Wpisy archiwalne w miesiącu

Wrzesień, 2008

Dystans całkowity:1319.98 km (w terenie 122.00 km; 9.24%)
Czas w ruchu:59:20
Średnia prędkość:22.25 km/h
Liczba aktywności:22
Średnio na aktywność:60.00 km i 2h 41m
Więcej statystyk

TOUR THE MOUNTAINS

Dzisiaj

Wtorek, 16 września 2008 · Komentarze(26)
TOUR THE MOUNTAINS

Dzisiaj bardzo chciałem zrobić 200 km... :D
Traskę zaplanowałem już dzień wcześniej. Bardzo szybko ją stworzyłem, :)
Generalnie założenie było takie, by z Wrocławia dojechać na rowerze do Srebrnej Góry i zrobić pętelkę po tamtejszych górach, które są umiejscowione po zachodniej stronie Kotliny Kłodzkiej, a na koniec zapakować się w pociąg i wrócić do domu. :)

Wszystko poszło zgodnie z planem, co mnie bardzo cieszy. Mimo bardzo niesprzyjającej pogody (temp na trasie od 3 do 8 stopni, chmury, wiatr i na części trasy deszcz) dałem radę przejechać wcześniej wytyczoną trasę, której łączna suma przewyższeń wyniosła około 2700 metrów.

Ogólny przebieg trasy:
Wrocław – Strzelin – Ząbkowice Śląskie – Srebrna Góra – Nowa Ruda – Duszniki Zdrój – Zieleniec – Bystrzyca Kłodzka

Tym samym jeździłem dziś po górach Bardzkich, Sowich, Orlickich, Stołowych i Bystrzyckich. :D
Miałem również przyjemność pokonać przełęcze: Srebrną, Lisią, Polskie Wrota i legendarną Spaloną. :)

A wszystko to zaczęło się wczesnym rankiem...
Chciałem wyjechać o 5 rano lecz, co było łatwe do przewidzenia, nie udało się. :D
W końcu zacząłem kręcić pedałami na tym zimnym świecie o godzinie 6:20...Strasznie zaspany, pedałując wciąż myślałem jak fajnie leżało się nie tak dawno w łóżku...
Przez pierwsze 20 kilometrów miałem... olbrzymi kryzys. :D
Chciałem zawrócić i dać sobie spokój. :)
Na szczęście tak się nie stało.

W Strzelinie byłem około ósmej. Zrobiłem zakupy na trasę (banany, batoniki, picie) i ruszyłem dalej w stronę Henrykowa.
Od tamtego momentu jechało mi się bardzo dobrze – pewnie dlatego, że lubię okolice Wzgórz Strzelińskich.
W Henrykowie odwiedziłem opactwo cystersów, szybka fotka i skierowałem się na boczną drogę, którą dojechałem niemal do samych Ząbkowic Śląskich. Ten odcinek z Henrykowa był bardzo przyjemny – taka spokojna, wąska, dzika droga. :)

W końcu dotarłem do Ząbkowic, to oznaczało, że za parę kilometrów zacznie się górska przygoda. :)

Na pierwszy ogień poszła Srebrna Góra z Przełęczą Srebrną i twierdzą...
Wszyscy mi mówili wcześniej, że ten podjazd jest bardzo ciężki i... nie mylili się.
Może nie jest długi, bo ma jakieś 3 kilometry ale momentami jest solidnie stromy.
Ja dziś miałem dodatkowe utrudnienie, bo z przodu dysponowałem jedynie najwyższą zębatką... :D
Na szczęście wszystkie dzisiejsze podjazdy udało się pociągnąć z blatu.
Przełożenie 3-2 wymiatało w najcięższych momentach – tylko trochę łańcucha szkoda. :)

Po Srebrnej Górze nadszedł czas na jakieś 20 kilometrów lajtowej jazdy, bo niemal ciągle w dół...
Na tym odcinku przejechałem przez Nową Rudę i odwiedziłem sanktuarium w Wambierzycach.
Same Wambierzyce i ich okolice to niezwykle ciekawe miejsce, na którego zwiedzanie byłby potrzebny cały dzień. Ja jednak tego dnia nie miałem czasu, bo musiałem dojechać do Bystrzycy na 19-tą... o 19:14 odjeżdżał stamtąd ostatni pociąg do Wrocławia. :D

Po Wambierzycach nastał czas na wjazd w Góry Stołowe...
Na miły początek podjazd pod Lisią Przełęcz, bardzo fajny!
Długi i kręty, a po obu stronach drogi piękny las i formy skalne charakterystyczne dla tych gór.
Na samej przełęczy czekała na mnie osobliwa niespodzianka...
Otóż był na niej widok, który skądś znałem...
I po kilku chwilach skojarzyłem, że kiedyś jak miałem 6 latek, byłem w tym miejscu z rodzicami, jeden jedyny raz w życiu. :D
Widok który ujrzałem wiele razy oglądałem w domu na pamiątkowym zdjęciu z tamtej wycieczki...
Ale to taka sentymentalna dygresja. ;P
Wróćmy do jazdy.

Mknę dalej, w stronę Kudowy Zdroju, pokonując kilometry na drodze zwanej „Drogą Stu Zakrętów”.
Po kilku chwilach (zjazd był wspaniały) jestem w tym miasteczku uzdrowiskowym, a tam niesamowite tłumy ludzi...
Kilka chwil później miałem... tłumy TIRów na drodze :/
Niestety byłem zmuszony przez jakieś 10 kilometrów poruszać się drogą krajową, która akurat tam jest niezwykle ruchliwa.
Swoją przygodę z tym odcinkiem zakończyłem podjazdem na Przełęcz Polskie Wrota – tam odbiłem na Zieleniec i znów byłem na typowo górskiej drodze, a więc... serpentynki, cisza, spokój, praktycznie zero aut i las dookoła. :)

Sam podjazd pod przełęcz był całkiem ciężki ale po tym jak na nią dotarłem okazało się, że czeka mnie... kontynuacja wspinaczki. :D
Przez następne 5 kilometrów w stronę Zieleńca piąłem się do góry, by zaliczyć najwyższy punkt dnia (około 910 metrów) w okolicach Orlicy.
Na tamtym odcinku niestety załamała się pogoda (a myślałem, że gorzej być nie może hehe) – pojawiła się mgła, zaczęło mżyć i mocno spadła temperatura powietrza.

W takich warunkach dotarłem do Zieleńca, z którego jechałem w stronę Przełęczy Spalona.
Niemal ciągle zjeżdżałem, więc srogo zmarzłem.

O godzinie 18:35 zdobyłem ostatni podjazd dnia. :)
Byłem na Przełęczy Spalonej, o której często pisał nasz poczciwy Zielaczek. :)
Wiedziałem, że już bez problemu powinienem zdążyć na pociąg, bo do Bystrzycy został mi już tylko zjazd serpentynami.

Okazało się, że ten zjazd dał mi najbardziej w kość... :/
Było bardzo zimno, padał deszcz, wiał wiatr, a ja miałem na sobie spodnie... dżinsowe, do tego nie było na nich suchej nitki. Przez 11 kilometrów zjazdu chyba tylko cudem nie zamarzłem.
Na szczęście w pociągu działały grzejniczki i przeżyłem. ;)

Podsumowując, bo trochę się rozpisałem. :D
Wyjazd w 100% udany.
Mimo, że była nędzna pogoda i słaba widoczność to bardzo się cieszę z jazdy po górach, bo ona zawsze sprawia radość! :)

Doszła mi kolejna dwusetka, siódma w tym roku.
Tym samym stan „pojedynku” pomiędzy mną a Damianem zmienił się na: 9:7 dla Damiana. :)

Na sam koniec chciałem jeszcze podziękować Krzychowi za pożyczenie rękawiczek, bo bez nich na pewno nie byłoby takiej wycieczki w tym dniu. :)


TRASA:
WRO/Księże...
Radwanice -> Siechnice -> Święta Katarzyna -> Łukaszowice -> Ozorzyce -> Turów -> Wojkowice -> Polakowice -> Stary Śleszów -> Nowojowice -> Michałowice -> Borek Strzeliński -> Świnobród -> Ludów Polski -> Strzelin -> Strzegów -> Szczodrowice -> Biały Kościół -> Kazanów -> Wadochowice -> Brukalice -> Henryków -> Czesławice -> szkowice -> Piotrowice Polskie -> Bobolice -> Ząbkowice Śląskie -> Stoszowice -> Budzów -> Srebrna Góra -> ^Przełęcz Srebrna^(586) -> ^Fort Donjon^(685) -> Nowa Wieś KłWolibórzodzka -> Wolibórz -> Nowa Ruda -> Zagórzyn -> Ścinawka Górna -> Ścinawka Średnia -> Ratno Dolne -> Wambierzyce -> Ratno Górne -> Radków -> Karłów -> ^Przełęcz Lisia^(790) -> Kudowa Zdrój -> Jeleniów -> Lewin Kłodzki -> ^Przełęcz Polskie Wrota^(660) -> ^Droga Orlicka, okolice Orlicy^(920) -> Zieleniec -> Lasówka -> Mostowice -> ^Przełęcz Spalona^(811) -> Spalona -> Nowa Bystrzyca -> Stara Bystrzyca -> Bystrzyca Kłodzka
+ z PKP Wrocław na Księże :)

”Beautiful Day”

OPACTWO CYSTERSÓW W HENRYKOWIE


”DZIKA” DRÓŻKA ZA HENRYKOWEM


WIDOK GÓR PODBA MI SIĘ NAWET W TAKĄ POGODĘ...


TWIERDZA NA SREBRNEJ GÓRZE


ZJAZD Z TWIERDZY


SANKTUARIUM W WAMBIERZYCACH


GÓRY STOŁOWE


TYPOWE SKAŁY W GÓRACH STOŁOWYCH


OBOK TAKICH WIDOKÓW PRZYJEMNIE SIĘ WJEŻDŻA


ZARAZ ZOSTANIE POKONANY KOLEJNY PODJAZD – TYM RAZEM LISIA PRZEŁĘCZ


DAWNO NIC DLA KOSMATKI NIE BYŁO Z TEMATYKI MOSTOWEJ ;P


DROGA ORLICKA – POGODA SIĘ ZAŁAMAŁA


ZJAZD ZE SPALONEJ, SZKODA ŻE CAŁY MOKRY


PRZEŁĘCZ SPALONA - OSTATNI PODJAZD DNIA ZDOBYTY


TAK WYGLĄDAŁ MNIEJ WIĘCEJ PROFIL MOJEJ DZISIEJSZEJ TRASY :)

JAHOO!!! NIECH ŻYJE ROWER!!!

Poniedziałek, 15 września 2008 · Komentarze(10)
JAHOO!!! NIECH ŻYJE ROWER!!! :D

Dzisiaj ustawiłem się z Asicą w Ryneczku.
Mieliśmy spotkać się o 10:00, ale że obudziłem się o 9:59 to spotkaliśmy się o 11:00. :D
Na szczęście Asica vel Kiełborka vel Jahoo vel Ajuto to wspaniała kobieta, która potrafi wybaczać. ;P

Razem śmigaliśmy po mieście, bo Jahoo załatwiała różne sprawy (prowadzi rozległe interesy na mieście :D). ;)
Najpierw uderzyliśmy na Mosty Trzebnickie a później wałami wzdłuż Odry dojechaliśmy do Zoo, za którym przebiliśmy się Kładką Zwierzniecką na Niskie Łąki i po niedługim czasie znaleźliśmy się na Gaju.
Tam kupiłem Krzychowi zacisk do koła, który był mu potrzebny po naszej wczorajszej wycieczce do Bierutowa. :D
Również zjedliśmy sobie gyrosik na moim byłym osiedlu.

Po jedzonku dalej się szwędaliśmy, tym razem po Grabiszynku. Po załatwieniu wszystkich spraw chwilę sobie odpoczęliśmy w parku na Oporowie i na koniec wracaliśmy do centrum.
A wracało się wspaniale! :D
Całe miasto zakorkowane, a my ciągle jedziemy. :)
Rower to cudowny środek lokomocji!
Ale to chyba każdy tutaj wie. :)

Razem z Asicą śmialiśmy się, że tysiące ludzi stoi w korkach, denerwuje się, trąbi, spieszy, stresuje i rzuca mięsem wymachując przy tym rękoma, by jak najbardziej dopieprzyć innymu użytkownikowi drogi...
Do prawdy zabawne. :D
A zabawne dlatego, że każdy z nich mógłby sobie jechać z wielką przyjemnością obok tych wszystkich aut pedałując na rowerku. :)

Niestety nadszedł czas pożegnania. :D
Asica na miejsce pożegnania wybrała plac zabaw...
Hmm... pewnie chciała żebym się poczuł swojo. ;P

Zostało mi jeszcze wrócić na Księże...
Spod Heliosa do samej chaty, praktycznie siedmiokilometrowy korek. :D
Kazimierza Wielkiego – korek!
Traugutta – wielki korek!!
Krakowska – korkowa masakra!!! :D
A ja zajechałem w piętnaście minutek i do tego fajnie było. :)
Nie ma to jak adrenalinka, gdy się śmiga między autami stojącymi w korkach.

Do tego wszystkiego doszło jeszcze około 10 kilometrów, które zrobiłem podczas wieczornego wypadu na zakupy razem z Krzychem. :)

To był... znów piękny dzień! :D

”Who Will Find Me”

POD FREDRĄ


FLECIK ASICY I MÓJ DIAMENTOWY PRZYJACIEL – CHYBA SIĘ ZAPRZYJAŹNILI :D

WYCIECZKA DO BIERUTOWA, KTÓRA OKAZAŁA

Niedziela, 14 września 2008 · Komentarze(8)
WYCIECZKA DO BIERUTOWA, KTÓRA OKAZAŁA SIĘ... POKUTNĄ DLA KRISTOFERA ;P

To kolejny zimny dzień...
Jest jeszcze zimniej niż podczas mojego piątkowego kręcenia.
Jednak już wczoraj razem z Krzychem postanowiliśmy, że właśnie dziś jedziemy na traskę, która ma mieć ponad 100 km. :)

Wybór padł na Bierutów. Nigdy tam nie byliśmy rowerami.
Opracowaliśmy fajną traskę wiodącą w większości przez wioseczki i mało uczęszczane drogi, a więc nic tylko jechać! :)
Po przejechaniu 500 metrów zawracamy jednak do domu. hehe
Zakładamy rękawiczki, czapki, a ja dodatkowo długie spodnie, bo myślałem że dam radę w krótkich gaciach – niestety zimno było nieznośnie. Po opatuleniu się jedzie się sto razy przyjemniej. :)

Najpierw docieramy do Siechnic, gdzie zahaczamy o boisko i cmentarz, na którym znajdujemy krzyż pokutny. Dalej jedziemy już do Ratowic, by jazem przeprawić się na drugą stronę Odry...
I tak, po niedługim czasie lądujemy w Jelczu-Laskowicach.

Kolejna miejscowość to Miłoszyce, gdzie zatrzymujemy się przy tamtejszym kościółku.
W ogóle tego dnia stosunkowo dużo zwiedzaliśmy. :)
Po drodze do Bierutowa zatrzymywaliśmy się w wielu wioseczkach, w których oglądaliśmy kościółki, kapliczki, cmentarzyki, a także inne ciekawe miejsca.
Można powiedzieć, że zrobiliśmy sobie ciekawą wycieczkę krajoznawczą. Mi tam się podobało poznawanie nowych wioseczek.
Zazwyczaj przejeżdżam przez różnie miejscowości i nie zagłębiam się w to, co się w nich znajduje, a okazuje się, że można odkryć wiele ciekawych miejsc. :)
Nam dziś bardzo spodobał się stary, opuszczony i niestety zdewastowany cmentarz poniemiecki w Dziuplinie – miejsce z klimatem.
Swoją drogą, z tej dzisiejszej jazdy będzie troszkę materiału na nowe waypointy. :)

Gdy już zbliżamy się do naszego celu, zostaje nam może jakieś 5 km...
Okazuje się, że Krzychu złapał kapcioszka w tylnym kole... :D
Nic to, Krzysio dzielnie wbija trochę powietrza i może jechać dalej. ;)

Zanim dojedziemy do Bierutowa, chcemy odnaleźć bardzo ciekawy krzyż pokutny ukryty w lesie koło Kijowic. Po kilkuminutowym poszukiwaniu ta sztuka nam się udaje. :)
Faktycznie, krzyż robi wrażenie, jest bardzo wysoki, a znajdują się na nim wyrzeźbione postacie Jezusa i Marii Magdaleny oraz napisy wyryte majuskułą gotycką.

Myślimy już o tym, że za parę minut zjemy wreszcie ciepły posiłek w Bierutowie, że potem fajny powrót trasą przez Oławę...
Ale los jednak płata figle... ;)
Nadchodzi czas, że Kristofer musi odpokutować za swe grzechy. :D
I to w okolicy krzyża pokutnego. hehe

Otóż mój dobry kolega postanawia zmienić dętkę. Pomysł bardzo dobry jednak szkoda, że przy tej czynności popełnił rowerowe harakiri... :D
Zgubił nakrętkę od zacisku koła! hehe
No cóż...
Nasze półtoragodzinne poszukiwania, przeczesywanie ściółki leśnej i przekopywanie drogi w promieniu 10 metrów od roweru kończą się niepowodzeniem... :D
Nie odnajdujemy nakrętki... jesteśmy prawie 60 km od Wrocławia...
Trzeba działać.
Wymyślam Krzychowi prowizoryczną nakrętkę. :D
Przy użyciu kilku podkładek z mojego hamulca przedniego (rozebrałem go, bo i tak nie używam od paru miesięcy) oraz imadełka do skuwania łańcucha udaje się jakoś sprawić, by mój towarzysz mógł dojechać chociaż do Bierutowa. :)
Operacja kończy się powodzeniem. Docieramy na dworzec PKP, akurat mamy szczęście, bo za 5 minut odjedzie pociąg do Wrocławia – życie jednak nie jest takie złe. :)
Krzychu zadowolony odjeżdża z peronu, a ja postanawiam wrócić rowerem.
Nie żałuję swojej decyzji, bo wracało mi się bardzo przyjemnie.
Znów dużo kilometrów natrzaskałem w nocy ale lubię to. :)
Dotarłem na mieszkanko zadowolony, a tam czekał już na mnie Krzychu.
Dobry chłopczyk nawet mi herbatkę zrobił. :D

To był super wyjazd!

TRASA:
WRO/Księże...
Mokry Dwór -> Trestno -> Blizanowice -> Siechnice -> Groblice -> Kotowice -> Ratowice -> Łęg -> Jelcz-Laskowice -> Miłoszyce -> Dziuplina -> Brzezinki -> Grędzina -> Zawidowice -> Kijowice -> Bierutów -> Karwiniec -> Przeczów -> Mikowice -> Biskupice Oławskie -> Janików -> Stary Górnik -> Oława -> Stanowice -> Marcinkowice -> Groblice -> Siechnice -> Radwanice...
WRO/Księże


”Who Will Find Me”

NA JAZIE W RATOWICACH SPOTKALIŚMY PRZEPŁYWAJĄCĄ BARKĘ


W MIŁOSZYCACH – PRZY KOŚCIÓŁKU


JUŻ NIEDŁUGO BĘDĘ PRZECHODZIĆ PRZEZ PEŁNE KASZTANÓW ULICE... :)


ZDEWASTOWANY CMENTARZ PONIEMIECKI W DZIUPLINIE


NA KTÓRYM LEŻY WIELE POROZRZUCANYCH PŁYT NAGROBNYCH


OKOLICE ZBYTOWEJ – UPRAWA TYTONIU


KWIATY TYTONIU – NIE WIEDZIAŁEM, ŻE SĄ TAKIE ŁADNIE ;)


KOŚCIÓŁEK W ZBYTOWEJ


”DRODZY PARAFIANIE! APELUJĘ, BYŚCIE DAWALI WIĘCEJ NA OFIARĘ!” ;)


A CO NA TO WIERNI?! :D


KRZYŻ POKUTNY W KIJOWICACH – KRISTOFER TU DZIŚ MIAŁ SWOJĄ WŁASNĄ POKUTĘ... :D


2,41 METRA – JEDEN Z NAJWYŻSZYCH KRZYŻY POKUTNYCH W POLSCE można o nim poczytać


KRZYCHU WRACA POCIĄGIEM...


A JA GNAM NA ROWERZE


A OTO NOWY PATENT Z KĄCIKA MAJSTERKOWICZA :D

SZARO, BURO I PONURO...
DO TEGO

Piątek, 12 września 2008 · Komentarze(9)
SZARO, BURO I PONURO...
DO TEGO CHŁODNO I WIETRZNIE...
ALE BYŁO BARDZO FAJNIE! :)


Jako, że wczoraj był dzień bez rowera to dziś miałem nieodpartą chęć trzaśnięcia stóweczki. :D
Nie zniechęcała mnie nawet pogoda. Mocno wiało i było bardzo chłodno, a chmury na niebie sprawiały, że cały dzień był ponury...
Ja jednak czułem się zupełnie inaczej. :)

Cel to były Smarchowice Śląskie, mała wioseczka z drewnianym kościółkiem położona już w województwie opolskim.
Tak po prostu ją wybrałem. :)
Palcem na mapie. :D
No i pojechałem. Trochę późno, bo po godzinie szesnastej, jednak byłem przygotowany na jazdę w ciemnościach. :)

Do Smarchowic jechałem przez jaz w Ratowicach i Jelcz-Laskowice, odwiedzając przy tym licznie wioseczki. Trochę uwagi poświęciłem niektórym kościółkom i to zaowocowało tym, że w dziś stworzyłem 5 nowych waypointów. Ciągle mam nadzieję, że ktoś zacznie się w to bawić na Dolnym Śląsku. :D
Dzisiejsze waypointy:
- Jaz w Ratowicach
- Piekary – wieża przeciwpożarowa
- Minkowice Oławskie – dawny kościół ewangelicki
- Tajemniczy rycerz z Przeczowa
- Smarchowice Śląskie – drewniany kościółek

Trasa była bardzo przyjemna, znalazło się też na niej troszkę terenu.
Wiatr choć się starał, nie mógł mi dziś odebrać przyjemności z jazdy. ;)

Po 60 kilometrze zapadały ciemności. Ja jednak nie od dziś lubię jeździć, gdy jest ciemno – taka jazda ma swój niepowtarzalny klimat.

W drodze powrotnej zatrzymałem się na chwilę w Oławie, by wreszcie się czegoś napić. :D
Przez 120 kilometrów wypiłem tylko małego Tymbarka. Muszę poszukać swój bidon w końcu. hehe

We Wrocławiu uderzyłem jeszcze do Sulimka, by załatwić pewną sprawę. ;)
Ostatnie kilometry obfitowały już w bardzo zimne powietrze, trochę żałowałem, że nie zabrałem czapki, bo by się przydała. :)

Podsumowując:
To był piękny dzień, świetna trasa i bardzo ciekawe, nowopoznane miejsca.

TRASA:
WRO/Księże...
Mokry Dwór -> Trestno -> Blizanowice -> Siechnice -> Groblice -> Kotowice -> Ratowice -> Łęg -> Jelcz-Laskowice -> Piekary -> Kopalina -> Minkowice Oławskie -> Miłocice -> Radzieszyn -> Przeczów -> Niwki -> Smarchowice Śląskie -> Barzyna -> Ligota Książęca -> Mikowice -> Biskupice Oławskie -> Janików -> Stary Górnik -> Oława -> Stanowice -> Marcinkowice -> Groblice -> Siechnice -> Radwanice...
WRO/Księże – Gaj – PKS – Gaj – Księże

”Who Will Find Me”

JAZ W RATOWICACH


MINKOWICE OŁAWSKIE – DAWNY KOŚCIÓŁ EWANGELICKI


FRONTOWA ŚCIANA TEGO KOŚCIOŁA


KOŚCIÓŁ W MINKOWICACH WIDZIANY OD PRZODU


TAKIE DROGI TEŻ DZIŚ POKONYWAŁEM :)


”MOROWY KRZYŻ” Z PRZECZOWA, 1696 ROKciekawostka


PAŁACYK W PRZECZOWIE


KOŚCIÓŁEK W SMARCHOWICACH


JEDEN Z WITRAŻY DREWNIANEGO KOŚCIÓŁKA


LIGOTA KSIĄŻĘCA – KOŚCIÓŁEK

UNIVERSITAS WRATISLAVIENSIS

Czyli

Środa, 10 września 2008 · Komentarze(16)
UNIVERSITAS WRATISLAVIENSIS

Czyli moja dzisiejsza wyprawa rowerowa na Uniwerek, by odebrać indeks od egzaminatora... :)
Odbiór miał być o 10:30 ale niestety został przełożony na 12:30, bo pan doktor nie zdążył wpisać ocen... :D
No cóż... dodatkowe dwie godziny stresu i życia w niepewności.
Pomyślałem, że umilę sobie czas spacerkiem, bo pogoda była świetna.
Miałem przy sobie aparat więc przy okazji porobiłem troszkę zdjęć. :)

Spacerowałem piechotą, bo rower zostawiłem na Uniwerku. Jakoś nieprzyjemnie się jeździ w dżinsach, gdy jest gorąco. ;)

Bruk szlifowałem na uliczkach starego miasta, byłem na Wyspie Słodowej i Ostrowie Tumskim, zahaczyłem o Most Grunwaldzki i później Parkiem Słowackiego dotarłem do Hali Targowej.
Jako że miałem trochę czasu to przeszedłem się jeszcze na Ryneczek. :)

Wreszcie wybiła godzina prawdy... 12:30... odbieram indeks i jest! Egzamin z prawa pracy już zaliczony! :D

Tego samego dnia przejechałem się jeszcze wieczorkiem do Trestna, by założyć tam Waypointa. :)
Mam zamiar założyć ich dużo w okolicach Wrocławia i samym mieście również, z nadzieją że inni wrocławianie przyłączą się do zabawy i uda się to u nas rozkręcić. :D
Skoro na Mazowszu się udało, to dlaczego nie na Dolnym Śląsku?! :)

Dzień zakończył się oglądaniem meczu Reprezentacji.
Wygraliśmy 2:0 z San Marino ale styl gry nie napawa optymizmem przed meczami z Czechami i Słowacją.
No nic, do nich został jeszcze miesiąc.
Oby znów odżył duch tej drużyny!

TRASA:
WRO/Księże -> Lasek Rakowiecki -> Park Słowackiego -> Uniwerek i powrót tą samą trasą...
+ wieczorem:
WRO/Księże -> Mokry Dwór -> Trestno i powrót tak samo. :)

”Who Will Find Me”

DRZWI UNIWERSYTETU SĄ BOGATO ZDOBIONE :D


KOŚCIÓŁ UNIWERSYTECKI


UNIWEREK


I ZNÓW... ;)


UNIWERSYTET WIDZIANY Z WYSPY SŁODOWEJ


OPUSZCZAM WYSPĘ SŁODOWĄ I SPACERUJĘ DALEJ ;)


WKRACZAM NA OSTRÓW TUMSKI...


...POPROSIĆ O BŁOGOSŁAWIEŃSTWA ;P


WIEŻE KATEDRY NIEMAL SIĘGAJĄ NIEBA


U STÓP KATEDRY – Z PODNIESIONĄ GŁOWĄ :D


KATEDRA WIDZIANA Z TYŁU


PODZIWIAMY MOST GRUNWALDZKI


BO TO POLSKA WŁAŚNIE... :/


BUDYNEK GŁÓWNY POCZTY POLSKIEJ. Z POZDROWIENIAMI DLA... :)


SPACEREK W HALI TARGOWEJ – HANDEL WRE :)


UROCZE KAMIENICZKI – JAŚ I MAŁGOSIA


POZA TYM W RYNKU JEST MASA INNYCH KAMIENIC :)


I DUŻO PRZESTRZENI... :)


JEST TEŻ SPIŻ Z PRZEPYSZNYM PIWEM MIODOWYM :D


WIEŻA RATUSZOWA


I RATUSZ :D


NA KONIEC, NIE PO RAZ PIERWSZY I NIE OSTATNI...
OSTRÓW TUMSKI! :)



ZAPOMNIAŁBYM DODAĆ ZACHODZIK SŁOŃCA Z WIECZORNEJ PRZEJAŻDŻKI :D

DO RATOWIC

Wieczorem,

Wtorek, 9 września 2008 · Komentarze(13)
DO RATOWIC

Wieczorem, bo przed osiemnastą, znów pojeździłem z Krzychem.
Tym razem postawiliśmy na nieco dłuższą niż ostatnio jazdę, a obraliśmy sobie za cel wycieczki jaz w Ratowicach.

Z Księża do Mokrego Dworu i później wertepami do Trestna skąd przez Blizanowice do Siechnic.
W Trestnie odwiedziliśmy tamtejszy kamień graniczny, a w Siechnicach wjechaliśmy sobie na wielką hałdę pohutniczą, która tam się znajduje.
Dziś było przejrzyste niebo więc wreszcie mogłem zobaczyć jak wygląda świat widziany z tej hałdy. :D
Wcześniej zawsze było pochmurno. :)

Z Siechnic ruszyliśmy do Kotowic i po chwili znaleźliśmy się przy jazie w Ratowiach, gdzie spędziliśmy kilkanaście minutek na pogaduszkach. ;)

Zaczęło się robić ciemno i chodno dlatego też wróciliśmy możliwie najkrótsza traską do domku, czyli przez Groblice, Siechnice i Radwanice – cały czas drogą krajową nr 94.
W Groblicach zatrzymaliśmy się pod sklepem spożywczym, by zjeść czekoladę i po „Grześku”, bo myśląc o kolacji dość mocno zgłodnieliśmy. :D
Zwłaszcza ja. Hehe

Było bardzo przyjemnie. :)

TRASA:
WRO/Księże...
Mokry Dwór -> Trestno -> Blizanowice -> Siechnice -> Groblice -> Kotowice -> Ratowice-jaz -> Kotowice -> Groblice -> Siechnice -> Radwanice...
WRO/Księże

”Who Will Find Me”

KOŚCIÓŁEK W TRESTNIE


POCZĄTEK PODJAZDU NA HAŁDĘ W SIECHNICACH


WIDOK NA SIECHNICE Z HAŁDY


JAK FAJNIE, ŻE JEST POGODA! :D


JAZ W RATOWICACH


ROBI SIĘ PÓŹNO – CZAS WRACAĆ :)

NOCNA JAZDA WROCŁAWSKIMI ULICAMI

NOCNA JAZDA WROCŁAWSKIMI ULICAMI

Dopiero przed 22 postanowiłem pójść na rower.
Cały dzień miałem zajęty przeprowadzką, musiałem zabrać wszystkie swoje graty ze starego mieszkania, co nie było łatwe, zważywszy na to, że mieszkałem na dziesiątym piętrze. :D
Nic to, najważniejsze że starczyło jeszcze siły i zapału na nocne wojaże po pięknych, jak zawsze cudnie oświetlonych wrocławskich ulicach. :)

Jeździłem razem z Kristoferem, który dziś pałał energią. :D
Ma każdym podjeździku mi odchodził. Albo to magia SPD, albo Krzychu jest w formie. A może to jedno i drugie?! :)

W każdym razie było bardzo przyjemnie. Powietrze rześkie, bo chwilę przed naszym wyjazdem przestał padać deszczyk, a do tego całkiem miła temperatura powietrza (około 16 stopni).

Trasa prowadziła na Most Milenijny, a później do centrum, gdzie zrobiliśmy mały lans po ryneczku. ;)
Jak zwykle było tam gwarnie i wesoło.
Dalej przez Plac Dominikański i Krakowską na Księże.
I to tyle. :)
Fajnie było. :D

TRASA:
WRO/Księże -> Gaj -> Hallera -> Klecińska ->Most Milenijny -> Most Osobowicki -> Uniwersytet -> Rynek -> Plac Dominikański -> Krakowska -> Księże

”Who Will Find Me”

PIAST – DLA LUDZI OTWARTYCH :D
TAKĄ REKLAMĘ SPOTKALIŚMY DZIŚ W RYNECZKU



DLATEGO LUBIĘ JEŹDZIĆ NOCĄ... :)


WROCŁAWSKI RYNEK


FONTANNA NA RYNKU

PO EGZAMINIE

Rano

Niedziela, 7 września 2008 · Komentarze(12)
PO EGZAMINIE

Rano wcześniej wstałem i pojechałem na uniwerek, bo miałem egzamin.

Wracać musiałem autobusem, bo padł mi akumulator w aucie, a nie miałem gdzie go nawet pchnąć. :D

W południe razem z Krzychem i Łukaszem pojechaliśmy sobie do Siechnic przez Mokry Dwór. Było bardzo sympatycznie, pogoda, humory i wszystko co potrzebne do dobrej jazdy dopisywało. :)
Łukasz pokazał nam świetną miejscówkę, kładkę nad torami kolejowymi, która łączy Brochów i Księże.
Strasznie dużo tam składów kolejowych stało z przeróżnymi towarami.

Na rowerze pojeździliśmy jeszcze wieczorem ale już tylko z Krzychem.
Z Księża pod Uniwerek przez Lasek Rakowiecki i Park Słowackiego, bo trzeba było ściągnąć do domu jakoś autko. :)
Na szczęście udało się dorwać pomocnych ludzi i wróciliśmy już moją furą pościgową na naszą hacjendę po drodze zaopatrując się jeszcze w pokłady złotego trunku... :D

To był piękny dzień. Czuję, że egzamin zdam. :)

”Who Will Find Me”

TRASA:
WRO/Księże -> Mokry Dwór...
Trestno -> Blizanowice -> Siechnice -> Święta Katarzyna -> Iwiny...
WRO/Brochów -> Księże...
...Lasek Rakowiecki -> Park Słowackiego -> Uniwersytet

TYLE TOWARU... :D


Z ŁUKASZEM NA KŁADCE ;)

DO PARKU

Jak

Sobota, 6 września 2008 · Komentarze(4)
DO PARKU

Jak w tytule, czyli przejażdżka do Parku Wschodniego.
Odstresować się i odsapnąć po meczu Polski ze Słowenią...
Dotlenić się przed nocną nauką...

Dziś grał niestety tylko Kuba Błaszczykowski, kilku chłopaków się starało, a po niektórych nawet tego nie było widać... :(
Pikniki na trybunach... żenada.

Jutro egzamin... :/

POLSKA!!!


”Who Will Find Me”

Piątek, 5 września 2008 · Komentarze(9)
OKO W OKO Z EBIM :)

Dziś do Wrocławia przyjechała Reprezentacja, bo jutro gramy meczyk ze Słowenią właśnie we Wrocku. :)
Korzystając z tej okazji wybraliśmy się z Kristoferem pod hotel Radisson, w którym zatrzymali się nasi piłkarze.
Niestety zjawiliśmy się troszeczkę za późno, bo Kadra zdążyła już wrócić z popołudniowego treningu.
Nic to. Postanowiliśmy chwilkę z Krzychem poczekać aż Reprezentacja zje kolacyjkę z nadzieją, że może ktoś z Biało-Czerwonych wyjdzie do garstki kibiców czekających przy hotelowym wejściu.

W pewnym momencie Krzychu zobaczył poruszającego się w recepcji Michała Żewłakowa...
Tak się podjarał, że o mało co nie potknął się o krawężnik. :D
Szkoda, że ja dziś nie miałem takiego entuzjastycznego podejścia jak Kristofer, bo kilka minut później to mnie troszkę zgubiło... :/

W pewnym momencie do kibiców z holu wyszedł EBI! Aż mnie zamurowało. Krzychu podniecony od razu chce gonić żeby zrobić zdjęcie, a ja jakoś z niedowierzaniem stanąłem jak wryty. W końcu pobiegliśmy do Ebiego, którego otoczyli inni kibice.
Wspaniały Ebi rozdał kilka autografów, zrobił kilka fotek i uciekł szybko z powrotem do hotelu, by razem z czekającym na niego Mariuszem Jopem udać się na piętro Reprezentacji.

Niestety najprawdopodobniej przez swoje zawahanie nie mam fotki z Ebim, bo zaraz po tym jak zrobiłem zdjęcie Kristoferowi Ebi zmył się i już się niezałapałem... :/
Szkoda, no ale trudno. Jeszcze będzie dużo okazji do spotkania z Ebim. :)
Dziś mogę cieszyć się z tego, że przez chwilę byłem koło tego wspaniałego zawodnika, że mogłem posłuchać kilku jego zdań i wymienić spojrzenia.
Wiem, że dla kogoś to może wydać się śmieszne ale dla mnie jest to wielka sprawa.
W końcu to właśnie dzięki Ebiemu i Reprezentacji zeszłoroczne dwa listopadowe dni – sobota siedemnastego i niedziela osiemnastego – były dla mnie jednymi z najpiękniejszych w mym dotychczasowym życiu.

Dzisiejszy dzień też był piękny!
I to mimo braku fotki, na tą jeszcze przyjdzie czas. :)
A jutro... będzie jeszcze piękniej, bo wygramy ze Słowenią!!!

POLSKA!!!


”Who Will Find Me”

TRASA:
WRO/Księże -> Na Grobli -> Hotel Radisson -> Niskie Łąki -> Krakowska -> Księże

WROCŁAWSKIE KLIMATY :)


KATEDRA NA OSTROWIE TUMSKIM


ZAMIAST FOTKI Z EBIM ;)


HOTEL RADISSON


EBI Z KRZYCHEM :)