzkiej (Matys miał tam kolejny wypadek hahaha tym razem zderzył się z... :D ),dalej przez Most Osobowicki, Plac Uniwersytecki i Rynek.

Na Rynku zatrzymaliśmy się jeszcze na trochę, by napawać się pięknem wrocławskich kamienic. Chyba każdy, kto był choć raz na naszym Rynku musi przyznać, że jest to miejsce niezwykle piękne ;]

Jadąc do mnie zahaczyliśmy jeszcze o sklep nocny i kupiliśmy po pysznym wrocławskim Piaście :D Po prostu postanowiliśmy wypić już na moim osiedlu za zdrowie wszystkich „bikestatowiczek” i „bikestatowiczów”. Niestety konsumując browarek na ławeczce zostaliśmy zauważeni przez spacerujących panów policjantów...

Zostaliśmy spisani, ku naszemu zdziwieniu pouczono nas tylko i nie otrzymaliśmy mandatów. To byli naprawdę porządni funkcjonariusze, których grzecznie przeprosiliśmy i można było z nimi porozmawiać na poziomie, bo po prostu byli to inteligentni ludzie (w przeciwieństwie do tych tłuków, co w listopadzie dali mi mandat 100 zł za brak przedniej lampki w rowerku - MANDAT )

I tym oto sympatycznym akcentem zakończyliśmy naszą kolejną, nocną eskapadę ulicami Wrocławia :)

Było to bardzo wesołe rowerowanie :D


Musiałem poczekać, aż Matys przestanie się zabawiać z tym lachonem :D


Most Grunwaldzki


Byłoby pięknie... Mistrzostwa Europy 2012 w Polsce, we Wrocławiu – czy to możliwe?!


Wasze zdrowie! :)