Wpisy archiwalne w miesiącu

Marzec, 2008

Dystans całkowity:505.11 km (w terenie 170.51 km; 33.76%)
Czas w ruchu:27:33
Średnia prędkość:18.33 km/h
Liczba aktywności:23
Średnio na aktywność:21.96 km i 1h 11m
Więcej statystyk

Gdzieś do lasu...

Poniedziałek, 17 marca 2008 · Komentarze(34)
Dzień niestety niezbyt pogodny, ale i tak sobie pojeździłem.
Późnym popołudniem, cisnąc pod wiatr pojechałem do Lubska, a stamtąd do Chełma Żarskiego.
Za tamtą wioseczką wjechałem w las i troszkę sobie pobłądziłem po dróżkach i ścieżkach leśnych. :)

Chciałem znaleźć pewne miejsce, ale nie udało mi się. Mogłem wziąć ze sobą mapę.
Ale w sumie nie ma co płakać, bo i tak pogoda na zdjęcia nie była zbyt fajna.
Następnym razem będzie lepiej.

W końcu wyjechałem na jakąś polanę, którą dojechałem do Ziębikowa.
W międzyczasie z nieba posypał się... śnieg z deszczem, zerwał się porządny wiatr i to już był dla mnie znak, że... pora wracać. :D

Przynajmniej się przewietrzyłem przed pracą. :)

- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
ZHI-VAGO – „Teardrops from heaven”
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -

Wycinają mi lasy…


Leśny strumyk


Zrobiło się ciemno, ponuro, zimno i generalnie mało przyjemnie :D

Bagna Jasieńskie

Sobota, 15 marca 2008 · Komentarze(25)
Dziś całkiem niezła pogoda, ale jeździłem bardzo mało.

Odwiedziłem sobie Bagna Jasieńskie, do których mam bliziuteńko.
Miałem nadzieję trafić na żurawie...
Jakieś tam spłoszyłem, ale nie udało mi się zrobić im fotki.
Mam za to inne zdjęcia, na których można obejrzeć bagienne klimaty...

Bagno jasieńskie


Korzenie drzewa typowe dla bagien


Jak to nad bagnami bywa... jest mroczno ;)

Okoliczne pola

Piątek, 14 marca 2008 · Komentarze(25)
Dziś wczesnym rankiem zawitałem do Jasienia zjeżdżając z nocki.
Przespałem się, a potem przez cały dzień... mogłem oglądać za oknem spadające z nieba krople deszczu.

Ostatecznie deszcz ustał. Późno, bo późno, ale musiałem to wykorzystać i wyszedłem, by troszkę sobie pojeździć.

Z Jasienia ruszyłem na Wicinę, ale zanim tam dojechałem to najpierw pokluczyłem po okolicznych polach. Jechałem w kierunku na Białków polną dróżką, ale co chwilę się zatrzymywałem, po to by pstrykać foteczki, bo strasznie podobało mi się niebo. :D

W końcu opuściłem polne drogi, na których nieźle mnie wywiało. :D
Ponownie znalazłem się na asflacie i już szybko w stronę Wiciny, potem podjazd i Roztoki, a na koniec do Bieszkowa i powrót do domu.

Świetnie jechało mi się z Bieszkowa.
W kałużach odbijały się promienie zachodzące słońca, a dookoła pełno drzew i szumiący między nimi wiatr!
Miód! :D


TRASA:
Jasień -> ...pola... -> Wicina -> Roztoki -> Bieszków -> Jasień


- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
ABOVE&BEYOND; – „Good for me” yt
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -

Jasień – ulica Zielonogórska


Ogniste niebo i chmury...


Niebo i drzewa


Diamondback!


Lubsza – nasza jasieńska rzeczka :)


Budziechów widziany z okolicznych pól

Pędzące chmury

Czwartek, 13 marca 2008 · Komentarze(26)
Taki dziś obraz miałem od rana za oknem.
Porywisty wiatr sprawiał, że chmury za oknem przesuwały się w imponującym tempie.
Niebo co chwilę zmieniało się.
Raz przewaga błękitu, a za chwilę szaro i ponuro, a jak pięknie się zrobiło, gdy zaczęło schodzić na dół słońce...

Ja na rower wyszedłem po południu. Wiało mocniej niż myślałem. Wyjeżdżając za róg bloku silny podmuch o mało co nie zrzucił mnie z roweru.

Już wtedy wiedziałem, że... krótkie spodenki to nie był najlepszy pomysł, ale nie chciało mi już się wracać, by przebrać. :D

I tak sobie pojechałem przez Armii Krajowej do Lasku Rakowieckiego, a później na Opatowice i Wyspę Wielkiego Czesława! Dawno tam nie byłem – ostatni raz z Cześkiem.
Z wyspy przez jaz Opatowicki na drugą stronę Odry i później wałem w stronę Kładki Zwierzynieckiej cisnąc ciągle pod wiatr.
Ależ mnie przewiało! :D Bajera! Hehe

Powrót przez Lasek Rakowiecki.

Było naprawdę świetnie!

- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
ABOVE&BEYOND; – „Good for me” yt
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -


Odra widziana z jazu Opatowickiego


Na niebie dziś piękne rzeczy się działy

I znów Siechnice...

Wtorek, 11 marca 2008 · Komentarze(14)
Rano wpadł do mnie Kristofer i po jakimś czasie razem wybraliśmy się na rowery.
Pojechaliśmy najpierw do Krzycha na Księże, bo musiał załatwić pewną sprawę. Zresztą ja dziś też miałem parę spraw rano więc na ten rower to się kilka godzin zbieraliśmy hahaha

Ale pojechaliśmy! I to się liczy! :D

Z Księskiej na Mokry Dwór, a potem polnym skrótem do samych Blizanowic, a których „autostradą” do Siechnic.
Tam kupiliśmy po Piaściku i pojechaliśmy na „śluzę Cześka”, by sobie te pyszne napoje skonsumować. :D

Rozegraliśmy również turniej w kopaniu puszki w dal – to była już druga edycja. :)
Pierwszą edycję, rozegraną 20. czerwca 2007, wygrał Krzychu.

Dzisiaj miałem mu się zrewanżować.
Postanowiliśmy, że rozegramy dwie serie, tak jak w skokach narciarskich. :D

Oto nasze wyniki:
1. seria Krzychu: 9,40 m Młynarz: 11,15 m
2. seria Krzychu: 10,65 m Młynarz: 8,85 m

Niestety, po zsumowaniu okazało się, że znów przegrałem... tym razem zabrakło mi... 5 centymetrów! ;( hehe

No cóż, na otarcie łez pozostaje mi to, że zostałem rekordzistą śluzy! 11,15 m! :D

Następna edycja już wkrótce – tym razem będziemy stosowali profesjonalny pomiar! :)

Wesoło było! I to się liczy! :D

- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
DJ TATANA – „All that I feel”
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -


To my! Kibice Śląska! :D
Księska street – dzielnia Kristofera. ;)

Ślęża po raz trzeci!

Poniedziałek, 10 marca 2008 · Komentarze(14)
Razem z Kristoferem postanowiliśmy wykorzystać ten piękny, słoneczny poniedziałek. I wymyśliliśmy sobie, że pojedziemy z Wrocławia na Ślężę.

Plan bardzo ambitny, ale w końcu jesteśmy zawodowcami! ;P
Mieliśmy cały wolny dzień więc czegóż chcieć więcej?! Nic tylko jechać!
No i pojechaliśmy. :)

Z Wrocławia na Żórawinę i potem różnymi wioseczkami dotarliśmy do Rogowa Sobóckiego.
W Rogowie odwiedziliśmy oczywiście tamtejszą słynną piekarnię.
Kupiliśmy sobie po dwa pyszne pączki i z wielkim apetytem je spałaszowaliśmy. :)

Ciągle jechaliśmy pod wiatr i co zrozumiałe, więcej pod górę niż z górki. :D
No ale przecież powrót miał być lajtowy! :)

Z Rogowa do Sobótki i tam zaczęło się już wjeżdżanie na Przełęcz Tąpadła. Łatwo nie było, bo na podjazdach zawsze trzeba coś tam z siebie więcej wykrzesać niż zwykle. Hehe
Zanim wjechaliśmy na przełęcz to zaopatrzyliśmy się w Piaściki, które docelowo miały być skonsumowany na szczycie Ślęży. Szkoda tylko, że pani w sklepie miała popsutą lodówkę... :/

Przełęcz zdobyta. Chwila odpoczynku i ruszamy kamienistym, stromym podjazdem, by zdobyć Ślężę i na jej polance wypić sobie orzeźwiający browarek. :)

Trochę się pomordowaliśmy i znaleźliśmy się na szczycie, gdzie spędziliśmy dobre pół godzinki. Było miło, ale niestety słońce zaczęło powoli się chować, a wiatr dość mocno nam tam dawał się we znaki, więc zrobiło się zimno. Trzeba było wracać.

Cieszyliśmy się, że będziemy mieli super powrót do Wrocławia, bo najpierw kilka kilometrów z górki, a później niemal cały czas z wiatrem w plecy.
Stało się jednak inaczej...

Po 500 metrach zjazdu Krzychu złapał kapcia. Powietrze zeszło mu w kilka sekund z dętki. Także byłem pewien, że złapał popularnego snake’a :)
Nie zmartwiłem się niczym, bo wiedziałem, że szybko załatamy dziurki i będziemy jechać dalej. Niestety tak różowo nie było. :/
Moja pompka odmówiła posłuszeństwa. :(
Nie wiem co się z nią stało, tyle kółek nią napompowałem, a teraz nagle zawiodła!
Na koniec urwałem Krzychowi w dętce wentyl i sprawa była jasna...
Rowerami nie wrócimy. :/

Telefon do Roostera i przyjechał po nas autem, a szkoda. Tyle się mordowaliśmy pod wiatr i podjazdy, a zamiast przyjemnego powrotu... wróciliśmy autem. Że już nie wspomnę o tym, że ze Ślęży sprowadzaliśmy rowery. hehe

Krzychu powiedział jasno: „Młynarz! Musimy znowu pojechać na Ślężę! A wiesz dlaczego?! Bo ja chcę z niej zjechać!” – ok. Trzymam za słowo! :D

TRASA:
WRO/Gaj – WRO/Wojszyce...
Wysoka -> Komorowice -> Szukalice -> Żurawina -> Galowice -> Wilczków -> Pełczyce -> Kuklice -> Szczepankowice -> Budziszów -> Rolantowice -> Dobkowice -> Damianowice -> Ręków -> Stary Zamek -> Kwieciszów -> Michałowice -> Rogów Sobócki -> Sobótka -> Strzegomiany -> Będkowice -> Sulistrowiczki -> ...Przełęcz Tąpadła... -> ...Ślęża...

Nowy asfalt pomiędzy Kuklicami a Szczepankowicami


Kościółek w Starym Zamku


Dajesz, dajesz! :D


Przyjemnie pokonuje się podjazdy mając takie widoki


Podjazd na Przełęcz Tąpadła


Kamienista droga na Ślężę – żółty szlak


Antena na Ślęży


Ślęża – krzyż milenijny


Widok ze Ślęży :D


Kościół na szczycie Ślęży


Ślęża zdobyta po raz trzeci!


From hero...


...to zero! ;P

Relaks

Niedziela, 9 marca 2008 · Komentarze(10)
Piękny niedzielny dzień, w pięknym Wrocławiu…

Wstałem późnym rankiem. Wstałem jak nowonarodzony po wczorajszej szalonej nocy. :D

Jakoś po południu zadzwonił Kristofers i zapytał czy dziś jeździmy. Oczywiście! :)

Pojechaliśmy do Lasku Rakowieckiego, a później do Parku Wschodniego, gdzie troszkę się pobyczyliśmy na ławce przy Oławce... :D:D:D

Masa ludzi w parku była tego dnia.

Przejażdżka arcyprzyjemna! :)
Gdybym nie miał wieczorem zajęć na uczelni, to pojeździłbym dużo więcej, ale co tam... co się odwlecze... :]


Łabądki w Parku Wschodnim


Pijemy łapczywie, jakby to był Piast... :D


Ładnie się kłaniam! ;P

Kopa Biskupia zdobyta!

Sobota, 8 marca 2008 · Komentarze(10)
Kategoria woj. Opolskie
Dziś odwiedziłem swą drugą babcię, która mieszka w Konradowie koło moich Głuchołaz.

Czasu na jazdę zbyt dużo nie miałem, bo raz że późno wstałem, dwa że śpieszyłem się do Wrocławia, a trzy to wiadoma rzecz... chciałem się z babcią nagadać. :D

W końcu w samo południe wsiadłem na rower i wjechałem na pola, po których sobie troszkę pospacerowałem rowerkiem wspominając niejedne wakacje tam spędzone. :D

Chociaż, że dzień był ciepłu i pogodny, to niestety na niebie było troszkę chmur, przez co nie najlepsza była widoczność. Ja jednak dostrzegłem zarys Kopy Biskupiej i... postanowiłem, że na nią dziś wjadę rowerem! :)

Kopa Biskupia (889 m n.p.m.) jest najwyższym szczytem Gór Opawskich, a zarazem najwyższym miejscem w województwie Opolskim. Byłem tam już kiedyś, ale tylko piechotą.

Zgodnie z postanowieniem zacząłem kierować się w stronę Kopy. Najpierw zjechałem do Jarnołtówka i stamtąd, żółtym szlakiem, zacząłem zdobywać Kopę Biskupią swoim rowerem.
Momentami było bardzo ciężko, były również miejsca, przez które nie można było przejechać, więc trzeba było prowadzić rower.

Ostatecznie jednak udało mi się zdobyć szczyt z wielką satysfakcją. :)
Szkoda tylko, że nie było dobrej widoczności, ale to nic, następnym razem, jak tam będę to mam nadzieję, na lepsze widoki. :D

Z Kopy szybko zjechałem do Jarnołtówka czerwonym szlakiem, bo spieszyłem się na obiad. Zjazd był bardzo trudny i niebezpieczny, gdyż strome zbocze Kopy obfituje w wystające korzenie oraz masę kamieni. Nie wszędzie zjeżdżałem, czasem wolałem poprowadzić rower, bo nie jestem zbyt wytrawnym terenowcem. :D

Dzień udany w 100%

Zapamiętam go na wieki. :D
Bo oprócz zdobycia Kopy spotkały mnie dziś inne niecodzienne rzeczy, ale to nie historyjki rowerowe. ;P

- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
ATB – „Believe in me”
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -


Konradów – polna droga, przy której kiedyś stała kapliczka


Pola konradowskie :D


Konradów – kościół i część zabudowań


Wjazd na Kopę Biskupią


Nie wszędzie dało się jechać


”Piekiełko”


Emma nie odpuściła nawet Kopie Biskupiej :D


Takie drogi to ja uwielbiam!


Promienie słońca przebijają się między drzewami Gór Opawskich


Ostatnie metry i zaraz zdobędziemy szczyt!


Wieża widokowa na Kopie Biskupiej


Zjazd z Kopy po korzeniach – bardzo niebezpieczny...


Jarnołtówek

Okolice Kazimierza

Piątek, 7 marca 2008 · Komentarze(6)
Kategoria woj. Opolskie
Wracając do Wrocławia ze swej śląskiej eskapady postanowiłem odwiedzić swoją babcię. :)

Po przespanej nocy przyszedł słoneczny dzień...
Pogoda cudowna.
Chociaż nie miałem jakoś strasznie dużo wolnego czasu, to i tak pojeździłem chwilkę na rowerze.
Najpierw odwiedziłem swojego dziadka...
A później ruszyłem z Kazimierza w stronę Szonowa pokonując całkiem fajny podjazd.
Zaraz za podjazdem odbiłem w prawo na Góreczno, w którym w pogoń za mną rzuciło się stado psów. :D
Szybko dojechałem do Tomic, a z nich już w stronę Szonowa.

Po powrocie do Kazimierza pojeździłem sobie jeszcze po pobliskich polach, gdzie kiedyś, jako mały brzdąc jeździłem razem z dziadkiem traktorem.

Niby tylko piętnaście kilometrów, ale za to... tysiąc pięknych wspomnień.


TRASA:
Kazimierz -> Góreczno -> Tomice -> Szonów -> Kazimierz


Kazimierz



Droga Góreczno – Tomice



Szonów – kościół



Kazimierz – ruina starego wiatraka



Polna droga, na której kiedyś nieźle się poturbowałem lecąc z babcinego Rometa na pysk :D

"Kraina Wielkich Jezior"

Czwartek, 6 marca 2008 · Komentarze(10)
Kategoria woj. Śląskie
Dziś mój kolejny dzień na Śląsku – raczej ostatni w tym miesiącu. :)

Korzystając z ładnej pogody i wolnego czasu, postanowiłem znów wsiąść na rower.
Tym razem moim towarzyszem-przewodnikiem był wujek. :D

Muszę przyznać, że w świetny sposób pokazał mi ładny kawałek Dąbrowy Górniczej.
Dziś byliśmy na wszystkich czterech Pogoriach, a do tego zaliczyliśmy Jezioro Przeczycko-Siewierskie.
Pięć pięknych akwenów sprawiło, że mogliśmy poczuć się, jak w Krainie Wielkich Jezior. :)

Cała wycieczka upłynęła bardzo miło.
Na trasie było kilka całkiem milusich podjazdów – najbardziej spodobał mi się ten w Ujejscu.

TRASA:
Dąbrowa Górnicza/Łęknice -> Pogoria III -> D.G./Piekło -> D.G./Marianki -> Pogoria IV -> Wojkowice Kościelne -> Tuliszów -> Jezioro Przeczycko-Siewierskie -> Podwarpie -> D.G./Trzebiesławice -> D.G./Ujejsce -> D.G./Ząbkowice -> Pogoria I -> Pogoria II -> Pogoria III -> D.G./Łęknice


Jezioro Przeczycko-Siewierskie



Pogoria II – słońce chowa się za drzewami



Elektrownia Łagisza widziana z Pogorii III



p.s.
W poprzedzającą ten dzień noc byłem w Krakowie.
Przywiozłem coś z tego pięknego miasta. :)

Kraków – Wawel nocą