Ślęża zdobyta!
Wyjechałem z rana w kierunku tylko sobie znanym. Postanowiłem zdobyć wreszcie Ślężę. Już w wakacje miałem taki zamiar ale wiecznie to odkładałem, a teraz podjąłem spontaniczną decyzję i cel udało się zrealizować!
Co prawda warunki pogodowe są kompletnie niesprzyjające dla takich wypadów, bo w końcu mamy już środek listopada. No, ale co tam, jak bym płakał codziennie nad pogodą to dawno rower bym do szafy schował i wyjął go dopiero na wiosnę. A jeździć trzeba, bo jak jeżdżę to się dobrze czuję – pewnie tak jak każda/y z Was ;)
Dzisiaj znów miałem ze sobą nieodłącznego towarzysza swoich ostatnich kilometrów, a na imię mu WIATR :D Niestety denerwuje mnie totalnie, bo nie dość, że się przyczepił to wciąż tylko przeszkadza i utrudnia jazdę. Nie wie on tylko o jednym... że mam go w głębokim poważaniu :]
Pod koniec jeszcze miałem deszcz, mijałem też wypadek we wsi Solna, który nie wyglądał zbyt wesoło – totalnie rozbite auto osobowe po zderzeniu z beczkowozem czy czymś takim... Dobrze, że w tym nie uczestniczyłem :)
Ogólnie jestem bardzo zadowolony z wyjazdu, choć muszę przyznać, że sam podjazd pod Ślężę był dla mnie mordęgą. Z Przełęczy Tąpadła na szczyt wiedzie droga, która ma 3300 metrów długości (żółty szlak), nie jest to jakiś ekstremalnie stromy podjazd, ale dał mi w kość, gdyż prawie cała droga jest tam zasypana kamieniami, które tego dnia na dodatek były mokre i miejscami przysypane liśćmi. Moja tylna opona kompletnie nie nadaje się do takich warunków, więc podczas wspinaczki chyba z 50 razy ratowałem się przed glebą (myślę, że nie przesadziłem). Jeszcze nigdy pod żadną górę nie prowadziłem roweru i tutaj też nie miałem zamiaru odpuszczać, po naprawdę ciężkiej dla mnie walce, która trwała blisko 40 minut (to chyba rekord, 3,3 km w 40 minut...) wjechałem na ten szczyt i dopiero wtedy mogłem odetchnąć i na chwilę się odprężyć. Mimo niepogody i tak bardzo podobał mi się widok ze Ślęży. Trzeba było jednak szybko wracać do Wrocławia, bo nie chciałem jechać po ciemku (to nie do końca się udało :) )
Strasznie cieszę się, że wreszcie pojeździłem po górach, bo ostatni raz miałem okazję jeszcze w lipcu. Dużo dziś pięknych widoków napotkałem na swojej trasie, koniecznie muszę się tam wybrać ponownie wiosną – wtedy to dopiero musi być pięknie...
Jestem bardzo zadowolony z tego wyjazdu, a zwłaszcza, że nie poddałem się na tamtych kamieniach, a przyznam, że było blisko.
Przedstawiam Wam przebieg mojej dzisiejszej traski...
TRASA:
Wro/Gaj
Wysoka
Komorowice
Szukalice
Żórawina Osiedle
Galowice
Wilczków
Jaksonów
Przecławice
Marcinkowice
Brzoza
Brzezica
Borów
Piotrków Borowski
Rochowice
Tyniec nad Ślęzą
Tyńczyk
Popowice
Jordanów Śląski
Glinice
Tomice
Winna Góra
Sulistrowice
Sulistrowiczki
Przełęcz Tąpadła
Ślęża
Przełęcz Tąpadła
Sulitrowiczki
Będkowice
Strzegomiany
Sobótka
Rogów Sobócki
Michałowice
Kwieciszów
Stary Zamek
Ręków
Solna
Pustków Żurawski
Wierzbice
Królikowice
Kobierzyce
Pełczyce
Wilczków
Galowice
Żórawina Osiedle
Szukalice
Komorowice
Wysoka
WRO/Gaj... :D
Dodaję jeszcze kilka zdjęć, jakie zrobiłem podczas dzisiejszego wypadu :)
Przebieg trasy musiałem nieco modyfikować podczas jazdy, gdyż napotykałem na takie niespodzianki...
A tak mniej więcej wyglądał cały podjazd żółtym szlakiem na Ślężę. Odcinek przedstawiony na zdjęciu jest akurat jeszcze w miarę przejezdny, najgorsze czekało za zakrętem :)
To już kościółek na Ślęży:
To zdjęcie przedstawia kultowy posąg niedźwiedzicy, która miała symbolizować "Złego"... :D
Polanka na Ślęży:
Wieża telewizyjna na Ślęży. Ma 135 metrów wysokości...