PKP I TREK - DEBIUT
Wybrałem się co prawda z Trekiem ale… 90% trasy pokonałem PKP. To nie te czasy, kiedy pokonywało się dystanse po 200 km – starzeję się. ;)
Trasa na Treku to droga z wrocławskiego mieszkanka na Dworzec Główny, a następnie po wysiadce w Żarach pognałem do Jasienia.
Z Żar do rodzinnego domu jechałem w kompletnych ciemnościach, rozświetlanych jedynie przez lampkę mojego roweru i reflektory przejeżdżających od czasu do czasu aut. Lubię nocną jazdę.
Na rogatkach Jasienia spotkałem Adriana, który wyjechał mi naprzeciw. Oj, dawno się nie widzieliśmy, teraz będzie okazja to nadrobić.
Sama podróż PKP minęła bezproblemowo. Miałem jedną przesiadkę w Węglińcu.
Choć poruszałem się pociągiem osobowym to dotarłem do Żar w całkiem niezłym czasie. Co najważniejsze nie było tłoku w wagonie i Trek mógł sobie spokojnie podróżować. Była to jego pierwsza styczność z naszym „przyjaznym rowerzystom” PKP. Debiut przeszedł pomyślnie – miał farta. ;)
Jak to dobrze pobyć w domu.
Najbardziej jestem zadowolony z tego, że niespodzianka jaką zrobiłem siostrze zaskoczyła ją i ucieszyła. :)
Fajnie.
TREK w pociągu - wagon bagażowy© Mlynarz